Czarno-biały ptak - TomaszObluda
Proza » Historie z dreszczykiem » Czarno-biały ptak
A A A
"Przebudzenie"

Obudził go strumień lodowatej wody. Rozejrzał się dokoła. Oczy powoli przyzwyczajały się do panującego mroku. Był w jakiejś piwnicy, w powietrzu panowała wilgoć i chłód. Jedyne źródło światła pochodziło z żarówki, prowizorycznie zamontowanej do wystającego z sufitu przewodu. W jej blasku Marcin dostrzegł młodego mężczyznę w czarnej, skórzanej kurtce. Tajemniczy osobnik uśmiechał się ironicznie. Odstawił na podłogę metalowe wiadro i podszedł bliżej. Marcin spróbował wstać. Nie mógł. Okazało się, że jest mocno przywiązany do krzesła, na którym siedział. Poczuł silny ból z tyłu głowy, ręce obcierał mu gruby sznur. Próbował rozeznać się w sytuacji. Ostanie co pamiętał, to że wyszedł z restauracji, otwierał samochód, ktoś za nim przechodził i . No tak! Uderzył go w głowę.

Mężczyzna przyglądał mu się z uwagą. Marcin chciał zaprotestować przeciw tej absurdalnej sytuacji, ale nie miał pojęcia, co powiedzieć. Nic nie miało sensu. Ktoś, kogo z całą pewnością nie znał, porwał go, związał i najprawdopodobniej nie zamierzał wypuścić w najbliższym czasie. Przecież nie mogło chodzić o żaden okup. Był zwykłym nauczycielem, żona pracowała w banku, jako kasjerka. Nie posiadali oszczędności, jedynie kredyty do spłaty. Nie mogło być mowy o zemście, bo przecież nigdy nikomu nie zrobił krzywdy na tyle poważnej, żeby mogła skłonić do porwania. Nie zdarzyło mu się nawet postawić jedynki na koniec roku. To nie wyglądało dobrze. Jedyne logiczne wyjaśnienie kabały w jaką został wpakowany, brzmiało; mężczyzna jest psychopatą i nie ma co liczyć na racjonalne zachowania z jego strony. A to nie dawało powodów na zachowanie nadziei.
- Widzę, że mnie nie poznajesz - porywacz przerwał milczenie.
Marcin pokręcił głową.
- Może powinienem się przedstawić? Może jestem niegrzeczny? Co, kurwa!? - wrzasnął.
Marcinowi po plecach przeszły dreszcze. Z powodu emocji przestał odczuwać chłód, ale teraz, kiedy mężczyzna wydarł się na niego, zatrząsł się jak galareta.
- Tomasz Jarecki - przedstawił się. - Mówi ci to coś?
- Nie - wybąkał nieśmiało.
- No, Kononowski, zacząłeś gadać. Ale pamięć nadal zawodzi.
Marcin spojrzał na Jareckiego wymownie. Nie miał pojęcia, skąd miałby znać to nazwisko.
- Jakby ci to przypomnieć?
Pochylił się nad Marcinem, oparł dłonie o jego ramiona i przez moment w milczeniu wpatrywał się w źrenice związanego. Kononowski zaczął uciekać wzrokiem, nie potrafił wytrzymać tego spojrzenia.
- Ty kurwo! Nazywam się Tomasz Jarecki, przypomnij sobie! - wydarł się z całych sił, prosto w twarz ofiary.
Marcin poczuł lepką ślinę na czole i policzkach. Pokręcił tylko głową. Nie mógł spełnić rozkazu Jareckiego, a zdawał sobie sprawę, że odpowie za bezsilność.
Jarecki odchylił się mocno i z całych sił trzasnął głową w szczękę Marcina. Zatrzeszczało. Kononowskiemu krew wypełniła usta i nagle go olśniło. Widział już tego człowieka. Pierwszy raz zauważył go dokładnie tydzień wcześniej.

Wychodził wtedy do pracy. Podszedł do samochodu i zwrócił uwagę na czarnego "Junaka". "Piękny motocykl, i zadbany" - pomyślał wtedy. Obok stał Jarecki. Wtedy nie zwrócił uwagi na młodego motocyklistę. Skąd mógł wiedzieć, że jest przez niego śledzony. Później widział go jeszcze kilka razy. Właściwie codziennie. Teraz zaczęło mu się to wydawać dziwne, jak mógł nie skojarzyć faktów? Tyle zbiegów okoliczności. Widział go koło szkoły, przed centrum handlowym, gdy robił zakupy. Powinien od razu zorientować się, że motocyklista jest nim zbytnio zainteresowany. Kto wie, może prowadził obserwację znacznie dłużej? To było prawdopodobne. Jarecki chciał poznać zwyczaje ofiary. A teraz, kiedy Jolka z dziećmi wyjechała na weekend do matki, postanowił wprowadzić w życie wcześniej ułożony plan. Jarecki miał, co najmniej cały piątek i część soboty do dyspozycji, nim Jolka zacznie się niepokoić brakiem telefonu od męża. No, ale przecież od razu nie wezwie policji. Zrobi to najpóźniej w niedzielę wieczorem, kiedy wróci do domu i okaże się, że Marcina nie było tam od piątku. A czy oni zareagują tak jak powinni? Na poważnie zaczną szukać pewnie dopiero w poniedziałek. Do tego czasu porywacz będzie mógł zabić go najmniej kilkanaście razy, torturując po drodze, bez pośpiechu pozbędzie się zwłok i zdąży uciec z kraju. Właściwie, niby po co miałby się ukrywać. Skoro Marcin nie znał Tomasza Jareckiego, to do jasnej cholery, dlaczego ktokolwiek inny miałby go z Marcinem skojarzyć. Nic ich nie łączyło, może poza chorą wyobraźnią motocyklisty.

Wypluł krew. Jarecki minął go idąc szybkim krokiem. Kononowski bał się odwrócić, nie chciał prowokować i tak już agresywnego mężczyzny. Wytężył słuch. Jarecki wchodził po schodach. Nie było ich zbyt wiele. Marcin nie pomylił się chyba, to była jakaś piwnica. Porywacz otworzył drzwi, uprzednio przekręcając klucz i wyszedł z pomieszczenia. Marcin ostrożnie spojrzał za plecy. Istotnie za nim były schody. W niewielkim świetle dostrzegł drzwi, chyba metalowe, ale nie miał pewności. Opuścił głowę na piersi, był zmęczony. Szamotanina nic mu nie dawała, Jarecki najwyraźniej znał się na operowaniu sznurem. Marcin musiał zdać się na łaskę ślepego losu, nie liczył na wspaniałomyśność oprawcy.

Po kilkunastu minutach, a przynajmniej tak zdawało się Marcinowi. Nie był pewien, czy dobrze postrzega upływ czasu, drzwi do piwnicy otwarły się. Jarecki wracał.
Stanął przed Marcinem ze szklanką wody. Podszedł i delikatnie go napoił. Kononowski poczuł przyjemną wilgoć w ustach, przełknął gęstą ślinę wraz z krwią.
- Wybacz Kononowski, poniosło mnie. Mogłeś zapomnieć. W twoim życiu zaszył znaczne zmiany. Studia, praca, małżeństwo. Masz dzieci. Ile to już lat? Chyba piętnaście. - Uśmiechnął się. - Dokładnie piętnaście lat. Pamiętam doskonale. Jakoś nie mogłem zapomnieć.
Na twarzy Marcina pojawiło się widoczne skupinie.
- Spokojnie, odświeżę ci pamięć. Opowiem krótką historię. Chcesz posłuchać? Widzę, że chcesz.
Marcin pokiwał głową. Chciał wiedzieć, o co chodzi, może to pozwoli mu jakoś zareagować, przekonać Jareckiego, że to pomyłka.

"Opowieść"
- Jak mówiłem, moja, choć może powinienem mówić nasza tragedia, wydarzyła się przed piętnastu laty. Piętnaście lat conocnych koszmarów, wyrzutów sumienia ... . Tak, tak, obwiniałem siebie. Lata cierpienia. Żalu... . A później gniewu i chęci zemsty. - Kononowski czuł świdrujące spojrzenie porywacza. Wiedział, że Jarkowski wciąż lustruje jego twarz, czeka na reakcję. - Miałem wtedy jedenaście lat - kontynuował opowieść. - Z tego co sobie przypominam, byłem dość szczęśliwym dzieckiem. Uczyłem się całkiem nieźle, rodzice rozpieszczali mnie. Pozwalali mi na wszystko. Byłem ich oczkiem w głowie. Wiesz, jestem jedynakiem. Matka chyba nie mogła mieć więcej dzieci. Nie pamiętam czy wspomnieli o tym kiedyś, czy sam to wydedukowałem. - Zamyślił się. - Synek świetnych lekarzy - powrócił do monologu. - Przyszły chirurg. Ba, może nawet profesor medycyny. Pierdolone marzenia starych. Wszyscy tylko wymagali, wymagali, wciąż wymagali. Ale to było później. Kiedy miałem jedenaście lat nie odbierałem tego źle. Kochali mnie. Miałem każdą zabawkę jaką chciałem. Wiesz, pierwszy pecet na osiedlu, pierwszy Pegasus, najdroższy góral. Pewnie tak nie rozpieszczasz swoich dzieci?
Kononowski spojrzał pytająco. Jarkowski oczekiwał odpowiedzi? Marcin bał się przerywać.
- No kurwa, gadaj! - oprawca wydarł się na całe gardło.
- Nie, nie rozpieszczam ich tak bardzo - wydukał.
- To dobrze. - Jarkowski wpadł w zadumę. Chodził nerwowo w kółko. Widać trudno mu było snuć tę opowieść. - Kiedyś zachciało mi się kolonii. Koledzy jeździli, też chciałem. Byłeś kiedyś na koloniach?
Kononowski zbladł jak kreda. Musiał się opanować, odpędzić złe myśli. Oczyścić umysł. Nie chciał już słuchać.
- Trzęsiesz się, wraca ci pamięć? Spokojnie, opowiem wszystko. Pojechałem w Bieszczady. Piękna przyroda. Ale po powrocie miałem w dupie przyrodę. Dosłownie w dupie, panie opiekunie!
- Przestań! - Kononowski przerwał, płacząc. Łzy wielkości ziaren grochu ciekły mu po policzkach, kapały z brody na koszulę, brudną od potu, kurzu i krwi. Wciągał śluz, płynący z nosa. - Przestań - błagał smarkając.
- Spokojnie - zaśmiał się histerycznie Jarkowski. - Trzech dorosłych facetów wypiło za dużo alkoholu? A może chciało poeksperymentować? Zabraliście mnie na polanę. Piękna polana. Piękna przyroda. - Jarkowski mówił coraz szybciej. Jego głos zmieniał się z głośnego w szept, to znów powracał do krzyku. Nie panował nad swoim ciałem. Trząsł się i chichotał co chwila. - Wtedy wypiłem swoje pierwsze piwo. Teraz piję więcej. To był Żywiec. Dobrze pamiętam. A później ... .
- Na litość boską! Przestań!
- Litość?! Ty kurwo - ściszył głos. I wyszeptał wprost do ucha Marcina - Nie, to ja byłem kurwą. Waszą kurwą. Kiedy rżnęliście mnie, też mówiłeś "przestań" gdy płakałem, wyłem z bólu. Bo to cholernie bolało. Bolało ciało i bolało o tu. - Postukał się palcem w czoło. - Pamiętam, że kiedy kneblowaliście mi rękami usta, patrzyłem na drzewa. Chciałem uciec, oderwać się od ziemi, odlecieć. Jak ptak. Siedział tam taki czarno-biały. Ale on nie miał zamiaru odfrunąć, gapił się na mnie. Jaki to gatunek? Taki czarno-biały ptak, ta złodziejka? No, jaki?! - podniósł głos.
- Sroka - Marcin łkając, odparł.
- Właśnie, sroka. Patrzyła tak tępo, kiedy mnie posuwaliście, a to cholernie bolało. Kiedy lekarz powiedział moim rodzicom, co się stało, kiedy musiałem się przyznać, opowiedzieć im wszystko, ojciec też tak bezmyślnie patrzył. Jak ta cholerna sroka. Na wasze kurewskie szczęście, chcieli zatuszować wszystko. Sprawili, że przez wiele lat czułem się winny. Ale nie byłem winny. Nie byłem?
- Nie. Boże, jak jest mi przykro. Jak bardzo chciałbym ci zadość uczynić. Jestem gotów przyjąć na siebie wszelką odpowiedzialność. Jestem gotów się przyznać. Nie wiem, jak mogłem być takim potworem. Jak mogłem to wyprzeć ze swojej pamięci - Kononowski płakał jak dziecko.
- Odpowiesz. Ty i twoi kumple.
- Przyznam się. Obiecuję. A teraz proszę, uwolnij mnie.
- Dobrze. Uwolnię cię.
Jarkowski wycierając oczy, klęknął na ziemi. Marcin starał się myśleć racjonalnie. Musi się stamtąd wydostać. Wszystko będzie dobrze. Po co wracać do sprawy? Odpokutuje to. Już odpokutował. Najważniejsze zachować spokój. Znajdzie rozwiązanie. Jolka zrozumie i pomoże mu.

"Finał"
Przez kilkanaście minut trwali w takiej pozycji. Nikt nie miał zamiaru przerywać. Kononowski bał się, Jarecki był zbytnio zajęty wspomnieniami. Marcin gorączkowo szukał wyjścia z opresji. Przede wszystkim Tomasz musiał go rozwiązać. Wiedział, że bez pomocy porywacza nie podoła temu zadaniu, a tylko tak mógł mieć jakieś szanse. Pytanie brzmiało, co Jarecki zamierza? Deklarował, że go uwolni, ale czy można wierzyć rozhisteryzowanemu mścicielowi? Postanowił wreszcie działać. Zaczął spokojnie.
- Jest mi tak przykro.
Porywacz spojrzał na niego z ukosa.
- Zatarłem te okropne wspomnienia. Okropne dla ciebie, ale i dla mnie. Nie chciałem tego. Oczywiście to żadne tłumaczenie. Byłem bydlakiem. - Starał się zrównoważyć wypowiedź. - Ale działałem pod presją. Jasne, że należy mi się kara. Moja żona musi się o wszystkim dowiedzieć, policja także. Zrobię wszystko, aby chociaż w najdrobniejszym stopniu przynieść ci ukojenie. Wiem, że to nie zmyje tych wszystkich lat upokorzeń, ale może w jakiś sposób ... .
- Nie.
Marcin zmiękł. Dosłownie. Jego nogi i ręce zrobiły się jak z waty. Czyżby zbliżał się kres jego życia? Jarecki podjął już decyzję?
- Nie zrobimy tak - mówił całkiem spokojnie, wstając z klęczek - Nie powiemy twojej żonie, nie powiemy policji, zachowamy to dla siebie. Nie żal mi ciebie, ale nie chcę krzywdzić twojej rodziny. Jakim byś nie był potworem i kłamcą, oni są niewinni. Myślę, że wystarczającą karą będzie to, że już nigdy nie zapomnisz swoich czynów, do końca życia te chwilę zachowasz przed oczyma. Tak, jak ja nigdy nie zapomnę tej cholernej sroki.
Marcin nie mógł uwierzyć w to, co się działo. Bóg chyba nad nim czuwał. Był o włos od śmierci, a teraz okazało się, że nie czekają go żadne poważne konsekwencję. Wprawdzie czuł ciężar przewinienia, ale otrzymał drugą szansę. Wszystko naprawi. Będzie dobrym człowiekiem, najlepszym jakim potrafi się stać.
Jarecki z opuszczoną głową przeszedł obok Marcina. Związany słyszał jego ciężki oddech. Rozumiał, że jest mu ciężko. Tomasz zmusił się do niesamowitego poświęcenia. Zaraz przetnie więzy krępujące Marcina i ta chwila stanie się dla obu tylko wspomnieniem sennego koszmaru.
- Do końca życia będziesz pamiętał tę chwilę, gdyż zaraz umrzesz, śmierć będzie twoim wyzwoleniem - mówił beznamiętnie, celując ostrzem łopaty w potylicę Kononowskiego.
Uderzenie było głuche, tak samo jak następne i kolejne.
"Zostało jeszcze dwóch" - pomyślał Tomasz.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
TomaszObluda · dnia 29.06.2009 08:39 · Czytań: 1155 · Średnia ocena: 3,83 · Komentarzy: 11
Komentarze
Elwira dnia 30.06.2009 09:43 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
w czarnej(,) skórzanej kurtce.


przecinek

Cytat:
przechodził i... . No tak!


a co to za dziwne zestawienie znaków interpunkcyjnych?
Cytat:
nie miał pojęcia(,) co powiedzieć.


przecinek

Cytat:
żona pracowała jako kasjerka w banku.


szyk: żona pracowała w banku, jako kasjerka

Cytat:
wyjaśnienie tej kabały(,) w jaką został


przecinek, "tej" bym wycięła, nic nie wnosi

Cytat:
ale teraz(,) kiedy mężczyzna


przecinek

Cytat:
wydarł się na niego, zatrząsł się


2 razy się


Cytat:
- No, Kononowski, zacząłeś gadać. Ale pamięć nadal zawodzi.


zrobiłabym przecinek zamiast kropki

Cytat:
z całych sił(,) prosto w twarz ofiary
.

przecinek

Cytat:
Teraz zaczęło mu to się wydawać


szyk: zaczęło mu się to wydawać

Cytat:
handlowym(,) gdy robił zakupy.


przecinek

Cytat:
Powinien od razu zorientować się, że motocyklista jest nim zbytnio zainteresowany. Kto wie, może obserwował go znacznie dłużej? To było prawdopodobne. Jarecki chciał poznać jego zwyczaje. A teraz, kiedy Jolka z dziećmi wyjechała na weekend do matki, postanowił go porwać.


bardzo dużo zaimków, spróbuj coś z nimi zrobić

Cytat:
Jarecki miał(,) co najmniej cały piątek


przecinek
Cytat:
najpóźniej w niedziele wieczorem,


niedzielę - literówka

Cytat:
szukać go pewnie dopier
o

wyrzuć "go"
Cytat:
Właściwie to niby po co miałby się ukrywać.


przecinek po "właściwie" i wyrzuciłabym "to"

Cytat:
Jarecki minął go idąc szybkim krokiem.


ja bym wyrzuciła "idąc" wiadomo, że jak minął krokiem, to nie leciał, tylko szedł.

Cytat:
Marcin musiał zdać się na łaskę ślepego losu, nie liczył na łaskę oprawcy.


2 razy łaskę


Cytat:
zdawało się Marcinowi. Nie był pewien czy dobrze postrzega upływ czasu, drzwi do piwnicy otwarły się.


2 razy się i przecinek prze czy


Cytat:
wydarzyło się w twoim życiu. Studia, praca, małżeństwo. Masz dzieci. Ile to już lat? Chyba piętnaście. - Uśmiechnął się. - Dokładnie piętnaście lat. Pamiętam doskonale. Jakoś nie mogłem zapomnieć.
Marcin skupił się mocno.
- Nie wysilaj się.


4 razy się


Cytat:
mówiłem(,) moja, choć może

przecinek

Cytat:
spojrzenie narratora.


narratora tu nie pasuje, lepiej opowiadającego, mówiącego, czy w końcu porywacza

Cytat:
rodzice rozpieszczali mnie. Pozwalali mi na wszystko.


mnie, mi - powtórka, plus szwankujący szyk, połączyłabym to w jedno zdanie.

Rodzice mnie rozpieszczali, pozwalali na wszystko.

Cytat:
trudno mu było snuć tą opowieść.


tę opowieść

Cytat:
Kononowski przerwał płacząc


przecinek po przerwał

Cytat:
koszulę brudną od potu, kurzu i krwi.



przecinek po "koszulę"

Cytat:
Wciągał śluz płynący z nosa. - Przestań - błagał smarkając.


przecinki przed imiesłowami


Cytat:
- Postukał się palcem w czołoi.


czoło - literówka

Cytat:
Marcin odparł łkając.


szyk: odparł, łkając Marcin


Cytat:
Nie wiem(,) jak mogłem


przecinek

Cytat:
Najważniejsze zachować spokój.


Najważniejsze - zachować spokój

Cytat:
Jarecki zbytnio zajęty był wspomnieniami.


szyk: Jarecki był zbytnio zajęty wspomnieniami.

Cytat:
Moja żona się musi o wszystkim dowiedzieć

Szyk: Moja żona musi się o wszystkim dowiedzieć.
Cytat:
całkiem spokojnie(,) powstając z klęczek


przecinek, zamiast powstając dałabym zwykłe wstając, bo jest powszechniej używane
Cytat:
będzie, to że już


przesunęłabym przecinek przed "że"
Cytat:
uwierzyć w to(,) co się działo.

przecinek
pamiętał tą chwilę

Cytat:
tę chwilę

mówił beznamiętnie(,) celując ostrzem łopaty w potylice
przecinek i potylicę - literówka


Brakuje opisu przeżyć wewnętrznych Tomasza. Co on czuł, mając Marcina w tej piwnicy?

Poza tym bardzo ciekawe. Ważny temat poruszyłeś. Teraz aż strach wysyłać dzieci na kolonie.
TomaszObluda dnia 01.07.2009 16:48
jak tylko będę miał net poprawię. ;) dzięki. pozdrawiam
TomaszObluda dnia 02.07.2009 17:00
Poprawiłem. Co do przeżyć wewnętrznych Tomasza, specjalnie unikałem opisu. Chciałem, aby to była historia wyłącznie Marcina. Może, źle, może dobrze. Dzięki jeszcze raz.
Usunięty dnia 04.07.2009 13:28 Ocena: Bardzo dobre
Moje uwagi posłałam na pw, dodam tylko, że lekko mi zamieszałeś imionami i nazwiskami.

Treściowo dajesz do myślenia.

serdeczności
Poke Kieszonka dnia 04.07.2009 13:29 Ocena: Bardzo dobre
Tak aktualny tekst na dziś, wciąga i czyta się z zainteresowaniem - tylko nie wiem dlaczego, ale odnoszę wrażenie, że trochę nadużywasz imienia Marcina - szczególnie w tej początkowej części, może warto, trochę go miejscami inaczej określić - ale może ja się nie znam, bo wiesz ja rzadko tak komentuję, raczej zabieram głoś co do treści. Ale to jakoś mnie tu tak zastanowiło czy nie można by inaczej:)
TomaszObluda dnia 04.07.2009 13:41
Dziękuję. Z tymi imionami trochę nie dałem rady. To dlatego, że ktoś niedawno mi zwrócił uwagę, że doszedłem do skrajności, w cięciu imion i zaimków. Następnym razem bardziej to wyważę. Wiem już na co zwracać uwagę. Dziękuję.
Usunięty dnia 09.07.2009 08:32 Ocena: Dobre
Od razu zaznaczam, że nie czytałem powyższych komantarzy.

"zatrząsł się jak galareta." - niby spoko, ale porównanie bardzo wyświechtane. Może spróbować czegos innego? Np. zatrząsł się niczym tyłek Kim Kardashian:)

"Schylił się nad Marcinem" - zdecydowanie bardziej pasuje mi "POCHYLIŁ"

"nie chciał prowokować i tak już brutalnego mężczyzny" - tu był wolał "AGRESYWNEGO", bo jak na razie to brutalny w ogóle nie był;)

"Jak mówiłem, moja, choć może powinienem mówić nasza tragedia, wydarzyła się przed piętnastu laty. Piętnaście lat conocnych koszmarów, wyrzutów sumienia ... . Tak, tak, obwiniałem siebie. Lata cierpienia. Żalu... . A później gniewu i chęci zemsty. - Kononowski czuł świdrujące spojrzenie porywacza. Wiedział, że Jarkowski wciąż lustruje jego twarz, czeka na reakcję. - Miałem wtedy jedenaście lat - kontynuował opowieść. - Z tego co sobie przypominam, byłem dość szczęśliwym dzieckiem. Uczyłem się całkiem nieźle, rodzice rozpieszczali mnie. Pozwalali mi na wszystko. Byłem ich oczkiem w głowie. Wiesz, jestem jedynakiem. Matka chyba nie mogła mieć więcej dzieci. Nie pamiętam czy wspomnieli o tym kiedyś, czy sam to wydedukowałem. - Zamyślił się. - Synek świetnych lekarzy - powrócił do monologu. - Przyszły chirurg. Ba, może nawet profesor medycyny. Pierdolone marzenia starych. Wszyscy tylko wymagali, wymagali, wciąż wymagali. Ale to było później. Kiedy miałem jedenaście lat nie odbierałem tego źle. Kochali mnie. Miałem każdą zabawkę jaką chciałem. Wiesz, pierwszy pecet na osiedlu, pierwszy Pegasus, najdroższy góral. Pewnie tak nie rozpieszczasz swoich dzieci?"

W tym fragmencie zawarłbym opis uczuć opowiadającego oraz jego zachowania. Wprawdzie piszesz, że zamyślił się i powrócił do monologu, ale moim skromnym zdaniem to za mało;) Napisałbym np. Jarecki obchodził krzesło, na którym siedziała ofiara. Robił to bardzo powoli, cedząc słowa wydostające się z ust. Bruzdy, które przeorały czoło mężczyzny, nadały jego twarzy karykaturalny wygląd. Z krzywym uśmiechem i szklistymi oczyma wyglądał bardziej jak ogr, niż człowiek. Opowieść, którą z wolna snuł, sprawiała mu wiele bólu. Gorycz wypełniająca serce spowodowała to, co było nieuchronne - przemoc. itd...

Pożniej z opisem uczuć jest dużo lepiej. Błedów stylistycznych nie wyłapywałem, bo inni zrobią to jeśli nie lepiej, to na pewno z większą satysfakcją:yes: Generalnie nie jest źle. Opowieść wciąga, koniec lekko zaskakuje, bo wszystko zmierza do szczęśliwego finału, a tu nagle... trach... Proponowałbym zrobić z tego część większej całości. Np. Jarecki planuje zemste ze krzywdy wyrządzone mu przez trzech mężczyzn. Stopniowo wchodząc w opowieść, odkrywałbyś motywy działania bohatera. Najpierw, bez żadnego wyjaśnienia, zabija Marcina. Później, wykańcza kolejnego oprawcę, by na końcu zabrać się za ostatniego, który jest... księdzem. Jarecki idzie do spowiedzi, tam zwierze się ze wszystkiego. Przedstawia sytuacje sprzed lat i mówi, że zabił dwóch oprawców. Duchowny z przerażeniem w oczach ucieka z konfesjonału, a wtedy... Sorry, troche mnie poniosło, ale to mogłaby być ciekawa historia:) Generalnie jest bardziej, niż przyzwoicie, dlatego dobry;)
TomaszObluda dnia 09.07.2009 18:13
Mhm ciekawe uwagi. Teraz też wydaję mi się, że zbyt mało uwagi poświeciłem porywaczowi. Coś tam poprawiłem ;) dzięki
Usunięty dnia 06.08.2009 19:42 Ocena: Bardzo dobre
lubię takie opowiadania.
wrota do piekiel dnia 09.05.2010 23:53 Ocena: Bardzo dobre
Niedawno trafiłem na to twoje opowiadanie, ale wtedy nie miałem czasu, aby przeczytać. Dzisiaj sobie przypomniałem, wszedłem, przeczytałem i stwierdzam, że historia jest świetna. Brakowało mi jednak opisów uczuć, emocji obydwóch mężczyzn. Również mogłeś wydłużyć opisując, w sposób bardziej brutalny, obrazowy, czas, w którym go gwałcili, wtedy opowiadanie byłoby naprawdę wstrząsające.
Wasinka dnia 02.06.2010 18:05
O święty Florku! Wczoraj czytałam o gwałcie i dzisiaj... Tomku, ale tematy sobie wybierasz! Tak pełne dramatyzmu, że aż ściska.
Nie wiem, czy powinieneś bardziej brutalnie przedstawić chwilę gwałtu (tym bardziej że opowiada o tym sam zgwałcony), jak radzą Wrota. Byłoby to "przegięcie" - moim zdaniem, oczywiście. Lecz więcej emocji, wnętrza by się przydało.
Ale i tak mną wstrząsnęło. Znowu.
Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty