przysiadłem na szarym kamieniu, na wielkiej górze,
z której widać było wszystko: pożoga szalała w mieście -
kościoły, kramy, przedsionki, robaczki,
od których odganiałem się gazetą, poszły z dymem,
śmiałem się. ogień otaczały ciała: na rynku,
w oknie, pod prysznicem - przygotowywały się i skakały
w moją stronę, a ja nic nie mogłem zrobić -
cały byłem w sadzy. śmiałem się. bo gdy odchodziłem
prześcieradło zamknąłem w kostkę i gazety zostawiłem na szafce,
ale robaczki wdrapały się na kołnierz. stoimy razem.
jeszcze o tym nie wiem
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
pawelh · dnia 02.06.2009 10:07 · Czytań: 770 · Średnia ocena: 3,67 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: