Witajcie wieczorem, dziękuję za przychylne oceny

Wierszyk napisałam kilka lat temu po listopadowym spacerze na Halę Kondratową. Szlak przez las, bezlistne, pojedyncze w świerkowym lesie liściaste drzewa, okryte śniegiem... na gałązce, nisko nad ziemia, mały brunatny liść. Kropla, patrzyłam jak płynęła po lini liścia... zawisła na wygiętym ku ziemi jego końcu, odbiła promień słońca i spadła. Trwało to tylko chwilkę.
Lubię ten wierszyk
Dobrej nocy
