Olej kujawski stał na półce po lewej stronie. Nie wiem dlaczego go nie widziałem. Wielka butla z obtłuszczoną etykietą. Ciekawe czy jest drugie tłoczenie z rzepaku? Nie mogłem dosięgnąć więc przyniosłem stołeczek; "...miałam ci ja olej..".; fiu fiu fiu gwizdałem pod nosem.
Boże kto to tu umieścił ,ciężkie jak diabli i w ogóle...no ale nic to jak mówiła Basia Wołodyjowska gdy Kamieniec wyleciał w powietrze. Trzeba robić tę rybę.
Dobrze ,że to filet. Nie lubię jeść tego co się na mnie gapi nawet usmażone. Miły zapach rozchodził się po kuchni. Do rybki szykowałem sałatę ,cytrynkę i białe winko. Trzeba przyznać, że trochę dzisiaj przesadziłem. Wychodząc ze sklepu zapłaciłem tylko za cytrynę ,reszta rzeczy ukryta była w kieszeniach a ryba w rękawie. Głupio mi było muszę przyznać kiedy z rękawa wyciekała woda o zapachu rybki no ale ludzie w tramwaju przynajmniej omijali mnie z daleka i miałem miejsce siedzące. Najgorzej jednak było jak wysiadłem pod PKiN bo nagle gdy się obejrzałem siedziało za mną 10 kotów .Po 15 minutach było ich już 30.Zacząłem iść szybciej, szybciej aż w końcu bieg. Szybciej nie mogłem bo cały czas rękę trzymałem do góry żeby nie ściekało a prawą trzymałem sałatę i cytryny. Butelka z winem już dawno wpadła mi za pasek zbyt........jak dla mnie głęboko. Gdy tak biegłem za sobą słyszałem ciągłe Miaaał miaaał !!
W końcu wpadłem do bramy i dalej na klatkę schodową. Uff nareszcie w domu. Spojrzałem przez okno.
Widok był jak z horroru. Tysiące kotów siedziało i gapiło się w moje okno. Pieprzone sierściuchy !
W pewnej chwili zadzwonił telefon.
-Beni nie będę mogła dzisiaj przyjść ,cała ulica zablokowana, nikogo nie wpuszczają. Podobno jakiś głupek wabi koty. Nie gniewaj się dobrze? I położyła słuchawkę.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Było mi bardzo smutno i przykro. Kiedy zjadłem ostatni kawałek ryby po kotach nie było już śladu. Joasia też już nigdy nie zadzwoniła .