Przedmioty
Piąta, na horyzoncie, zakosami, skrada się świt niczym pijak usiłujący cichaczem wrócić do domu.
Kukułka z naściennego zegara milczy, pewnie w natłoku spraw zapomniała nastawić budzika.
Bidulka, już całkiem ochrypła od tego ciągłego kuku - kuku, a czego się musi nasłuchać, a pewnie i naoglądać. Może nawet się obraziła, jutro kupię jej kwiaty albo czekoladki, nie wiem tylko czy lubi.
Tyle lat jest ze mną a ja kompletnie jej nie znam.
Właściwie odnosi się to do większości otaczających mnie przedmiotów. Z nielicznymi wyjątkami.
Wiem na przykład, że ogórki w słoikach pod stołem planują rebelię, marzy im się nawet panowanie nad światem. Szczęściem nie potrafią odkręcić nakrętek, ale kto wie, cały czas nad tym pracują.
Właściwie to życzę im powodzenia, nie żebym miał przyłożyć rękę do wykonania, lecz zdaje mi się
że rządy ogórków nie byłyby gorsze od ludzkich. Kto wie, może nawet lepsze.
Muszę to jeszcze przemyśleć, może nawet ich nie zjem, na zagrychę pójdą grzybki.
Cholera, a jeżeli one też…
O, zakukała, jakoś tak niechętnie, z drwiną w głosie, ale jednak. W takim razie jest nadzieja, że uda się ją przeprosić.
Jakiś ruch na klatce schodowej, sprawdziłbym co się dzieje, ale będzie już tydzień jak wizjer ogłosił akcję protestacyjną. Widać tylko kawałek sufitu, a na nim nie ma nic interesującego.
Położyłbym się, ale na podłodze jest za twardo, tapczan jeszcze nie wrócił. Swoją drogą ciekawe gdzie się włóczy, wychodne wychodnym, lecz to już przesada. Mówił, że ma randkę, tyle, że jemu nie warto wierzyć. Stary degenerat, pewnie gdzieś chla z kolesiami, albo co gorsza znowu trafił na izbę wytrzeźwień. Tym razem mu nie pomogę, dość się wstydu najadłem ostatnim razem.
Ech, ja to mam trudne życie, w tym tempie już niedługo wszystko mi się pobuntuje.
No, szósta, już pora…. do diabła tabletki mi się kończą, trzeba będzie posłać krzesło do apteki.
Chociaż nie, znowu trzeba będzie je prosić, obiecywać renowację a i reszty pewnie tradycyjnie nie odda.
Sam pójdę, o ile drzwi mnie wypuszczą.
Tak na marginesie zastanawiam się czy mój lekarz zdołał poradzić sobie z egzystencjalnymi problemami swojej kozetki?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
wierszokleta · dnia 13.10.2009 09:17 · Czytań: 607 · Średnia ocena: 3,25 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: