Jarzębina - Miladora
Proza » Miniatura » Jarzębina
A A A

 

Jedynie czas jest twoim wiernym
towarzyszem przez życie. I jeżeli
odchodzi – zabiera cię z sobą.

Jarzębina
Opowieść o przemijaniu

 

       …pod drzewem obwieszonym gronami dojrzewających owoców siedziała mała dziewczynka, pracowicie nawlekając na nitkę korale jarzębin, w jasnej sukience w szaro-niebieskie kwiaty, z kolorową spinkę w krótkich włosach odgarniętych z czoła i białych skarpetkach pobrudzonych nad paskiem sandałka ciemną plamą z wiśni... nagle odłożyła igłę, zerwała się i przebiegła przez podwórze w stronę ulicy... żelazny płot bramujący ogródki przed domem opleciony był ażurem powoju... stanęła przy nim, zaczepiając paluszkami o kratę, i wpatrzona przed siebie zastygła na chwilę... z pobliskich drzew wiatr zaczął strącać liście, niebo zbladło, zachmurzyło się, w powietrzu zaczęły wirować pierwsze płatki śniegu, dziewczynka pobiegła po sanki... śnieg zgęstniał, czerwone filcowe botki zatupały na schodach, niebieski płaszczyk błysnął guzikami... przyszła odwilż, pojaśniały chmury, w ogrodzie wzeszły pierwsze kiełki roślin, wielkanocny zajączek schował pod krzakiem bzu świąteczne prezenty, zakwitły róże... na wakacje pojechała do dużego drewnianego domu, w płynącej obok rzece po raz pierwszy położyła się na wodzie, lizak był długi, słodki, w kolorowe paski, a w paczce, którą przysłała niania znalazła ukrytą wśród cukierków małą czerwonozłotą broszkę w kształcie biedronki... późno w nocy, kiedy gorączka opadła, odkryła pod poduszką szmacianą lalkę o czarnych warkoczach, pomarańcze miały smak cudzoziemskiej przygody pod namiotem pościeli, gdy Sindbad Żeglarz zwiedzał kraj śpiącego króla... z drewnianych klocków zbudowała zamek na skalistej wyspie, przez tajemne przejścia przemykały figurki szachowe, wieża chwiała się i w łuki okienek wpadł promień słońca odbity od szyby... obraz twarzy zwielokrotniał w nieskończoność, gdy popchnięte ręką skrzydła lustra zamknęły się za nią...  znowu była grzeczna, lalki wróciły do opuszczonego domku, drewniane mebelki lśniły politurą, otworzyły się drzwi i Kika wniosła serwis do herbaty – porcelanowe miniaturki w niebieskawy deseń... pod nogą pianina mała księżniczka spała na poddaszu... przez zaśnieżone uliczki, w mrokach wczesnego poranka, dzieci niosły kolorowe latarenki z papieru, płomyki świec migotały i tańczyły w mroźnym powietrzu, śnieg skrzypiał i skrzył się pod nogami... w ciemnych domach jak echo zapalały się okna, złotym blaskiem wpatrując się w ciemność... stopniały sople u okapów... zakwitł bez, liliowe płatki opadały na ziemię, w ich cierpko słodki smak wdarł się śpiew ptaka, po spienionej zieleni kasztanów sunęły białe żaglówki, rubinowa jaszczurka z żelatyny rozpłynęła się w gorącym słońcu, ogród zarastał konwaliami, piasek nad morzem pełen był muszelek, które zbierała do szklanej miseczki... w wodzie chwiały się kolorowe meduzy... francuski marynarz uśmiechem podziękował za maskotkę... znowu była Gwiazdka, w kołysce pod choinką leżał mały dzidziuś w niebieskim ubranku, dziadek do orzechów wspinał się po gzymsie szafy, Klara rzuciła pantofelkiem i była wiosna... Matka płakała z czołem opartym o ścianę... w tajemniczym ogrodzie mały chłopiec po raz pierwszy podniósł się z fotela, wszystko urwało się, zniknęła książka, nie mogła jej znaleźć... po letniej burzy w powietrzu trwał zapach ozonu... biegła na bosaka przez kałuże, deszcz padał ponownie, powiewała seledynowa peleryna z kapturem... w rozwidleniu drzewa wisiał dom dla ptaków, ogród dziczał, dojrzewały korale jarzębin... bawiła się w sklep... w komórce opustoszał zamek, Colin odsunął jedwabną zasłonę nad portretem matki... w niebieskim świetle kwarcowej lampy wrócił zapach ozonu, zdjęła ciemne okulary, w pokoju zawisła smuga perfum i szyła koronkową sukienkę, ozdobioną brylantami szkiełek... stukały obcasiki czerwonych sandałków... śliczna dziewczyna z naprzeciwka zaczęła spotykać się z chłopcem... nadeszła jesień... przeszła w zimę... do butów dzieci przykręcono łyżwy, w błękitnym lodzie odbiło się niebo, ozdabiała choinkę, a świąteczne pierniki miały kształty gwiazdek... za żelaznymi drzwiczkami kaflowego pieca tańczyły motyle płomieni, w ciepłym powietrzu wisiał zapach miodu... wraz z wiosną rozpoczęto wykopy za domem, łany zboża odsuwały się w przeszłość, ogród dziczał, okaleczony ścianą fundamentów, Mia, lalka o świetlistych oczach, powędrowała do szafy... zbierała agrest, a zielone jabłka spadały pod nogi... czarne pończochy przestały być modne... po niebie przepływały chmury, zrazu białe, strzępiaste, powiewne, niebo nasyciło się morską zielenią, załamały fale... w koronce piany opalona skóra zalśniła pozłotą lata... chmury ściemniały, poszarzał piasek, znad wydmy uniosła się mewa, poszybowała gdzieś za horyzont... dojrzewały korale jarzębin... błękitny chłopiec przeszedł pod jej oknem... w półmroku pokoju tańczyła z nim ten pierwszy i jedyny raz...  biały, atłasowy staniczek opinał piersi, szeleściła płócienna halka pod szeroką spódnicą, czarny pasek ściskał talię... a potem spotkała go znowu... było już za późno, ktoś inny całował jej usta, dowiedziała się po latach, że umarł i nie zapomniała go nigdy... przepływały obłoki, spadały grona jarzębin, na czarną, obcisłą sukienkę spływał matową czerwienią naszyjnik z korali, samotna perełka lśniła mlecznym blaskiem... w chłodnym wnętrzu winiarni skwar lata rozpłynął się w cierpkości wina, wróciły rybackie kutry, szeleściła trawa i na wydmach wiatr zasypał ślady bosych stóp... zakryła twarz, gdy uśmiechając się nieśmiało, wziął ją w ramiona... poczuła go w sobie... fala napłynęła i wyniosła ją w górę, zaszło słońce... na opustoszałej plaży zostało wspomnienie... gwizd pociągu przytłumił tęsknotę, orzechy w czekoladzie miały smak spełnienia... jesień... obce miejsca, obcy ludzie, kolor zdrady... sosnowy las w zapachu żywicy, poranki mokre od rosy, obrazy nieba... w drewnianym domu wśród zapuszczonego ogrodu stara kobieta nuciła godzinki za zasłoną łóżka, trzeszczał ogień w piecu, na zżółkłej trawie bielił się szron jak cukier rozsypany nieostrożną ręką... liście zatrzepotały i opadły... wszystko ucichło... otworzyła oczy, nie wiedząc, gdzie jest, za oknem chwiały się czarne, bezlistne gałęzie... odleciały ptaki... nie przyszedł... nie przychodził... skończone... na niebie kłębiły się chmury, drzewa rosły, czas naglił, potem skądś napłynął cień znanej melodii i było lato... w małym, drewnianym kościółku w powietrzu drżały drobne cząstki pyłu, rzeka toczyła ołowiane wody... w szarości zmierzchu, gdy ustała ulewa, Zorba tańczył sirtaki... pokoik pod dachem wieżowca, wypalone świece... zima przyszła niedostrzegalnie... przeszła... pod bosą stopą pozostała pamięć srebrzystego śniegu, w ciemnościach poranka niebieskawym cieniem kładł się odblask lampy, dźwięczał czyjś śmiech... na dworcu, w tłumie obcych ludzi, zobaczyła go znowu... było już za późno, bezpowrotnie późno, gdy weszła w ciemną uliczkę... pod latarniami drżały plamy światła, szeleściły liście... ścieżka wiodła przez wysokie trawy i trzymał ją za rękę... trzymał ją w ramionach... minęła noc, minął dzień, wstał świt, rozsunął kotary okna i odeszła... godziny zlewały się w lata... przepływały przez nią pory roku... nie zobaczyła go już nigdy więcej... ktoś inny trzymał ją w ramionach, zniknął, zabrał ze sobą jej nienarodzone dzieci... płakała z czołem opartym o szafę... w kalejdoskopie czasu zmieniali się ludzie, zdarzenia, miejsca... dziewczyna z naprzeciwka nie była już śliczna... rosły cudze dzieci i znowu była jesień, za oknem stały coraz wyższe drzewa, zniszczał płot opleciony ażurem powoju, zarósł ogród, zamknęły się drzwi, coś odeszło bezpowrotnie... nie mieliła już maku, z gwiazdkowych pierników pozostał jedynie smak pamięci, stare książki na półkach pokrywały się kurzem, wykipiało mleko... splątana włóczka wypadła z palców, niedokończony szal spoczął na dnie szafy, po gzymsach czas wspinał się siateczką popękań, wyblakły kolory... jutro było coraz bliżej i sen nie nadchodził... nikt nie nadchodził... pod oknem, na fotelu, stara kobieta przymknęła znużone oczy... za jej głową, w bladym, zimowym słońcu, dogorywały czerwienią ostatnie korale jarzębin...

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 30.06.2009 09:09 · Czytań: 1601 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 35
Komentarze
Jack the Nipper dnia 30.06.2009 15:13 Ocena: Świetne!
Cytat:
się i w łuki okienek wdarł się promień słońca, odbity od szyby. Obraz jej twarzy zwielokrotnił się w nieskończoność, gdy pchnięte ręką skrzydła lustra zamknęły się za nią.
Znowu była grzeczna, lalki wróciły do opuszczonego domku, drewniane mebelki lśniły politurą, otworzyły się


5 x się

Wzruszające, naprawdę wzruszające. I właściwie nie mam nc więcej do dodania.
SzalonaJulka dnia 30.06.2009 16:55 Ocena: Świetne!
Jak wiesz, dziś mam słabą wyporność psychiczną i nie umiem oddzielić tego opowiadania od wczorajszych rozmów - na skutek czego po przeczytaniu ryczę jak bóbr.

Zdania - wydarzenia w Twoim opowiadaniu lecą tak szybko, jak życie. W dzieciństwie wszystko ma jeszcze swoją wagę, potem kalejdoskop obraca się coraz prędzej. Pięknie to opisałaś, ale i z całym okrucieństwem prawdy.

Wrócę tu jutro na spokojnie.

PS. mam jedno zastrzeżenie: czy skarpetka może być przybrudzona w jednym miejscu? wydaje mi się, że jeśli przybrudzona to cała, a tak to pobrudzona - ale może się mylę
triagon dnia 30.06.2009 18:44 Ocena: Świetne!
Miłe są powroty do dzieciństwa... i chwilami niemiły smutek nad przeciekającym przez palce czasem. Nie, to nawet nie smutek. Niełatwo to opowiedzieć, a Tobie się udało. :)
Poke Kieszonka dnia 30.06.2009 18:50 Ocena: Świetne!
Nie przeszkadza mi to nawet 5x się, które Jack wynalazł i przybrudzona skarpetka Julci, bo ja tą dziewczynkę znam, znam na pewno, tak czas mija, ale ona z pewnych rzeczy nie wyrasta i lepiej niech tak zostanie nic do zmiany:) A Tobie Pani Radości niski ukłon za opowiadanie się należy:)
Hyper dnia 30.06.2009 21:00 Ocena: Świetne!
Naprawdę magiczny tekst. Zmusza do wysiłku poprzez wartkość płynącego czasu. Bardzo działa na wyobraźnię, opisowy, szczegółowy. Tak, wzruszający, skłaniający do refleksji. Zatrzymałam się raz na początku przy wyrazie "widniała", jakoś mi to pokłóciło początek. Może lepszy byłby inny wyraz? Całość rewelacyjna.
Miladora dnia 30.06.2009 21:48
Dziękuję, Kochani - to poniekąd eksperymentalne opowiadanie, ponieważ byłam ciekawa, czy uda mi się oddać przemijający czas.
De Nipper - postaram się króliczki utłuc, bo mi się wymknęły w tym fragmencie spod kontroli... :D
Szalona - ciekawe spostrzeżenie uczyniłaś odnośnie tego kalejdoskopu czasu, ciekawsze tym bardziej, że nie było to moim świadomym zamysłem - uprzytomniłam sobie taki, coraz szybszy bieg czasu w opowiadaniu dopiero podczas opracowywania go.
Poprawię skarpetkę, bo słuszna uwaga... ;)
Hyperku - słowo "widniała" dopasowywałam po paru różnych przymiarkach, ale zgadzam się, że istotnie nadal nie jest tym właściwym. Muszę poszukać wobec tego... :yes:
Triagon i Kieszonko - dziękuję za przeczytanie i odczucie tego tekstu. Jestem wzruszona, że zdołał trafić...
Poprawiłam skarpetkę i słowo "widniała" zostało przerobione... :D
Idę tłuc króliki (jeżeli dzisiaj zdołam wszystkie dopaść)...
Dopadłam, utłukłam, dzięki de Nipper za wystawienie...
bassooner dnia 30.06.2009 22:02 Ocena: Świetne!
smutne... moze nawet dla mnie za bardzo

trudno czyta sie taki tekst na ekranie laptoka... lepiej chyba przy swiecach i koniaczku...

dam swietne bo widac zes sie napracowala, choc powiem szczeze, ze czytajac go w dzien (moze nie powinienem) ciut mi sie dluzyl, ale wiesz: koty lataly razem z tosia w kolo mnie
Usunięty dnia 30.06.2009 22:07 Ocena: Świetne!
Trudny tekst, przynajmniej dla mnie (miejscami się gubiłam). Co do techniki, muszę pochwalić piękne metafory i poetycki styl. :) Bardzo obrazowe.

Jedyne, co mogę zarzucić, to przewidywalność tego tekstu. Ale forma wszystko rekompensuje. ;)
Miladora dnia 30.06.2009 22:16
Dziękuję, Bassooniu i Trzynasteczko... ;)
Masz rację, Outuś - nie jest wcale łatwy i czas leci w nim zdarzeniami tak szybko, że można się gubić... Tak jak w życiu... No i życie też jest przewidywalne niestety - wszyscy odchodzimy w końcu...
msh dnia 01.07.2009 10:33 Ocena: Świetne!
nawet, gdybym chciał się wyłamać, to raczej będzie trudne, bo tekst ma w sobie duży pokład emocji, a ja lubię kiedy teskt mną poruszy. tak na "dzień dobry" przypomina mi to ruską "babę w babie" - każda warstwa odkrywa coś nowego i tworzy się lawina, spod której trudno się wydostać. pozdrawiam serdecznie. msh
ginger dnia 01.07.2009 14:36 Ocena: Świetne!
Hmm... W końcu Cię dopadłam :D

Przy czytaniu przesuwały mi się przed oczami obrazki - po kolei, całe życie, wszystkie te historie niedopowiedziane... Wzruszyłam się, w taki bardzo pozytywny sposób. Nie mogę zostawić oceny niższej niż świetne ;)
milla dnia 01.07.2009 16:27 Ocena: Świetne!
Cytat:
na zdjęciu, pod drzewem obwieszonym gronami dojrzewających owoców, widać małą dziewczynkę, pracowicie nawlekającą na nitkę korale jarzębin. Ubrana jest w sukienkę w szaro-niebieskie kwiaty i białe skarpetki, pobrudzone nad paskiem sandałka dużą plamą z wiśni. W krótkich włosach odgarniętych z czoła błyszczy kolorowa klamerka...
Nagle odłożyła igłę, zerwała się i przebiegła przez podwórze w stronę ulicy.
niezgodność czasów. ostatnie zdanie nie pasuje pod tym względem do pprzednich. wiem, ze chodzi o to, ze czas trwa na fotografii jakby w teraźniejszości, ale gryzie się to z resztą. tyle, że, prawdę powiedziawszy, nie wiem, jak to poprawić, żeby oddało zamysł:D i czy jest sens poprawiać.
Cytat:
Żelazny płot obramujący ogródki przed domem,
mam wrazenie, że lepiej by tu brzmiało bramujący. "obramujący" jest trochę niezgrabne
Cytat:
Pod nogą pianina Mała Księżniczka spała na poddaszu
tutaj mi nie pasi. moze inteprunkcja nie halo?
tyle mi się rzuciło w oko. całość przebogata, ornamentacyjna, ale przypuszczam, że taka stylizacja po to, aby oddać smak wspomnień. strzępki, urywki wspomnień, ważne ze względu na detal.
przegoniłaś mnie masakrycznie przez życie. wypada zapytać: a to już...?
najwyższa nota
Miladora dnia 01.07.2009 18:25
Dziękuję, Dziewczyny kochane... :yes:
Millcia - prawdę mówiąc początek był w czasie przeszłym, zmieniłam, bo Hyperkowi nie pasowało słowo "widniała", z którym ja też miałam problem, prawdę mówiąc. I tak wyszedł z tego czas teraźniejszy, ale chyba przerobię jednak ponownie, szukając lepszych słów, bo to zderzenie czasów nie jest chyba najkorzystniejsze.
Nad "obramującym" zastanowię się również - chyba masz rację, dam "okalający"...
"Pod nogą pianina mała księżniczka spała na poddaszu" - to skrót myślowy, który może trzeba jednak rozszerzyć choć o jedno słowo, gdyż faktycznie trudno się chyba zorientować, że to chodzi o zabawę lalkami. Dziękuję serdecznie za wskazówki... :yes:
milla dnia 01.07.2009 20:19 Ocena: Świetne!
a widzisz, nie domyśliaabm się, że chodzi o lalkę;)
SzalonaJulka dnia 01.07.2009 20:28 Ocena: Świetne!
o lalkę? myślałam, że o książkę :) czytam dziś "na spokojnie" i nadal jest pieknie
Usunięty dnia 01.07.2009 20:39 Ocena: Świetne!
Rzadko zaglądam do prozy, wiesz żem marudna, ale do Ciebie z przyjemnością....

Tekst dość refleksyjny, a to lubię jest we mnie...

zamyślona
Elwira dnia 01.07.2009 21:53 Ocena: Świetne!
Cytat:
pracowicie nawlekającą na nitkę korale jarzębin.


nawlekająca - literówka
hm... tak się zastanawiam, ja bym chyba napisała "jarzębiny", po co liczba mnoga? To się powtarza w dalszej części tekstu, więc pytam, czy zamierzona ta mnogość?

Czasem brakło przecinka, ale ten tekst czyta się na jednym wdechu, więc powstawiaj je sobie sama, jak tak napisałaś. :)

Bardzo poruszający, a jednak cudownie niedopowiedziany tekst. Oryginalny styl i sposób przekazu. Niby monotonny, ale takie jest życie, czasem jakieś zaskoczenie - jak w codzienności. Jednym słowem, dopasowałaś przekaz do treści. Podobało mi się, to chyba zbyt mało powiedziane. Poruszyło, wzruszyło i zostało na zawsze. Pozdrawiam.
Miladora dnia 01.07.2009 22:29
Dziękuję, Kochane... :D
Elwirko - ta literówka to pozostałość po dzisiejszym przejściu z czasu teraźniejszego do przeszłego - dzięki Bystre Oczko... ;)
"Korale jarzębin" mają inną melodykę, dlatego liczba mnoga, brzmią przez to bardziej poetycko moim zdaniem...
Co do przecinków, to zawsze miałam tendencje do stawiania ich w nadmiernej liczbie - ich brak uważam za postęp... :D Ale sprawdzę, oczywiście.
Dziękuję jeszcze raz... :yes:
Arkady dnia 03.07.2009 02:32 Ocena: Świetne!
Pochłonąłem tem tekst i wyłamię się... ze stereotypu i nie napiszę nic, bo zaniemówiłem... Skąd dziewczyno takie pomysły bierzesz?
To jest górna półka...:smilewinkgrin:
Miladora dnia 03.07.2009 02:56
Oj, Kreciku kochany, a skąd Ty bierzesz swoje wiersze?
Z głowy i serca, prawda?
Dziękuję za przeczytanie i nie opuszczaj nas już na tak długo, bo sam widzisz, czas potrafi bardzo szybko przebiec przez czyjeś życie... czasem zbyt szybko... ;)
Szuirad dnia 03.07.2009 23:14 Ocena: Świetne!
Hm. Powiem tak. Na początku troche się skrzywiłem. Nie przepadam za eksperymentalnymi tekstami, ale czytając Twoje wcześniejsze kawałki parłem do przodu. Z każdą linijką opór malał. Potem już tylko płynąłem...

Mam kilka piosenek, które zawsze zmuszają mnie do refleksji i głębokiego wzruszenia m.in. to "Nasza klasa" J. Kaczmarskiego i "Już nie ma dzikich plaż" Ireny Santor...
I ta druga wychynęła gdzieś ze środka i towarzuyszyła mi do ostatniej kropki.
Miladora dnia 03.07.2009 23:46
Dziękuję, Szu - oj, nie ma już dzikich plaż...
Jest takie piękne zdanie z książki Molly Gloss "Światło dnia" -
"Krajobraz, który zamieszkujemy jako dzieci, zamieszkuje w nas."
Myślę, że każdy krajobraz zamieszkuje w nas...
Tylko trzeba umieć go wywołać, co nie zawsze się udaje.
Cieszę się, że widocznie w jakimś stopniu mnie się to jednak udało.
Pozdrawiam ;)
Vesper dnia 04.07.2009 00:37 Ocena: Świetne!
Gratuluję Miladora umiejętności przełozenia wyobrażni i tego co masz w serduchu na słowa. Poetyckie, wzruszające. 5:)Chapeau bas Mil!
Miladora dnia 04.07.2009 01:10
O jasne z modrym - urosłam o parę centymetrów... :D
Proszę przydzielić mi stróża, żeby mi się w głowie nie przewróciło. :bigeek:
Ale tak na poważnie - jestem naprawdę wzruszona przyjęciem tego opowiadania. Nie spodziewałam się, że mimo wszystko trafi do tylu osób. Dziękuję wszystkim. Szczerze.
Samuel Niemirowski dnia 06.07.2009 02:01
Zaczyna się od fotografii, a więc potem już całkiem zwyczajnie. Bo przecież wszystko jest iluminacją, prawda?

"Biały, atłasowy staniczek opinał piersi, szeleściła płócienna halka pod szeroką spódnicą, czarny pasek ściskał talię... "

Ciekawy fragment ;]

Ładny popis wyobraźni dałaś.

Ale nie dam Ci świetnego - 15 razy to za dużo jak na jeden tekst.
Nie dam Ci też bdb - szkoda marnować taki rekord.

;)
Miladora dnia 06.07.2009 03:47
Samuelu - co za nieoczekiwany altruizm... :D
Ale mogłeś dać, co chciałeś - ja nie poluję na rekordy ocen - poluję na wrażenia czytelników i ich opinie o tekście... ;)
Tak więc nie krępuj się... :D
No i dziękuję za wizytę w moim pokoju wyobraźni... ;)
Samuel Niemirowski dnia 06.07.2009 15:55
Dobra, dobra,
ale nadal nie rozumiem dlaczego nie ma tego tekstu w najlepiej ocenionych?
ginger dnia 06.07.2009 16:01 Ocena: Świetne!
Bo został dodany trzydziestego czerwca, a mamy lipiec :)
roman dnia 24.08.2009 20:40 Ocena: Świetne!
dobrą drogą idziesz, od Ciebie zależy, gdzie dojdziesz.
prozy portalowej czytam mało, zwykle dlatego, że po kilku zdaniach się poddaję (leń?).
ale zdarza się, zdarza, właśnie się zdarzyło.
Miladora dnia 24.08.2009 21:42
Dlatego tym bardziej sobie cenię Twoją wizytę, Romanku... :yes:
Dziękuję - oby życie trochę nam zwolniło tempa...
MarioPierro dnia 29.09.2009 21:37 Ocena: Świetne!
Wspaniały obrazek, czy może wręcz kawałek taśmy filmowej o przemijaniu. Z początku nie zrozumiałem, o co chodzi i zgubiłem się, zawiesiłem. Na szczęście szybko odnalazłem się w tekście, zwłaszcza że przecież przez wiele podobnych już przebrnąłem. Zresztą, choć nie chcę bynajmniej porównywać mojej osoby do autorki (prawdopodobnej mistrzyni), to sam mam ambicję tak pisać. No może nie tyle w tym samym stylu, co zachowując to samo spojrzenie.
Błędów nie widziałem, ale nie wykluczam, że były, tylko po prostu jakoś tak przemknęły mi niezauważalnie. Nic więcej nie jestem teraz w stanie napisać, ale z pewnością jeszcze tu kiedyś wrócę, jak przeczytam po kilka razy. Na razie zaoczny świetny.
Miladora dnia 30.09.2009 03:37
Dziękuję, drogi Mario... ;)
Jakoś tak mi się bardzo ciepło zrobiło na sercu, że do tylu osób ten tekst trafił...
Nova dnia 10.02.2010 17:45 Ocena: Świetne!
"Brzydkie słowa to: ..."
do litanii Marii Peszek dodam: "niebieskawy" i "popękań".
oraz jeden zgrzyt:
"za jej głową"
Czy nie byłoby lepiej:
Na fotelu stara kobieta przymknęła znużone oczy. Za oknem, w bladym ...

Miladoro,
rozpaskudziłaś Czytelnika swoją tajemniczością i oto widzę, że doczekałaś się pierwszej reklamacji : "że koniec do przewidzenia"
A, niech mu tam!
Ja natomiast , jak lekkoduch, delektowałam się mistrzowskim warsztatem i poezją.
A niech mi tam!
... to bardzo piękny tekst, gratuluję.
Miladora dnia 10.02.2010 21:27
Noviutka - nalot dywanowy robisz? :D
Jakoś nie wiem, do czego to odnieść:
"Brzydkie słowa to: ..."
do litanii Marii Peszek dodam: "niebieskawy" i "popękań".
Daj mi jakiś klucz do tego. ;)

Za jej głową...
Nie wiem, czy Ty też to masz, ale gdy coś piszę, widzę wyraźnie obrazy, tkwię w ich wnętrzu i po prostu opisuję to, co istnieje wówczas dookoła mnie... Często jednak jest to także intuicyjne. Pewne obrazy dopiero potem ujawniają swoją logikę. Tak jest z jarzębiną.
Jako dziecko, ta kobieta nosiła korale z jej owoców. Teraz, na starość są już poza nią. Za jej głową. Dogorywają kolorem jak ona życiem.
Są nieosiągalne i prawdopodobnie ją przeżyją.
Nie będę więc ich usuwać zza jej głowy i z jej życia... ;)
Ale cieszę się, że analizujesz teksty i bierzesz w nich udział. :D
Jeżeli masz zastrzeżenia do "niebieskawego", to lubię ten nieco szarawy, przydymiony odcień błękitu.
Siateczka popękań na meblach, to to samo, co krakelury na obrazach.
Nie widzę tu innego, odpowiedniego słowa.
Dziękuję, Kochana ;)
Nova dnia 13.02.2010 23:36 Ocena: Świetne!
Ja też to mam, stąd wiem, że nie klucz, a wytrych potrzebny:lol:
Też lubię niebieskawy kolor, a do tego już nie pamiętam, jak nazywa się ta "popękana" technika ceramiczna ...
Ale wiesz, jest taka piękna część ciała, która brzydko się nazywa ... i jak to wytłumaczyć?:smilewinkgrin:
Po prostu, w tych trzech miejscach stanęłam przy czytaniu.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:63
Najnowszy:wrodinam