Telemarketing - msh
Proza » Humoreska » Telemarketing
A A A
- Dzień dobry panu. Badamy poziom szczęścia, przez telefon, bo tak wygodniej - zabrzmiał miły, kobiecy głos w słuchawce.
Lubię takie historie. Rozsiadam się w ulubionym fotelu, z kubkiem kawy w dłoni i próbuję zrobić miłe wrażenie na rozmówczyni.
- Słucham, co panią interesuje?
- Czy jest pan szczęśliwy? Proszę ocenić w skali od 0 do 5 i przycisnąć odpowiedni
klawisz telefonu.
- No - myślę sobie - tu mnie masz. Wcisnę "0" zacznie się druga tura pytań "a jaki powód, a może nie używał pan naszych środków do prania itp.", wcisnę "5" też będzie draka , bo zaraz sobie kobieta pomyśli, że jednak używałem czegoś tam i stąd tyle szczęścia. Postanawiam być średniakiem i wciskam "3".
- Ach, proszę pana - słyszę szczebioczący głos. - Jest pan, jak widzę, ogólnie zadowolony, a to oznacza, że w naszej bazie danych znajdzie się pan gdzieś pośrodku. Czy jest coś, co mogłabym dopisać, żeby pan się jednak w tym tłumie wyróżniał?
No to mnie zastrzeliła... W głowie gonitwa myśli, a czas leci.
- Proszę poczekać - rzucam pośpiesznie w słuchawkę. - Mam drugi telefon - kłamię i zaczynam powolną wędrówkę po meandrach swojej duszy.
Nie jestem przystojniakiem i daleko mi do Clooney'a, pod względem inteligencji przegrywam z Dodą... No dalej! Myśl!
- Jest tam pan? - słyszę w słuchawce.
- Tak, tak - odpowiadam. - Właśnie kończę rozmowę i już do pani wracam.
No i nic mi nie przychodzi do głowy...
- Skąpy - krzyczę nagle do telefonu. - To znaczy, nie jestem skąpy - poprawiam się natychmiast.
Sam nie wiem skąd mi się to wzięło, ale nagle słyszę, lub tak mi się wydaje, jak pani po drugiej stronie telefonicznego drutu podskakuje w miejscu.
- Nie jest pan skąpy? - pyta, jakby chciała się upewnić, czy dobrze usłyszała. - Wie pan, jeszcze nikt tak nie dopowiadał. To na pewno wyróżni pana wśród pozostałych. Gratuluję.
Czerwienię się na samą myśl, że gdzieś tam, wśród tysięcy innych podobnych do mnie, będę się jednak wyróżniał.
- Dziękuję - odpowiadam miłej pani z dumą w głosie.
- Jeszcze tylko kilka informacji i będę mogła zakończyć wpisywanie pana do naszej bazy danych - informuje mnie moja rozmówczyni.
Z przyjemnością podaję jej imię, nazwisko oraz adres.
- Pod koniec miesiąca otrzyma pan od nas upominek - dobiega do mnie z drugiej strony. - A jeśli nikt oprócz pana nie wyróżni się w podobny sposób - ciągnie miła panienka - to na pewno będzie to coś specjalnego i proszę nie pytać, co - z uśmiechem informuje dziewczyna - bo to - (i tu zawiesza teatralnie głos) - niespodzianka. Dziękuję panu za poświęcony czas - żegna się, a ja odwzajemniam się tym samym.
Opadam na fotel z wyrazem triumfu na twarzy; czuję, że pokonałem jakąś niewidzialną barierę, że stało się coś, co może odmienić moje życie.

- Jak dobrze, że pana widzę - krzyczy za mną listonosz i rozpromienia się. - Paczka jest do pana.
- Ooo - dziwię się bardzo, bo na żadną przesyłkę nie czekam i dopytuję. - A cóż to takiego?
- Niestety, musi pan odebrać ją na poczcie - informuje wręczając mi awizo. - Tylko proszę po siedemnastej, wtedy jest mniejszy ruch i spokojnie można załatwić wszystkie formalności.
Odbieram kwitek i wtedy przypominam sobie rozmowę z panią "od szczęścia".
Przed siedemnastą pędzę na pocztę. Kolejka jak diabli, klnę pod nosem, ale cierpliwie czekam. Nareszcie, teraz, już...
- Proszę pani mam awizo - oznajmiam głosem drżącym, ale dumnym i szczęśliwym.
- Chwila - rzuca kobieta z okienka i znika w czeluściach potężnej szafy z przesyłkami.
Słyszę jej sapanie i już się cieszę na samą myśl...
- Czterysta złotych się należy - krzyczy tachając pudło i widząc moją zdziwioną minę dodaje naprędce. - Za pobraniem jest! Nie czytał awizo? Co za człowiek... - sapie i rzuca paczkę na kontuar. - Proszę decydować się szybciej, tu jest poczta, ludzie czekają - skrzeczy.
- Już, już - odpowiadam speszony i drżącymi rękoma wyciągam portfel. Odliczam żądaną kwotę i z paczką, która waży co najmniej dziesięć kilo ruszam w stronę domu. Jestem wściekły, ale i podekscytowany jednocześnie.
"Co też to może być?" - zastanawiam się przez całą drogę. Ostatkiem sił docieram do mieszkania. Stawiam paczkę na podłodze i siadam na krześle. Pot leje się ze mnie strumieniami, a ręce jeszcze dygoczą z wysiłku. Po chwili oddech uspokaja się na tyle, że mogę rozpakować prezent. Zdejmuję wierzchnią warstwę papieru i otwieram wieko tekturowego pudełka. Na samym wierzchu leży różowa koperta. Sięgam po nią. W środku, na różowym papierze, list napisany odręcznie. "W nawiązaniu do naszej rozmowy pozwalam sobie pogratulować Panu tak celnego i jak się okazało, jedynego określenia własnej sylwetki (czuję jak rozpiera mnie duma z każdym przeczytanym zdaniem). W naszej bazie danych widnieje pan na pierwszym miejscu... (pierwsze miejsce, pierwsze miejsce - niemal wykrzykuję) ...i czujemy się w obowiązku złożyć na pana ręce ten wyjątkowy prezent.
Mamy nadzieję, że nadal będzie Pan pielęgnował tę wyjątkową cechę w sobie, czego z całego serca życzy Panu Zarząd oraz pracownicy firmy." W kopercie jest jeszcze jedna kartka, tym razem biała, z wystukanym na maszynie tekstem. "Pouczenie. Prezent można odesłać w ciągu 14 dni od chwili doręczenia. Opłata zostanie zwrócona po potrąceniu kosztów manipulacyjnych. Jeśli zdecyduje się Pan na tę opcję, zmuszeni będziemy dokonać zmian w naszej bazie danych."
"Ja wam dam zmiany - myślę sobie. - Nie po to wdrapałem się na szczyt, żeby teraz z niego spadać."

Zajrzałem do środka paczki. Dwa żeliwne garnki, jakby po przejściach, w nich tak na oko, jakieś pięć kilogramów, zardzewiałych gwoździ oraz jeden młotek i metalowy przedmiot przypominający tłuczek. Całość nie była warta nawet sto złotych. Poczułem się oszukany, ale po chwili zastanowienia taka myśl przyszła mi do głowy. "A jeśli to sprawdzian? A jeśli za tą przesyłką kryje się podstęp, który ma na celu skompromitowanie mojej osoby, gdybym tylko chciał ją odesłać? Wyjdę na oszusta, spadnę z pierwszego miejsca... No, a jeśli to oszuści? - pomyślałem trzeźwo, ale moje wątpliwości minęły kiedy ponownie spojrzałem na różową kartkę "...widnieje Pan na pierwszym miejscu..." i ta przyjemna myśl rozświetliła moje oblicze radosnym uśmiechem.
Z szuflady wyjąłem antyramę. Delikatnie umieściłem w niej pismo i za pomocą podarowanego młotka oraz gwoździka zawiesiłem ją na ścianie, w centralnej części pokoju.
Pomieszczenie nabrało nowego blasku. "Co tam czterysta złotych, kiedy jest się na szczycie" - pomyślałem i rozsiadłem się w ulubionym fotelu, wertując notes z telefonami pod kątem zaproszenia swoich znajomych na... no coś się wymyśli w trakcie rozmowy. Ważne, żeby przyszli i zobaczyli...

Cztery tygodnie później. Siedziba firmy X.
- No i jak tam, pani Zosiu? Był zwrot od tego "nieskąpego"?
- Nie, panie prezesie.
- No i pięknie, no i pięknie... Dopiszcie mu tam jeszcze w bazie danych "kretyn". Kto wie może jeszcze nam się kiedyś przyda...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
msh · dnia 12.07.2009 11:17 · Czytań: 1479 · Średnia ocena: 3,93 · Komentarzy: 20
Komentarze
Elwira dnia 12.07.2009 12:13 Ocena: Dobre
Cytat:
przycisnąć odpowiedni
klawisz telefonu.

Czemu miał służyć przeskok do następnej linijki?

Cytat:
informuje mnie moja rozmówczyni.


mnie bym wycięła

Czyta się płynnie, ale finał dość przewidywalny, właściwie od początku wiedziałam, że prezentem będzie jakieś byle co, za które będzie trzeba zapłacić. I jeszcze taka uwaga techniczna. Kto w dzisiejszych czasach nosi przy sobie 400 złotych? Toż to jak zakładanie sobie stryczka! Złodzieje czyhają, bankomaty są po to, żeby nie musieć mieć gotówki przy obie. Tu mi zgrzyta.
Pozdrawiam.
Anaris dnia 12.07.2009 15:11 Ocena: Dobre
Trochę dziwne, że ten facet tak po prostu zapłacił 400 złotych (zgadzam się w tym momencie z Elwirą, że to trochę niemożliwe, by nosić taką kwotę przy sobie bez potrzeby) niewiadomo w ogóle za co. No nie wiem, nie wydaje mi się, żeby normalny człowiek dał się tak nabrać. Ale rozumiem, że tak wymyśliłeś tę postać.

Czyta się płynnie i lekko. Pomysł też dobry, chociaż finał trochę dziwny... :)
Samuel Niemirowski dnia 12.07.2009 22:56 Ocena: Dobre
:lol:

A mój znajomy robi tak:

Bank: tu Waldemar Iksiński z Turbobanku

Znajomy: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus...

Bank: Czy zastałem M.A.?

Znajomy: Wie pan, my w zasadzie to już nie używamy naziwsk. Teraz może pan mi mówić ojcze Konradzie

<trzask słuchawki>
:lol:
Miladora dnia 13.07.2009 02:27 Ocena: Świetne!
Przecież to humoreska - nie można jej traktować tak śmiertelnie poważnie... :lol:
No i nie rozumiem, dlaczego dzisiaj wszyscy się tak jakoś upierają, że finał musi być nieprzewidywalny, a jeżeli nie, to jest dyskryminacja dla tekstu. Ja jestem czytelnikiem, który pozwala się prowadzić i zabawiać autorom opowiadań, niezależnie od zakończenia. Oczywiście, im lepsze, tym większą satysfakcję czytelniczą odczuwam, ale przecież jest jeszcze to coś innego - gra słów, żonglowanie znaczeniami, niedopowiedzenia, budowanie klimatu, umiejętność wplatania aluzji - cała masa rzeczy, które potrafią zachwycić dla nich samych.
Jakie znaczenie ma to, że bohater miał przy sobie 400 zł - nie ma takich ludzi? Są. Czy każdemu stojącemu przed okienkiem człowiekowi zadajemy pytanie, dlaczego ma przy sobie pieniądze i że to nienormalne?
Przecież to humoreska - ludzie, miejcie trochę poczucia humoru... :D
Ubawiłam się, MSH-siu... ;) nawet świetnie się ubawiłam... :D
Jak myślisz - ile to będzie w mili-artach? Tak jakoś minus 5...? ;)
Ładnie napisane, spodobał mi się styl tego opowiadania.
Ale ja mam zwichrowane poczucie humoru widać...
msh dnia 13.07.2009 08:26
E i A, w dobie bankomatów i tym podobnych gadżetów, zdarzają się ludzie, np. ja, którzy noszą przy sobie gotówkę (przypominam sobie, że miałem kiedyś czterysta złotych a nawet więcej ). gdyby nikt nie nosił, zgodziłbym się, że pofolgowałem swojej imaginacji i przekłamałem rzeczywistość . finał jest przewidywalny... zgadzam się. wiele osób dało się "wyrolować" podobnym firmom i pomimo ostrzeżeń (radio, telewizja, prasa, internet) jeszcze wielu da się nabrać, święcie wierząc, że są jedynymi, których oszukać się nie da. nie należę do łatwowiernych, ale sam się dałem nabrać dwóm dziewczynom, które na ulicy zaproponowały mi książkę (oczywiście za darmo!!!) i faktycznie po chwili wręczyły mi książkę. stałem trochę zdziwiony a one powiedziały, że jestem fajny i chyba "dobry ze mnie człowiek" (skwapliwie przytaknąłem), a potem zapytały (bardzo grzecznie), czy taki fajny i dobry człowiek, wspomoże kwotą dziesięciu złotych jakiś tam ruch młodzieżowy. tak się złożyło, że jako staoświecki człowiek, noszę w portfelu pieniądze, więc wysupłałem tę "dychę" i dałem dziewczynom. i tak człowiek doświadczony, który łatwo się nie daje nabrać, wpadł w pułapkę, którą niejako zastawił sam na siebie. ten tekst to humoreska, jak zauważyła M, ale jeśli nie śmieszy, to oczywiście nie spełnilem zadania, które przed sobą postawiłem i tu oczywiście należą się przeprosiny z mojej strony. SN, to dobry sposób na telemarketerów, na pewno skorzystam))) M, dziękuję. cieszę się, że bawiałaś się przy czytaniu ))) takie było zadanie tego tekstu. pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za przeczytanie i oceny. msh
ginger dnia 13.07.2009 10:23 Ocena: Bardzo dobre
Ja się śmiałam ;)
Bo tekst jest śmieszny po prostu. Mnóstwo ludzi się nabiera na takie bajki, jak nie osobiście, to słyszą od znajomych czy rodziny, że ten i tamten go naciągnął. Historia nie zaskakuje, ale jest taka prawdziwa... Szczególnie zakończenie - też święcie wierzę, że w tych firmach śmieją się z ludzi, jak tylko można.
Ode mnie w pełni zasłużona piąteczka :)
msh dnia 13.07.2009 11:30
g, cieszę się, że wywołałem u Ciebie uśmiech, bo już się bałem, że tekst nie jest zabawny. myślę, że każdego dnia ktoś się daje nabrać na jakąś promocję, sprzedaż bezpośrednią itp., a w takich firmach mają niezły ubaw z tych, którzy nabrać się dali. pozdrawiam serdecznie. msh
Szuirad dnia 13.07.2009 14:25 Ocena: Bardzo dobre
Jeśli już to końcówka jest tylko w części przewidywalna. Forma humoreski trochę przerysowywuje. Znam osoby i sam się kiedyś dałem nabrać, ale nie znam nikogo, kto wieszałby na scianie takie pismo - to oczywiście rozumiem element humoreski i to jest to co zaskakuje, (czego nie znalazłbym (zlbo nie powinienem znaleźć w felietonie)
A kwestia 400 zł. Z reguły kwota jest niższa, jest na granicy możliwości przecietnego klienta, musi być akceptowalna przy ponoszeniu ryzyka. Tu oczywiście jest to nadymane to i kwota wieksza. Osobiscie też preferuję gotówkę przy zakupach:)
herbaciarz dnia 14.07.2009 14:24 Ocena: Bardzo dobre
Według mnie bardzo ładny tekst. Intuicyjnie, całościowo, jak ładna rzecz spotkana na witrynie sklepowej gdzieś w centrum. Wtedy po prostu robię się szczęśliwy niezłośliwie ignorując przezwiska typu kretyn. :)
Jack the Nipper dnia 15.07.2009 14:46 Ocena: Świetne!
No bajka po prostu. Żeś pięknie wykpił tych wszystkich telemarketerów, którzy usiłują wcisnąć jakieś badziewie. Ja tam czasem lubię z nimi pogadać, chociaż jeszcze nie zdarzyło mi się czegoś kupić.
A jeszcze lepiej pokazałeś zbyt dumnego klienta.

Świetny się należy, jak nic.
bassooner dnia 15.07.2009 16:46 Ocena: Dobre
hehe... napisałem podobny tekst pod takim samym tytułem jakiś rok temu, może go nawet wrzucę jako porównanie innego podejścia do sprawy...

co do twojego to czasami zgrzyta mi jakaś naiwność, a końcowe "kretyn" jest taką puentą ale dla mniej rozgarniętych... nie, nie, nie nie chcę nikogo obrazić, ale to już wiadomo wcześniej, a ty jeszcze musisz napisać, żeby broń Boże puenta nie umknęła, że to kretyn...
temat jak rzeka - wykon jak strumyczek... :-)))
msh dnia 15.07.2009 16:49
Sz, oczywiście, że przejakrawiłem temat, ale zrobiłem to z premedytacją. zachowanie mojego bohatera ( z wywieszeniem pisma) ma swoje podłoże w rzeczywistości, chociaż w znanym mi przypadku, nie chodziło o pismo z firmy telemarketingowej. h, dziękuję za dostrzeżenie tego tekstu w takiej formie jak opisałeś))) JtN, dziękuję za ocenę ))) wielka i mila to dla mnie niespodzianka ))) pozdrawiam serdecznie i dziekuję za przeczytanie i oceny. msh
julass dnia 17.07.2009 00:24 Ocena: Przeciętne
Cytat:
Odbieram kwitek i wtedy przypominam sobie rozmowę z panią "od szczęścia".

w cudzysłowiu powinno być "pania od szczęścia"

początek zapowiadła się ciekawie potem jakos tak napięcie opadło... dobra jest odzywka pani na poczcie....
ostatni akapit - zakończenie - bardzo słabe... tak jakby autorowi skończyły się pomysły...
Bardzki dnia 23.08.2010 22:54 Ocena: Świetne!
Fajna humoreska. Czyta się płynnie. Znajdzie się kilku takich jak twój bohater i to jest właśnie śmieszne. Dla mnie, ceniącego sobie w opowiadaniach akcję i dialogi, tekst jest świetny
Ceceron dnia 24.08.2010 15:25 Ocena: Bardzo dobre
Zapachniało "Trzema panami w łódce, nie licząc psa". Lubię jednak, kiedy potrafię zidentyfikować treść humoreski z jakimś zdarzeniem z życia. Zwłaszcza w przypadkach takich przerysowań. Może mam szczęście do unikania reklam? ;)
gabstone dnia 26.08.2010 07:46
Córka mojej znajomej "zakupiła" ostatnio w którychś telezakupach masażer za jakąs niebotyczną sumę. Mało tego, rachunek telefoniczny tez nie był najmniejszy. A na dodatek jest niepełnoletnia. I mama zapłaciła za to cholerstwosmiley
Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że chwala sobie ten zakup, mimo tego , że przepłaciły, bo to samo w siecówce kosztuje pięc razy mniejsmiley
Pomył naprawdę niezły, wykonanie bardziej niż przyzwoite.
Uśmiałam się o 5.50 rano, a uwierz mi,że nie łatwo rozbawic mnie o tej porze.
Pozdrawiam
bury_wilk dnia 26.08.2010 09:51 Ocena: Świetne!
Czad :) Tak krótko, ale mam nadzieję, że treściwie :)
msh dnia 26.08.2010 14:51
B, dziękuję za dostrzeżenie "listy dialogowej" i akcji ;) C, oczywiście tekst jest mocno przesysowany, ale też nie do konca jest to fikcja. sam się dałem nabrać - na mniejszą skalę i mniejsze pieniądze, ale jednak. g, cieszę się, że o tak wczesnej porze udało mi się wywołać Twój uśmiech. "bardziej niż przyzwoite" też mnie cieszy ) b_w, ja też mam nadzieję, że treściwie ;) z "czadu" bardzo się cieszę ) dziękuję za przeczytanie i komentarze. pozdrawiam serdecznie. msh
WuKwas dnia 03.09.2010 11:38 Ocena: Świetne!
Brawo! Brawo! Bardzo mi się podoba! Ubawiłem się z pomysłu a czytało mi się lekko i przyjemnie!
msh dnia 03.09.2010 13:26
WK, dziękuję za ubawienie, bo taki był cel tego tekstu. Jeszcze bardziej cieszy mnie przyjemność i lekkość czytania ) dziękuję za przeczytanie i komentarz. pozdrawiam serdecznie. msh
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty