Kurwa, dziwka, prostytutka. Tak sobie postopniować można niewybredne epitety, które same cisną się na usta, kiedy nawet piany nie chcę się już ze złości toczyć. Większym nietaktem jest nazwać tak podmiot płatnego seksu, niż porządną kobietę. Osobiście używam ich na określenie każdej innej, bo do samej dziwki nie powiedziałbym nigdy: - ty dziwko, czy - ty kurwo. Prostytutko tym bardziej nie, bo nie brzmi.
Dywagujący tak właśnie Virgo, mieszkał na zachodzie kraju. Dlaczego na zachodzie? Bo intuicyjnie wydaje się, że to najlepsze miejsce, lepsze niż gdzieś w centrum, czy na wschodzie. W każdym razie na zewnątrz już było ciemno, wysokie chmury zasłaniały niebo i niezauważalnie gwiazdy. Niby ich nie oglądał, ale gdy nie świeciły, dla oczu i tylko dla nich, bo przecież z perspektywy człowieka te słońca są nieśmiertelne, czegoś ewidentnie brakowało. Nocą więc Virgo skupiał wzrok na miejscach takich jak róg ogródka, gdzie lśniła w świetle latarni typu Munchen, zmoczona deszczem kostka granitowa, która oddzielała równo przystrzyżony trawnik od rabaty z różami, gdzieś pomiędzy Double De Light a Edenem. Angielskim różom taka pogoda nie przeszkadza. Jak się dobrze zastanowić, to w sumie angielskie chorowały najmniej. Gorzej było z Małą Holenderką czy Louis Odier. Obie pachniały wspaniale i nadawały się na konfitury. Już na krzaku kwiaty wydzielały zapach jak wtedy, gdy wkłada się nos do słoika, gdzieś tam, w egzotycznym sklepiku z imbrykami, herbatami i instrumentami każdego herbaciarza. Przyrządy innym były absolutnie nieznane i można było pokazywać je w konkursach typu milion w rozumie, gdzie inteligencja przekłada się bezpośrednio na pieniądze. Mam na myśli tę najprościej rozumianą inteligencję, typu wiem. Virgo był bardzo inteligentny, aż do samo-nienawiści za własną naiwność, słabość, bezmyślność i inne przygody, które zdarzają się tym, którzy urodzili się nie wtedy, kiedy trzeba, albo nie tam, gdzie powinni. Czasy renesansu były zbyt niehigieniczne, na barok był zbyt niepewny siebie, a może wręcz zbyt bezczelny, art deco jest interesujące, ale tylko dlatego, że już było. Czas najlepszy, jednak z miejscem mógł trafić lepiej.
Tak więc na peryferiach metropolii, poza jej industrialną architekturą, gdzie chłop jeszcze chodził za konnym pługiem, Virgo siedząc za domem, zachciało się palić. Do najbliższego sklepu o tej godzinie było z siedem kilometrów. Przeszedłszy po domu zebrał drobne, bo po pięciu dniach od wypłaty, uregulowawszy wszystkie płatności, karty nie używał, a konto świeciło ujemnym saldem, na granicy dopuszczalnego debetu rzędu kilku tysięcy. Po chwili jechał już samochodem, tak rustykalnie, boso, zmieniając stacje w radiu. Zatrzymał na rozmowie gościa w studio, ze słuchaczką ani młodą, ani starą, przeżywającą kolejny etap kobiecego dojrzewania, który doceniają raczej panowie, niż chłopcy. Spodziewać się można, że jak róża, nie była już smukła, przeciwnie, rozłożysta, wręcz szeroka jak filiżanka, jednak ciągle z żywym kolorem płatków i świeżym zapachem. Wracając do botaniki, takie kwiaty Virgo pozostawiał na krzaku, wycinając tylko przekwitłe, którym płatki sypały się przy dotknięciu dłonią, czy lekkim wietrze. Czyżby przekwitłe były bezużytecznie? Oczywiście, że nie. Można było pozostawić bezlistne, by zrodziły owoce. Finalnie zależało to od samego ogrodnika, czy zmuszać je do dalszego kwitnienia, tnąc skośnie nad świeżym pędem.
Słuchaczka opowiadała dalej. Takie rozmowy mają odczuwalnie inne tło, tembr i melodia zmieniają wypowiedź na spokojniejszą, wyciszoną. Virgo ocknął się z zamyślenia słysząc nieco mniej nastrojowy ton zdań, które padły w odpowiedzi. - Kobiece hormony są rakotwórcze. Japońska dieta, proszę pani, wszystkie blokery gruczołów estrogenu minimalizują ryzyko przerzutów raka. - Coś jest z tymi rakotwórczymi hormonami. Mnie ten rak toczy już ładnych parę lat. I w sumie przerzutów nie ma, ale złośliwy jest jak cholera. Diabli nadali. Szukał w myślach odpowiedniego określenia. Gdzieś w obszarze zapomnianego dawno słownika filozofii, na pewno leżało nieużywane. Determinacja? Nie, jeszcze nie to. Przeciwnie, ta ma kontekst pozytywny, wręcz motywujący. Szukał w myślach płacąc za papierosy. - Deterministyczny. Tak, w tej formie brzmi dużo lepiej. Teraz doświadczał takiej deterministycznej strony młodzieńczej natury i konsekwencji kiedyś podjętych decyzji, a uczciwiej jest powiedzieć, decyzji źle wprowadzonych w życie. Przecież słowo współżycie nie jest sprzeczne wewnętrznie, a jednak ostatnia dekada jak na dłoni pokazywała, że albo współ, albo życie. Minęła północ. Na piętrze w gabinecie, dokańczał audycję filtrując wypowiadane słowa wśród buczenia lampowego radia. Potem już tylko odegrano hymn i przeczytano „z kartek kalendarza”, kilka rocznic. Zszedł na dół i wrócił za dom do kwiatów. Hormony, endorfina uzależnia bardziej, niż alkohol i bardziej niż on, niszczy najpierw umysł potem organizm. Przyjemnie i śmiertelnie. Kiedyś, leżąc nago, na szerokim łóżku rozmawiał z prostytutką, która miała wytatuowaną prawą łopatkę. Oglądał kwiat i nimfę, gładząc opaloną i pachnącą mydłem skórę dziewczyny. Potem było nieprzytomnie, nie cudownie, choć przez chwilę zaangażowała się, bo jęknęła cicho i przycisnęła jego pośladki mocniej do siebie. Nie oczekiwał wiele, ani po rozmowie, ani po zbliżeniu. Leżał jeszcze potem z twarzą w poduszce, bez pośpiechu, smutny, by nie kończyć tej wspólnej godziny i szeptał, że nie jest supermanem. - Nikt nie jest, odpowiedziała. To była jednak namiastka intymnego kontaktu, innego, niż burdelowy. Stosunku wobec siebie samych w relacji on i ona. Ubrała się szybko i dyskretnie, pod pretekstem, że zrobiło się zimno. Zgrabny fortel, uroczy, więc nie protestował. Zapinając koszulę powiedział jej, w świetle wpadającego przez małe okienko suteryny pierwszego słońca, że oboje mają wspólną cechę, popieprzone życie. Do dziś słyszy jej odpowiedź wśród fragmentów obrazów tamtej nocy. Jego przepita niemoc, chwila jej szczerego pragnienia i jej słowa:
- A będzie jeszcze gorzej.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
herbaciarz · dnia 28.06.2009 15:37 · Czytań: 1027 · Średnia ocena: 3,4 · Komentarzy: 10
Inne artykuły tego autora: