Ukryty gen cz. 2 - Machno
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Ukryty gen cz. 2
A A A
Rozjaśniło się, i to bardzo gwałtownie. Pewnie zrobił gwałtowny wdech i ból w płucach go ocucił. Tak, to musiało być to. Noga trochę mniej bolała, ale to pewnie efekt nerwów, czy czegoś w tym stylu, np. hormonów. Rzucił okiem, tak, to jest bardzo adekwatne do sytuacji określenie, okiem!, naokoło. Spokój i cisza. Żadnego ruchu. Nawet ptaki ucichły, a przecież ćwierkały i fruwały sobie. Albo zamilkły zszokowane sadyzmem napastnika, albo ten koleś po prostu zabił je plując. Wydawać by się mogło, że świat nie może się kręcić w głowie, gdy się leży, a jednak....
Gdy ujrzał, że najbliższe regały zaczynają się wyginać niczym wierzby na wietrze, zamknął oko. Wrócił w niebyt.


Ponownie się ocknął. Miał wrażenie, jakby był w stanie oddychać przez nos, ale to pewnie złudzenie. A nawet jeśli, to co z tego, skoro z każdym oddechem do płuc wlewała się krew. Gdy spojrzał przed siebie ujrzał... coś. Nie potrafił tego określić. Z daleka wyglądało jak człowiek, ale ile można zobaczyć mając głowę do góry nogami, a jedno oko zapuchnięte niczym Rocky Balboa po swojej najlepszej walce.
To coś się zbliżało. Ewidentnie kierowało się do niego. Z bliska zaczynało przypominać człowieka, konkretnie mężczyznę, jakiegoś tam. Wyglądał dziwnie, jakoś tak półprzezroczyście. Wyglądał jak hologram ze Star Treka. Stanął nad nim. Uśmiechnął się i pokazał pięść z wystawionym kciukiem. Że niby OK?
Pewnie jakiś anioł, innego wyjścia nie ma, on konał. Przy dobrych wiatrach zdechnie za pół godziny i nie będzie już się musiał niczym martwić. Może nie zasłużył na niebo, ale jakiś czyściec, to kto wie?
Anioł ponownie się uśmiechnął, po czym odwrócił i gdzieś poszedł. A on zaczął rozmyślać, jak też może wyglądać czyściec. Ciepło czy zimno? I najważniejsze - czy mają piwo?


Tym razem, gdy się obudził wokół niego tłoczyła się grupka ludzi. I wcale nie wyglądali na aniołów, tym bardziej na diabłów. Normalni ludzie, w lekarskich kitlach i wojskowych mundurach. Mundurowi mieli w rękach jakieś giwery, czyżby obawiali się Wielkiego Gościa?
Leżał już na noszach. Nie czuł bólu, więc albo miał ostatnią fazę agonii, albo go czymś naszprycowali. Dziwnie się patrzyło, gdy go podpinali pod jakąś kroplówkę. Ciekawe co mu podawali, pewnie jakieś roztwory z minerałami i witaminami, grupy krwi nie znają. Zresztą, sam jej nie znał, nie potrzebował. Ktoś mu otarł twarz jakimś ręcznikiem, zapewne by się przyjrzeć jego rozwalonej gębie. Czyż nie jest śliczny? Jeden z lekarzy (ale pod kitlem miał chyba jakiś mundur) nachylił się nad nim.
- Widzę, młody człowieku, że się przebudziłeś - powiedział. - Dojdziesz do siebie, nic sie nie martw. Jeszcze wrócisz do pełni sił. Znajdziemy wtedy tego gnoja i odbijemy ją, zobaczysz.
Dlaczego wspomniał o niej? Tak jakby mu zależało. Po prostu musieli mu spieprzyć humor.
Ze złości odpłynął.


Tym razem sen był dłuższy. Musiał być. Miał na sobie wszelkiego rodzaju opatrunki, włącznie z gipsem na nodze. Głowę miał obwiązaną "turbanem", a żebra mocno ściągnięte bandażem. Wspomnieć też należy o całej masie aparatury popodłączanej do jego ciała. Naokoło ciągle coś pikało i popiskiwało. A na krześle obok łózka drzemała jakaś babka.
Twarz zasłaniała ręką, do tego jeszcze blond włosy spływające jej z czoła dopełniały dzieła maskowania. Ale dokładnie w chwili, gdy się zaczął jej przyglądać, ona podniosła wzrok.
- Obudziłeś się - powiedziała. Była ładna, czemu by nie. Jednak czuł się przy niej jakoś dziwnie. - Profesor miał rację. Nic cię nie nie zniszczy.
Chciał coś powiedzieć, ale opatrunek na twarzy nie pozwolił. Czyżby miał z tego wyjść? Czuł się zaskakująco dobrze. Pewnie, że go bolały kości i mięśnie, ale już nie był zmaltretowany. To pewnie te środki przeciwbólowe, teraz potrafią czynić cuda.
Blondyna wstała.
- Nic sie nie bój. Idę po profesora.
Tak jakby to miało wszystko tłumaczyć. Cóż, zaczął sprawdzać jak tam się czuje. Ręce miał tylko potłuczone, więc zaczął się obmacywać. Owszem, żebra były trochę miękkie, w środku też jakoś tak dziwnie. Ale mógł normalnie oddychać. I to przez nos. Nastawili mu go, czyli nie ma tak źle. Sprawdził zęby językiem. Były wszystkie. Dziwne, po takich ciosach był pewien, że z kilkoma się już pożegnał. Tylko nogi za bardzo nie miał jak sprawdzić. Był zbyt słaby, a bandaż na klatce piersiowej był zbyt mocno naciągnięty, żeby mu w czymkolwiek pomóc. Cóż, zaraz przyjdzie profesor i wszystko wyjaśni.
No i wszedł do pokoju. To był ten sam, który go pocieszał w markecie. Tym razem miał na sobie marynarkę. Za nim weszła blondyna. Miał chwilę aby im się przyjrzeć.
Profesor był średnim gościem. Średniego wzrostu, wieku i urody. Włosy spięte w kitkę. Na nosie okulary, czemu ich wtedy nie zauważył? Blondyna była wyższa od profesora, i mogła być klasą samą w sobie, jednak coś powodowało, że czuł się odpychany.
- Witaj, Adamie - zaczął profesor. - Moje nazwisko Robert Kuźnik. Pewnie nic ci nie mówi, ale nic się nie martw. W najbliższym czasie spędzimy razem mnóstwo czasu. To jest moja asystentka, Agnieszka Braun. Jeżeli ci to nie będzie przeszkadzało, zostanie, by być przy naszej rozmowie. Uważam, że mogę poluzować ci trochę opatrunek, żebyś mógł mówić.
Gdy poczuł luz, powiedział to, co chciał od samego początku:
- Kurwa! Co to było?
- To był Anton, a naprawdę Antoni Jaczyszyn. Ze względu na rozmiary i siłę, ktoś go porównał do samolotu Antonowa, zwanego w skrócie Antonem lub Antkiem, i tak zostało. Powinieneś się cieszyć, że żyjesz, ale przy twoich zdolnościach nie powinno być problemu.
- Jakich znowu zdolnościach? Nie widzieliście jak fruwałem niczym szmata na wietrze? Bez przesady, chyba zdolności do przyciągania oszołomów. Jak nie ten osiłek bez karku, to teraz wy, wmawiający mi, że jestem jakimś szamanem z rękami, które leczą. Nie widzicie jak wyglądam? Jak wyciągnięty z miksera kawałek żaby. Nie wiem, co palicie w tych swoich laboratoriach, ale lepiej z tym uważajcie.
- To nie jest kwestia tego, co palimy. I nie jesteś szamanem. Jesteś mutantem. Jak myślisz, ile czasu tu już leżysz?
- A pewnie z tydzień, skoro nos mi już się zgoił i mogę mówić....
- Bzdura - przerwał mu Kuźnik. - Wczoraj wywieźliśmy cię z hipermarketu. Byłeś jedynym, który przeżył atak. Nie mamy takich leków ani środków, by stawiać ludzi tak szybko na nogi.
- Robicie mnie w chuja. Nie ma takich możliwości, abym już mógł mówić. Chyba sam wiem najlepiej, kiedy mam pękniętą szczękę. Czułem wyraźnie jak zęby wbijają mi się w policzek, a nosem mógłbym smarkać do oka. Tylko, że ono zapuchło niczym pomidor. Ludzie się tak szybko nie kurują. Nie próbujcie mi wkręcać takiego kitu, bo się nie dam nabrać.
- Dlaczego nie chcesz uwierzyć, w to, że jesteś inny? W twoim wypadku jest to niewyobrażalny system regenerujący. Twój organizm produkuje jakiś czynnik gojący, który w błyskawicznym tempie dokonuje napraw w organizmie. Nawet bez pomocy lekarzy byś doszedł do siebie.
- Niczym jakaś glista, tak? Nie ma szans, pewnie rozpuściliście tam jakiś gaz, eksperyment wojskowy czy coś w tym stylu. Opary zaatakowały mój mózg, tworząc wizję naćpanego koksa, który jest głodny krwi, a ja pewnie sam rzucałem się na ściany w hipnotycznym widzie szaleństwa. Jesteście nienormalni robiąc takie rzeczy ludziom! To jest sprzeczne z prawami człowieka! Poza tym chcecie mi wmówić, że jestem jakimś mutantem. I niby co robię? Fruwam czy czytam w myślach?
- Od czytania w myślach jest Agnieszka. Ty, jak już wspomniałem masz czynnik gojący. Ludzie potrafią siłą wiary czasem się samodzielnie uleczyć z nowotworu, ale twój wypadek jest wyjątkowy. Ty się po prostu regenerujesz.
- Chwila moment, doktorku. Próbujesz mi wmówić, że ja się samoleczę, niczym płaziniec, któremu można głowę urwać, a on dalej żyje, a ta laska za tobą jest telepatą? Czyli byłaby w stanie przeczytać moje myśli, a może nawet się do mnie odezwać? To jest jakieś reality show, jak Big Brother czy inne ciulstwo? Gdzie jest kamera, do jasnej cholery?
- Uspokój się - usłyszał głos w środku głowy. - Chcemy ci tylko pomóc.
- Wynoś się z mojej czaszki. Nie dość, że zostałem potraktowany jak manekin do bicia, to teraz ty chcesz sobie buszować w mojej skołatanej łepetynie? Wynoś się i nigdy tam nie zaglądaj! To jest moje prywatne miejsce! Rozumiesz? Nic ci do tego, o czym myślę, do kurwy nędzy! Ja pierdolę, nawijam, jakbym wam uwierzył. Jak to zrobiliście? Jakieś głośniki w okolicy mojej głowy?
- Agnieszka chciała cię tylko przekonać, i chyba jej się to udało. I nie musisz się bać, że zacznie czytać twoje myśli. Owszem, jesteśmy podłączeni do czegoś w rodzaju kanału informacyjnego jej autorstwa, który umożliwia nam bezpośredni i natychmiastowy kontakt, ale poza tym nikt nikomu nie czyta w głowie. O to się nie martw.
- Łatwo powiedzieć, nie martw się. Czasem widuje się w telewizji film o ludziach, którzy nagle wchodzą w posiadanie takich dziwnych mocy. Albo muszą potem walczyć z jakimś mega wrednym typem, albo sami kończą w jakimś niebycie, wygnani tam przez wspaniałych obrońców ludzkości. No więc jak to jest naprawdę? Ja jestem mutantem? Ona jest mutantem? I może ty... to znaczy pan profesor też jest mutantem?
- Zgadza się, Agnieszka jest telepatą, ty masz potężny czynnik gojący, o czym się właśnie przekonujesz. Ja jestem zwykłym człowiekiem, mam tylko wystarczający zasób wiedzy, aby kierować pewną grupą ludzi, do której bym cię chciał zaprosić.
- Jakiś mały cyrk dziwolągów? Będziecie ściągać kasiorę z biletów, które kupią frajerzy, by pooglądać kilku kolesi z dziwnymi mocami? We mnie pewnie będą rzucać strzałkami, tylko wcześniej będziecie musieli mnie porządnie znieczulić. Po ostatniej dawce wpierdolu, mam niechęć do bólu. Tak się jakoś stało. A jeśli jestem mutantem, to czemu tego wcześniej nie zauważyłem?
- Nie miałeś większych kontuzji w swoim życiu. A te, które cię dopadały, nie były aż tak drastyczne. Nigdy niczego nie złamałeś.
- Niby fakt. Wszyscy mówili, że jakieś ranki to się goiły jak na psie. Ale bez przesady. I niby kiedy stąd wyjdę? Za tydzień? Bez przesady, to było otwarte złamanie nogi. To się tak szybko nie goi.
- Zobaczysz, kilka dni i po sprawie. Teraz pozwolisz, że cię opuścimy. Będę codziennie zaglądał i może nawet kogoś przyprowadzę. No to zobaczenia, chłopcze. Wracaj do zdrowia - odparł z dziwnym z uśmiechem, pomachał mu i skierował się do drzwi.
Agnieszka również mu pomachała i wyszła za swoim mentorem. Drzwi się zamknęły, a w jego głowie zaczęły rodzić się dziwne myśli. Na cholerę mu ta moc? Źle mu było? Spokój, nikt za nim nie biegał, nikt nie chciał go zabić. Było po prostu pięknie. A teraz przychodzi taki mózgowiec i mówi mu, że on jest mutantem. Że potrafi sam z siebie leczyć swój organizm, niczym jakiś czarodziej albo kosmita. Odpływając w sen, mruknął jeszcze do siebie:
- Jestem mutantem, jak jakiś pieprzony Batman.....
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Machno · dnia 20.07.2009 11:28 · Czytań: 589 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
soczewica dnia 20.07.2009 14:59
nadal mnie śmieszy ten anton. telepatologia jakaś, czy co?
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty