Proza »
Bajka » Baśń nocna – wersja wg tulipanowki
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma morzami żyła sobie Królewna. Oczywiście była prześliczna, ponieważ na jej wizerunek pracowała nie tylko ona, ale i wyznaczona do tych zadań wyspecjalizowana służba. Modne dworskie stroje z chińskich jedwabiów, zadbana fryzura, flakony mazideł i pachnideł, lekcje gracji oraz wdzięku itp. sprawiają, że zasadniczo przeciętna królewna jest zachwycająco piękna.
Podobnież mankamentem ładnej Królewny był jej zły charakter przejawiający się w posiadaniu własnego zdania i do tego, nie tylko w kwestii wyboru rodzaju kwiatów do sypialni lub niechęci do drewnianych bransoletek. Ona szczerze zainteresowana była losem królestwa oraz jego poddanych. Mając powyższe na uwadze z uporem prosiła króla – ojca o ogłoszenie jej pełnoprawną króla następczynią i przyobiecanie przekazania pełnej władzy. Mimo, że król kochał swoją córkę, jednak jego sparciały stereotypowy umysł nie dopuszczał możliwości rządów kobiety. Król wymigiwał się okrutnymi regułami prowadzenia polityki oraz pragnieniem uchronienia córki przed przykrymi decyzjami, czy też nudnymi naradami. Dlatego właśnie Królewna często chodziła nadąsana i tupała ze złości nóżką, gdyż czuła się lekceważona. A niemoc samorealizacji powodowała królewskie fochy.
Królewna poprosiła króla o oddział rycerzy do asysty, ponieważ zapragnęła wyruszyć w podróż. Chciała rozszerzyć swoje horyzonty o poznanie, zrozumienie jak i czym żyją królowie, książęta, chłopi, rzemieślnicy w krajach wrogów (czyli sąsiadów). Takie doświadczenia z pewnością byłyby jej przydatne w przyszłym rządzeniu królestwem. Król oczywiście był przeciwny takim planom. Pomysł uznał za kolejną fanaberię. W jego mniemaniu Królewna powinna się poruszać wyłącznie po terenie pałacu, ogrodu oraz parku będącego w obrębie murów obronnych. Królewna mówiła, że to jest klatka. Król jednak nie chciał zrozumieć, iż wielkość klatki nie mierzy się ilością metrów kwadratowych powierzchni. Ponadto na terenach pałacowych nie potrzebna była dodatkowa ochrona. Służba oraz dworzanie śledzili każdy krok Królewny i nie omieszkali na bieżąco królowi donosić.
Król po zasięgnięciu mądrości u nadwornych doradców oraz maga doszedł do jedynie słusznego wniosku, że Królewnie odbija, bo potrzeba jej męża. Nakłamał córce, że nie dysponuje wolnym oddziałem rycerzy, ponieważ wszystkie które mógł wysłał na wojnę (Królowie bardzo lubili wojny, stanowiły one odpowiedniki współczesnych gier na konsolę. Dokładnie analogiczne było podejście do zabijanych przeciwników). Mądry król wyraził zgodę na wybór jednego ochroniarza. Królewna znowu pokazała światu swój zły charakter, bo wściekała się przy służbie (wzięła halabardę i miotała nią na oślep jak popadnie). Po prostu była zirytowana instrumentalnym traktowaniem. Po namyśle stwierdziła, że chce smoka za swego obrońcę. Aby jeszcze bardziej podkreślić, że płeć w pełnieniu ważnych funkcji nie ma znaczenia, wybrała smoczycę. Jaszczura była barwy ciemnogranatowej błyszczącej z karminowymi skrzydłami, ogonem, czubkiem pyska, grzebieniem wzdłuż kręgosłupa oraz pięcioma gwieździstymi plamkami na podbrzuszu.
Któregoś wieczoru Królewna spokojnie usnęła wtulona w cudownie aksamitnie ciało smoczycy. Jednak ta bezksiężycowa noc nie miała być spokojna. Cicho i niespodziewanie zjawili się zbóje, którzy schwytali smoczycę. Jako że jaszczura była z gatunku rzadko spotykanych smoków, rzezimieszkowie chcieli ją złowić, by sprzedać z dużym zyskiem prywatnemu arabskiemu kolekcjonerowi. Królewna porwana przypadkiem również stanowiła cenny łup.
W międzyczasie pomiędzy przebudzeniem a omdleniem Królewna wołała o ratunek i pomoc. Myślała głównie o ewentualnej niewoli jej ukochanej smoczycy oraz losie królestwa. Jak słyszała w haremach jest bardzo fajnie, jak w żeńskich akademikach, codziennie imprezki i pogaduchy do poduchy. I nagle, jak spod ziemi zjawił się bohaterski rycerz (już nawet nie zastanawiajmy się, skąd wiedział by się właśnie w tym miejscu zjawić i jeszcze o późnej nocnej porze ? ? ?). Szast prast wywijając mieczem obosiecznym poćwiartował ludzi, by uwolnić smoka (sic) i Królewnę. Dziewczyna była pod wrażeniem odwagi i dzielności rycerza. (Dodajmy jeszcze, że w sytuacjach stresujących organizm wydziela hormony ułatwiające zakochiwanie się.)
Królewna po starannym otarciu ran Rycerza i podarowaniu pamiątkowej chusteczki, podjęła się wielkiego trudu szczerej rozmowy. Powiedziała mu, że jak ją poślubi będzie mógł rąbać drwa z wieśniaczkami (tak jak lubi) oraz będzie mógł wygodnie żyć spędzając czas na wystawnych biesiadach i polowaniach. Żądała w zamian pełnej władzy nad królestwem. Starając się nie zauważać ziewania rycerskiego słuchacza wyjaśniała, że władza nad ludźmi to przede wszystkim odpowiedzialność. Jedna błędna decyzja władcy powodować może cierpienie, krzywdę, łzy, poniżenie, ciężki żywot poddanych. To jest misja, powołanie i nie można będąc przywódcą lekceważyć, wykorzystywać poddanych! Następnie Królewna wykazując merytoryczne przygotowanie oraz zaangażowanie zaczęła przedstawiać plany reform królestwa. Z patosem głosiła, że chciałby rządzić bez wojen, zlikwidować używki, a oszczędności przeznaczyć na edukację dzieci oraz promocję zdrowego trybu życia. W sądownictwie chciałby zagwarantować nieuchronność kary dla złoczyńców. Karą powinna być praca lub działanie dla dobra społeczeństwa, a nie bezproduktywne gnicie w lochach. Itp.
Rycerz po tym długim przemówieniu miał dość i pomyślał, co za cholerna baba (dokładnie w ten chamski sposób pomyślał o Królewnie!). Wiedział, że należy mu się z racji tradycji pełnia władzy nad królestwem. Poza tym widząc jak Królewna się przed nim płaszczy prosząc i tłumacząc stwierdził, że pomimo wysokiej własnej wartości, powinien cenić się jeszcze bardziej.
Rycerz twardo trzymał się swego, że bierze wszystko (w sensie pełni władz nad królestwem), albo nic. I na odchodne nie mogąc powstrzymać się w swej złośliwości dodał, że Królewna jest za gruba w biodrach (wiedział, że panie są czułe w tym punkcie i takim docinkiem bardziej zapadnie rycerska osoba w pamięci pań).
Królewna znalazła się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Jeżeli wróci do pałacu bez Rycerza to z pewnością zjawi się jakiś inny rycerz, który przypisze sobie zasługi jej uratowania. Jej ewentualne zeznania uznane zostaną za niewiarygodne przez magów i sędziów, ponieważ w czasie rzezi była nieprzytomna. Król także nie będzie się sprzeciwiał zaślubinom córki z rycerzem, którego sprytni i wpływowi magowie zaanonsują. W świetle powyższego Królewna postanowiła zamieszkać w grocie w lesie. To nie był żaden dyshonor, ponieważ wielkość władcy nie objawia się w bogatym stroju i przepychu, ale w przymiotach ducha. Przy okazji na jagodowo-grzybowej diecie może trochę schudnę – pomyślała z pragmatyzmem.
Jako osoba wielkiej wiary i wyobraźni postanowiła poczekać, aż w Rycerzu patriotyzm względem narodu zwycięży nad samolubną pychą. Dlatego właśnie systematycznie dzień w dzień wysyłała smoczycę, by podglądała co Rycerz robi. Potem przy ognisku słuchała relacji swojej pupilki.
W ostateczności zostanę leśną wiedźmą i będę żyć w świętym spokoju wraz ze smoczycą, zdecydowała.
Natomiast Rycerz wrócił do swoich wieśniaczek i rąbania drwa. W wolnych chwilach włóczył się po okolicy w poszukiwaniu królewien, które mógłby uratować. Zadanie nie było banalnie proste z wielu powodów: po pierwsze królestw nie jest znów tak dużo, po drugie ilość królestw bez męskich potomków jest ograniczona, po trzecie królewny rzadko są porywane. Oczywiście w międzyczasie Rycerz miał sukcesy - udało mu się uratować kolejne dwie królewny, lecz z nich także zrezygnował. Pierwsza we wianie wniosłaby zbyt małe królestwo, a druga okazała się być przebranym królewiczem (sam fakt byłby dla Rycerza do przełknięcia, tyle że przebieraniec był typem wybitnie dominującym).
Któregoś dnia bez szczególnego powodu podszedł do kryjącej się w chaszczach szpiegującej smoczycy (wcześniej dla żartu udawał, że nie widzi jej ogromnego cielska), by zagadnąć, co słychać. Dzięki temu Rycerz dowiedział się, że Królewna weszła do strumienia. Z resztą nie było w tym nic szczególnego (jak w niektórych wersjach tej bajki się sugeruje) – po prostu jak co dzień weszła do strumienia, by się wykąpać. Rycerz poszedł się przebrać w rycerski strój (skoro miał czas, by się stroić oznacza, że moment nie był jakość szczególnie ponaglający).
Potem dzielny Rycerz dosiadł smoczycy, która rozpostarła skrzydła. Lecieli nad lasem, by po pewnym czasie wylądować przy strumieniu. Rycerz prędko zeskoczył z grzbietu podniebnego wierzchowca. Podbiegł i uratował Królewnę wyciągając na brzeg strumienia. Objął ją mężnym swym ramieniem, a ona oblała się rumieńcem, gdy szepnął jej do uszka, że trochę schudła, ale za to wygląda jak czupiradło.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
tulipanowka · dnia 03.10.2009 09:54 · Czytań: 1794 · Średnia ocena: 3,5 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: