Sromo jak był w Brnie, to seks uprawiał. I nie z samym sobą, wbrew domysłom niektórych, lecz z kobietą realną, wprost z ulicy wziętą. Widzieli się codziennie, choć nie o tej samej godzinie. Przychodziła znienacka, rozbierała się z pośpiechem, kochać się pozwalała intensywnie i zawsze chciała trochę później pogadać. Sromo za każdym razem się niecierpliwił czekając, choć gdy przychodziła wcześniej, jego podniecenie nie zdążyło jeszcze osiągnąć zenitu. Zwłaszcza, jeśli przyłapała go jedzącego słodzoną musztardę. Raz się tak sprawy akurat ułożyły, że zabawiał się z Pegazem. Podkreślam „z”, żeby nie było, że przyjaciela do zabaw swoich intymnych i trochę perwersyjnych wykorzystywał. A w ogóle to niech się wszyscy od Pegaza odpierdolą!
Ta kobieta to była Polka, też na pewien czas przyjezdna. Jaki ten świat mały – pomyślał Sromo i zasnął z głową wtuloną w jej olbrzymie piersi.
*
**
Sromo namalował trzy obrazy.
Na pierwszym obrazie namalował zawijasa, że ho ho. Zawijas miał kolor intensywnie zielony z tego gatunku zieleni, które noszą miano „zgniłej”. Coś go przy okazji zdenerwowało, więc gdy do odurzenia twórczego powrócił poirytowany, obrazowi oberwało się najmocniej – stąd z lewej strony rozdarte płótno wnętrzem swoim pustym świecić co prawda nie mogło, bo powiesił go na ciemnej ścianie, ale wiadomo, jaka jest moc potocznych zwrotów. Całości dopełniały nieregularne trzy czarne plamy, choć Sromo chciał niezmiernie namalować je identyczne, mimo iż w miejscach przypadkowo wybranych. Obraz do dziś wisi na ścianie Sromowej sypialni i niezmiennie zatytułowany jest „czas”.
Esencją drugiego obrazu również był bohomaz, tym razem zdominowany przez tak zwaną zieleń wiosenną. Malowany na spokojnie nie został poddany torturze rozcinania, a czarne plamy zlały się w jedną intensywnie różową, która powędrowała bardzo mocno na lewo. Miał domalować w tle lecące ptaszki, ale zrezygnował, żeby nie było tak naiwnie. Obraz nazwał „perspektywa czasu”.
Trzeci element tryptyku, „komplikacja czasu” znów zlokalizował się w obszarze zieleni – może dlatego, że Sromo miał nadmiar zielonej akrylowej, a może dlatego, że to kwiecień był, a w kwietniu jest przeważnie zielono. Zieleń była najjaśniejsza spośród wszystkich zieleni używanych dotychczas, bo sporo białej farby udało mu się znaleźć, bazgroł zaś dużo mniej splątany jako symbol faktu niepodważalnego, że dopiero komplikując coś, łamigłówkę rozwiązujemy. Bo miast głowić się nad każdym pierdnięciem i byle pierdołami zawracać sobie gitarę, wyłapujemy tylko to, co z podświadomości przerażeni tempem i okolicznościami destylujemy. To, co ma w zamiarach serce, nie zaś umysł przeciążony codziennością. Łapania czasem kończą się tragicznie – jak łapanie na ulicy nieznajomych kobiet za tyłki. Ale czy to zawsze nasza wina?
Więc gdy ja, nieskomplikowana czasowo, na pierdoły uwagę zwracałam, nieopamiętany Sromo nałapał sobie tego, co gdzieś tam w sercu najgłębiej nosił.
*
**
Podeszła do Sromo kobieta, jak dla niego zupełnie przypadkowa, niepodobna do nikogo i mu tonem najspokojniejszym z możliwie spokojnych oznajmiła, że go trzy lata wcześniej w Łebie na deptaku widziała. Że szedł sam z zielonym plecaczkiem, buty ażurowe miał na bosych stopach, szorty upstorkacone kieszeniami i pustkę dorosłości w nastoletnim spojrzeniu. I że się niemalże zatrzymać musiała, ale coś ktoś na nią krzyknął, więc się całkiem swym ciałkiem rozproszyła i nim obejrzeć się zdołała, już się zdążył rozpłynąć we mgle własnego zobojętnienia. Trzy lata czekała, jak twierdziła, z tęsknoty coraz chudsza i bledsza. Lecz ani na chwilę, ani na moment nieciekawy nie wyrzuciła z siebie wyobrażenia dotyku jego skóry nigdy niezaznanego. I tu tak nagle, niespodziewanie, szaleństwo zmysłów niepohamowane. Powiedziała prędko: „wiesz, z tobą na koniec świata”.
No to wpadłem – pomyślał, gdy jej drugą porcję musztardy nakładał. Zgaś lampkę – to ostatnie, co od niej usłyszał w już po chwili ciemnym hotelowym brneńskim pokoju nim rozpoczął drogę po równi pochyłej, jeszcze wtedy zupełnie tego nieświadomy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Detektyw Sromo · dnia 01.10.2009 09:16 · Czytań: 769 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: