Pora już zamknąć kramik (z pow.TU, gDZIE SPADŁ GRAD WIĘKSZY OD JABŁKA. K.Habrat - Krystyna Habrat
Proza » Obyczajowe » Pora już zamknąć kramik (z pow.TU, gDZIE SPADŁ GRAD WIĘKSZY OD JABŁKA. K.Habrat
A A A
XLIX. PORA JUŻ ZAMKNĄĆ KRAMIK *

Jasiek Derbisz, właściciel księgarni przy rynku, stanowczo postanowił, że przy najbliższej okazji zdobędzie się na rozmowę z panią z daleka.
Tak ją sobie nazywa, bo nikt jej tutaj nie zna, a pojawia się od czasu do czasu w księgarni i kupuje ciekawe książki. Takie poważne, jakich tu nikt nie czytuje. Niektóre specjalnie dla niej sprowadza, gdy o nie wcześniej zapyta. Potem wygląda jej niecierpliwie.
Jest inna od wszystkich tutaj. Elegancka, oczytana, zna się na wszystkim. Nawet nie wiadomo, ile może mieć lat. Czterdzieści, pięćdziesiąt, może więcej? On nie potrafi określić wieku kobiety. Nie zna się na takich istotach. Wystarczy mu znać jedną, którą kiedyś docenił i poprowadził do ołtarza.
Tej natomiast pragnie powierzyć swój zamysł opisania ich miasta i tutejszych mieszkańców. Ona z pewnością to potrafi. Ma nadzieję, że przejmie się jego opowieściami i nie pozwoli, by przepadły bez echa. Trzeba koniecznie uwiecznić barwne dzieje miasta i legendy, jakich nie ma żadna inna miejscowość. Pokazać tutejszą architekturę, zabytki, pomniki, krajobrazy, urocze zakątki. I jeszcze panujące tutaj zwyczaje z galicyjskimi tradycjami i wyszukaną galanterią. A także mieszkańców. Tych sławnych, którzy się stąd wywodzili i tych nieznanych szerzej. Nawet mieszkający tu teraz poczciwcy są godni opisania. Każdy ma swoją najciekawszą historię, przeżywa wielkie emocje, i odchodzi w zapomnienie. Nikt nie uwiecznia żywota cichego obywatela. A szkoda.
Ostatnio to najbardziej zaprząta myśli Jaśka Derbisza, bo do PARTII LUDZI POCZCIWYCH, którą sam założył, stracił jakoś serce.

Tyle z tym było zachodu, jeżdżenia, załatwiania, a efekt mizerny. Na zebraniach ten chłopski filozof Mak wielce się wymądrza a niepokaźny Tadek Gawroński tylko mu wtóruje. Żaden z nich zresztą, ze swoimi wyszukanymi manierami, nigdy by się nie porwał na wieszanie aferzystów i złodziei. Rafał Drążlewicz przysłuchuje się tylko w milczeniu i co zamyśla, nikt nie wie. Ani takiego zachęcić, ani się mu sprzeciwić. Witek Jurgiłło - miejscowy artysta malarz - już nie zaraża wszystkich entuzjazmem, nie podnieca pomysłami. Wygląda, jakby stracił dawną charyzmę na rzecz rzeźbienia tych swoich świątków i tylko się niecierpliwi, żeby jak najszybciej się do nich wyrwać. Pojawia się jeszcze na zebraniach Warzelak, co od lat procesuje się o gruszki na miedzy. Ten to sprzeciwia się wszystkiemu, bo tylko kombinuje, co się chłopu opłaci. Przychodzi też kilku innych, ale i ni zbyt niemrawi, by porywać się na wielkie czyny, zwalczać odważnie zło, afery, korupcję, nadużycia. Nawet w sprawie lustracji nie mówią wszyscy jednym głosem. Widocznie ten i ów ma tam coś na sumieniu.
Zbierają się więc, pogadają, i nic z tego nie wychodzi. Za mało od nich zależy, a pchać się wyżej nie potrafią. Derbisz dobrze wie, że ludzie z prowincji nie gonią za wielką karierą. Przeto nie intrygują, nie są zakłamani ani przebiegli. Ale, co za tym idzie: nie ma w ich mieście wielkich afer, nie słyszy się o wielkiej korupcji. Tylko na burmistrza mawiają: "kopertówa". Słusznie, czy nie, trudno sprawdzić.
Ogólnie mówiąc, nie ma kogo zwalczać. Oczywiście, w każdym drzemie, potrzeba wyzwalania z siebie zła. Mniejsza lub większa. Taka już natura człowieka! Dlatego jeden często klęka przed kratkami konfesjonału, drugi majstruje bombę i wyrusza nocą w kominiarce... Za to inny rwie się do władzy, żeby mieć możność poniżania tych niżej. Tylko ci rządni władzy szybko wyjeżdżają do większych miast.
Mak podsumowuje takich, że muszą mieć w sobie szczególne skłonności do pochlebstw i intryg. Już, żyjący przed Chrystusem, Konfucjusz uznał, że to do kariery nieodzowne. Dlatego on kariery nie zrobił. Nie wiadomo, czy Mak mówiąc tak o znanym filozofie, nie usprawiedliwia też samego siebie. Niezła paralela! Mak też, choć pronumeruje najpoważniejsze czasopisma i lubi zapoznawać z ich treścią każdego, kto się nawinie, pozostał mało ważnym urzędnikiem w banku. Jeszcze jeden safanduła w ich partii.
Derbisz sam siebie tak nazywa w przypływie bezsilności, że nie potrafi poruszyć sumieniami tutejszych szanowanych, a pokornych, obywateli. On nie może ścierpieć panoszącego się wszędzie zła, jakie choćby telewizja na co dzień pokazuje! Musi z tym walczyć! Niestety żaden z jego partii nie poważy się na wielkie czyny. Są zanadto poczciwi i nieporadni.
Pozostaje mu tylko kłócić się z telewizorem, gdy pokazują tam korupcję, afery, przekręty, wałki, oraz ludzi bez sumienia, którzy mają za nic boskie przykazania. Siedząc przed ekranem, na fotelu w swym domu, wygraża takim pięścią, przeklina, psioczy, puka w czoło. Tylko rzadziej już obwieszcza, że kiedyś potnie ich w plasterki i posoli. Znudził go powtarzany, wciąż i wciąż, ten repertuar. Takoż w telewizji jak i groźna pantomima w jego wykonaniu. Może pora skończyć z politykowaniem?
W księgarni też interes idzie niemrawo. Na razie jej nie likwiduje, bo sam nie wie, co innego mógłby jeszcze robić? Na razie zgłosił się do założonego przez starą panią Gawrońską "Biura Pomocy Ludziom" i tam wygłasza pogadanki o sztuce czytania i nowych książkach.Tak, tylko książki teraz kocha. One mu pozostały, odkąd po kłótni z jego matką żona odeszła z dziećmi do jej rodziców. On nie pójdzie tam za nią, ona nie chce wrócić tu, do domu z teściową. Cała sprawa trwa w zawieszeniu. Już tyle miesięcy.
Teraz wypełnia mu myśli zamiar opisania ich miasta. Ukazała się już niejedna pozycja na ten temat, ale żadna nie przypadła Derbiszowi do gustu. Wydają się pisane bez serca.Przez obcych. A tu musi opisać to ktoś, kto kocha ich miasto, legendy, zabytki, krajobrazy. Sam się do pisania nie zabierze, ale z przyjemnością przekaże wszystko co wie, komuś, kto jako tako włada piórem. Podpowie, co uwypuklić, ubarwić, a co nieco zniwelować, żeby całość porywała i nawet najskromniejsi mieszkańcy poczuli, że ktoś im wreszcie oddaje hołd.

Dlatego, jak tylko zobaczył w drzwiach księgarni znaną mu z widzenia panią, która co jakiś czas przyjeżdża tutaj nie wiadomo skąd, podbiegł do niej uradowany. Zaraz zaczął kierować rozmowę na pomysł opisania ich miasta. Już jej o tym napomykał, ale odpowiadała coś z wykrętną kokieterią i znikała. Bał się , czy się tu jeszcze pojawi. Tym więc razem nie ustępował.
- Jak się pan domyślił, że i ja piszę? - zdziwiła się dzisiaj.
Nie, tego nie był pewien. Domyślał się i nie domyślał. Miał skłonności do przypisywania mało znanym ludziom ciekawych cech i życiorysów, które po bliższym poznaniu musiał korygować. Więc i wobec pani z daleka - jak ją nazywał - nie oczekiwał za wiele. Wiedział tylko, że przybywa tu od czasu do czasu z daleka, na pewno z wielkiego świata, że zna się na literaturze i dużo czyta. Więc powinna zrealizować jego pomysł.
- Ale z tym już chyba koniec - dodała w zamyśleniu - Pora już zamknąć kramik.
Spojrzał zdziwiony, wtedy oparła się łokciami o ladę z rozłożonymi książkami i zaczęła szeptem:
- Zdawało mi się, że mam coś ważnego do powiedzenia innym. Pragnęłam głosić te moje prawdy ustami wymyślanych postaci. Niestety, zanim nauczyłam się jak pisać, świat uległ przemianie. Zewsząd napierają na nas nowe informacje. Krzyczą, prześcigają się w szybkości docierania. Człowiek już nie wie, co z tego ważne, co mniej... więc zaciska mocno powieki i zasłania uszy rękami.
Zamyśliła się
- Coś podobnego widziałam na obrazie tutejszego malarza z domu kultury. Taką postawę przyjmuje przerażony człowiek, stojący sam pośród wymarłego miasta, po katastrofie.
- Słyszałem, że ten młody malarz bardzo utalentowany - wtrącił Derbisz.- Jemu powinno się udać.
- Mówi pan, żeby opisać tutejszych mieszkańców? To niebezpieczny pomysł. Pochylę się nad tymi ludźmi, pokocham ich, będę się starać, żeby się im jak najlepiej ułożyło, lub została im choć nadzieja, a potem żal będzie ich pożegnać i przekazać w obce ręce... krytyki, wydawców, nie zawsze przychylnych czytelników. Mogą ich skrzywdzić, wyśmiać...
Urwała, a Jasiek Derbisz stropiony milczał. Kątem oka obserwował, z jakim przejęciem nowa ekspedientka, Celina, rozkłada przed kupującymi książki, jak je zachwala i objaśnia. Nie zważa na jego pogawędkę z nieznajomą. A ta po chwili podejmuje:
- Tego lata byłam w kraju, gdzie ni w ząb nie rozumiałam języka, a mimo to czułam się swojsko. Tam ludzie lubią czytać. W księgarniach pełno książek. Nieprawda więc, że świat oddala się od słowa pisanego. W norweskim Bergen jeszcze o północy było jasno i różowiły się obłoki, bo wypadły akurat białe noce. Późno kładłam się spać, chyba, że padał deszcz. A Bergen słynie z tego, że zawsze tam. Któregoś wieczoru, o dziesiątej, zaobserwowałam, jak na głównym deptaku sprzedawca obrazków zwija swój kramik. Widywałam go tam wcześniej. Rysował na poczekaniu portrety. Miał też cały kramik pieczołowicie wypracowanych wizerunków. Takich na serio, ale i karykatur. W najrozmaitszych stylach. Ja ledwo rzucałam na to okiem. Teraz chował je z wyrazem rezygnacji na twarzy. Jego udręka rzucała się w oczy. Przykuła moją uwagę. Pewnie sprzedał dziś mało portretów. Może żadnego. Ale robi to od lat i jutro znowu otworzy swój kramik. Bez sensu.
- Wtedy skojarzyłam z przerażeniem, że sama postępuję równie nieracjonalnie. Próbuję od czasu do czasu coś pisać, choć ludzie mniej teraz czytają i maleją szanse na publikację.
...
- Ale co najdziwniejsze, pierwsza moja książka nosiła właśnie tytuł: "Sprzedawca karykatur". Nawet nie pamiętam o co chodziło w tytułowym opowiadaniu.Tylko to, że bohater wymyślał karykatury słowne. Nigdy nie czytam moich opublikowanych rzeczy, żeby się nie przestraszyć. Niby redaktorzy czuwają i do błędów nie dopuszczą, ale zawsze mam niemiłe wrażenie, iż mogłabym to napisać lepiej, inaczej. Kiedy ujrzałam w druku moje pierwsze opowiadanie, poczułam się, jakbym nago wybiegła na ulicę. Później się oswoiłam. Zachwycała mnie sama możliwość przelewania myśli na papier, wymyślania ludzi i całych światów. Kiedy zaczynałam, był to czas, że kobiety wystawały godzinami w kolejkach po kawałek mięsa, sera, kostkę masła. Ja mijałam je i z książkami pod pachą wędrowałam do biblioteki lub księgarni, a potem pisałam zawzięcie. Zachęcano mnie do tego. Zapominałam tak o ponurej rzeczywistości, o pustych półkach i wszystkim, co złe. Po latach w dalekim norweskim mieście, pośród białych nocy, mój wymyślony sprzedawca karykatur stanął przede mną w całej okazałości. Smutny i zrezygnowany. Zrozumiałam, to jakiś znak, że i mnie pora zamknąć kramik.
Zamilkła, ale Derbisz, bardzo wzruszony, nie przerywał jej milczenia. Po chwili kontynuowała w zamyśleniu:
- Po co właściwie się pisze? Bo lubi się wypełniać rzeczywistość własnymi wymysłami? Bo wydaje się, że ma się coś ważnego do powiedzenia innym? A czy oni chcą słuchać?
Urwała.
- Jeszcze chciałam napisać o sosnach, pośród których się wychowałam. Strzeliste pnie sosen w równych rzędach przypominają kolumny meczetu w Kordobie, a konary wygięte w łuki u góry - tworzą nawy z niebem w ażurowych prześwitach. Kamienny las meczetu ma dać pozór raju. Mój las też był nim. Nastrajał do wielkich myśli.
...
- A tutejszy malarz, Starkiewicz, obsesyjnie maluje samotnego człowieczka na pustej ulicy miasta po katastrofie. Czy to on wymyślił: "Towarzystwo Ludzi Miłujących Rzeczy Nikomu Niepotrzebne"? Słyszał pan coś o tym?
Derbisz odważył się tylko kiwnąć głową. Czekał z przejęciem na jej dalsze słowa.
- Przyjdzie dzień, że sprzedawca karykatur z kraju białych nocy nie otworzy więcej swego kramiku. Może nawet nikt tego nie zauważy.
Zanim zamyślony Derbisz zdążył odpowiedzieć, uśmiechnęła się, zapłaciła za wybrane książki i wyszła znowu nie wiadomo dokąd. Podbiegł do okna! Nigdzie jej nie było.
Pomyślał, że i on powinien zamknąć swój kramik, bo sprzedaż książek przynosi mu straty. Tutaj ludzie mniej ich kupują.
Wspomniał potem o nieznajomej Celinie. Ta, zawsze zrównoważona, słysząc to, wybuchła dziką radością. Zasypała go dziwnymi pytaniami: czy owa pani czytuje wiersze Sylwii Plath po angielsku, czy ma czarne włosy, a paznokcie, każdy w innym kolorze? Zdziwił się. Takiego czegoś nie zauważył! Nigdy by nie śmiał przyglądać się obcesowo obcej kobiecie. Nie zauważał, jakie ma włosy, czy paznokcie jakaś kobieta, oprócz jednej, której ciągle przez okno upatrywał wśród mijających rynek. Ale ta nie mieszkała tak daleko i była skromną blondynką o brązowych oczach, podczas gdy pani z daleka mieszkała nie wiadomo gdzie, a jakie ma paznokcie - nie wie.
Celina spuściła głowę stropiona, tłumacząc, że kiedyś w barze obserwowała tak właśnie wyglądającą dziewczynę. Czytała wiersze owej nieszczęsnej, angielskiej poetki i wymachiwała rękami o różnokolorowych paznokciach. Chciałaby ją odnaleźć.
W nocy Derbisz długo nie mógł zasnąć. Budził się i przewracał się z boku na bok. Ale rano należało otworzyć księgarnię. Jak co dzień. Kiedy wstał, daleko na horyzoncie jaśniały zorze. Wyglądało, że dzień będzie pogodny i wyjdzie słońce. Wtedy przyszło mu do głowy, że tamten sprzedawca karykatur z Bergen, również każdego dnia otwiera swój kramik. Gdy tylko deszcz nie pada, a może i w deszcz, jakoś się tylko przed nim osłaniając...
Już wiedział, co powie pani z daleka, kiedy znów się zjawi. Powie, że kramik się wieczorem zamyka, ale rano otwiera na nowo.
Ale nieznajoma pani z daleka nie wracała.
koniec

* Powyższe opowiadanie stanowi odrębną całość, a zarazem jest to fragment powieści TU , GDZIE SPADŁ GRAD WIĘKSZY OD JABŁKA. To wielowątkowa opowieść o mieszkańcach niedużego miasta o pełnych uroku, staroświeckich, galicyjskich tradycjach, które jeszcze na prowincji bywają kultywowane np ceremonialna gościnność.
Występują tu osoby z wcześniejszych fragmentów opowieści pt POCZCIWCY (Ludzie oglądani zza książek; Zdziwienia; Z poczekalni dworcowej; Liście za progiem; Tam, gdzie spadł grad większy od jabłka., Wesele; Wrzask indyków...
W tym ostatnim tekście jest też coś z Flauberta, gdy mówił: " Emma Bovary to ja".
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Krystyna Habrat · dnia 16.06.2009 09:58 · Czytań: 891 · Średnia ocena: 3,5 · Komentarzy: 4
Komentarze
Inez dnia 17.06.2009 19:28 Ocena: Bardzo dobre
Urzekające opowiadanie. Prawdę mówiąc nie dokońca dla mnie jasne. Za to za styl i płynność duży a nawet ogromny plus.
Krystyna Habrat dnia 17.06.2009 20:04
Dziękuję bardzo. Dla wyjaśnienia uzupełniam to, co dodałam wyżej w zakończeniu:
- Jasiek Derbisz, księgarz - występuje w rozdziale wcześniej publikowanym na PP "Ludzie oglądani zza książek"
- tam też: pani przyjeżdżająca z daleka.
- Celina Rumianówna - "Z poczekalni dworcowej" "Ach wyrwać się stąd choć raz", "A gdzie skrzypce, gdzie wiersze", "Czy pisanie można ot tak sobie rzucić?";
- Dziewczyna o różnokolorowych paznokciach - występuje w tym ostatnim;
- Rafał Drążlewicz - młody architekt, "Liście za progiem" i in.
- Warzelak procesujący się o gruszę na miedzy - "Zdziwienia".
PlastelinowyLudzik dnia 08.07.2009 11:35 Ocena: Dobre
- Tym więc razem nie ustępował - lepiej brzmi: Tym razem więc nie ustępował.
Niezły tekst. Musiałbym jednak poznać całość, aby lepiej zasmakować galicyjskiego powietrza;) pozdrawiam
Krystyna Habrat dnia 24.09.2009 09:08
Termin "Galicja" to dawne, przedwojenne, określenie południowej części kraju, gdzie są takie miasta jak Kraków, Krosno, z tradycjami wiedeńskimi - od cesarza Franciszka Józefa. Aktualnie wychodzi w Krakowie "Galicyjska Gazeta Lekarska".
Tereny dawnej Galicji (nie mylić z krainą hiszpańską) poznaje się po tym, że tu na czarne jagody mówi się: borówki a na kotlet: sznycel.
Ale coś mi się wydaje, że dobrze o tym wiesz. A całość z drukowanymi na PP fragmentami być może ukaże się w książce. Byle nie zapeszyć.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:40
Najnowszy:emilikaom