By brać - grenouille1001
Proza » Obyczajowe » By brać
A A A
Johan, Niemiec, był szarmanckim panem po pięćdziesiątce. Przyjechał, swoim srebrnym Jaguarem, dziś rano do Polski, by zrobić zwyczajny dla siebie interes, Geschäft. Johana ceniono w ojczyźnie za jego analityczny zmysł ekonomiczny, sam Johan po kilkunastu latach teoretycznego władania gospodarką postanowił zająć się nią w sposób czynny. Rzucił posadę na uniwersytecie i wraz z kilkorgiem przyjaciół założył gigantyczną spółkę. Spółkę, która była właścicielem sieci ekskluzywnych restauracji, jak choćby ta, w której szpakowaty Niemiec jadł właśnie, zapijane szampanem, śniadanie.

Miasto tonęło w gęstwinie spalin, restauracja Johana także, na przeciwległym jego krańcu Czerstwy szybkim i nerwowym krokiem prowadził, trzymając filigranową rączkę, swoją córkę. Obydwoje mijali kuszące dla małej dziewczynki, kolorowe, pełne zabawek sklepowe witryny, ale Czerstwy nie zwalniał ani na moment. Trącał barkami kłębiących się na chodnikach przechodniów i chociaż wciąż trzymał rączkę Martynki, to dziewczynka traciła z oczu plecy ojca, które co po chwilę przesłaniane były tułowiami olbrzymich, obcych ludzi. Chude nóżki plątały się - szybki krok Czerstwego był dla małej biegiem.
- Tatusiu, zgubiłam klapek.
- Nie teraz Martynko, nie teraz. Musimy iść szybciej.
- Chciałabym pić.
- Soczek?
- Tak... z rurką.
- Kupię ci soczek, ale nie teraz, za chwilę.
"Za chwilę" pogrążyło do reszty wątłe nerwy dziewczynki. Gdyby miasto nie było w swojej naturze tak głośnym, przestrzeń okalałby głośny płacz Martynki. Ale nikt nie słyszał jej szlochu. Dźwięki metropolii przytłaczały ze wszystkich stron Czerstwego; było to dla niego pomocne. Nie chciał słyszeć córki. Nie umiałby.

Śniadania niemieckiego przedsiębiorcy zawsze wyglądały obficie. Po pochłonięciu stosu parówek, salcesonu, żółtego sera, zagryzanych ciężkim, niemieckim chlebem i zapijanych szampanem przyszedł czas na deser. Przy jedzeniu Niemiec nie dbał o etykietę. Jadł co się da i ile się da. Na ozdabianym talerzyku spoczywał przed nim wielki kawałek tiramisu. Johan jednakże przerwał na chwilę rytuał konsumpcji. Spoglądał w okno uśmiechając się do własnego odbicia. "Mein klein Geschäft" - myślał. Robiło się coraz cieplej, elegant odwinął z szyi biały, aksamitny szal i zatopił srebrną łyżeczkę w ciastku.

Ten sam upał, który wyzbył Niemca jego eleganckiego szalu przytłaczał Czerstwego. Młody ojciec wolałby, żeby było zimno i padało. Żeby nic nie wyglądało tak pięknie, spokojnie, normalnie. Dwójka oddaliła się nieco od ścisłego centrum miasta. Świat wirował w oczach Czerstwego, którego bolał każdy, najmniejszy nawet, mięsień, ścięgno, kawałek skóry. Mijali właśnie zapuszczone, odrapane kamienice, takie same jak ta w której mieszkał Czerstwy, z takimi samymi mieszkaniami jak to przed którego drzwi, pewnego dnia, jego rodzice wynieśli rzeczy syna. Martynka została w środku. Czerstwy przywykł do bycia pozostawianym. Sara, matka Martynki, urodziła, a raczej wydaliła z siebie zbędny, dwukilogramowy element. A następnie wręczyła piętnastoletniemu ojcu efekt mitotycznych rozrostów jego zaopatrzonej w wić komórki. Odwiedziła go w domu w środku nocy, rozczochrana jak zawsze, powiedziała że "Nie zamierza mieć nic wspólnego z tym rozwydrzonym bachorem i jego ojcem ćpunem" po czym zamknęła drzwi, uciekając boso w czerń brudnej dzielnicy. Sara nienawidziła ani narkomanów ani narkotyków. Ale to ona potrzebowała odlotów najbardziej, do tego stopnia najbardziej, że jeden z tripów kilka lat temu zaprowadził ją wprost trzy metry pod ziemię. Lęk i ból Czerstwego wciąż się wzmagały. Już obie bose stopy Martynki poobcierały się do krwi.

Johan skończył jeść deser. Rozejrzał się wokół, czy aby nikt nie patrzy, po czym oblizał talerz. Drzwi restauracji otworzyły się z hukiem, objawiając wątłą sylwetkę Czerstwego i jego córkę.
- Witam, moi mili - Johan mówił łamaną polszczyzną. - Bite, siadajmy.
- Her Johan? - zapytał Czerstwy.
- Ja, natürlich. Ja z pan robimy interes.
Ojciec z córką, która przestała już płakać, ale której oczy stały się ogromne i wystraszone, dosiedli się do "dziwnego pana".
- Zco zamówiś? - zaproponował Niemiec uśmiechając się w stronę małej. - Kelner!
Do stolika podeszła młoda, ponętna kelnerka.
- Co państwo zamawiają?
Czerstwy spojrzał na kobietę nieco wystraszony.
- Sok dla małej...
- Lody - wtrąciła dziewczynka.
- ... I lody, dużo lodów.
- Jakie?
- Lepij mała sama iźe i wybiera przy bufet - zadecydował właściciel.
- Tak, idź Martynko z panią i wybierz sobie lody - polecił ojciec.
Dziewczynka z kelnerką zniknęły z pola widzenia mężczyzn.
- Barzo ladna, jak z porselana. Schönen kind - powiedział Johan.
Czerstwy reagował bardzo powoli na słowa Niemca, siedział sztywno jak nabity na pal. Umysł ojca zamieniał się w wyzbytą logiki papkę. Nie było odwrotu.
- Zna pana dobźe? - kontynuował przedsiębiorca.
- Tak... to córka... kuzyna kolegi... zna mnie... bardzo dobrze - głos Czerstwego załamywał się. - Cena nie ulega zmianie.
- Och, ja. Mam w sasetka.
Johan położył skórzaną saszetkę na stole. Czerstwy szybko chwycił ją i otworzył, przesuwając suwak zamka.
- Tak, jak mówil z pan na telefon. Zgaza sie, nie ma so liczyś. Musi pan bardzo czekaś na pienonc.
- Tak... na wielką... krechę... w kształcie zjednoczonej Europy - wyjąkał Czerstwy. - Co jej zrobicie?
- My nie gwałsimy. Tylko fotki i filmy. Dotyk i oglondanie. Naga dziesi. Do dwanascie rok żysia. Potem wianek fruu - zaśmiał się Johan. - I nie raze jej nigdy szukaś. Te luzie so lubiom dziesi, majom długa rense. Nie warto!
Sumienie Czerstwego nie było bezgranicznie wielkie, ani czyste. Obrzydliwy Niemiec siedzący kilkadziesiąt centymetrów przed nim, który będzie gwałcił jego sześcioletnią Martynkę wzmagał jednakże resztki człowieczeństwa u zdegenerowanego ojca. Sumienie krzyczało przez żołądek; Czerstwy chciał zrzygać się na twarz niemieckiego pedofila. Uciekł z restauracji wymiotując po drodze. Johan był do tego przyzwyczajony. Kontrahenci często uciekali. Interes dobiegł końca. Martynka została sprzedana. Czerstwy zaspokoi głód.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
grenouille1001 · dnia 16.08.2009 21:50 · Czytań: 609 · Średnia ocena: 2,5 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
sirmicho dnia 16.08.2009 22:17 Ocena: Dobre
Dobrze opowiedziana historia. Czyta się płynnie i gładko się ją trawi. Co do treści... poruszyłeś bardzo delikatny problem obdzierając go jednak z całej warstwy emocjonalnej. Ja przynajmniej nie poczułem nic czytając ten tekst. Ani współczucia, ani odrazy. Czegoś mi zabrakło.

Cytat:
które co po chwilę przesłaniane

się zawieruszyło chyba

Cytat:
Gdyby miasto nie było w swojej naturze tak głośnym, przestrzeń okalałby głośny płacz Martynki.

powtórzenie. Poza tym, wydaje mi się, że zamiast "głośnym" - "głośne"

Cytat:
Mijali właśnie zapuszczone, odrapane kamienice, takie same jak ta(,) w której mieszkał Czerstwy, z takimi samymi mieszkaniami jak to(,) przed którego drzwi, pewnego dnia, jego rodzice wynieśli rzeczy syna.

Przekombinowane to zdanie. Za długie. Podziel lepiej na dwa krótsze. Moim zdaniem po "odrapane kamienice" możesz wstawić kropkę i dalej pisać od nowego zdania. Brakuje też przecinków

Cytat:
- Bite, siadajmy.

Nie znam niemieckiego, ale raczej "Bitte"

Wystawiam ocenę dobrą, bo całość mimo drobnych błędów, zgrabnie napisana. Treść do mnie jednak nie trafia.
grenouille1001 dnia 16.08.2009 23:19
Dziękuję za komentarz. A od siebie dodam, że emocjonalna neutralność tekstu (czy wręcz jego nieco groteskowy charakter) są całkowicie zamierzone. Wzruszenie ramionami towarzyszące przeczytaniu tekstu jest efektem oczekiwanym przeze mnie, gdyż celem tekstu nie jest wywołanie u czytającego "przerażenia z chęcią walki o polepszenie Świata", a raczej ukazanie tej właśnie przeciętności, pospolitości i powszechności tak tragicznych zjawisk, które pomimo nagłośnienia "od czasu do czasu" w mediach, nie porywają za sobą społecznej walki o to, by do nich nie dopuszczać. Zatem obojętność emocjonalna czytającego ma odzwierciedlać naszą obojętność emocjonalną, gdy jedząc śniadanie słyszymy w radiowych wiadomościach "suche fakty" dotyczące poruszanych przeze mnie w tekście patologicznych zajść. Chcę, by los Martynki przypominał los Rozalki z nowelki "Antek" - "...Może gdyby we wsi umierało w roku jedno dziecko, ale przecież było ich wiele..."
Miladora dnia 17.08.2009 20:15 Ocena: Przeciętne
Witaj - wciąż czekam na ciąg dalszy Włóczykija... :D
Doczekam się?
- Przyjechał, swoim srebrnym Jaguarem, dziś rano do Polski, by zrobić zwyczajny dla siebie - myślę, że bez dwóch pierwszych przecinków
- sam Johan(,) po kilkunastu latach teoretycznego władania gospodarką(,) postanowił zająć się nią w sposób czynny.
- która była właścicielem sieci ekskluzywnych restauracji, jak choćby ta, w której - powt.
- Miasto tonęło w gęstwinie spalin, restauracja Johana także, na przeciwległym jego krańcu Czerstwy szybkim i nerwowym krokiem prowadził, trzymając filigranową rączkę, swoją córkę. - dopracuj stylistycznie to zdanie, najlepiej podziel na dwa osobne
- Obydwoje mijali kuszące dla małej dziewczynki, kolorowe, pełne zabawek sklepowe witryny, ale Czerstwy nie - inaczej przecinki postaw - Obydwoje mijali(,) kuszące dla małej dziewczynki kolorowe, pełne zabawek sklepowe witryny, ale Czerstwy nie
- które co po chwilę przesłaniane - które co chwilę
- Nie teraz(,) Martynko, nie teraz.
- Gdyby miasto nie było w swojej naturze tak głośnym, przestrzeń okalałby głośny płacz Martynki. - niezręczne to zdanie, do przeróbki stylistycznej. Czy przestrzeń może okalać czyjś płacz?
- Śniadania niemieckiego przedsiębiorcy zawsze wyglądały obficie. - znacznie lepiej i prościej jest napisać "były obfite"
- "Mein klein Geschäft" - nieprawidłowo, powinno być "Mein kleines..."
- Ten sam upał, który wyzbył Niemca jego eleganckiego szalu(,) przytłaczał - jego eleganckiego szala
- mieszkaniami jak to(,) przed którego
- ojcem ćpunem"(,) po czym
- Martynka została w środku. - do czego odnosi się to zdanie?
- powiedziała(,) że
- Sara nienawidziła ani narkomanów ani narkotyków. - całkowicie niejasne zdanie
- Czerstwego wciąż się wzmagały. Już obie bose stopy Martynki poobcierały się do krwi. - za blisko te "się"
- Zco zamówiś? - zaproponował Niemiec - skoro to jest pytanie, to nie mógł zaproponować
- przy bufet - zadecydował właściciel. - jaki właściciel, czego?
- Schönen kind - niestety znowu nieprawidłowo - Schönes Kind
- Tak... to córka... kuzyna kolegi... zna mnie... bardzo dobrze(.) - (G)łos... - za duże te spacje
- bezgranicznie wielkie, ani czyste. - bez przecinka
Jest temat i choć problem znany obecnie, powinien robić wrażenie.
Na mnie nie zrobił, niestety. Dlaczego?
Przez znacznie słabsze wykonanie.
Dopracuj stylistycznie, bo miejscami wkrada się tu chaos, a to pozbawia tekst klimatu.
Zadbaj także o poprawność językową wypowiedzi - jeżeli posługujesz się niemieckimi słowami, to one muszą być prawidłowe, bo to dziwne, żeby Niemiec nie umiał po niemiecku... ;)
Przypuszczam, że jesteś ze Śląska, prawda?
Jeżeli tak, to krajan... ;)
No i poprawiaj swoje teksty, żeby następni komentujący nie potykali się o te same błędy.
W tej formie u mnie przeciętne, ale z możliwościami negocjacji po poprawkach... ;)
Pozdrawiam i czekam na Włóczykija... :D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:35
Najnowszy:pica-pioa