Prawo Kompromisu - Vulpes
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Prawo Kompromisu
A A A
Nazywam się Hrabia Vulpes. Jestem srebrnym magiem aspektu energii. Jak inni mi podobni pracuję nad rozwojem tej niezwykłej sztuki. Pragnę wam dziś opowiedzieć o jednym z moich eksperymentów.

Jego obiektem był siedemnastoletni Gerwazy Bębczarz. Do dnia 14 sierpnia 2008 roku był on nieszczęśliwym człowiekiem. Czarnowłosy nastolatek mieszkał w małej wiosce na północy Polski. W szkole radził sobie w miarę dobrze, lecz nie miał żadnych przyjaciół. Jego rodzice coraz częściej kłócili się, a w ich kłótniach coraz częściej pojawiało się słowo „rozwód”. Samotny i nieszczęśliwy, nie mógł znaleźć oparcia nawet w rodzeństwie, ponieważ jego siostra była od niego znacznie młodsza. Tego pięknego dnia napotkałem go na ulicy pobliskiego miasteczka. Aura smutku, jaka go otaczała przykuła moją uwagę. Właśnie wtedy wybrałem go na obiekt mojego eksperymentu.
Gdy wieczorem położył się spać zmieniłem jeden mały fakt z jego przeszłości. Tworzyło to tymczasową, alternatywną wersję rzeczywistości. Sam zaś śledziłem go słuchając jego myśli i obserwując czyny.
Gerwazy obudził się o 8:47. Słońce wdzierało się do jego pokoju rozświetlając go. Coś było nie tak. Na krześle obok łóżka wisiały nie tylko jego ubrania. Po chwili zdał sobie sprawę z tego, że przytulona do niego leży obok blond włosa dziewczyna. Zaspany umysł nie był zdolny do paniki. Próbował sobie przypomnieć, jak ona się tu znalazła. Gdy chciał wstać, dziewczyna objęła go mocniej. Przez chwilę przyglądał się jej. Była piękna. Jej włosy lśniły w blasku słońca. Widział jej krągłe piersi, lekko przysłaniane przez piżamę. Nagle usłyszał głos mamy.
- Wstawajcie! Śniadanie!
W głosie Pani Bębczarz słychać było szczęście. Gerwazy od dawna nie słyszał radości w tonie jej głosu. Dziewczyna otworzyła oczy. Były w kolorze głębokiego błękitu. Uśmiechnęła się.
- Nie jesteś głodny? - spytała.
Chłopak jeszcze nigdy nie był tak blisko dziewczyny. Przez chwilę nie potrafił nic powiedzieć.
- Racja. Już wstaję - wykrztusił po chwili.
Starając się na nią nie patrzeć usiadł na łóżku. Ubierał się powoli w swoje ubrania. Co chwilę zerkał na tajemniczą dziewczynę. Nie mógł się opanować.
- Ubraliście się już? - spytała mama wchodząc do pokoju - Gerwazy. Lidia. Jajecznica wystygnie!
Chłopiec spojrzał na mamę. Ubrana była w kolorowy strój, zupełnie nie pasujący do jej stylu z ostatnich tygodni. Po raz pierwszy usłyszał imię dziewczyny. Z niczym się mu nie kojarzyło. Nie miał pojęcia, kim ona jest.
Przy śniadaniu rodzice Gerwazego rozmawiali radośnie o planach jakiejś wycieczki. Byli szczęśliwi jak nigdy dotąd. Jedząc jajecznicę próbował zrozumieć, co się stało.


Jakże zabawni są ludzie. Nawet jej doświadczając, nie chcą uwierzyć w magię. Odrzucają wszystko, co jest dla nich zbyt trudne. Zasłaniają się wiarą, choć naprawdę magia nie jest zła, jeżeli się jej używa do czynienia dobra.


Po śniadaniu Lidia zaproponowała mu wycieczkę rowerową. Próbując ustalić, kim ona jest, zgodził się z nią jechać. Ku jego zdumieniu wybrana przez nią trasa była tą samą, którą on zwykle jeździł w wolnym czasie. Zaczynała się w małej dolinie, gdzie niczyja ziemia rodziła dzikie kwiaty. Tam zatrzymali się na chwilę.
- Uwielbiam drzewa - powiedziała Lidia. - Mogłabym się przechadzać wśród nich godzinami.
- Ja też - przytaknął chłopak.
Przyglądał się drzewom. Nie były zniszczone, choć mógłby przysiąc że kilka dni wcześniej jego rówieśnicy strzelali tu do puszek. Jeszcze poprzedniego dnia liście były podziurawione. Jednak on miał przed sobą nietknięte rośliny.
- Pamiętasz, jak się poznaliśmy? - dziewczynę wzięło na wspomnienia - Jechałam rowerem przez park. Nie zauważyłeś mnie i wpadłeś mi pod koła.
- Przepraszam - szepnął odruchowo.
- Nie musisz - stwierdziła całując go w policzek. - Gdyby nie ten wypadek, nigdy bym cię nie poznała.
Gerwazy usiłował sobie przypomnieć to zdarzenie. W ostatnim miesiącu był w parku prawie codziennie.
- Wydaje mi się, jakby to było wczoraj - rozmarzyła się Lidia. - A tymczasem to już prawie trzy tygodnie.
No tak. Trzy tygodnie temu został dłużej w szkole. Nie chciał oglądać kłócących się rodziców. Zamiast wracać przez park na przystanek, poczekał na następny autobus.


To był ten mały fakt, który zmieniłem w jego życiu. Jak mały kamyczek tworzy lawinę, tak pozornie nie mająca znaczenia decyzja zmienia ludzkie życie.


Była już prawie dziesiąta, gdy dojechali do miasteczka. Zostawili rowery przy kościele i skierowali się do rynku. Wielu ludzi witało ich z uśmiechem. Lidia odpowiadała na powitania radosnym „Dzień dobry!” nawet ludziom, których Gerwazy widział po raz pierwszy. Nagle zza rogu wyszedł chłopak, który najczęściej kłócił się nim kłócił. Jego widok oznaczał dla chłopaka tylko jedno - kłopoty.
Patryk szybko podszedł do nich.
- Cześć Gerwazy. Jak leci? - powitał ich.
- Dobrze. A u ciebie? - odpowiedział machinalnie zdumiony chłopak.
- Ujdzie. Mógłbyś mi na jutro przynieść tę książkę o fotografii?
Nim Gerwazy zdążył odpowiedzieć, odezwała się Lidia.
- Co robisz?
- Ech... Idę do chłopaków, gramy mecz po południu. A wy?
- Idziemy na pączki - odparła dziewczyna z przekonaniem.
- Lepiej się pospieszcie. Właścicielka ma jakieś sprawy rodzinne i zamyka za dziesięć minut.
Gerwazy spojrzał na zegarek. Była 10:20. Lidia pociągnęła go za rękę.
- Do zobaczenia, Patryk! Musimy się spieszyć!

Sklep ze świeżymi pączkami był po drugiej stronie rynku. Gerwazy zawsze tam wpadał po lekcjach. Świeżo smażone, ciepłe pączki nie były drogie, więc ludzie zazwyczaj tworzyli sporą kolejkę. Tego dnia jednak w sklepie nie było nikogo. Gdy dobiegli do drzwi właścicielka prawie zamykała.
- O, to wy! - zawołała zamiast powitania.
- Już pani zamyka? - spytała Lidia.
- W sumie tak, ale jest jeszcze kilka pączków, jeśli chcecie.
- O, tak. Prosimy.
Kobieta otworzyła drzwi i zaczęła szybko pakować pączki z lady do papierowej torby. Lidia zaczęła grzebać w swoich kieszeniach.
- Gdzie jest mój portfel? Ciągle go gubię.
Gerwazy się uśmiechnął. Swoje pieniądze miał w kieszeni.
- Ja zapłacę - stwierdził podając sprzedawczyni monetę pięciozłotową.
- Dzięki - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Macie, gołąbeczki - zaśmiała się właścicielka sklepu, podając im paczkę.
Gerwazy spojrzał na nią, potem na Lidię. Zastanawiał się, od jak dawna on i nieznajoma są parą.
Lidia musiała być dziewczyną jego życia, skoro zakochał się w niej w przeciągu trzech tygodni od pierwszego spotkania. Uśmiechnął się. Była piękna i miła. Wciąż nie wiedział, co się właściwie stało, ale zaczynała mu się podobać nowa sytuacja.
Droga powrotna prowadziła przez sąsiednią wieś, znajdującą się najbliżej miasta. Zatrzymali się tam obok małego sklepu. Kupili dwie butelki coli. Nagle podeszła do nich banda chłopaków.
- Patrzcie! Frajer ma dziewczynę! - zaśmiał się jeden z nich.
Jego towarzysze zarechotali. Podeszli bliżej.
- A może wolałabyś mnie, maleńka? - spytał bezczelnym tonem ten sam chłopak.
TRZASK!!! Lidia z całej siły uderzyła go w twarz.
- Najpierw wytrzeźwiej! - warknęła.
Chwyciła Gerwazego za rękę.
- Dziewczyna cię broni! - zarechotał chłopak z bandy.
- Dziewczyna cię bije - odparł krótko Gerwazy.
- Idziemy - przerwała nadchodzącą kłótnie Lidia.
Pociągnęła go mocniej w stronę rowerów. Machnęła ręką.
- Boli. Twardy ma idiota łeb... Następnym razem ty go walnij.
Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech.


Wieczorem, przed kolacją, Gerwazego czekała kolejna niespodzianka. Jego dziewczyna zaproponowała mu wspólną kąpiel. W drodze wyjątku nie obserwowałem go wtedy. Jednak potężna aura szczęścia mówiła sama za siebie. Zabawne, ludzie potrzebują do szczęścia zarazem wiele i niewiele.
Wieczorem Lidia i Gerwazy położyli się wspólnie do łóżka. Człowiek ma w sobie wiele mocy, gdy prawdziwie kocha. Kryjąc się przed ich zmysłami słuchałem ich rozmów. Widziałem jak się przytulają, aż do chwili gdy znaleźli się w krainie snów.

Wtedy zdecydowałem się zbudzić Gerwazego. Czas istnienia fałszywej rzeczywistości kończył się, a ja musiałem zadać mu kilka pytań. Szturchnąłem go w bok. Jego dziewczyna prawie się zbudziła, ale podtrzymałem jej sen.
- Kim jesteś? - spytał pewnym głosem chłopiec.
Roześmiałem się.
- Nabrałeś pewności siebie przez ten dzień - stwierdziłem.
- Skąd wiesz? Nie odpowiedziałeś na moje pytanie!
Uśmiechnąłem się. Takiej reakcji spodziewałem się. Ściągnąłem z jego szafy duże szachy. Powoli je rozkładając przedstawiłem mu się.
- Nazywam się Hrabia Vulpes. Dla ciebie jestem kimś w rodzaju czarodzieja. To ja zmieniłem twoje życie poprzedniej nocy. Na pozostałe pytania odpowiem ci przy szachach.
Usiadł naprzeciw mnie. Miał białe.
- Dobra - stwierdził. - Dlaczego to zrobiłeś? - spytał mnie.
- To mój eksperyment nad wartością szczęścia i prawdy w ludzkim życiu.
Westchnąłem. Szybko wykonywaliśmy ruchy. Grał świetnie. Straciłem kilka pionków i gońca. Od dawna nie miałem tak dobrego przeciwnika w szachach. Dla innych magów rozrywką było zazwyczaj korzystanie z mocy na szkodę zwykłym ludziom. Moja kolej. Zaszachowałem jego króla koniem i zadałem pytanie.
- Czy chciałbyś wrócić do poprzedniej rzeczywistości?
Uciekł. Wycofałem figurę.
- Dlaczego miałbym tego chcieć? - spytał szachując mojego króla.
Zasłoniłem pionkiem. Zbił moją królową.
- Ta wersja jest tylko snem. Słodki, urojony świat spełnionych marzeń. To kłamstwo.
Nie odpowiedział. Kolejny raz szachowałem mu króla koniem. Przeniósł figurę na drugi rząd pól. Zastanawiał się głęboko nad odpowiedzią. Postanowiłem postawić mu ultimatum.
- Jedną z rzeczywistości muszę dziś w nocy zniszczyć. Jeżeli wybierzesz prawdę, obudzisz się w szarym, smutnym świecie. Wybór kłamstwa sprowadzi na ciebie śpiączkę i wieczną egzystencję w doskonałym świecie.
Zaszachowałem wieżą, mój koń i jego pionki uniemożliwiały mu powrót do poprzedniej linii.
- Ale jeżeli wybiorę prawdę, na zawsze stracę Lidię. Rodzice się rozwiodą. Znów będę sam.
Skinąłem głową. Jego król był teraz w trzecim rzędzie szachownicy. Szach-mat zdawał się w tej pozycji prawie niemożliwy.
- Każesz mi wybierać między szczęściem a prawdą - stwierdził.
- Tak - odparłem zadowolony, że już to zrozumiał.
- Nie wiem, co wybrać. Chcę być szczęśliwy, ale życie w kłamstwie też nie jest ciekawe.
Uśmiechnąłem się. Przesunąłem wieżę.
- Szach mat - stwierdziłem. - Podejmuj wybór!
Pokręcił głową i przemieścił pionek.
- To tylko pat. Remis.
Miał rację, nie zauważyłem tej możliwości.
- Wybieraj - ponagliłem go.
- Nie. Taki wybór jest niemożliwy!
- Trzy... - wyszeptałem. - Dwa...
- Idź do diabła! - warknął Gerwazy.
Gdy przebrzmiało „zero” rzeczywistość ścisnęła się w małą nić. Nić wciąż istniała, lecz nie była w stanie na nic wpłynąć.


Biedny chłopak. W sumie podjąłem decyzję za niego. Wybrałem prawdę, ale nie do końca. Nam ( Srebrnym Magom ) nie wolno decydować między dobrem a złem - musimy pozostać neutralni. Dlatego też zawsze kierujemy się tzw. „Prawem Kompromisu”. Ci z was, którzy praktykują tę niezwykłą sztukę, zapewne dobrze wiedzą o co mi chodzi. Dla pozostałych tekst prawa kompromisu:
„Gdy sytuacja wymaga wyboru między dobrem a złem, a każdy z wyborów wymaga użycia magii wobec istoty rozumnej, należy użyć niewielkiej ilości energii tak, by istota ta sama była w stanie doprowadzić to wybranego przez nią stanu.”


Chłopiec obudził się w normalnej rzeczywistości. Siedziałem spokojnie na fotelu obok jego łóżka.
- Ty sukinsynu - wyszeptał. - Odebrałeś mi wszystko.
Uśmiechnąłem się spokojnie.
- Jeżeli dzisiejszy dzień przeżyjesz tak jak ten wyśniony - stwierdziłem. - To wszystko będzie dobrze.
Spojrzał na mnie zdumiony, po czym wybiegł zjeść śniadanie. Choć wiedziałem, co będzie dziś robił, tym razem nie śpieszyłem się podążać za nim. Przyjrzałem się tylko kilku zdarzeniom. Nieźle się uśmiałem, gdy kazał swoim rodzicom przestać się kłócić i gdy przegnał z doliny nastolatków, którzy niszczyli drzewa. Potem pędził jak na złamanie karku do miasta.
Tam było najlepsze. Ryczałem ze śmiechu, widząc miny przechodniów których witał ochoczo. Z witaniem nieco przesadził, bo do sklepu z pączkami pędził jak zawodowy sprinter. To odniosło spodziewany skutek - na swą ukochaną wpadł z niezłym impetem.
- Przepraszam - powiedzieli jednocześnie.
- Nic się nie stało - odpowiedziała.
- Lidia? - zawołał ze zdziwieniem chłopak.
- Tak. A bo co?
- Zawsze tu przychodzisz?
Oboje weszli do sklepu. Poprosili o pączki.
- Tak. Tu są zawsze świeże.
Nagle zaczęła przeszukiwać kieszenie.
- Zgubiłaś portfel? - spytał znając odpowiedź.
- Tak. Nie mogę go znaleźć.
- Ja za ciebie zapłacę.
Położył pieniądze na podkładce.
- Dziękuję - odpowiedziała dziewczyna rumieniąc się. - Ale ja nie znam twojego imienia.
- Gerwazy - odparł chłopiec.
Uśmiechnął się. Na chwilę mu się pokazałem. Gdy dziewczyna wyszła pierwsza, spojrzał w moją stronę.
- Dziękuję - wyszeptał.


Wynik mojego eksperymentu jest dość dwuznaczny. Ludzie pragną szczęścia, ale nie lubią być oszukiwani. Zadziwiające, że poznając bliżej ich rodzaj przywiązujemy się do nich. Zwyczajni ludzie są niezwykli, sami nie zdają sobie sprawy ze swojej potęgi. Współpraca z człowiekiem daje jednak niesamowite możliwości - pozwala dokonywać wielkich rzeczy wręcz przez przypadek.

O ile w życiu istnieją przypadki...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Vulpes · dnia 23.09.2009 08:46 · Czytań: 1314 · Średnia ocena: 4,17 · Komentarzy: 13
Komentarze
ponizej_dna dnia 23.09.2009 20:39 Ocena: Świetne!
Rozmarzyłem się gdy to czytałem, świetne!
Nie zwracam uwagi na błędy, doceniam kunszt łączenia zabawnych wydarzeń. Ten krótki fragment poprawił mi humor.

Dziękuję Ci :)

Szósteczka ;)
Usunięty dnia 23.09.2009 22:27 Ocena: Bardzo dobre
Przyczepiłabym się do kilku zdań, ale ogólnie językowo mi się bardzo podoba, tylko dialogi trochę kuleją i wypadają sztucznie.

Trochę gorzej z treścią. Jest naiwna i trochę ze bardzo spłycona :) Chłopak zbyt gładko przyjmuje zmianę rzeczywistości, a potem pojawienie się maga, partia szachów jest całkiem bez sensu, a jeśli doszło do tego, że siedemnastolatki sypiają ze sobą przy błogosławieństwie rodziców, to już czas na Ragnarok.

A co do ostatniej wypowiedzi maga: powinieneś obejrzeć parę odcinków Latającego Cyrku Monty'ego Pythona, żeby zobaczyć, czym się kończy patos :)

Ale przymknę na to wszystko oko, bo masz tyle lat ile masz, i jeszcze masz prawo być naiwny :smilewinkgrin:
Bardzki dnia 24.09.2009 10:41 Ocena: Bardzo dobre
Niezły kawałek prozy. Czy siedemnastolatek może spać z dziewczyną w obecności rodziców? Zwykle nie, ale rozumiem zamysł. Cóż można sobie piękniejszego wyobrazić w alternatywnej rzeczywistości. Wydaje mi się ,że partia szachów jest momentem kluczowym tej opowieści. Toczy się podczas niej dyskusja na argumenty. Niestety nie udało ci się do końca powiązać dialogów z sytuacją na szachownicy. Gdy któraś ze stron ma przewagę w dyskusji to powinno być to odzwierciedlone na planszy. Niby próba jest lecz nie do końca udana. Dlatego można przeczytać ten fragment nie dostrzegając w tym sensu. Poza tym opowiadanie poza małymi szczegółami jest bardzo dobre. Ten tekst to połączenie wizji nastolatka i przemyśleń dorosłego człowieka. Az strach pomyśleć jak będziesz pisał za parę lat.;) U mnie bdb. Szóstki nie daję bo zostawiam ją sobie na później.

Pozdrawiam Rafał

P.S. Przypomniało mi się. Może zmień fragment o liściach. Strzelanie do nich z pistoletu na kulki (chyba zabawkowych?) to strasznie nudna czynność. Może niech już niszczą gałęzie bujając się na nich. Oczywiście to tylko sugestia.
Vulpes dnia 24.09.2009 17:18
przeczytałem wasze komentarze i mnie zamurowało. Fabułę wymyśliłem dawno temu (człowiek na chwilę zamknięty w świecie z jego marzeń) opisałem to niedawno, bo w sumie po ostatnich ocenach moich opowiadań na PP zastanawiałem się czy warto jeszcze dotykać klawiatury :)
Pisałem to dość długo, próbowałem zamknąć w tym jakieś przemyślenia (ale chyba marnie mi to wyszło :lol: )
a teraz wchodzę i nie dość,m że pojawiło się wcześniej niż przypuszczałem (czekałem tylko 2-3 dni! ) to jeszcze na starcie dwie najwyższe oceny! (jedna w dwóch egzemplarzach)
jestem przerażony...
co ja zrobiłem!?
voice dnia 24.09.2009 17:22 Ocena: Świetne!
Cóż muszę przyznać, że jak dotąd to opowiadanie najbardziej mi się podobało :)
Masz świetny :) Pozdrawiam :)
ponizej_dna dnia 24.09.2009 20:45 Ocena: Świetne!
Tylko jedno zastrzeżenie, w szachach nikt się nie rusza królem na środek planszy, chyba, że w akcie desperacji, przeważnie król wędruję po dwóch pierwszych liniach.
MarioPierro dnia 25.09.2009 00:04 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
w ich kłótniach zaczynało pojawiać się słowo „rozwód”

Dziwnie brzmi. Może raczej "coraz częściej pojawiało się"

Cytat:
Samotny i nieszczęśliwy (,)nie mógł znaleźć oparcia


Cytat:
jego siostra była znacznie młodsza od niego

Jak w pierwszym wskazanym zdaniu. Nawet wystarczy zmienić szyk: "jego siostra była od niego znacznie młodsza."

Dalej już tego typu błędów chyba nie widziałem, tylko jeszcze taka literówka się zakradła:
Cytat:
Lidia odpowiadał(a) na powitania


Na pewno musisz się wziąć za dialogi. Te są zrozumiałe, ale drętwe. Z drugiej strony nie radzę przesadzać z realizmem, coby z kolei nie wyszedł podwórkowy bełkot. Ale złoty środek leży chyba trochę bliżej tej realistycznej ściany, nawet jeśli to ma być fantastyka.

Poza tym ciekawe są te wstawki narratora, w tym przypadku tożsamego z autorem;) Zdaje się być takim trochę trzecioosobowym Bogiem, który panuje nad losami bohaterów, ale na szczęście jest przedstawiony jako ten pełen miłosierdzia. Tak, wiem, że to chodzi o magię, a nie o wiarę. Ale porównanie chyba właściwe?

Jeszcze kilka przecinków jednak wytknę i przechodzę do podsumowania.
Cytat:
- Do zobaczenia(,) Patryk

Cytat:
O(,) to wy!

Cytat:
- W sumie tak, ale jest jeszcze kilka pączków (,)jeśli chcecie.
- O(,) tak. Prosimy.

Cytat:
- Macie(,) gołąbeczki - zaśmiała się właścicielka sklepu(,) podając im paczkę.

Cytat:
A może wolałabyś mnie(,) maleńka?

Dalej mi się nie chce, szczerze pisząc;) Ale to i tak można względnie wybaczyć.
Ogólne wrażenie przyzwoite. Nie szedłbym aż tak daleko, by dawać Ci świetne i nawet nie chodzi o te błędy techniczne, sam na pewno możesz się domyślić, o co. Ale na pewno jest to jedno z najlepszych opowiadań małolatów, jakie w życiu czytałem;) Cieszę się co najmniej potrójnie:
1) Właśnie z tego, że jesteś nową pisarską nadzieją.
2) Zdajesz się mieć świadomość wpływu narracji na zainteresowanie tekstem (patrz wyżej). Niby brzmi banalnie, ale czasem łatwo o tym zapomnieć przy pisaniu
3) Podobno masz libertariańskie poglądy (podobnie jak ha) i w dodatku jesteś raczej umysłem ścisłym. Na ogół uważa się, że tacy nie potrafią stworzyć czegoś ciekawego, bo zwykle trzymają się utartych schematów. Przyznam szczerze: też takie miałem wrażenie, krzywiąc się podczas czytania wcześniejszych Twoich dzieł. Tym tekstem udowadniasz mi, że nawet jeśli piszesz trochę schematycznie, i tak dobrze na tym wychodzisz, a przy okazji mam nadzieję, że kiedyś przyczynisz się do promocji wolnościowych idei w literaturzeB) Ale to ostatnie tak na marginesie, zwłaszcza że sam tekst tak całkiem libertariański nie jest:)
Pozdrawiam, Mario.
Miladora dnia 25.09.2009 13:16 Ocena: Dobre
Vulpesiu - "polski."? - Polski... ;)
Nie obiecuję, że wypiszę wszystko, bo długie to opowiadanie jak nie wiem co... :D
- blond włosa - blondwłosa
- radości w jej ustach. - radości w jej ustach???
W tym fragmencie stosujesz za dużo zaimków dzierżawczych... Styl do dopracowania, czasem "się" razi...
- najczęściej kłócił się nim kłócił. - ???
- tą książkę - tę
- Świeżo wypiekane, ciepłe pączki - pączki się smaży
- Gerwazy spojrzał na nią, potem na Lidię. Zastanawiał się, od jak dawna są parą. - to brzmi tak, jakby to sklepikarka i Lidia były parą
- zakochał się w niech - w niej
- łóżka. człowiek - Człowiek
- nie możliwy. - niemożliwy
Aha - uwaga Denka odnośnie króla na środku szachownicy słuszna.
W tej części aż roi się od "sięjączków"... ;)
- Szach-Mat - Szach mat
- To tylko Pat. - pat
W zakończeniu kursywą jest nadmiar powtórzeń "ludzie"...
A więc podsumowując - interpunkcja do poprawy, także w niektórych dialogach, a głównie przecinki. Powtórzenia i stylistyka do sprawdzenia, sięjoza do likwidacji, zaimkoza do prześwietlenia, czyli usunięcia nadmiaru w jej stosowaniu. Stylowo sugerowałabym mniej referujący sposób przekazywania treści i budowania klimatu.
Pomysł wciągający. Niegłupie to, przyznaję... ;)
Dopracuj, bo warto...
Na razie - dobry... :D
Ulżyło Ci, Vulpesiu? ;)
PS. w czytaniu wcale nie okazało się takie długie... ;)
Vulpes dnia 25.09.2009 17:56
dziękuję Miladoro...

a teraz małe ogłoszenie - w szachy gram od dawna, mój kuzyn był w kilku konkursach (ale mnie do uczestnictwa w zawodach nigdy nie ciągnęło) i często razem grywamy
zakończenie partii szachów - pat prawie na środku szachownicy i przed wybiciem połowy pionków i figur - zdarzył się nam ostatnio podczas gry i jako dość dziwny wynik rozgrywki postanowiłem wykorzystać tę możliwość w opowiadaniu

wszystkich, których to zdziwiło lub rozzłościło przepraszam i obiecuję następnym razem (o ile coś jeszcze napiszę) kończyć każdą partię królem i dwoma wieżami szachującymi go na końcu planszy
:p
Miladora dnia 25.09.2009 18:46 Ocena: Dobre
To nie o to chodzi, Vulpuś - tylko o logikę... ;)
W zasadzie skoro w tekście nie było żadnego opisu tej partii, takie nagłe pojawienie się tej sceny z królem niemalże na środku jest właściwie zbędne. Pojawił się więc jakby prawem kaduka... :lol:
Ale możesz, oczywiście, rozbudować tę część opowiadania, przeplatając dialogi ruchami graczy. To może bardzo pomóc w budowaniu klimatu... do licha, ja bym tak zrobiła... :D
Zwłaszcza, że ta partia trwa niesłychanie krótko, co jest mało wiarygodne... ;)
Pozdrowionko :D
Vulpes dnia 26.09.2009 20:41
oki rozszerzę to
przyznam że moi wcześniejsi (spoza PP) oceniający twierdzili, że opis gry w szachy to najnudniejsza część opowiadania
Miladora dnia 27.09.2009 02:43 Ocena: Dobre
Vulpuś - przecież nie musisz opisywać każdego ruchu... :D
Wprawdzie ta scena jest dynamiczna, ale skoro Vulpes przyznaje, że Gerwazy gra świetnie, nie może trwać aż tak krótko, bo to nielogiczne przy dwóch znakomitych graczach. Wywołaj po prostu wrażenie, że ciągnie się dłużej, nawet paroma zdaniami można rozciągnąć czas, patrząc na przykład na zegarek w pewnym momencie, wtrącenie, że za długo się ktoś zastanawia też pomaga... ;)
Powodzenia :D
Vulpes dnia 27.09.2009 13:32
Dzięki...

Zaraz zaraz! o Której ty ten komentarz wpisałaś? :|
co ty robisz o DRUGIEJ W NOCY?!?!?!?!??!?!

o ile dobrze wiem, w nocy się śpi (chyba, że księżyc w pełni) :lol:
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:57
Najnowszy:emilikaom