Pech [2/3] - kersi
A A A
Zlecenie było, delikatnie mówiąc, dziwne. Komu przeszkadzał ten kauzyperda? Zero zdolności magicznych, wygląd niewybijający się ponad przeciętność i w dodatku straszny pechowiec. Nie dalej jak wczoraj skrytobójca był świadkiem, jak biedak wleciał do kałuży, bo bezpański pies zaplątał się mu pod nogi. Ten okazały guz, który Maximov miał tuż nad łukiem brwiowym i siniak na pół twarzy został też pewnie nabity w równie idiotyczny sposób.
Morderca trochę żałował, że nie spytał klientki, dlaczego chce usunąć prawnika, ale w końcu był profesjonalistą. Klient nasz pan, nie należy pytać o powody. Wskazuje cel, a jego zadaniem jest go zlikwidować bez zbędnych pytań. Jeszcze będą go dręczyć jakieś wyrzuty sumienia. Podrapał się po nosie.
- Tak, adwokacina zdecydowanie miał pecha. Cóż, najwyraźniej podpadł komuś ważnemu – może bronił niewłaściwej osoby. Nieważne. Jakby się go tutaj pozbyć? A gdyby… A gdyby, tak wykorzystać tego pecha. Nie powinno to być zbyt trudne, przy skłonności prawnika do wypadków wystarczy tylko troszkę dopomóc nieszczęściu, aby tym razem nastąpił koniec ostateczny. - Wykrzywił twarz w złośliwym uśmiechu. - To będzie nawet zabawne.

***

Zadumany Ludgard wpatrywał się w lustro. Coś było nie tak, oprócz normalnych pechowych przypadków, miało miejsce kilka naprawdę groźnych.
Tydzień temu, tuż przed nosem spadła mu olbrzymia donica. Na długo zapamięta widok powiewającego wiechcia kwiatów. Minęło go dosłownie o włos. Gdyby nie to, że przystanął, bo właśnie obsrał go jakiś upierdliwy gołąb i chciał zetrzeć gówno z ubrania, zobaczyłby wszystkie gwiazdy, zapewne po raz ostatni w życiu.
Kilka dni później, przy zamykaniu drzwi złamał mu się klucz w zamku. Właśnie miał wejść z powrotem do mieszkania, aby zadzwonić po ślusarza, gdy minął go sąsiad. Pośpiesznie dopadł schodów, załapał za poręcz chcąc jak najszybciej zbiec w dół. Ta pękła i mężczyzna zleciał z bardzo głośnym i rozpaczliwym krzykiem. Przeżył, choć połamane kości będzie leczył kilka miesięcy. Gdyby nie klucz. Ehh, wolał nie myśleć, co by było. No i to wczorajsze zdarzenie.
Stał w tłumie przed przejściem dla pieszych, gdy nagle ktoś z tyłu popchnął go prosto pod nadjeżdżający powóz. W ostatniej chwili natrafił stopą na coś śliskiego i zamiast na ulicę poleciał w przeciwną stronę, przewracając kilkanaście osób. Woźnica, widząc zamieszanie, próbował hamować, ale i tak nie obyło się bez ofiar, na szczęście nie śmiertelnych.
Najwyraźniej, znowu ktoś dał na niego zlecenie, a przecież wyraźnie prosił, żeby go uprzedzać. Ciekawe, kogo tym razem chcieli wykończyć. Westchnął. No cóż, wkrótce się dowie.

***

Skrytobójca nerwowo postukiwał stopą. Coś było nie tak. Na trzy próby, wszystkie trzy chybione. I to z powodu jakiś idiotycznych problemów. Ta ostatnia to już prawdziwy majstersztyk. Poślizgnięcie na skórce od banana zmieniło wektor upadku na przeciwny. Pokręcił głową z niedowierzaniem. Coś takiego wydawało się niemożliwe, a jednak... Widział na własne oczy.
Trzeba się zabrać do roboty na poważnie. Straciłby renomę, gdyby pobił go jakiś pechowy urzędniczyna. Jaki patent by teraz zastosować? Brudzenie rąk to ostateczność, jest kilka innych możliwości. Trucizna powinna być niezła.

***

Zwyczajem Maximova było zamawiać obiad w restauracji, znajdującej się piętro niżej. Szefowa była jego znajomą, której kiedyś pomógł w pewnej skomplikowanej sprawie rodzinnej, a poza tym ich kuchnia była naprawdę smaczna. Dzisiaj zdecydował się na delikatne mięso bażanta zapiekane w cieście, ze szparagami. Pychota. Tyle, że dostawa z nieznanych powodów się opóźniała. Jedzenie powinno dotrzeć już dobry kwadrans temu.
Nagle usłyszał huk i budynkiem zatrzęsło w posadach. Odruchowo złapał za biurko, żeby utrzymać równowagę. Syknął z bólu, gdy pinezka wbiła mu się w kciuk. Jakoś tak, ni stąd, ni z zowąd, znalazła się tuż pod ręką. Wyciągnął ją i włożył palec do ust, chcąc zatamować upływ krwi, gdy rozległ się kolejny hałas – tym razem przeraźliwy brzęk tłuczonych naczyń.
Podszedł do projektora, wystukał numer drugą ręką i odczekał na pojawienie się twarzy kelnerki:
- Witam, tu restauracja „Nieskomplikowana”. W czym mogę pomóc? – uprzejmie zapytało blond dziewczę w obcisłym wdzianku podkreślającym wdzięki.
- Co macie dzisiaj w karcie dań? - Mężczyzna zdążył już owinąć zraniony palec chustką i teraz słuchał, jak panienka recytuje kolejne pozycje.
- Podwójny średnio wysmażony stek z warzywami i sosem z papryki. Zielonej – zaznaczył.
- Dziękuję za złożenie zamówienia, czy ma pan już może naszą kartę stałego klienta?
Zaprzeczył.
- A czy życzyłby pan sobie założyć?
W zamyśleniu spojrzał na podłogę, krzyki, dochodzące zza otwartego okna, sugerowały, że panował tam niemały rejwach.
- Tak, myślę że tak – potwierdził przeciągle. Najwyraźniej polowanie wchodziło w końcową fazę. Pewnie niedługo spotka swojego przeciwnika.

***
Wściekły asasyn krążył po pokoju. Co tu się działo, do jasnej cholery! Bez trudu przeniknął do restauracji, gdzie kauzyperda zazwyczaj zamawiał posiłki. Bez problemu zidentyfikował odpowiednie zamówienie i umieścił w nim silnie działającą truciznę. Każdy, kto zjadłby posiłek w ciągu kilku sekund skonałby w męczarniach.
Dopilnował pakowania jedzenia, i gdy posłaniec zabrała paczkę, już prawie, odetchnął z ulgą. Już miał wyjść z kuchni, ale zastygł w bezruchu, gdy za jego plecami wybuchł niesamowity hałas.
Nieuważny kuchcik źle złapał sagan z gorącą wodą i upuścił go rozlewając wrzątek po okolicy. Unikając poparzenia, personel kuchni uciekał we wszystkich kierunkach. Jedna z kucharek potrąciła deskę z rozłożonymi na niej, dopiero co umytymi, sztućcami. Ta zadziałała jak dźwignia, noże, widelce oraz łyżki pofrunęły w powietrze, niczym chmara niesfornych ptaków, lądując, gdzie popadnie. Jeden z widelców wbił się w drzwi, do których zmierzał morderca.
A to był dopiero początek katastrofy, która zrujnowała całą restauracje, spowodowała kilkanaście omdleń, sporo ran kłutych, poparzeń i innych uszkodzeń ciała, łącznie ze połamanymi nogami, rękami, nosem i wybitym barkiem. Była nawet jedna ofiara śmiertelna – kura, która miała trafić do garnka dopiero za klika godzin została zadeptana przez przerażonych kucharzy. Gdzieś w tym całym zamieszaniu, potrącano posłańca. Bażant z niespodzianką wylądował na nogach strasznie oburzonej starszej damy, która stłukła nieszczęsnego dostawcę torebką za niezdarność.
Misterny plan morderstwa runął gruzy, podobnie jak restauracja, która jeszcze długo nie otworzy podwoi.
- Niech to szlag! Za każdym razem, gdy chciał wypełnić zlecenie, coś mu przeszkadzało. Czyżby zaraził się pechem od tego prawnika? – Roześmiał się z absurdalności tego pomysłu. - Pech to nie wirus, nie przenosi się drogą kropelkową. Niewątpliwe należało podjąć bardziej bezpośrednie kroki, cała sprawa i tak już zbyt długo trwa. Najwyższy czas z tym skończyć i poszukać czegoś ciekawszego.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
kersi · dnia 07.09.2009 09:18 · Czytań: 952 · Średnia ocena: 4,2 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Szuirad dnia 08.09.2009 11:30 Ocena: Bardzo dobre
Coraz bardziej mi się podoba :) Jeżeli jakieś niedociągnięcia były to i tak ich nie zauważyłem
Sytuacja rozwija się interesująco, wciąga. W tym kawałku są kolejne "haczyki" z przynęta naczytelnika. Jako "złowiony" idę do trzeciej części :)
Usunięty dnia 08.09.2009 11:34
Tekst zaciekawia.
Elwira dnia 10.09.2009 20:35 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Nie dalej jak wczoraj skrytobójca był świadkiem, jak biedak


2 razy jak

Cytat:
twarzy(,) został też pewnie nabity w równie idiotyczny sposób.


przecinek i wycięłabym też

Cytat:
należy pytać o powody. Wskazuje cel, a jego zadaniem jest go zlikwidować bez zbędnych pytań.


pytać, pytań – powtórka

Cytat:
Nie powinno to być zbyt trudne, przy skłonności prawnika do wypadków wystarczy tylko troszkę dopomóc nieszczęściu, aby tym razem


To nie powinno być zbyt trudne - przy skłonności prawnika do wypadków wystarczy tylko troszkę dopomóc nieszczęściu, aby tym razem


Cytat:
tuż przed nosem spadła mu olbrzymia donica. Na długo zapamięta widok powiewającego wiechcia kwiatów. Minęło go dosłownie o włos. Gdyby nie to, że przystanął, bo właśnie obsrał go jakiś



za dużo zaimków, może da się jakoś przebudować?

Cytat:
drzwi(,) złamał mu się klucz w zamku.


Cytat:
załapał za poręcz(,) chcąc jak najszybciej zbiec w dół.

Cytat:
Na trzy próby, wszystkie trzy chybione.


dałabym myślnik zamiast przecinka

Cytat:
a poza tym(,) ich kuchnia była naprawdę smaczna.



Cytat:
mięso bażanta(,) zapiekane w cieście, ze szparagami


Cytat:
numer drugą ręką i odczekał na


a która była pierwsza? Ja bym napisała „zdrową”

Cytat:
w obcisłym wdzianku(,) podkreślającym wdzięki.



Cytat:
Co tu się działo, do jasnej cholery!


znak zapytania na końcu


Cytat:
posiłek(,) w ciągu kilku sekund skonałby w męczarniach.



Cytat:
Dopilnował pakowania jedzenia, i gdy posłaniec zabrała paczkę,


przecinej po i, a nie przed
posłaniec zabrał, nie zabrała

Cytat:
zastygł w bezruchu, gdy za jego plecami wybuchł niesamowity hałas.


usunęłabym gdy i dała myślnik zamiast przecinka

Cytat:
upuścił go(,) rozlewając wrzątek po okolicy.


przecinek i „po okolicy” bym wycięła

l
Cytat:
ądując, gdzie popadnie


bez przecinka przed gdzie
Cytat:
zrujnowała całą restauracje,


restauracjĘ

Cytat:
łącznie ze połamanymi nogami


z połamanymi


Cytat:
Misterny plan morderstwa runął gruzy,


runął w gruzach

Czyli nasz pechowiec jednak ma szczęście. Cała sytuacja w restauracji bardzo zabawna. Generalnie zastanawiam się, jak to rozwiążesz, ale to sprawdzę niebawem. Błędy wypisałam.
Pozdrawiam ciepło.
SzalonaJulka dnia 11.09.2009 23:25 Ocena: Świetne!
Przeczytałam, jak tylko się ukazało, ale dopiero teraz mam czas zostawić ślad. Prowadzisz historie konsekwentnie, więc i ja konsekwentnie daję świetny :D
Jack the Nipper dnia 12.09.2009 22:06 Ocena: Dobre
Cytat:
Kilka dni później, przy zamykaniu drzwi złamał mu się klucz w zamku. Właśnie miał wejść z powrotem do mieszkania, aby zadzwonić po ślusarza, gdy minął go sąsiad. Pośpiesznie dopadł schodów, załapał za poręcz chcąc jak najszybciej zbiec w dół. Ta pękła i mężczyzna zleciał z bardzo głośnym i rozpaczliwym krzykiem. Przeżył, choć połamane kości będzie leczył kilka miesięcy. Gdyby nie klucz. Ehh, wolał nie myśleć, co by było. No i to wczorajsze zdarzenie.


Nic nie rozumiem z tego fragmentu. To znaczy chyba rozumiem, ale zdanie " Pośpiesznie dopadł schodów, załapał za poręcz chcąc jak najszybciej zbiec w dół" mi miesza, czemu to jest ważne?

Cytat:
Najwyraźniej, znowu ktoś dał na niego zlecenie, a przecież wyraźnie prosił, żeby go uprzedzać. Ciekawe, kogo tym razem chcieli wykończyć. Westchnął. No cóż, wkrótce się dowie.


Tu też nie ogarniam. Kto to mówi i kogo uprzedzać?

Cytat:
Podszedł do projektora, wystukał numer drugą ręką i odczekał na pojawienie się twarzy kelnerki:
- Witam, tu restauracja „Nieskomplikowana”. W czym mogę pomóc?


Znów niejasność - trudno sie domyslić, ze dzwoni do innej restauracji, moze trzeba by podac nazwę tej pierwszej.

Znów niezłe, ale przyznam szczerze, te niejasności mnie mocno wybily z rytmu, bo musiałem wracać do początku, zeby sie zorientować o co chodzi.
TomaszObluda dnia 19.12.2009 12:07 Ocena: Świetne!
nadal mi się bardzo podoba.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:64
Najnowszy:pica-pioa