Stary, rozsypujący się murek od lat spędza sen z powiek Kowalskiej. Stoi dokładnie naprzeciwko jej wychuchanego, otoczonego różami domku. Domek, jak z bajki, ma niziutki, drewniany płotek, na którym kończy się wypucowany, sterylny świat Kowalskiej. Dalej zaczyna się już kraina barbarzyńców, która wdziera się w jej oczy nachalnym murkiem.
Kobieta wstydliwie przyznaje, że ten widok to gwałt na jej duszy... I że co jakiś czas, zdesperowana, pod osłoną mroku, zachlastuje farbą wyzywającą kupę kamieni. Na próżno... W naszym małym mieście murek pełni bowiem ważną rolę, rolę nośnika informacji, inkubatora młodych talentów i adeptów z zakresu młodocianej, zwulgaryzowanej ars amandi.
Pod zbawienny murek może udać się każdy, kogo dopadła męcząca chcica i dowiedzieć się, która aktualnie i najlepiej daje i, przy której to nawet impotentowi staje. Wystarczy spisać podstawowe dane pogotowia erotycznego, to znaczy imię ochoczej, numer telefonu i po kłopocie. Murek wychwala też atrybuty lub ich kompletny brak u konkretnych niewiast i panów. Elementy anatomiczne nazywane są tu po imieniu, formą najbardziej dosadną i oszczędnościową. I dlatego tego biednego "chuja" pisze się tutaj wciąż przez samo "h"!!Już choćby przecież z poczucia pseudomęskości, mogliby panowie dodawać tej swojej trzyliterowej bidulce literkę "c"! Bo przecież ciągle pokutuje przekonanie, że im dłuższy tym lepszy, no więc, jakże ma się w tej kwestii mieć "huj" do "chuja"?! Dobrze, że chociaż uroczego, pieszczotliwego słówka "cipa" nie da się napisać z błędem i ratuje ono honor wielbicielom nazewnictwa łacińskiego.
Co do łaciny, używam sama. Zdarza się, że klnę jak szewc, ale jakiż taki wulgaryzm, użyty raz na jakiś czas, ma smaczek i nawet pewien urok w porównaniu z tym świechtanym na co dzień i w dodatku, w co drugim słowie?!
Zatem murek kwitnie, epatuje nas formą, stylistyką i niepoprawną biegłością łacińską. Bene.
Do owej łaciny, dzięki której jesteśmy narodem dwujęzycznym, dochodzą jeszcze wszelkiej maści, mniej lub bardziej udane produkcje rysunkowe i malarskie. Wizja świata ma tutaj ściśle wytyczone ramy i wąziutki, absolutnie jednokierunkowy tok myślenia. Niepowstrzymany rechot wzbudza we mnie przedziwna anatomia męskich atrybutów, tych fizycznych oczywiście. Prosta tutka z dwoma kulkami po bokach. Ani chybi jakiś mało obeznany ze swoim ciałem małolat chciał się pochwalić znajomością anatomii i wyprodukował to-to. Później, gdy w odkrywaniu tego, co ma między nogami pomogą mu już jakieś inne osoby, obraz dziwacznego stworka wyejakuluje w dojrzałą, całkiem wierną podobiznę, zmysłowo ociekającą białą farbką.
Urocze...
W innej części miasta też stoi murek. Nie ocieka anonsami towarzyskimi, picassowskim niemal warsztatem malarskim ani wulgaryzmami. Kwitnie tylko ślicznymi stokrotkami i każe podziwiać bezbłędny napis: "Te kwiatki są dla Asi"...
I tu forma adoracji i tu. Jakby na to nie spojrzeć...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
milla · dnia 18.08.2007 14:53 · Czytań: 971 · Średnia ocena: 4,25 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: