Wstałam i ruszyłam w ciemność przede mną. Bałam się, bo mój Anioł zniknął. Bałam się, bo nie wiedziałam, czy tam na ziemi, żyję. Podświadomie szukałam światła na końcu tunelu lub chociaż jaśniejącego promienia. Spojrzałam w bok i w oddali dostrzegłam zarys drzwi. Pobiegłam do nich. Kiedy tak stałam przed nimi i trzymałam dłoń na rzeźbionej gałce, nasunęło mi się pytanie, co za nimi zastanę? Popchnęłam drzwi jednym stanowczym ruchem Za nimi rozciągał się płaszcz szarości. Na samym środku przeszywał go strumień światła. Nic poza tym. Szara, przerażająca przestrzeń. Stanęłam w środku jasności. Wrócił mój Anioł.
- Co teraz mam robić?- zapytałam.
- Idź za głosem serca, skarbie.- szepnął.
- Ale co potem?- dopytywałam się.
- Szukaj Ducha Wieczności.-ponownie zniknęła rozmywając się w szarości.
Moim oczom ukazały się kolejne drzwi. Przekroczyłam ich próg. Było tam dużo zieleni. Drzewa częściowo przykrywały błękit nieba. Wśród nich można było dostrzec małe i duże, kolorowe domy. Ich mieszkańce wyszli mi na przeciw. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Karły, latające wróżki, gobliny, jednorożce, a nawet krasnale przybyły, by mnie przywitać. To magiczne miejsce sprawiło, że poczułam się szczęśliwa. Pierwszy raz od kilku lat czułam, że jestem tam gdzie być powinnam. Świat bajek i marzeń mnie zauroczył. Przez chwilę zapomniałam po co tu przybyłam. Przypomniał mi duch zbliżający się powoli. Szara mgła przesuwała się po powierzchni nierealnego świata. Zjawa wyglądała na bardzo starą, zmęczoną. Zdziwiło mnie to.
- Czy ty jesteś... - zaczęłam i przerwałam w połowie zdania.
Duże, brązowe oczy spoglądały na mnie. Były tak piękne, że zapomniałam o co miałam pytać. Wyglądały tak młodo przy kolorze i postawie ducha. Zawstydziłam się gdy zjawa przyglądała mi się dłużej.
- Chodź.- powiedział tylko ochrypniętym głosem duch i ruszył z powrotem.
Posłusznie szłam za nim. Mijaliśmy ogromne dęby, kwieciste łąki , lasy. Po chwili stanęliśmy. Przed nami rozlegała się ciemność. Przeraziłam się hulającego wiatru, grzmotów i błyskawice. Staliśmy w ciszy.
- Tak wygląda wieczność...- zamruczał smutno duch.
- A ten świat za nami?- zapytałam.
To też jest wieczność, ale ta już zanika, ustępuje wiecznej ciemności,pustocie.-tłumaczył ponuro.
- Dlaczego? Da się coś zrobić?- pytałam.
- Da się... - posmutniał jeszcze bardziej.- gdybym chociaż wiedział, że ta wieczność będzie trwać.-wskazał na ukwiecone łąki.- Gdybym jej pragnął...
- Więc czemu jej nie pragniesz?- dopytywałam się.
- Po co jest ta wieczność? Po to by istoty nieludzkie miały gdzie się zatrzymać po ciężkiej wędrówce po ziemi, ale istoty wieczne tam już nie istnieją. Stają się gatunkiem na wymarciu, choć miały istnieć wiecznie... - westchnął.
- A jeżeli ja chcę być jedną z istot nieśmiertelnych? Jeśli chcę w tej postaci bytować na ziemi ?- nie przestawałam pytać.
Chciałam by wieczność trwała. Pragnęłam słuchać historii o wampirach i czytać bajki o wróżkach. Marzyłam, by dzieci fascynowały elfy. Każda kiedyś przeczytana przeze mnie książka olśniewała swoją odmiennością. Znalazłam się w tym feerycznym środowisku,aby pomóc wieczności. Być może dzięki moim snom mogłam się przygotować na konieczność życia na granicy dwóch światów. Istnienia w ludzkim, do którego nie czułam tak wielkiej przynależności i bytowania w wieczności, do której czuję nieopisaną więź.
Wpatrywaliśmy się w ginącą wieczność z tą samą tęsknotą. Zastanawiałam się,dlaczego duch Wieczności, tak tęskny do tego istnienia, jest gotów z niego zrezygnować. Odpowiedzi jednak nie przychodziły, a ja bałam się zapytać wprost. Wydawało mi się, że mijają minuty, a nawet godziny wspólnej ciszy, ale słońce nie zmieniło swojego miejsca na niebie. Wkrótce milczenie zaczęło mi doskwierać, mnie dusić.
- Co mogę zrobić?- zapytałam bez pośpiechu.
- Jest coś...choć.- skierowaliśmy się w stronę miasteczka.
Zatrzymaliśmy się przed ogromnym, ceglanym budynkiem. W jego oknach iskrzyły się witraże. Drzwi zaskrzypiały , gdy duch je pchnął. Moim oczom ukazały się setki półek . Kilka z nich było zapełnionych książkami. Wszędzie zalegał kurz.
- Trzeba to wszystko posprzątać i książki ułoży alfabetycznie.- zamruczał duch.
- Przecież to zajmie wieczność... - wyjąkałam.
- To bierz się do pracy. To przez was, ludzi biblioteka jest w takim stanie.
Wyszedł. Po plecach przeszły mi ciarki od chłodu jego słów. Ponownie spojrzałam na kilometry półek i ton kurzu osadzonego na książkach. Nie uratuje wieczności, nawet za tysiąc lat, pomyślałam i usiadłam na podłodze. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
AliceLenn93 · dnia 20.07.2009 05:21 · Czytań: 556 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: