Czekały we cztery. Trzy Stare w spódnicach i jedna Młoda w spodniach. To oczywiste, że w tym wypadku spódnica zapewnia pewien komfort. Niby trzeba się rozebrać, ale nie do końca. Niby trzeba uchylić rąbka swej intymnej tajemnicy, ale spódnica pozwala zrobić to z należytym honorem. Rzec by nawet można, że z klasą. Po cóż bowiem tyłkiem, za przeproszeniem, świecić. Lepiej wszystko pozasłaniać. Dlatego właśnie spódnica jest obowiązkowym elementem.
Kiedy przyszła Młoda w spodniach od razu im się to nie spodobało. Co ona chce udowodnić? Że niby taka wyzwolona? Że niby takiej to wszystko wypada? Wstydu nie ma? Albo, co gorsza, zasad nie zna? A może pierwszy raz? Ha! Pewnie nie wie, co ją czeka!
Na dodatek usiadła. Usiadła jakby równa im była. A przecież to Młoda. Wiadomo, że zaraz się więcej Starych zejdzie. Ciekawe czy miejsca ustąpi...Pewnie nie. One wszystkie teraz takie niewychowane!
Szczytem wszystkiego, kroplą, co dzban przelała, stało się jej idiotyczne pytanie:
- Witam Panie. Wchodzimy według numerków, czy według kolejności przyjścia?
A to wyskoczyła ta Młoda, no! Przecież to normalne, że według numerków. Po to Stare wstały o piątej rano, żeby się na siódmą zjawić i wczesny numerek załatwić. Czekoladką, kawką, słowem dla pielęgniarki miłym. Trzeba znać te sposoby. Poświecić się trzeba. Młoda pewnie ich metod nie znała. Wejdzie ostatnia. Porządek musi być!
-Oczywiście, że według numerków. To jest kolejności, nadanej przez pielęgniarki. Zgodnie z zapisami. Stare były dumne, że Młodą porządku nauczyły. Teraz trochę pogłówkuje i sama wypracuje metody zdobywania odpowiedniej pozycji w kolejce.
-O! To bardzo dobrze! Akurat mam drugi numerek.
Jak to drugi! Jak to drugi! A to pannica Młoda. Pewnie komórkę ma. Pewnie bezczelnie sprawę przez telefon załatwiła. Żadnych czekoladek. Żadnej kawuni i wdzięczności. Rezerwację poczyniła jak w hotelu! Te Młode takie są. Zero ogłady. Zero zasad wpojonych. Człowiek się produkuje a pokolenie Młodej i tak wszystko ma za darmo.
Trudno się mówi. Czekać trzeba. Może w miarę sprawnie to wszystko pójdzie i jeszcze się uda na serial do domu zdążyć.
Numerek Pierwszy wszedł. W poczekalni nastała cisza. Wiadomo przecież, że jak się zachowa milczenie, można swobodnie usłyszeć całą rozmowę mającą miejsce w gabinecie. Stare milczały więc, by dowiedzieć się z jakim to problemem udał się do lekarskiego gabinetu Numerek Pierwszy. Okazało się jednak, że chodzi tylko o rutynowe badanie. Zwykła kontrola nie wzbudziła wśród Starych żadnych emocji. Co druga z nich ziewnęła tylko i elegancko założyła nogę na nogę. Młoda nie podsłuchiwała. Sięgnęła po kolorowe czasopismo i pogrążyła się w lekturze. Jej twarz nie zdradzała nawet odrobiny stresu. W końcu Pierwszy Numerek opuścił gabinet i nadeszła jej kolej.
No to teraz się zacznie! Teraz się wyda. Z czym przyszła? Pewnie po antykoncepcję! Takim Młodym to teraz tylko łóżko w głowie. Przyjemności szukają. Zaspokojenia. Emocji dodatkowych. A potem tylko te choroby weneryczne przenoszą. Do gabinetów je ze sobą zabierają i zarażać chcą porządne kobiety. Takie kobiety Stare, co tu przyszły spokojnie cytologię zrobić i poplotkować.
Cholera jasna! Słabo słychać. Pielęgniarkom się zachciało sprawy na korytarzu uzgadniać. Teraz zagłuszą całą wstępną rozmowę i Stare niczego się o Młodej nie dowiedzą. Oby tylko szybko się stąd przeniosły. Może wtedy jeszcze z kontekstu uda się wywnioskować, co taką Młodą sprowadziło do gabinetu.
O! Poszły! Słychać mrucznie. A może to był jęk? Pewnie trwa badanie i Młoda się opiera. Chyba się nie spodziewała, że bez bólu i dyskomfortu się obejdzie. Teraz to dopiero żałuje, że spódnicy nie założyła. Ach te Młode. O niczym nie mają pojęcia.
-Zmiany, które zauważyłam u pani przy poprzednim badaniu rozprzestrzeniają się. Cytologia dwa razy wyszła nam na trójeczkę. Coś się dzieje pani Aniu. Coś niedobrego podejrzewam. Wypiszę Pani natychmiast skierowanie do szpitala. Tam zrobią kompleksowe badania. Nie chcę na razie stawiać błędnej diagnozy, ale to może być wszystko, nawet rak.
To straszne słowo obiegło poczekalnie. Odbiło się w oczach każdej Starej i ponownie wróciło do gabinetu. Taka Młoda i rak? Taka miła, ładna i rak? Taki uśmiech miała, takie włosy piękne. Jak modelka wyglądała, albo aktorka z serialu. A jaka miła była. Grzecznie o kolejność wejścia spytała. Wcale też wścibska nie jest. Jak tylko się zorientowała, że przez drzwi wszystko słychać, od razu zajęła się czasopismem. Trudno w to uwierzyć. Nawet takim Starym jak my. Tyle się tu już rzeczy w tej poczekalni słyszało. Dlaczego akurat Pani Ania?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
alunia · dnia 08.08.2009 09:31 · Czytań: 862 · Średnia ocena: 4,3 · Komentarzy: 10
Inne artykuły tego autora: