IX
Kasia wierciła się na łóżku. Raz odkrywała z siebie kołdrę, a za chwilę znowu się przykrywała. Chyba miała gorączkę.
W końcu zwątpiła, że w ogóle zaśnie. Wstała i bezszelestnie dotarła do łazienki. Usiadła na zamkniętym sedesie, podparła głowę rękami i głęboko wciągnęła powietrze, próbując się uspokoić. Myślała, że jest jakąś pierdoloną nimfomanką!
Wstała i spojrzała w lustro. Ostatnio często w nie patrzała zastanawiając się, czy czegoś jej brakuje. Nigdy nie miała większych kompleksów, bo chyba nie można do nich zaliczyć tych kilku pryszczy z okresu dojrzewania. Podobno jest atrakcyjna, niektórzy mówią nawet, że "piękna" i mówią też, że może właśnie tu leży problem. Podobno faceci boją się pięknych, paraliżuje ich to, onieśmiela i dlatego mają one mniejsze "wzięcie" od tych mniej urodziwych.
Niedawno jej bliska koleżanka stwierdziła po kilku drinkach, że Kasia jest nienormalna, bo ona chętnie i nawet od zaraz zamieniłaby się z nią.
chwilę później, po kilku następnych szklaneczkach opowiadała o swoim nowym chłopaku. Chwaliła się jaki to on wspaniały i jak "boski" jest w łóżku. To wtedy Kasia definitywnie przeklęła swoją "piękność".
Następnego dnia w wywiadzie, w telewizji, wypowiadał się jakiś starszy polski aktor słowami: "Piękna kobieta absolutnie nie nadaje się do łóżka. Musi mieć jakiś mankament, pieprzyk - to dodaje pikanterii." To ją dobiło.
Nigdy wcześniej nie myślała na poważnie, aby się oszpecić, czy coś podobnego, lecz wtedy i to przyszło jej do głowy.
Obmyła twarz zimną wodą i spojrzała jeszcze raz, maślanymi oczami, w lustro na swoje rozpalone policzki. Zgasiła światło i wróciła do łóżka.
- Śpisz? - odezwała się szeptem.
Nie usłyszała odpowiedzi. Opadła na poduszkę i wlepiła wzrok w sufit.
X
Grzegorz, choć marzył o głębokim śnie do samego rana, nie było mu to dane. Raczej drzemał, niż spał i budził się co chwilę. Gonitwa myśli nie pozwalała na pełny relaks.
Dziewczyna leżąca obok też bynajmniej nie pomagała mu w zaśnięciu. To przewracała się z boku na bok, to stękała, to wychodziła co jakiś czas z łóżka i przesiadywała w toalecie.
Drzwi wyjściowe były profilaktycznie zamknięte, a klucz schowany. Nie miała szans wyjść, gdyby przyszedł jej do głowy pomysł, żeby udowodnić swoje racje.
- Spisz? - zapytała szeptem po powrocie z toalety.
Nie spał, ale nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę. Dziewczyna opadła na poduszkę i głośno westchnęła.
Grzegorz zdał sobie w tym momencie sprawę, że być może wcale nie chodzi jej o rozmowę. Uśmiechnął się do siebie w myślach. Przypomniał sobie scenę w kuchni - jak przygryzała usta, kiedy za mocno pociągnął za gumkę, jak mrużyła oczy, gdy włożył jej rękę w spodnie i jak była zaskoczona, kiedy on potem najzwyczajniej w świecie zasiadł do kolacji.
"Może powinienem się nią zająć?"
Z pewnością długo nie miała faceta. Może pomogłoby mu to zapomnieć o Kasi.
"Kasia napewno beczy teraz w poduszkę." - pomyślał. - "Nie mogę jej tego zrobić."
Towarzyszka znowu westchnęła. Chwilę później Grześ poczuł jej rękę na swoim brzuchu!
Przez jakiś czas trzymała ją nieruchomo i przebierała tylko delikatnie palcami w okolicach jego pępka. Grzegorz nie ruszył nawet powieką.
Dziewczyna przeniosła rękę wyżej, do klatki piersiowej, a tam jednym palcem zaczęła zataczać okręgi, to wokół jednego, to drugiego sutka. Grześ musiał przełknąć ślinę i miał nadzieję, że ona tego nie dostrzeże. Chyba jednak dostrzegła, bo jej ręka natychmiast podążyła w dół. Zatrzymała się poniżej pępka i tylko małym palcem zagłębiła się w spodniach jego piżamy.
O tyle, o ile nie było większym problemem udawanie śpiącego, to prawdziwym wyczynem było ukrywanie rosnącego podniecenia. Mały palec dziewczyny dotarł do jego włosów łonowych, a walka ze wzwodem wydawała się daremna, bo im bardziej się starał, tym szybciej mu twardniał!
Na szczęście, po chwili dała sobie spokój. Wyciągnęła palec ze spodni, zdjęła rękę z brzucha i... odwróciła się plecami.
Grzegorz wziął głęboki, ale cichy oddech.
Minęło kilkanaście sekund. Oboje leżeli bez ruchu. Grzegorz zastanawiał się, co w tym momencie, chodzi jej po głowie. On przed oczami miał dwa obrazy - z kuchni; jej delikatne włoski łonowe, które na krótką chwilę zaciemniły mu obraz, przy chowaniu ściągacza w jej spodniach i te cudowne piersi, które niby niechcący wymknęły się spod koszuli.
Wyobrażał sobie jakże inaczej mogłaby wyglądać ich "kolacja". Widział, jak kładzie ją na stole, jak liże ją między udami i obserwuje, jak rosną jej sutki. Widział, jak wije się z rozkoszy na stole, jak napina się i opada rytmicznie, i czeka...
I wtedy usłyszał, jak "płeć słaba" odwraca się i zbliża. Zdecydowanym ruchem wsunęła rękę w jego spodnie, a głowę położyła mu na brzuchu!
Chwyciła członka w rękę. Zaskoczona tym, co odkryła, podniosła się, przysunęła twarz do jego twarzy, przyjrzała się badawczo i cichutko szepnęła: "Nie śpisz."
Nie doczekała się potwierdzenia, ale nie zamierzała przestać. Ręka zaczęła jeździć po penisie, od góry do dołu, powoli, a potem szybciej i szybciej. Język dziewczyny wędrował od klatki piersiowej w stronę brzucha i niżej, niżej, bliżej...
Grzegorz czuł, że jest bliski tego momentu, kiedy nic już go nie powstrzyma...
Przyłożyła usta...
- Magda! - skarcił ją krótko i uwolnił się z uścisku. Podciągnął spodnie i odwrócił się plecami.
Dziewczyna siedziała dłuższą chwilę bez ruchu.
Wreszcie odwróciła się tyłem, zwinęła nerwy w kłębek i nakryła kołdrą.
XI
Kasia nie zmrużyła oka aż do rana. O świcie dostała okres, spóźniający się od dwóch tygodni. Cały ten czas miała cichą nadzieję, że jest w ciąży, lecz teraz dziękowała Bogu, że nie jest.
To, co przeżyła tej nocy, tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że związała się z niewłaściwym facetem.
"Cztery długie lata! Darek miał rację."
Chodziła od kuchni do łazienki i z powrotem obgryzając paznokcie i myśląc, co dalej. Wyciągnęła paczkę papierosów, którą schowała głęboko do szuflady dwa tygodnie wcześniej. Ręce trzęsły jej się, jak narkomance na głodzie, więc odpalenie zapalniczki stało się horrendalnie trudne.
Wreszcie udało się i trafiła płomieniem w papierosa. Zaciągnęła się raz - lekko, drugi raz głębiej.
Dym dostał się chyba nie tam, gdzie miał, bo zdusiło ją i napięło. Wygięła się, z bólu, w "koci grzbiet" i zachwiała na nogach. W końcu odkaszlnęła, chrząknęła, a z ust, na kafelki, rozciągnęła się gęsta nić śliny. Splunęła do zlewu, obmyła się i przepłukała wodą usta.
Zagasiła papierosa pod strumieniem wody i wyrzuciła tego "mordercę" do kosza. Jeszcze chwilę powalczyła o normalny oddech i o ostrość w załzawionych oczach.
"Nawet palić przez te nerwy nie potrafię." - stwierdziła w myślach.
W sypialni odezwał się dźwięk elektronicznego budzika. Kasi stanęło serce i krew w żyłach zastygła! W jednej chwili zapomniała, co chciała powiedzieć, a przygotowywała to godzinami, chodząc od łazienki do kuchni.
Weszła do pokoju, kiedy budzik umilkł i stanęła nad łóżkiem.
- Kasia!? - krzyknął Grzegorz i podskoczył na łóżku, jak oparzony. W jednej chwili, z leżenia, przeszedł na klęczki na materacu i wlepił oczy we własną dziewczynę tak, jakby zobaczył ducha.
- A kto!? Kurwa! - krzyknęła Kasia.
Wyciągnął rękę, żeby jej dotknąć, lecz ona natychmiast zrobiła krok w tył.
- Kasiu...
Wyglądało na to, że potrafi mówić tylko: "Kasia? Kasiu. Kaśka..."
- A kogo się spodziewałeś, łajdaku!? Mam zgadywać?
- Kasia...
- Magdy!?
Grzegorz przeleciał wzrokiem po pokoju i wychylił się, żeby zerknąć na przedpokój. Wstał z łóżka i podszedł do Kaśki. Dziewczyna odsunęła się i cofnęła aż do ściany.
Podchodził do niej wolno i uśmiechał się przy tym, jak kretyn. Przerażał ją.
- Co ty masz na twarzy!? Grzegorz... - Zakryła usta z przerażenia. - Ty... zabiłeś kogoś?
- Kasiu, co ty pleciesz?
- Biłeś się? - zapytała przyglądając się śladom po skrzepniętej krwi na policzku i szyi Grzegorza.
- Nie! Dlaczego!? Co jest!? - pytał, pochylając głowę najbardziej jak mógł, żeby zobaczyć, co Kasia widzi na jego ciele. Przejechał dłonią po szyi i dalej nie rozumiał, o co chodzi.
- O kurwa! O nie! - krzyknęła Kaśka i znów, na moment zakryła usta, wybałuszając przy tym oczy. - Odsuń się ode mnie!
- Skarbie... - Rzadko odzywał się do niej w ten sposób, ale już kiedy klęczał na łóżku postanowił, że od teraz będzie jego skarbem, kochaniem, słonkiem, rybką...
- Nie mów tak do mnie! I odsuń się! Rzygać mi się chce na twój widok.
- O co ci chodzi? - zapytał wyraźnie poruszony tymi słowami.
- Już o nic Grzegorz. Nie obchodzi mnie, czy to krew Ani, Moniki, Gosi, Zosi, czy MAGDY!
- Krew!? - Oślinił palce, przejechał ręką po karku. Przyjrzał się dłoni.
- Tak! Krew! A której... z twoich kurew, nie pytam. To już nieistotne.
Odepchnęła go z całej siły i szybkim krokiem ruszyła do kuchni. Usiadła przy stole naprzeciwko okna.
Grzegorz stał już w kabinie prysznicowej. Obserwował jak materiał dowodowy spływa z jego stóp na brodzik - jasnoczerwonymi wstążkami, przechodzącymi, w wirujące nitki.
Oparł się czołem o kafelki i zaklął. Musiał teraz coś wymyślić i to natychmiast, bo czas płynął równie szybko, jak woda po jego ciele.
"Myśleć, myśleć..." - Nie mógł przecież wiecznie siedzieć pod prysznicem.
"Ale co mam jej powiedzieć!? Prawdę?... A jaka jest ta prawda?" - Sam nie miał przecież pojęcia, co się dzieje.
"Jakoś to będzie. Dam radę." - pocieszał się szczotkując zęby o wiele dłużej niż zazwyczaj. - "Najważniejsze, że wróciła."
Wypluł wodę z ust i... usłyszał, jak trzasnęły drzwi wejściowe.
"No pięknie!"
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
valdens · dnia 07.09.2007 08:19 · Czytań: 885 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: