Znów to samo. Kolejny głupi dzień minął. Znów trzeba było wstać, iść do szkoły, siedzieć w autobusie w którym ledwo da się oddychać. Potem nic nie robić. Iść spać... Jaki jest tego sens? Przecież wszystko jest takie samo. Monotonne. Dziwne. Irytujące. Jesteśmy tu po to by "podtrzymywać gatunek" jak to ktoś ładnie ujął. Ale ja nie chce się rozmarzać. Nie chcę by moje dzieci cierpiały tak jak ja.
Nienawidzę ludzi. Tylko oni potrafią zadać taki ból. To przez nich jestem taka jaka jestem: sama, zrozpaczona, nie widząca w niczym sensu. Gdybym mogła, to nigdzie bym nie wychodziła. Zamknęła się w domu. Obżerałabym się i umarła z powodu zła wyrządzonego przez innych ludzi (ale czy na to można umrzeć?!).
Śmierć to nieodłączny element naszego życia. Ona jest głupia. Kostucha powodująca gnicie ciała. Przyjemna sprawa, czyż nie? Denerwuje mnie. Tak, śmierć mnie wkurza. Nie wie kto naprawdę nie chce żyć, nie ma po co, dla kogo. Przecież taka ja: jestem nikim, nikt by mnie nie żałował, a ja miałabym święty spokój. Ale śmierć się chyba mnie boi. Wbrew pozorom nie jestem taka straszna, żeby się mnie śmierć bała.
Jaka jest różnica pomiędzy nami a innymi zwierzętami? My podobno potrafimy myśleć. Czasami jednak ludzie zachowują się jak zwierzęta. Ale w końcu jak to ujął Roman Ingarden każdy człowiek ma w sobie zwierzęcość, którą trzeba opanować. Każdy ją musi wyprowadzić na spacer, ale niekoniecznie musi to robić przy innych.
Ciekawe, jakby to było, gdyby w wyniku jakiejś mutacji, albo czegoś w tym stylu, jakieś istoty zajęły miejsce człowieka. My wtedy bylibyśmy jak nasze pieski, od czasu do czasu karmione, wyprowadzane na spacer i mniej więcej raz na rok kąpane.. "co dzisiaj robił twój człowiek? - A nic takiego, znów coś bazgrał na skrawku papieru i cały czas żałośnie śpiewał. Jak oni mogli sprawować władzę nad innymi zwierzętami?" No właśnie - jak?
Jesteśmy sami dla siebie zagrożeniem. Od dzieciństwa po starość. Nasza głupota nie zna granic. Naginamy rzeczywistość, granicę, pomiędzy śmiercią a życiem. Weźmy pod uwagę jazdę samochodem. Szaleńczą jazdę. 200 km/h tylko dla poczucia adrenaliny. A potem? Co się dzieje gdy drzewo pojawia się nie wiadomo skąd i nie chce się posunąć? "Mała kraksa". Auto nadaje się do kasacji. Człowiek też.
Zanim coś zrobimy, lepiej się zastanówmy. Nie każdy jest taki jak my. Inaczej odczuwa rzeczywistość, problemy świata współczesnego, słowa wypowiedziane przez innych, nieraz zadające taki potworny ból - czasem jest to robione nieświadomie, czasem zaś z premedytacją. Tylko po co? Po co żyć skoro i tak umrzemy? Po co płakać skoro i tak braknie nam łez. Po co kogoś ranić, skoro to sprawia drugiemu człowiekowi ból? Po co, no po co?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
anek_ch · dnia 11.09.2007 15:21 · Czytań: 740 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: