Spirala Czasów VII - valdens
Proza » Długie Opowiadania » Spirala Czasów VII
A A A
XII




Arek zerkał to na monitor, to na dokumenty leżące przed nim na biurku i co jakiś czas energicznie wystukiwał na klawiaturze serie cyfr. Potem przyglądał się badawczo wyświetlanym na monitorze wynikom i przewijał je strzałką w dół.
W pewnym momencie przerwał te monotonne czynności, uśmiechnął się do siebie, mocno wcisnął "enter" i wykrzyknął tryumfalne: "Jest!"

Spojrzał w kierunku biurka przełożonego. Komisarz, wychylony do oporu na sprężynującym oparciu swojego fotela, spał.
Młody informatyk chrząknął znacząco raz i drugi. To nic nie dało.

- Panie Grzegorzu - odważył się wreszcie odezwać. Dodatkowo długopisem zastukał w biurko. - Panie Grzeeegoo...

- Tak? - Ocknął się. - Co jest? Przepraszam, musiałem przysnąć.
Młody uśmiechnął się.
- Śpi pan cały, boży dzień - skomentował, sam sobie niedowierzając, że ośmielił się na taką uwagę.
Grzegorz odwrócił się w stronę okna. Rzeczywiście dzień dobiegł końca. Przetarł oczy i rozejrzał się po pokoju, nie bardzo orientując się jeszcze, co i jak.
Spojrzał na swój, wygaszony monitor. Popchnął lekko myszkę, budząc tym komputer z uśpienia. Ekran rozjaśnił się.
- Młody, co my tu jeszcze robimy!? - spytał kiedy dojrzał na nim godzinę.
Dochodziła dwudziesta druga.
- Nooo, ja miałem co robić - odparł młody policjant. Uśmiechał się przy tym promiennie, wyraźnie zadowolony z wyników swojej pracy. - A skoro pan spał...
- Dobra, co tam masz? Mów szybko i spadamy.
Zaczął zbierać swoje rzeczy z biurka.
- Te włosy łonowe... - zaczął Młody. - Analiza DNA...
- Zaraz Młody. O czym ty gadasz? - zapytał zupełnie zaskoczony, ale w tej samej chwili zaczęło mu "świtać".
- Jak to o czym? - zdziwił się Arek. - No przecież o tej wykopanej w lesie i jej...
- A tak, tak, wybacz - Już wiedział wszystko. Przypomniał sobie sprawę i sam zdziwił się, że o niej zapomniał. Do tej pory była przecież jego absolutnym priorytetem.

Sprawa była prosta. Pozornie.
Chodziło o małżeństwo z Kartuz. O to, że mężczyzna zamordował swoją drugą połowę. Co do tego nie było większych wątpliwości. Nikt ich nie miał. Byli świadkowie, którzy słyszeli krzyki za ścianą i odgłosy walki, był motyw - stale podejrzewał żonę o zdrady. Przeszłość kryminalna mężczyzny też nie była bez znaczenia.
Zaginięcie kobiety zgłosiły na policję jej koleżanka i sąsiadka. Zajęto się tym bezzwłocznie. Znaleziono sporo mocnych dowodów i podejrzany wkrótce znalazł się w areszcie, a kilka tygodni później stanął przed sądem.
Sprawę umorzono jednak. Sędzia nie miał innego wyjścia, chociaż był tak, jak i inni przekonany o winie mężczyzny. Nie mogło być mowy o skazaniu, bo... nie było zwłok.
Mijały lata. Bandyta jawnie drwił z wymiaru sprawiedliwości. Raz na jakiś czas przymykano go, przeważnie za bójki, a wtedy on czy to w napadach pijackich furii, czy w zwykłych słownych potyczkach mawiał: "Załatwię was! Tak, jak tą kurwę.", a całą konwersacje najczęściej kończył tak: "Możecie mi naskoczyć!"
I miał rację.
Przypadek wyglądał beznadziejnie - do teraz. Bo oto niedawno, w Kartuzach, na przycmentarnym lasku, przeznaczonym pod zabudowę, koparka wyciągnęła z ziemi ludzkie szczątki...

- Więc to ona Młody?
- Tak. Nie ma wątpliwości! - Wskazał palcem na swój monitor i na dokumenty. - A wie pan, że te włosy leżały tam siedem lat!? Siedem lat! Pod łóżkiem - Zaśmiał się. - Wyobrażasz sobie!? - galopował rozbawiony. - To znaczy, wyobraża pan sobie?
Grzegorz był już gotowy do wyjścia.
- Dobra Młody, skończmy już z tymi "panami". W końcu dokończyłeś sprawę sam, kiedy mnie... nie było.
- Wyobrażasz sobie jaki tam syf? - dokończył Młody po chwili, kiedy już oswoił się z wyróżnieniem.
Komisarz Andrusiak stał się jego niekłamanym autorytetem już pierwszego dnia, gdy pojawił się w nowej pracy. Tyle się tu o nim mówiło... Raz dobrze, raz źle, ale jednak dużo się mówiło.


Grzegorz, choć jeszcze w biurze, to myślami był już daleko poza nim.
Myślał o Kasi. Zastanawiał się, czy będzie w domu, a jeśli tak, co jej powie, od czego w ogóle zacznie...
"Co z tą Magdą? Co z krwią na szyi? Czy Magda była prawdziwa, czy to był sen? Czy Kasia była..."
Jego policyjny umysł bardzo często wcześniej zmagał się z łamigłówkami, z układaniem w całość rzeczywistości z pojedynczych obrazków, lecz tym razem zabawa nie przypominała tego typu "puzzli". Był to raczej jakiś kalejdoskop, jakaś mało zabawna, czterowymiarowa jego odmiana. Elementy wyraziste, widoczne, lecz nijak nie pasujące do siebie.
Wyciągnął z kieszeni komórkę.
"Rozładowana." Nie miał wczoraj głowy do tego, by ją podłączyć.
Podniósł słuchawkę telefonu z biurka i wystukał numer z pamięci.
"Wybrany abonent jest poza zasięgiem sieci. Poinformujemy go o tej próbie połączenia... This subscriber you have called..."

"Spokojnie, to jeszcze nic nie znaczy." - pomyślał. - "Ona co chwilę zmienia numer. Ma wtedy trzydzieści złotych za dwadzieścia pięć, czy coś..."



***


Dojechał pod blok koło dwudziestej trzeciej. Spojrzał na swoje okna, na piętrze. W mieszkaniu było ciemno. Cóż, Kasia mogła już spać. Taką miał z resztą nadzieję.

Otworzył drzwi najciszej, jak potrafił. Nie zapalił światła w przedpokoju. Jeśli Kasia była w domu to wolał, by się jednak nie zbudziła. Ciągle nie miał pomysłu na rozmowę z nią, nawet na jedno mądre zdanie.

Bezszelestnie, na palcach skierował się do dużego pokoju.
"Jest." - odetchnął z ulgą, gdy dojrzał w ciemnościach pościel wyraźnie układającą się w kształt ciała.
Wrócił do przedpokoju.
Do pełni szczęścia brakowało mu teraz tylko gorącej kąpieli.
Wszedł do łazienki, odkręcił wodę w natrysku i czekał, a w międzyczasie załatwił się. Niemal w ostatnim momencie powstrzymał się przed naciśnięciem spłuczki! To byłby poważny błąd - Kaśka by się zbudziła napewno.
Woda z prysznica też dość głośno uderzała o brodzik i miała tak dudnić co najmniej pięć minut, zanim się ociepli. Pięć minut irracjonalnego napięcia.
"Cholera, tak czuje się tylko winny." - pomyślał, kiedy już rozebrany, patrzał w lustro.

W łazience zaczęła unosić się para.
"Wreszcie."
Wszedł do kabiny i zasunął półprzezroczyste drzwi.
Gorąca woda spłynęła po głowie i oplotła szyję. Choć rozlewała się tylko po ciele, to wydawała się wnikać głębiej, kojąc umysł ciepłem i spokojem. Grzegorz niemal zasypiał na stojąco.

Wtem otworzyły się drzwi. Do łazienki weszła dziewczyna.
Spojrzała na kabinę prysznicową, a potem w lustro. Ukucnęła.
Wsadziła rękę między uda, wyciągnęła z siebie czerwony tampon, wyrzuciła go do kosza i włożyła nowy.
Grzegorz przetarł ręką oczy. Nieco zaszokował go ten manewr. Do głowy by mu nie przyszło, że Kaśka może zrobić podobną scenkę. Pewnie chciała bez słów, a dobitnie oznajmić, że jednak nie jest w ciąży.
"Udało jej się, cholera."

Wstała. Rozsunęła drzwi kabiny, zakręciła wodę. Wychodząc zgasiła światło.
"No, to już było bezczelne!"




***



Słońce świeciło Grzegorzowi prosto w twarz. Nie spał już, ale nie otwierał jeszcze oczu. Chyba nigdy dotąd nie czuł takiego lęku przed tym, co może przynieść nowy dzień. Tylko jedno wiedział już napewno - że jest znowu spóźniony do pracy. Słońce nawet w lipcu, o godzinie siódmej, nie zagląda w jego okna.
Mimo tego nie było mu śpieszno do wstawania. Wiedział, że jak tylko to zrobi, zacznie się poważna rozmowa. Był prawie pewny, że Kasia leży obok i tylko czeka, by on otworzył oczy. Niemal czuł na sobie jej wzrok.
Musiał jednak w końcu coś zrobić, bo promienie dokuczały oczom niemiłosiernie.
"Trudno, niech się dzieje co chce." - pomyślał i uniósł powieki.
Nie było jej obok.
W jednej chwili zerwał się na równe nogi. Pobiegł do kuchni... do łazienki...
"Nie ma!"
Oparł się rękami o ścianę w przedpokoju. Próbował się uspokoić i zebrać myśli.
"Kosz!"
Wbiegł do łazienki i przewrócił plastikowy śmietnik. Rozsypał nogą jego zawartość: waciki, patyczki do uszu, pudełka kosmetyków, jednorazowe maszynki, dziesiątki papierków... - po całej podłodze. Po tamponie ani śladu.
"Nie było jej tu! Kurwa, nie było! O co tu chodzi!?" - myślał pochylając się nad śmieciami. - "A Magda?"

Pobiegł z powrotem do sypialni. Odrzucił kołdrę z łóżka na ziemię, uklęknął w połowie długości materaca i wytężył wzrok.
"Jak była tu Magda, to mógł jej jakiś wypaść. Kasi nie mógł."

Nie znalazł żadnego włoska na łóżku, ani jednego. Rzecz jasna nie oznaczało to, że Kasia była. To nic nie oznaczało.
Na poduszce leżało kilka - długich i ciemnych. Ale to też niczego nie wyjaśniało - obie dziewczyny mają długie i ciemne.
"Nie zaszkodzi pozbierać. Mogą się przydać." - pomyślał i pośpieszył po woreczki.
Zebrał wszystkie włosy i zacisnął zatrzask. Zaniósł torebkę do przedpokoju i schował w kieszeni kurtki.
"Co dalej?" - myślał.
Długo myślał.
Nic, absolutnie nic racjonalnego nie przychodziło mu do głowy. Udał się więc do kuchni, bo zaschło mu w gardle.
Otworzył lodówkę, wyciągnął z niej sok pomarańczowy, a z szafki szklankę. Zaczął nale...
- Kosz! - krzyknął. Postawił kartonik niezdarnie na rogu stołu tak, że spadł on na podłogę.
Wyciągnął spod zlewu kubeł na śmieci. Zajrzał do środka i odchylił się nieco do tyłu - lekko zajeżdżało.
Przełamał się jednak, wstrzymał oddech i pochylił się niżej. Mimo to nie dojrzał tego, czego szukał.
"Może głębiej?" - pomyślał wkładając z obrzydzeniem rękę do środka. Natrafił na nieprzyjemnie miękkiego pomidora, skorupki od jajek, kości kurczaka, jakąś pastę...
- Kurwa! - krzyknął i rozsypał całą zawartość na podłogę, a małe muszki zawirowały w powietrzu.
Rozgonił owady ręką i usiadł przed śmieciami.
Na pierwszy rzut oka nie było tej kartki, ale nie było przecież możliwe żeby jej nie było, więc musiał sprawdzić każdy papierek z osobna.


- Ooo, śpiący królewicz już wstał! - dobiegł głos z przedpokoju.
"Kasia!?"
- O Jezu! Coś ty narobił w tej łazience!?
W tej samej chwili dziewczyna stanęła w progu kuchni, z reklamówką biedronki.
"Kasia!"
Niemal wypuściła ją z ręki z wrażenia.
Jej narzeczony klęczał dwa kroki przed nią, wśród obrzydliwych śmieci, pływających po całej podłodze w soku z pomarańczy.
- O matko! Grześ, co ty wyprawiasz!? - zapytała, kiedy już odzyskała głos.
- Wyrzuciłaś wczoraj śmieci?
- Nie... nie. A czego ty szukasz, wariacie?
"Listu od ciebie, tamponów w łazience, włosów łonowych byłej... Ja chyba naprawdę wariuję!"
- Grzegorz, nie chcesz mi powiedzieć? - zapytała tonem "zmartwionej" i położyła siatkę na stole.
- Biletów do teatru - odpowiedział po chwili. - Miała być niespodzianka.
- Oj, kochany jesteś czasem, wiesz? - Rozpromieniała ze szczęścia. - Nikt jeszcze dla mnie nie nurkował w śmietnikach.
Grzegorz ciągle siedział na ziemi i badał dziewczynę wzrokiem.
"To znowu jakaś zagrywka?"
Narzeczona zachowywała się jednak naturalnie, jakby nigdy nic...
- Masz dziś wolne, czy jak? - zapytała wykładając z siatki zakupy. - Zrobimy sobie dobre śniadanko, co nie?
"Cebuula, kuukurydza, jajeeeczka, mleeeczko..." - wymieniała, co wyciąga.
Grzegorz wpychał w międzyczasie śmieci, z powrotem do kosza i co jakiś czas rzucał okiem na tę prezentację artykułów spożywczych.
"... i test ciążowy."
Zakończyła wyliczankę.





XIII




Grzegorz nacisnął klamkę i wszedł do laboratorium.
- Masz już coś?
Laborant pokręcił głową przecząco, nie odrywając wzroku od dokumentów.
- Na DNA trzeba poczekać. - odparł, kiedy oficer już zmierzał ku wyjściu.
- DNA? - Odwrócił się policjant. - Więc to krew?
Sławek spojrzał na niego.
- Krew? Jaka krew?
- Więc jakie DNA!? - podniósł głos, nieco podirytowany.
- No, włosów, ma się rozumieć.
- Włosów!?
- No, taa... Tych z Kartuz. Dobrze się czujesz?
- To wczoraj nie przyszły wyniki tych pieprzonych włosów?
- Nie, ani wczoraj, ani dziś - odparł laborant.
"Czy Młody chce stracić zęby!?"
- Mniejsza z włosami, Sławek. Pytam, co jest w tej torebce.
Naukowiec zrobił minę wskazującą jednoznacznie, że nic nie rozumie.
- Co to za proszek, Sławek!? - ponaglił oficer.
- Proszek?
- @#$%
Trzasnął drzwiami wychodząc.
"Co tu się dzieje!?" - powtarzał w myślach, kierując się w stronę swojego biura. - "Kurwa, co jest grane!?"


***


- Młody! - krzyknął od progu, a huk drzwi tak wystraszył Arka, że o mało nie wypuścił szklanki z rąk.
Grzegorz stanął nad jego biurkiem i czekał, aż ten strzepie parujący płyn z klawiatury.
- Jezuśku, co się stało?
Oficer miał groźną minę i na myśli dwa pytania. Zaczął od głupszego:
- Jaki dziś dzień?
- Czwartek oczywiście - odpowiedział Młody, bez cienia wątpliwości w głosie.
"Czwartek?"
- Młody, jak długo tu pracujesz?
- Szefie, jakieś święto, czy co? Ma pan urodziny? - zapytał i uśmiechnął się niepewnie. Nie potrafił ocenić, czy atak jest poważny, czy może to kolejny przejaw dziwnego poczucia humoru szefa.
- Od kiedy!? Kurwa głuchy jesteś!?
- No przecież od poniedziałku, proszę pana.
"No pięknie! Czwartek! Czwartek zeszłego tygodnia."
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
valdens · dnia 18.09.2007 11:03 · Czytań: 833 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
MarcinD dnia 18.09.2007 11:24
Hmm... Chyba się gubię już... A Grześ pewnie tym bardziej... I co będzie dalej...?
zetka dnia 18.09.2007 21:12
hymm.... :) niezłe:) nurtujące, wciaga... parę błędów ale poza tym ok.
valdens dnia 18.09.2007 21:45
zetka, a gdzie te błędy? Zależy mi, by je wytępić.
biedrona_1960 dnia 19.09.2007 16:02
jest ok-lecz malutkie błędy.jak czas mi pozwoli to bardzie spróbuję nakierować na malutkie błędy i nieścisłości.
valdens dnia 20.09.2007 01:30
Będę czekać.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty