Basia - Bajdurzysta
A A A
Pęk z kluczami, również z tym otwierającym gablotę, bezpiecznie spoczywał w kieszeni drelichowych spodni. Woźny przechadzał się po pustych korytarzach sącząc kawę z papierowego kubka. Nie spieszył się. Była siódma dwadzieścia. Pierwszych uczniów mógł się spodziewać za jakiś kwadrans, chociaż ... był wtorek... - Pierwszacy mają matmę, a trzecia chyba biologię - czarny war mocci ożywił pamięć - O tak biologię z Kozubińską. Trzecioklasiści to we wtorki ranne ptaszki. Zresztą nie ma co się dziwić, kiedyś przecież trzeba spisać te lekcje ...
Tego dnia nie miało być jednak pierwszej lekcji, ani też drugiej i trzeciej. Dzieciaki mogły pójść do domów - niestety, o siódmej dwadzieścia woźny tego nie wiedział - nie wiedział również, że wyszorowana posadzka, po której właśnie stąpa za pół godziny spłynie krwią.
Dno kubeczka pokrywał pierścień płynu. Kryształki cukru przywarły do brzegu. - Cholerna lura, gorzka jak sto diabłów, a na dnie likier ... - papierowe naczynie plasnęło o niebieską wyściółkę kosza. Pogardliwie spojrzał na stojący tuż obok automat. Przybrudzonym adidasem wymierzył mu tęgiego kopniaka. Maszyna nie odpowiedziała, wielki palec u stopy za to i owszem. Pulsujący ból popłynął wzdłuż stopy, docierając aż do kostki. Złość nie pozwoliła mu jednak martwić się stanem palucha. Kończyna wzniosła się raz jeszcze, łapska zacisnęły na metalu, tuż przy szparze na monety. Zwężonymi ślepiami szukał najsłabszego punktu - i znalazł.
Odezwała się w chwili, gdy jego kolano niemal spotkało się z szybą. Nie usłyszał jej kroków, a ona chyba nie miała zamiaru przerywać mu zabawy. Bynajmniej w żaden sposób tego nie okazała.
- Grafik! - rzuciła znudzonym głosem, tak jakby widok faceta wyżywającego się na automacie do kawy był dla niej czymś najnormalniejszym w świecie. Papier spoczął na stoliku w kanciapie, a sekretarka wróciła do siebie obcasami stukając o posadzkę.
,,Debil", pomyślał w sekundę po tym, jak drzwi sekretariatu trzasnęły za nią. Noga wciąż tkwiła w górze, a kolano muskało podświetlaną taflę szyby. Zniknęła, a jednak wciąż czuł jej obecność. Pomarańczowa nuta perfum, szum fałdzistej spódnicy, płytki oddech wydobywający się spomiędzy umalowanych warg. Znikały powoli, dźwięki i zapachy kobiecego ciała rozmywały się w szkolnym zaduchu. I dobrze, dzięki temu mógł w końcu opuścić nogę. Purpura okrasiła policzki woźnego niemal natychmiast. Dał spokój automatowi. Odwrócił się i rzuciwszy tęskne spojrzenie zatrzaśniętym drzwiom, ruszył ku swej kanciapie.
Klucz od gabloty przekręcił trzy razy. Wolał się upewnić, że wszystko jest w porządku. Na drewnianych półkach stały przecież puchary. Może i nie były wiele warte, lecz dla niektórych uczniów już sam błysk złota jest wystarczającą zachętą do kradzieży. Przyjrzał się zawieszonej kartce. Tusz błyszczał drobinkami wilgoci w blasku jarzeniówki. Przemknął wzrokiem po wypisanych pozycjach, dzisiejsze zastępstwa wyglądały interesująco.
Pierwsi uczniowie przemknęli tuż obok, gdy jeszcze śledził wydruk. Gnali, za pazuchami ściskając zeszyty. Kilkoro zapomniało ściągnąć kaptury, inni strzepywali wodę z parasoli. Krople bryzgały dookoła. Sucha dotąd posadzka zmieniła się w śliską jezdnię. Krzyczał, w takich wypadkach nie krępował się złapać delikwenta, wstrząsnąć nim i zawrócić do rozłożonej przy drzwiach makatki. Dyrekcja niezbyt ceniła takie metody wychowawcze, pan Marian wiedział jednak swoje. Na rozwydrzone dzieciaki jest tylko jeden sposób: tęgie lanie. Na szczęście dla uczniów, i dla samego siebie, nigdy dotąd nie uciekł się do tej metody, na pewno nie zrobił tego we wtorek czwartego października. A chyba powinien, może w ten sposób zapobiegłby tragedii...
Grafik nauczycielskich zastępstw pochłonął go bez reszty. - Nigdy nie zdarzyło mi się coś takiego. Stałem przed gablotą i jak osioł gapiłem się w nazwiska, a ona wtedy ... - swoje zeznania złożył przed Wysokim Sądem dwudziestego listopada, półtora miesiąca po całym zajściu. Zajściu, któremu z niewiadomych przyczyn nie zapobiegł. - Nie wiem do końca skąd te wszystkie obrazy wzięły się w mojej głowie. Wysoki Sądzie, może dlatego, że ja też chciałem zostać nauczycielem? Składałem nawet papiery na pedagogikę, ale nie wyszło ...
- Panie Grabowski proszę odpowiadać na stawiane pytania.
Czy był pan świadomy rzeczy, które się wtedy działy?
- Na Boga oczywiście, że byłem. Ta mała stała może z dwa metry ode mnie, jak mogłem tego nie widzieć?
- Więc dlaczego pan nie zareagował? Z zeznań złożonych na policji jasno wynika, że starał się pan utrzymywać porządek na korytarzach. A czwartego października pozwolił pan zasztyletować uczennicę?
Przyciasny garnitur uwierał go w ramionach. Czuł, jak szwy na plecach powoli, lecz stanowczo rozstępują się. Marynarka mogła pęknąć w każdej chwili, a wtedy wszyscy zobaczyliby koszulę i to co mężczyzna skrywał pod nią. Bandaże. Ciasne sploty przytwierdzające ostatnie płaty skóry do czerwonego mięcha jego pleców. Jego własną pamiątkę po tamtym dniu.
Zgarbił się. Palcami przetarł oczy. Łzy szkliły się w źrenicach.
- Wysoki Sądzie, bo to tak musiało być ... dopóki ona, oskarżona, nie wyciągnęła noża, myślałem tylko o zastępstwach. O tym, jak fajnie byłoby prowadzić lekcję zamiast jakiegoś nauczyciela, najlepiej razem z panią Aldoną, z sekretarką. Podkochiwałem się w niej odkąd do nas przyszła i ...
- Panie Grabowski, proszę odpowiadać na pytania.
Hmm. Powiedział pan przed chwilą, cytuję: ,,... bo to tak musiało być"; Co miał pan na myśli? Czy było to zaplanowane?
Chorobliwa biel wystąpiła na czoło i policzki przesłuchiwanego. Głowa przekręciła się w bok, a wzrok utknął w podłodze. Łza spłynęła policzkiem wprost na marynarkę. Pierwszy szew puścił.
- Boże nie, ... Ja słyszałem rozmowy dzieciaków, ich kroki, walenie drzwiami i strzepywanie wody z parasoli - palec wskazujący Mariana zbliżył się do pochylonej głowy. Opuszek plasnął o skroń - Ale tutaj słyszałem coś jeszcze. Czułem jakby ktoś był w środku i mówił do mnie. To coś znało moje myśli - wielkie ciało woźnego drgnęło spazmem bólu. Oblicze podniosło się; zerknął na sędziowski stół i pięścią walnął w politurę mównicy. Mebel zachybotał.
- Opętała mnie!
- Panie Grabowski ... upominam pana. Takie zachowanie jest niedopuszczalne na sali sądowej.
- Wiem ... - głowa ponownie opadła. - Przepraszam, to trudne. ... Gadam jak psychol, ale na miłość boską, to prawda! Oskarżona ... - palec mężczyzny wystrzelił w kierunku dziewczyny siedzącej za ławą. Jej adwokat wzdrygnął się - To ona wdarła mi się do głowy, to ona odczytała moje myśli i wykorzystała pragnienia. Słyszałem cię diablico ... i wszystko dookoła również; krzyk tego dziecka, jej upadek, brzuch, strugę krwi ... i nie zrobiłem niczego, ... przez ciebie.
- Rozumiem pańskie wzburzenie, ale to nie miejsce na tego typu emocje. Proszę się uspokoić ...
- Tak Wysoki Sądzie, przepraszam ...
- Wysoki Sądzie, czy ja mogę zadać świadkowi pytanie? - młody, tęgi mężczyzna poprawił togę wstając z fotela. Siedząca obok niego dziewczyna dłubała palcem w zielonym obrusie. Kruczoczarne strąki jej włosów spływały na twarz.
- Proszę ...
- Dziękuję. Panie Grabowski, w trakcie postępowania wyjaśniającego przeprowadzono mojej klientce serię badań psychiatrycznych - ręka adwokat spoczęła na ramieniu barczystej dziewczyny - Żadne z nich nie potwierdziło tezy, jakoby ta młoda osoby posiadła nadnaturalne zdolności psychiczne. Co więcej wykonano dokładne badanie elektroencefalograficzne rejestrujące przebieg aktywności fal mózgowych. Wyniki tego badania widzi pan na afiszu przed sobą. Amplitudy fal ...
- Panie Derbaum, to jeszcze nie podsumowanie. Proszę zadać świadkowi pytanie.
- Do tego zmierzam Wysoki Sądzie. A więc ... Panie Grabowski, proszę powiedzieć, skoro żadne badanie nie wykazało jakichkolwiek zaburzeń w mózgu mojej klientki, skąd u pana domniemanie, że potrafi ona, jak sam pan to określa, czytać w myślach?
Pięść przesłuchiwanego podniosła się raz jeszcze. Knykcie bielały w morderczym uścisku. Twarz nabrzmiała nadmiarem krwi. Już chciał trzasnąć w politurowaną powierzchnię mównicy, wykręcić ten cholerny pałąk zakończony mikrofonem i cisnąć nim w przemądrzałego adwokacinę. Sędzina była jednak szybsza; chrząknęła...
- Czekamy na pańską odpowiedź.
- Moją odpowiedź? ... - fala złości opadła niczym fragment wykresu elektroencefalograficznego. Również odchrząknął; z trudem przełknął ślinę. Nadmiar wody wypłynął kącikami oczu.
- Nie słyszeliście tego. Słów wypowiadanych z takim przejęciem - męska duma trafiła w czeluści kieszeni, mężczyzna nie płakał, on zawodził - Ona musi zginąć. Błagam cię, zrozum to. Jeśli tego nie zrobię stanie się coś strasznego - te słowa, te wszystkie słowa były w mojej głowie. Wyciągnęła nóż, a one się pojawiły, zepchnęły w nicość marzenia o lekcjach, o Aldonie. To było ważniejsze. Nie, nawet nie, nie było niczego innego. Została jej skupiona twarz, ręka dzierżąca nóż i to bose dziecko w obszarpanej sukience. I Boże przebacz, czułem że ona ma rację. Czułem, że powinienem rozgonić te wszystkie dzieciaki, złapać chudą Basię, wykręcić jej ręce, podciąć nogi, oderwać główkę i cisnąć nią o brudną posadzkę. Byłem gotowy pomóc oskarżonej, ale ...
- Sprzeciw! - adwokat zerwał się z krzesła, jego kolano trzasnęło przy tym w blat. - Wysoki Sądzie, czy my musimy słuchać tych bzdur? Przecież ten człowiek ewidentnie zmyśla.
- Panie Dernbaum, to moja rozprawa i to ja decyduje co jest zmyśleniem, a co nie. Proszę więc pohamować swoje przypuszczenia i pozwolić nam wysłuchać świadka. Panie Grabowski, proszę.
Adwokat opadł na krzesło. Wściekle przerzucił akta, po czym palcem jednej ręki zaczął błądzić po zeznaniach, druga dłoń rozcierała tymczasem bolącą rzepkę.
W innych okoliczności woźny podziękowałby zapewne skinieniem głowy i serdecznym uśmiechem, na sali sądowej jednak, stać go było jedynie na pociąganie nosem i osuszanie oczu rękawem marynarki.
- Ale ... ona już wbiła ostrze w pierś tej małej - drżący głos zniżył się do szeptu - Przekręciła nóż, pozwoliła by krew sieknęła na kurtkę. By struga spłynęła po materiale. A potem, a potem pojawił się śmiech. Jej szyderczy, gromki śmiech. Śmiała się ze mnie, z żartu, który mi zrobiła ... Już nie potrzebowała pomocy. O nie, to my jej potrzebowaliśmy. Wszystkie te dzieciaki, wznoszące przeraźliwe larum i ja. Ja też! Spojrzała na mnie, zatrzepotała powiekami, wyszczerzyła zęby i nie musiała więcej odzywać się w mojej głowie. Jej oczy mówiły wszystko, byłem następny ...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Bajdurzysta · dnia 26.08.2009 09:37 · Czytań: 1172 · Średnia ocena: 3,25 · Komentarzy: 16
Komentarze
MarioPierro dnia 26.08.2009 12:06
Cytat:
Pęk z kluczami, również i z tym otwierającym gablotę, bezpiecznie spoczywały

Podmiotem jest tu pęk, a nie klucze, więc "spoczywał".

Cytat:
Debil, pomyślał w sekundę po tym

Zawsze wkurza mnie, jak nie oddziela się monologów wewnętrznych, a czasem nawet wypowiedzi bohaterów od tekstu narratora. Przecież wystarczy wziąć "Debila" w cudzysłów albo w kursywę. Na razie tyle, resztę doczytam później.
Almari dnia 26.08.2009 12:21 Ocena: Dobre
Buenas tardes

Cytat:
Pęk z kluczami, również i z tym otwierającym gablotę, bezpiecznie spoczywały w kieszeni drelichowych spodni.


~ Wytnij "i". Spoczywał - bo mówisz o pęku kluczy.

Cytat:
Woźny przechadzał się po pustych korytarzach sącząc kawę z papierowego kubka. Nie spieszył się. Była siódma dwadzieścia. Pierwszych uczniów mógł się spodziewać


~ 3x się

Cytat:
- czarny war mocci wpłynął na pamięć


~ Que?

Cytat:
wielki palec u stopy za to i owszem


~ wytnij "i'.

Cytat:
martwić się stanem palucha. Kończyna wzniosła się raz jeszcze, łapska zacisnęły się na metalu,


~ 3x się.

Cytat:
Odezwała się w chwili, gdy jego kolano niemal spotkało się z szybą.


~ 2x się.

Cytat:
wodę z parasoli. Woda bryzgała dookoła.


~ 2x woda.

Cytat:
zmieniła się w śliską jezdnię. Krzyczał, w takich wypadkach nie krępował się złapać delikwenta,


~ 2x się.

Cytat:
dla samego siebie także


~ Bez "także"

Cytat:
r... bo to tak musiało byćr1;.


~ spalić erki.

Cytat:
Łza spłynęła chropowatą skórą wprost na marynarkę


Sugestia: Łza spłynęła po chropowatej skórze wprost na marynarkę.

Cytat:
Pierwsza szwa puściła.


~ Pierwszy szew puścił.

Cytat:
Brzmię jak psychol,


~ Niezgrabnie. Bardziej : mówię jak psychol.

Cytat:
krzyk tego dziecka, jej upadek,


~ Jego upadek, bo mówisz o dziecku.

Cytat:
sieknęła na kurtkę.


~ Prysnęła.

Czasami zapis dialogów zły. Przejrzyj to. Interpunkcja też słabo. Ale zaciekawiłeś mnie tą historią ;) Dobrze poprowadzona rozmowa w sądzie. Udana.
JaneE dnia 26.08.2009 12:21 Ocena: Dobre
Podobało mi się. Płynnie poruszasz się w czasie. Szkoła - sala sądowa:)
Czegoś mi tu jednak brakuje. Przydałoby się bardziej szczegółowe wyjaśnienie pewnych kwestii.
kersi dnia 26.08.2009 15:32 Ocena: Bardzo dobre
Jak dla mnie w sam raz, może tylko przydałoby się wyraźniej zaznaczyć przejście między scenami opowiadania jakiś enterem czy cuś. :)
Bardzki dnia 26.08.2009 16:13 Ocena: Dobre
Bardzo ładnie opowiadasz. Podobają mi się opis przeżyć woźnego. Są bardzo obrazowe i pasują do toku narracji. Czyta się płynnie. Dobrze opisany został na początku jego charakter. Kilka jego rozważań plus opis zachowania przy automacie dają nam obraz człowieka niespełnionego i pobudliwego. Nie jest to typ intelektualisty, który zadał by sobie trud pytaniem "czy to możliwe?", co umiejętnie wykorzystujesz w dalszej części opowiadania. Niestety w tekst wkradł się pewien jak sądzę błąd. Jak sędzina mogła wysłać dziewczynę na bladnie telepatii? Oczywiście jest to możliwe, ale mało prawdopodobne. Według mnie szybciej woźny trafił by do psychologa sądowego.
Nie zmienia to jednak mojego poglądu, że tekst jest dobry.:)
wiewioorka dnia 26.08.2009 19:53 Ocena: Dobre
Bardzo zgrabnie napisane, ale brakuje mi tu szokującego wyjaśnienia sytuacji na końcu
Elwira dnia 26.08.2009 20:15 Ocena: Dobre
Potknięć technicznych nie wypisuję, bo ich nie poprawiasz, zbędny trud.

Napisane nawet ciekawie, ale jakby ucięte przed wyjaśnieniem. Monologi wewnętrzne plastyczne, miłe dla odbiorcy. Czyta się płynnie, popracuj nad warsztatem. Pozdrawiam.
Bajdurzysta dnia 26.08.2009 20:16
Dzięki wielkie za wszystkie komentarze. Sugestię dotyczące ortografii wezmę sobie do serca. Niestety jest to moja pięta achillesowa, z którą od dawna walczę. Co się zaś tyczy zakończenia ... no cóż w zamyśle nie miało to byc opowiadanie, lecz fragment czegoś większego. Z tego względu nie dałem w finale porywającego suspensu tylko pewną formę niedopowiedzenia ... może to mój błąd? W każdym razie dziękuje za wszystkie ciepłe słowa i pozdrawiam.
wiewioorka dnia 26.08.2009 21:14 Ocena: Dobre
Jeśli to fragment to spoko. Wszystko gra. ;)
sirmicho dnia 27.08.2009 14:57 Ocena: Bardzo dobre
Podoba mi się. Zwłaszcza postać woźnego. Namalowałeś ją. Czuje, przeżywa, ma emocje - jest ludzka. Czyta się z zaciekawieniem. Brakuje zakończenia, ale to już wyjaśniłeś.

Kilka moich uwag:
Cytat:
a trzecia chyba biologię

albo "biologia", albo "trzecią"

Cytat:
Tego dnia nie miało być jednak pierwszej lekcji, ani też drugiej i trzeciej. Dzieciaki mogły pójść do domów - o siódmej dwadzieścia woźny jednak tego nie wiedział - nie wiedział również, że wyszorowana posadzka(,) po której właśnie stąpa za pół godziny spłynie krwią.

Powtórzenie i brakujący przecinek.

Cytat:
a sekretarka wróciła do siebie obcasami stukając o posadzkę.

lepiej zabrzmi jak napiszesz "stukając obcasami o posadzkę".
Bajdurzysta dnia 27.08.2009 17:44
Dzięki wielkie za komentarz i analizę błędów, zaczynam przyzwyczajać się do długich list obrazujących moje problemy z ortografią i interpunkcją, ale z tego co widzę, to Ty sirmicho oszczędziłeś mnie. Co do pierwszej uwagi : a trzecia chyba biologię, chodziło mi w tekście o to, że klasa trzecia ma lekcję biologii, co Ty chyba zrozumiałeś nieco błędnie. Pozdrawiam
sirmicho dnia 27.08.2009 18:06 Ocena: Bardzo dobre
Aha, no chyba, że tak. Faktycznie zrozumiałem to źle.

Bajdurzysto, długością listy się nie przejmuj. Spójrz tylko na elaboraty Miladory i Elwiry pod moimi tekstami. Na szczęście to tylko pomaga:)
Jack the Nipper dnia 27.08.2009 19:35 Ocena: Dobre
Cytat:
się stanem palucha. Kończyna wzniosła się raz jeszcze, łapska zacisnęły się


3 x się

Cytat:
przekręcił z trzy razy


ze trzy

Cytat:
Pierwszy szew puściła.


puścił.
chyba że puściła w jakis sposób odnosi sie do łzy?

Cytat:
półtora miesiąca po całym zajściu.


półtora roku to tak, jak na polskie warunki sądownicze, ale półtora miesiąca to za krótko.

Cytat:
- Panie Grabowski, proszę odpowiadać na pytania.
Hmm. Powiedział pan przed chwilą, cytuję:


nieporządek. kto mówi "hmm"?

Cytat:
- Nie słyszeliście tego. Słów wypowiadanych z takim przejęciem - męska duma trafiła w czeluści kieszeni, mężczyzna nie płakał, on zawodził - Ona musi zginąć.


Znów nieporządek. co jest narracja a co wypowiedzią?
czeluści kieszeni - metafora, ale brzmi tak, jakby cos naprawdę, fizycznie wkladał do kieszeni.

Dobre. Trzeba tylko trochę porządków zrobić.
Poza tym bardzo chętnie dowiedziałbym sie więcej o morderczyni, bo to sie wydaje kluczowe i najistotniejsze. Zostawienie domysłu czytelnikowi sprawia, że powstaje wrażenie jakbys nie mial pomysłu na te postać. Nie tajemniczość, a brak koncepcji.
Bajdurzysta dnia 27.08.2009 20:01
Kolejny raz dziękuję za komentarz. Kurczę, chyba powinienem tu naprawdę nieco więcej dopisać. Postać morderczyni ma być przedstawiona przy zeznaniach innych osób, to wszystko ma bowiem ułożyć sie w duży utwór (powieść? - jeśli wena dopisze). Wiem, że wygląda to na chwilę obecną jak niedopowiedziana historia z brakiem koncepcji, ale w istocie tak nie jest. Bynajmniej staram się, by było składniej. Niedługo zamieszczę kolejny fragment, niestety i on nie rozjaśni niejasności bo traktuję bardziej o ofierze, niż o oprawcy. Ale na tym polega czar mojego utworu, że nie będzie wiadomo kto jest tym złym, a kto dobrym. Dziękuję serdecznie za opinie.
Wasinka dnia 20.02.2011 01:10
Zobaczyłam czwartą część "Basi", więc zaczynam od początku. Zainteresowana - idę czytać dalej.
Dam znać po przeczytaniu całości.
Pozdrowienia księżycowe.
Bajdurzysta dnia 20.02.2011 08:03
Bardzo dziękuje Wasinko. Jestem ciekaw Twojej opinii:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty