Nasza wielka, piękna podróż - i was david bowman
Proza » Miniatura » Nasza wielka, piękna podróż
A A A
- Pora na truskawki - powiedziała Mama i wniosła do kajuty wielką michę wypełnioną pachnącymi owocami.
- Ze śmietaną, ten tego, oczywiście! - krzyknął Tata i wbiegł zaraz za Mamą.
Wreszcie byliśmy wszyscy. Uwielbiałem te chwile, kiedy byliśmy wszyscy przy stole i jedliśmy truskawki. Jagódka też, choć nie chciała tego przy mnie mówić.
Kiedy wyruszaliśmy w naszą Wielką Podróż, każde z nas mogło zażyczyć sobie tego, czego zechce, ale miała być to tylko jedna rzecz. Tata zażyczył, byśmy lecieli po niebie wielkim i pięknym okrętem. Dopiero, gdy wchodziliśmy na pokład, okazało się, że to przeogromny, srebrny pancernik z czterema wielkimi kominami. Mama trochę kręciła nosem licząc zapewne na romantyczną "Królową Marię", lub na "Titanica", ale było to przecież życzenie Taty.
- A tarasy? - spytała zawiedziona, kiedy wchodziliśmy po stalowym trapie. - Miały być tarasy, żebyśmy mogli się położyć na leżakach i korzystać z południowego słońca.
- Są i tarasy, ten tego - Tata kiwnął głową podniecony swoim pancernikiem. - Możemy w razie czego położyć się pod tamtymi trzystapięćdziesiątkami. Jest tam dużo miejsca. Tak jak na tym twoim tarasie, kochanie.
- A będziemy szczelać do Niemców, Tato? - spytała Jagódka i kopnęła mnie w kostkę.
Tata zaśmiał się i wcale nie zwrócił uwagi na to, że syknąłem z bólu.
- Mówi się "strzelać", nie "szczelać" - poprawiła z troską Mama i podrapała się po głowie. - Co to są "trzystapięćdziesiątki"?
- Powiedziałem "au", ale chyba nikt nie słyszał... - chciałem zwrócić na siebie uwagę.
Tata wesoło poczochrał moje włosy. Pewnie znów zapomniał, że strasznie tego nie znosiłem.
- Do nikogo nie będziemy strzelać, Jagódko. To piękny pancernik, prawda, dzieciaki?
- No ja to nie wiem... - wzruszyła ramionami moja siostra i wsadziła mi palec w żebra.
- Au! - krzyknąłem.
- Co to są "trzystapięćdziesiątki"? - spytała Mama.

Jagódka, choć powiedziała to po cichu, ale i tak słyszałem, zażyczyła sobie, żeby być zawsze lepszą i pierwszą niż ja. Pewnie dlatego, że była o trzy lata ode mnie młodsza.
- Masz gorszy aparat na zębach, Olik - uśmiechnęła się najszerzej, jak umiała, kiedy rozpakowywaliśmy walizki. - I mniejszy. Będziesz miał gorsze i krzywsze zęby.
Po czym znikła w toalecie trzaskając drzwiami.
- Będę gotowa za godzinę - krzyknęła z łazienki, a mnie się wydawało, że chciała naśladować Mamę.
Wyszedłem na pokład, żeby trochę połazić. Dziwne to było, że za burtą nie było wody, a słoneczne niebo z białymi obłokami.
- Jeśli zechcecie, to możemy zwiększyć prędkość, ale tak jest ładnie, prawda, Olik?
Tata stał przy relingu i patrzył w przestrzeń. Podszedłem do niego i wziąłem pod rękę. Przez chwilę tak staliśmy w ciszy i patrzyliśmy na chmury.
- Ta wygląda jak pan George Washington, kiedy dostał tytuł doktora prawa na Uniwersytecie Yale w 1781, ten tego.
- Mnie bardziej przypomina makowca, Tato.
- Hm... - uśmiechnął się i przyjrzał dokładniej. - Masz rację, ale tylko wtedy, kiedy do tego makowca dodalibyśmy rodzynki. A ta chmura?
Wskazał palcem daleki obłok.
- Tamta jest jak... - zastanowiłem się.
- Jak Bracia Rojek! - krzyknęliśmy razem i zaczęliśmy się śmiać, kiedy po chwili nasze łysawe kundle wyskoczyły z luku jakiejś ładowni, zamerdały złamanymi ogonami, po czym znikły pod pokładem.
- Ciekawe, czy też sobie czegoś zażyczyli?
- Oczywiście, Olik - powiedział Tata. - Przecież Bracia Rojek to też kawałek naszej rodziny.
- Kawałek makowca, Tato.
- Z rodzynkami, ten tego!
I przez chwilę znów w ciszy patrzyliśmy na obłoki.
A kiedy zaczęło już się robić ciemno, tata podszedł do dzwonu wiszącego przy wejściu do mesy i wezwał wszystkich na kolację.
- Mogę w jednej chwili zniszczyć twoją psychikę oczami i psychiką, Olik - powiedziała groźnie Jagódka i zmrużyła oczy patrząc na czubek mojego nosa.
- Dzieciaki? Umyłyście ręce? - spytała Mama i wyszli z Tatą do kuchni.
- Choćbyś szorował popiołem, Olik, i tak ja będę miała bardziej czystsze od twoich.
Po chwili weszła Mama.
- Pora na truskawki - powiedziała i wniosła do kajuty wielką michę wypełnioną pachnącymi owocami.
- Ze śmietaną, ten tego, oczywiście! - krzyknął Tata wbiegając zaraz za Mamą.

Najważniejszą rzeczą dla Mamy było to, byśmy wszyscy znów razem wyruszyli w podróż. Ja, Jagódka, Bracia Rojek, Tata i Mama, która zawsze powtarzała:
- Najważniejsze, że nawet jeśli osobno, to i tak trzeba być zawsze razem z rodziną.
- Tak, kochana Mamo - mawialiśmy wtedy chórem.
- Dlaczego oni ciągle merdają, jak ciebie widzą, Jagódko? - zapytałem siostry po truskawkowej kolacji.
- Bo oni mnie lepiej lubią, niż ciebie nie lubią - odpowiedziała chłodno i z satysfakcją uniosła brodę. - Mamo?
- Co córeczko?
Mama zaczęła zbierać talerze i zsypywać szypułki do pustej michy po truskawkach.
- Ale niech Olik zatka uszy - Jagódka udawała, że mnie nie widzi.
- Olik, zatkaj uszy.
Kiedy je zatkałem, usłyszałem słowa, mojej dziewięcioletniej siostry:
- Pożycz mi stanik 80B, bo czuję, że jestem gotowa być matką.
A Bracia Rojek jak zwykle zamerdali połamanymi ogonami.

To Tata nazwał je Siostry Wonka. Największe marzenie naszych wyliniałych kundli. Najśmieszniejsze było to, że Bracia postanowili nie pokazywać nam swoich towarzyszek. Przynajmniej do czasu, aż ktoś z nas je zauważy. Tym kimś musiałem być oczywiście ja, bo kto inny wychodził na pokład połazić? Siedziały sobie w czwórkę pod wieżyczką działek przeciwlotniczych i patrzyły na chmury, od czasu do czasu pomerdując i obwąchując miejsca pod przyrządami do merdania. Dwa wyłysiałe kundle z połamanymi ogonami i dwie wyłysiałe kundelki z połamanymi ogonami.
- No to od teraz będzie nas ośmioro kawałków makowca, kochanie - powiedział Tata szukając po szafkach czwartej miseczki na mleko. - Jak w brydżu, kochanie. Zawsze jednego brakuje.
- Samolot! Chodźcie, na pokład! Szybko! - krzyknęła Jagódka. - Chyba pasażerski!
Wybiegliśmy wszyscy za nią i stanęliśmy po chwili na rufie. Było już prawie ciemno, ale zauważyliśmy kontur samolotu. Ogromny, dwusilnikowy odrzutowiec zbliżał się szybko. Był bardzo nisko i nadal zniżał pułap, jakby za chwilę miał uderzyć w nasz pancernik.
- Jest tak blisko - powiedział zafascynowany Tata i wziął Mamę za rękę.
- Powinni nas widzieć, co nie, Oli... - Jagódka chłodno popatrzyła na Tatę. - Co nie, Tato?
Bracia Rojek i Siostry Wonka merdali zapamiętale połamanymi ogonami i szczekali radośnie. Huk narastał taki, że oboje z Jagódką zasłoniliśmy uszy.
- Uderzymy w rufę, prawda, kochanie? - spytała cicho Mama.
- Tylko trochę z lewej rufowej burty - odpowiedział Tata. - Tak. Za kilkanaście sekund.
A wtedy przypomniałem sobie, że przecież nie ma żadnego samolotu. Że takie było moje najważniejsze życzenie. Że jest tylko ten wielki, srebrny pancernik mojego Taty, jest chłodna obojętność mojej dziewięcioletniej siostry i jej zabawna chęć bycia, jak Mama. Że jesteśmy wszyscy razem, a nawet trochę nas więcej. Że są Bracia Rojek i Siostry Wonka. Że są truskawki ze śmietaną i, że jutro, jak będzie słońce, to Mama zabierze nas na siłę na swój taras pod "trzystapięćdziesiątkami" i każe korzystać z południowego słońca.
I że będzie tak już zawsze.
Narastający huk maszyn nagle się urwał i słyszeliśmy tylko szczekanie naszych psów.
- Niespodzianka - powiedział Tata i zasłonił uszy. Mama uśmiechnęła się i zrobiła to samo.
Po chwili ogromy błysk ognia wystrzelił z trzech rufowych dział trzystupięćdziesięciomilimetrowych z taką siłą, że gdyby nie nasze zasłonięte uszy, skończyłoby się to ogromnym bólem głowy.
- To był dobry dzień - powiedziała potem Mama gasząc światło. - Dobranoc, dzieciaki.
- Puszczasz bardziej mocniej śmierdzące bąki, niż bracia Rojek, wiesz, Olik?
- Wiem, Jagódko - odpowiedziałem i przewróciłem się na brzuch.
Tak najbardziej lubiłem zasypiać.





Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
i was david bowman · dnia 27.06.2009 11:49 · Czytań: 3554 · Średnia ocena: 4,29 · Komentarzy: 12
Komentarze
Jack the Nipper dnia 27.06.2009 21:27 Ocena: Bardzo dobre
Przez dłuższą chwile byłem zachwycony, ale wrażenie zbladło przy końcówce. Ona jest zupełnie nijaka. Nie pasuje. Albo nie zrozumiałem.
Miladora dnia 28.06.2009 00:04 Ocena: Świetne!
Bowman, Twoją cechą szczególną jest to, że potrafisz wprawić mnie w zachwyt. Tak było z opowiadaniem "Powrót" i tak jest teraz... ;)
Tworzysz jakiś szczególny klimat, który w dodatku ja odbieram szczególnie mocno.
Małe pytanie - używasz słowa "znikło", a nie "zniknęło" - to specjalnie?
Aha - cały czas jest "Tata", a raz pojawił się "tata" - popraw.
Dla mnie opowiadanie skończyło się tak jak dzień powinien się kończyć - pójściem na spoczynek i w tym względzie niczego mi nie brakuje. W takim magicznym opowiadaniu jak to, niepotrzebna jest spektakularna pointa, to jest dzień pewnego chłopca opowiadany przez niego "na żywo" i tak się też powinien zakończyć, jak normalny dzień każdego dziecka. Snem...
Według mnie jest to doskonale zrównoważone.
Pozdrawiam, Bowman - dawaj więcej takich rzeczy, no i tęsknię za Gaspode i Ginsbergiem... :D
świetne
gabstone dnia 28.06.2009 09:59 Ocena: Świetne!
Jakoś nie przestajesz mnie zadziwiać tymi Twoimi opowiadaniami. Masz magiczną zdolność przyciągania czytelnika, nawet pisząc coś pozornie prostego. Dziękowałam Ci za piękno opowiadań o Panu Johnym, teraz też Ci podziękuję. Za prostotę. I za, że to piszesz:)
i was david bowman dnia 28.06.2009 10:04
Dzięki za przeczytanie i za posty, które zostawiacie pod tym opowiadaniem.
Jest tam, pod koniec pewien haczyk, który miał być mało widoczny, ale jakoś chyba jest całkiem niewidzialny. Nie chcę zdradzać na razie, bo może ktoś wyłapie. A jak nie, to i tak to krótkie opowiadanie może istnieć w formie takiej, w jakiej jest.
Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam.
i was david bowman dnia 28.06.2009 10:09
Aha! I ta końcówka, o której wspominałeś, Jack... Bo tak naprawdę ten "haczyk" sprawił, że w ogóle to opowiadanie powstało.
:)
Miladora dnia 28.06.2009 10:36 Ocena: Świetne!
Tak mi się wydawało, Bowmanku, że to nie wszystko, co to opowiadanie skrywa... Jest parę słów, które zastanowiły mnie już wczoraj, ale nie chciałam za bardzo wchodzić pod podszewkę - czasem bowiem można przypisać autorowi coś, czego nie powiedział i zniekształcić w pewien sposób jego przesłanie, choć z drugiej strony możliwości wielu interpretacji to cenna zaleta opowieści... ;)
I że tak będzie już zawsze...
Jack the Nipper dnia 28.06.2009 10:54 Ocena: Bardzo dobre
Przeczytałem jeszcze raz i znalazłem sobie jakiś "haczyk". Teraz mi sie bardziej podoba :)
ginger dnia 02.07.2009 08:24 Ocena: Świetne!
Hmm... Nie jestem pewna, czy haczyk znalazłam, ale opowiadanie jest świetne. Magiczne...
Podoba mi się, że Twoi bohaterowie są tak charakterystyczni i prawdziwi w tej absurdalnej podróży.
Podoba mi się pomysł, i chyba nie mogę postawić innej oceny ;)
Poke Kieszonka dnia 04.07.2009 18:42 Ocena: Świetne!
Piękna opowieść, ja tu znalazłam wiele haczyków, ale to pewnie przez to, że mam skłonności do nadinterpretacji tekstów, wciągnęła mnie i to bardzo:), autorowi dziękuję za przyjemność i możliwość poczytania tego tekstu:)
MarioPierro dnia 05.07.2009 21:42
Jakoś nie dobrnąłem do połowy (normalka po długich godzinach latania za wpisami do indeksu), więc zostawiam bez oceny i dłuższego komentarza. Ale już pierwszy akapit cokolwiek mnie zainteresował.

Niezależnie, czy naprawdę tekst jest tak dobry, jak wyżej sugerują szanowni jego czytelnicy, zaocznie proszę o przypomnienie o nim w najbliższych dniach, najlepiej na pw, chętnie do niego wrócę;)
Manna dnia 11.04.2010 02:17 Ocena: Świetne!
"Ten tego" Taty - mój sąsiad też to wtrącał co drugie zdanie!:)
Polubiłam siostrę (bardzo wiarygodna dziewięciolatka i jeszcze ta jej urocza polszczyzna) i Tatę - udało ci się wyraźnie zarysować postacie w tak krótkim tekście! Boskie zakończenie!:D Dzięki! Czytałam z przyjemnością.
Magicu dnia 04.08.2012 11:12 Ocena: Słabe
Nie w moim guście.:| Tekst napisany w miarę poprawnie ale tak naprawdę to zupełnie nie wiem o czym. Jakieś takie "fantazyjki" o latających statkach i nijakiej rodzinie. Mam nadzieję, że inne teksty są lepsze.
Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:45
Najnowszy:wrodinam