Twarz człowieka cz. 10 - lina_91
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Twarz człowieka cz. 10
A A A
-Cześć, śliczna - Robert wsunął się bezszelestnie do przedpokoju, przelotem całując mnie w czoło.

Zadrżałam, jak zawsze, kiedy mnie dotykał. To było coś nowego, coś nieznanego i dlatego przerażającego. Bałam się go, teraz bardziej niż kiedykolwiek. Kiedy już przypisałam swoje miękkie nogi i mętlik w głowie konkretnemu uczuciu, wpadłam w panikę.

Nigdy nie wierzyłam w miłość, nigdy nie byłam zakochana. Co on zrobił, że zmieniłam zdanie? Nie rozumiałam tego i dlatego się bałam. Ufając mu, jednocześnie się wzdragałam. Bo znałam naszą przyszłość. To musiało się jakoś skończyć.

A jednak w tej konkretnej sprawie byłam skłonna przyznać rację mojej mamie. To, co działo się teraz, to otaczające mnie ciepło jego uśmiechu, było warte przyszłości, bólu rozstania, jeśli się rozstaniemy. Kiedy już się rozstaniemy - poprawiałam się w myślach. Wiedziałam, że musieliśmy się rozejść. Kaktus może zakochać się w kropli wody, ale nigdzie nie postawią sobie domu. Czasem uczucie to za mało.

Postawiłam na filozofię, która mnie odrzucała - do tej pory przynajmniej. Chciałam cieszyć się chwilą, nie martwić bólem, póki nie musiałam.

Mama, zachwycona swoją wycieczką po Grecji i Hiszpanii, nie wtrącała się w nasze relacje. Miałam wrażenie, że nawet ją to cieszy. W końcu udowodniła - za pośrednictwem Roberta, ale zawsze - że miłość istnieje. Obudził moje serce. Za dnia, kiedy przychodził lub kiedy czekałam na niego po zdjęciach, byłam z tego zadowolona.

Nocami, kiedy śniłam koszmary, zawsze żałowałam. Mama nie przychodziła już do mnie, pytając, co sprawiło, że obudziłam się z krzykiem. Nigdy nie byłam w stanie powiedzieć jej prawdy. Sny się powtarzały, każdy inny, choć sprowadzały się do tego samego. Zawsze w którymś momencie on odchodził i zostawałam sama, boleśnie tego świadoma. Wcześniej, nie znając miłości, byłam rada samotności. Teraz, wiedząc, jak działa na mnie obecność bliskiej osoby, zaczęłam się jej bać.

Wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia - krojenia ziemniaków na obiad. Robert, cierpliwy jak zawsze, usiadł na blacie i popijał lemoniadę z kufla, czekając, aż skończę.

-Uważaj! - podniosłam oczy i w tym samym momencie poczułam ostry ból.

Zanim zdążyłam drgnąć, wyjął mi nóż z ręki i uniósł krwawiącą dłoń do oczu, badając rankę.

-To nic - zaczęłam, próbując wydostać się z jego uścisku, ale nie puścił. Kiedy chciał, był zaskakująco silny.

-O czym się tak zamyśliłaś? - nie wiedziałam, czy naprawdę chciał poznać odpowiedź, czy po prostu pragnął odwrócić moją uwagę. Zaprowadził mnie do zlewu i odkręcił wodę. Zacisnęłam usta.

-O tobie - wyszczerzyłam zęby, zadowolona, że nie muszę całkiem kłamać.

-Znowu oglądałaś Zmierzch?

-Bardzo śmieszne - burknęłam, owijając dłoń ręcznikiem papierowym. Roześmiał się wdzięcznie.

-Ponoć to moja najlepsza kreacja... No, chociaż zobaczysz, że po Księżycu w Nowiu, może się to zmienić.

-Wolę kreację Pattinsona niż Cullena... Nawet jeśli Edward jest słodszy - wrzuciłam nóż do zlewu. Moje myśli powędrowały teraz w kierunku zbliżającej się premiery. I nieuchronnego rozstania - Robert wyjeżdżał, kręcić zdjęcia do trzeciej części sagi.

-Ja jestem prawdziwy - błyskawicznie porwał mnie w ramiona i pocałował w skroń.

-Mam nadzieję - zakpiłam. Wiedziałam, że go prowokuję. Ale skoro musiał wyjechać, chciałam nazbierać jak najwięcej dobrych wspomnień.

Pocałował mnie w usta, tym razem dłużej, powoli, leniwie, jakby od niechcenia. Zabrakło mi tchu. Cofnął się z uśmiechem.

-Udowodnić ci to... jeszcze?

-Obiad sam się nie zrobi - wycofałam się, niespodziewanie nawet dla siebie samej.

Nagle doszłam do wniosku, że to zrobi rozstanie jeszcze cięższym. Lepiej nie przemęczać niedoświadczonego serca.

-Co się stało? - zmarszczył brwi. Gęsta czupryna zafalowała.

-Kiedy wyjeżdżasz? - nie patrząc na niego, zalałam ziemniaki wodą i postawiłam garnek na kuchence. Poczułam na ramieniu lekką rękę.

-Jedź ze mną - zaproponował nagle.

Zacisnęłam zęby. Nie wyjechałam z domu na studia. Nie chciałam zostawiać mamy samej. Pilnowałam się przy Robercie bardziej niż przy jakimś przestępcy. Teoretycznie byliśmy razem, w praktyce bałam się nazywać to, co nas łączyło.

-Za tydzień zaczynam zajęcia - powiedziałam niepewnie. Szkoła - to takie... dziecinne. Nie żeby studia nie były dla mnie ważne. Były. Ale wbrew największym chęciom, wbrew wszelkiemu rozsądkowi, nie były najważniejsze.

Cofnął rękę. Obejrzałam się, nagle przestraszona. Wyglądał, jakby głęboko się nad czymś namyślał. Wydął wargi. Nie mogłam się powstrzymać i go pocałowałam. Tym razem nie oddał pieszczoty. Odstąpił i spojrzał mi w oczy. Teraz na jego twarzy widniała niezwykła u niego powaga. Zaprowadził mnie za rękę do salonu i posadził na kanapie.

-Boisz się Nicka?

Wzdrygnęłam się mimo woli. Próbowaliśmy ukryć naszą znajomość, ale kolorowe gazetki kilka razy nas zaskoczyły, publikując zdjęcia z ukrycia. Nick dowiedział się w najgorszy możliwy sposób. Od tamtej pory, choć wróciłam na treningi, starannie mnie unikał. Nawet wymówił się od sparingów ze mną. Obserwował mnie z daleka, cierpliwie, zimno. Wiedziałam, że on też wyczekiwał końca tej sielanki. Usunął się z mojego życia sam; teraz stał w cieniu, czekając, aż zrozumiem swój błąd. Rozumiałam, ale nie potrafiłam zrezygnować z Roberta. Czekałam, aż to on się wycofa.

-Nie - pokręciłam starannie głową. -Nick zniknął z mojego życia. Wiesz o tym.

-Nigdy tego nie chciałem. Nie chciałem, żebyś musiała wybierać.

-To nie ty tego zażądałeś - przypomniałam mu spokojnie, choć reakcja Nicka jeszcze teraz, po kilku miesiącach, bolała. Był moim przyjacielem tak długo, że jego brak odczuwałam niemal jak fizyczny ból.

-Nie chodzi o studia - to nie było ani oskarżenie, ani pytanie, zaledwie stwierdzenie faktu.

-Ty za nie zapłaciłeś - powiedziałam, zacinając się lekko - jeszcze teraz dziwnie czułam się z tą świadomością. -Nie mogę wyrzucić tego do kosza, rezygnując.

-Ale nie o to chodzi.

-Nie - poddałam się.

-Wciąż się boisz? - spytał miękko, biorąc mnie w ramiona. Zadrżałam.

-Dobrze wiesz.

-To dlatego nie chcesz... - nie dokończył, ale jego dłoń wsunęła się między moje nogi.

Zabrakło mi tchu, jakby uderzył mnie w brzuch kijem do golfa. Przeraźliwy ból zgiął mnie wpół. Wzbraniałam się przed jego dotykiem z tego samego powodu, dla którego nie chciałam z nim wyjechać. Byłam wierząca, miałam zasady, ale w jego obecności nigdy specjalnie się tym nie przejmowałam. Hamował mnie strach - zwykły, ludzki strach - że kiedy odejdzie, moje serce nie zniesie tego wspomnienia - kochania się z nim.

Cofnął rękę, zanim zdążyłam ją odtrącić. Wziął moją twarz w dłonie.

-Nie skrzywdzę cię. Jeśli nie chcesz - to twój wybór. Rozumiesz?

Pokiwałam niemrawo głową, nie wierząc.

-Kocham cię - wyszeptał mi prosto do ucha.

Te dwa słowa, magiczne, pomogły mi wrócić do rzeczywistości. Poderwałam się na równe nogi. Czekałam na to, wyobrażałam je sobie po tysiąckroć, we wszystkich możliwych sceneriach, nigdy tak naprawdę nie wierząc, że padną. Co ja czułam - to inna sprawa. Ale wiedziałam, że te słowa muszą coś zmienić. Nie tylko nasze relacje - po takim wyznaniu cały świat powinien stanąć do góry nogami. Zmieniło się wszystko.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lina_91 · dnia 05.07.2009 10:34 · Czytań: 580 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 1
Komentarze
Elwira dnia 05.07.2009 20:42 Ocena: Dobre
Coraz bardziej przewidywalne, coraz bardziej harlekinowskie i, niestety, coraz bardziej szmirowate. Myślałam, że pójdziesz w innym kierunku, że pokażesz oblicze gwiazdy takim, jakiego nikt nie zna... Uch, jestem coraz bardziej na nie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:83
Najnowszy:wrodinam