...nieobecność uczuć daje czasem coś więcej,
niż samą tylko satysfakcję doznawaną na myśl,
że nie grozi nam udręka bardziej klasycznych rozkoszy.
Jeanne Faure-Cousin
Mgnienie
Wiatr nadlatuje. Kobieta spędza noce z mężczyzną, jej skóra pachnie karmelem i cynamonem. I ma się ku wiośnie...
Szelest liści w ogrodzie zagłusza śpiew ptaka. Na twarz kobiety pada rozproszony blask, świetlistymi plamkami migocząc we włosach. Palce obracają spirale bransoletek. Stukot złotych sandałków traci rytm, przebiega kot w szare prążki, sierść przez chwilę mieni się szylkretem, potem szarzeje w cieniu. W poszumie sukni w kolorze miodu i bursztynu stopy kobiety odzyskują poprzednią płynność.
Kamienna nimfa w ogrodzie stula ramiona przed pierwszymi kroplami deszczu. W koronach drzew żeglują szare chmury. Zaczyna padać. Kobieta przyspiesza kroku, biegnie, wiatr szarpie rączką parasolki. Nadciąga wiosenna burza...
Czasem, jeżeli w zdaniu pragnie się ująć wszystkie, przelotne nawet myśli, pozwalamy, by ołówek, biegnąc przez strony starego pożółkłego papieru, nie zatrzymywał się ani na moment, jakby wiedząc, że nie należy przystawać przed końcem czegoś, do czego zdąża, i jakby potrafił tym samym wybrać podświadomie ten właśnie najlepszy sposób dotarcia w głąb nas, tam, gdzie myśli te zwerbalizuje bez reszty.
– Nie zatrzymuj się więc – mówisz do niego stamtąd, z tego chaosu neuronów, jakim jest mózg, tak jak szepczesz: Nie zatrzymuj się teraz… – przy końcu długiej wspinaczki na szczyt czegoś, co tylko przebłyskuje lekko wśród chmur i czego oczekiwaniem nie zaprzątasz sobie głowy, bo ślepy pęd ku ulotnej wieczności przez chwilę w niej trwania, nie pozwala ani myśleć, ani przewidywać tego, co zdarzyć się może na końcu drogi, krawędzi urwiska czy na dnie przepaści...
Pochylona nad stołem kobieta stawia równe szeregi liter.
W świetle małej lampki jej ciało ma barwę karmelu. Ciepło delikatnie wyzwala ze skóry zapach cynamonu, a ten wisi jeszcze przez chwilę w powietrzu, po czym ulatnia się, porwany nagłym podmuchem wiatru od strony zasłoniętego koronką okna.
Potem wiatr cichnie. Wiosna przeradza się w lato...
Kobieta leży z twarzą wtuloną w poduszkę. Pojawia się męska dłoń i łagodnie gładzi jej plecy, a wtedy ona uśmiecha się lekko we śnie i jej twarz promienieje. Ramię kobiety pokryte patyną letniego słońca wystaje spod prześcieradła, odcinając się od tła pościeli. Mężczyzna wstrzymuje oddech, pochyla się i składa delikatny pocałunek w zagięciu jej ręki. Kiedy nabiera ponownie powietrza, dochodzi do niego ciepły aromat karmelu i cynamonu. Wiatr odlatuje. Lato odchodzi...
...jeżeli nie możesz zdobyć czyjejś duszy, zaczynasz pragnąć ciała, ale ciało, tak samo jak i twarz, potrafi być maską, którą nadaremnie próbujesz zdjąć, i kiedy wreszcie to ci się udaje, stwierdzasz, że pod spodem jest następna maska, a wtedy cierpliwie, dzień po dniu, zdejmujesz jedną po drugiej i w pewnym momencie uświadamiasz sobie, że ten ktoś ukrył się przed tobą tak skutecznie, iż zabraknie ci czasu, żeby poprzez to zamaskowane ciało dotrzeć do duszy. I wtedy już wiesz, że Raj bywa tylko utracony...
Szelest opadających liści tłumi tafla szyb. Pochylona nad stołem kobieta zapełnia kartki papieru czarnym szeregiem znaczków. Zegar wybija kolejne godziny, w światło małej lampki wsącza się trio fortepianowe Schuberta. Za oknem zaczyna tańczyć białe konfetti śniegu, przysypując azalie w ogrodzie. Wiatr znika. Jesień przechodzi w zimę...
...kiedy używa się niewielu słów, wszystkie są ważne i łatwo je analizować. To ich nadmiar zaciemnia obraz i sprawia, że tak trudno wyłonić z nich prawdę – nadmiar będący jakby wieloma kryjówkami w gęstym lesie, oddzielonymi pętlą krętych ścieżek znaczeń, niepozwalających odgadnąć, gdzie i w której z nich ukryte jest to jedno ważne przesłanie mogące skierować strumień światła na ową ukrytą prawdę, wydobywając ją z mroku. Tak dochodzi do skumulowania słów, a następnie do pewnej kulminacji ich przekazów, po której następuje wyciszenie. Jest się wtedy w oku cyklonu i wiedząc, że to nie będzie długo trwało, ten spokój, trzeba umieć znaleźć kryjówkę w odejściu od gry pozorów, i w tej obojętności, polegającej na stworzeniu dystansu wyabstrahowania, przesiać wszystko jak piasek, a wtedy w dłoni zostanie muszelka – istota rzeczy, jej sedno, ostatnia zdjęta maska i twarz zrozumienia...
Trzymając w rękach książkę, kobieta przewraca strony, przyglądając się akapitom. Na jej twarzy pojawia się uśmiech. Podchodzi mężczyzna i również się uśmiecha. Przez chwilę patrzą na siebie, potem ona odkłada książkę na stoliczek i oboje znikają w ogrodzie. Jest wiosna...
– Jak spokojnie... – zauważa mężczyzna.
Kobieta odwraca ku niemu głowę. Kąciki jej warg unoszą się lekko.
– Nie ma wiatru... – mówi.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt