Ach, świat gna do przodu - Ceceron
Proza » Humoreska » Ach, świat gna do przodu
A A A
- Ach, tak, świat gna do przodu… – Powiedział barman przecierając kufel.
Naprawdę uwielbiam tego robota, jest jednym z pierwszych modeli wprowadzonych do użytku publicznego, no wiecie, tych, które miały zastąpić ludzi w najbardziej nieludzkich warunkach. Jest więc jednym z tych mniej inteligentnych, dających się jeszcze wykopać na wszelkie zadupia. Tak, zdecydowanie go lubię, jak każdy, zresztą. Taka maskotka, papuga potrafiąca nalać piwo. Papuga, bo pierwsze roboty były wysyłane na front pracy bez odpowiedniego wykształcenia, przyjęto błędnie, że najlepszą szkołą będzie szkoła życia, a ich semantyczne obwody i sieci neuronowe same poradzą sobie z własnym rozwojem. Przyszedł więc taki żółtodziób, ledwie potrafił nalać soku do szklanki, ale wszyscy od razu go polubili. Facet ma idealną pamięć, po tygodniu umiał już perfekt przeklinać w czterech językach, po miesiącu jego kurwa było bardziej mięsiste od uda tej dziwki zza rogu, a mówił takie głupoty z takim przekonaniem o ich prawdziwości, że nie jeden pijak zrzygał się już pod stół ze śmiechu. Więc nabijano się z niego, na przykład każdy nowy gość w barze musiał przejść odpowiedni chrzest. Barmana nauczono tu bowiem dobrych manier, każdego nieznajomego pijącego piwo dzielnie przyjmował autentycznie troskliwym pytaniem o stan jego genitaliów, składał mu bardzo miłe propozycje profilaktycznych badań i zabiegów, oswajał go z nimi opisując co gorsze momenty. Był przy tym bardzo uprzejmy, wylewnie opowiadał o swoich uczuciach żywionych do klientów, zdarzało się nawet, że przytulał tych najbardziej zdenerwowanych gości w nadziei, że to pomoże się im zrelaksować. Taki był początek, potem było tylko lepiej, za to właśnie go lubię, bo on zaczął sobie to wszystko w komputerku układać i powoli dodawał własne elementy opierając się na nowych doświadczeniach, sztuczna inteligencja, jakby nie patrzeć, jakby patrzeć też. Majstersztykiem było, kiedy Zenkowi – nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że tak się nazywa – zaproponował po golonce lewatywę. Dobrze, że jest z trwałego stopu, pięść Zenka nie zostawiła nawet wgniecenia, oprócz wgniecenia w pięści, a sam Zenek ciągle robi się czerwony jak burak, kiedy mu się przypomni jego ucieczkę przed barmanem, który w ramach odstresowania próbował go pocałować. Ach, piękne czasy… Albo przyjrzyjcie się jego skorupie, kto by pomyślał, że metal może być taki przydatny? Przecież te tatuaże to niemałe dzieła sztuki, a to dlatego, że w końcu można było użyć dobrego lakieru zamiast grzebać w miękkiej gąbczastej tkance. Jak tu nie lubić kogoś, kto na klacie ma namalowanego walącego łbem w ścianę prezydenta z tym jego przyklejonym na stałe uśmieszkiem? Uwielbiam go, cudo, mówię, cudo!
A co do prezydenta, najlepsze jaja były zaraz po tym, jak zaczęli ekshumować. Teraz to już historia, ale wtedy telewizor cały czas grał na fula obrady sejmu, a obwody barmana tylko podłapywały co ciekawsze kawałki. Jesteście młodzi, to może nawet nie pamiętacie czasów przed prohibicją, wiecie tylko, że ekshumacje zapoczątkował jakiś tam profesor Józef Bibenstarn w roku… no w roku którymś tam, jakby nie patrzeć. Ja natomiast osobiście znałem tego faceta. Pewnie, że osobiście, a jak?! Strasznie go lubiłem, Józek to był równy gość zanim mu sława uderzyła do głowy, oglądaliśmy razem mecze, właśnie tutaj. Cały ten nieszczęsny pomysł z wykopywaniem trupów pojawił się wtedy, kiedy Eurosport się schrzanił i musieliśmy oglądać Discovery, a tam było o łowcach duchów. Jakaś chudzinka babinka rzęziła, że u niej w domu straszy, że widuje latającą rentę swojego zmarłego już męża, że kaloryfery grzeją lepiej niż powinni i nie słyszy sąsiadów, chociaż tak naprawdę to na pewno są głośno, bo to w końcu młodzi degeneraci, którzy tylko piją seks albo uprawiają wódkę, że ona dzwoniła do policji, ale one nic nie mogą zrobić, skoro tamci nic nie robią, nawet jeżeli robią, a jeżeli palą obrazki matki boskiej, chociaż ich nie palą, to mogą palić, bo to wolny kraj. A ona wtedy, że wolny, ale nie od brudu i szarlataństwa, i zadzwoniła do łowców duchów. Wtedy pojawił się na ekranie starszy umalowany facet z kolczykami w kształcie półksiężyców, podobno najbardziej znany na świecie pogromca egzorcystów i łowców duchów w kapitalistycznym tego zdania znaczeniu, po prostu był tylko trochę mniej skuteczny, a przy tym o wiele tańszy od konkurencji. Gość mówił o tym, że duchy nie istnieją, a wszystkie te nadprzyrodzone zjawiska wynikają z tego, że wszelka materia ma zdolność do absorcpi, absorci, absorpcji – Ha! – emocji z otoczenia i nawet po setkach lat zdolna jest do ich odtworzenia w pełnym spekrtum, sperkt, cholera! No i oglądaliśmy tego kolesia trochę na bani i zacząłem, ja zacząłem, to właśnie ja zacząłem mówić Józkowi, że coś w tym jest, bo jak siedzę na przystanku, to zawsze mnie strzela kurwica, nawet kiedy mi się nie śpieszy, tak jakby te wszystkie uczucia wkurzonych i śpieszących się ludzi osiadały niczym tumany kurzu na metalowej powierzchni ławeczki, żeby później przy byle wiaterku unieść się nad nią i nasycić powietrze. Tak właśnie ładnie to powiedziałem, tak ładnie, że się wzruszył i poszedł do domu najwidoczniej wstydząc się łez. Za to go właśnie lubiłem, ale potem go już nie spotkałem, myślałem, że umarł albo co, dopiero po dwóch latach się okazało, że jednak nie, cały ten czas spędził w laboratorium pracując nad wywoływaniem emocji z materii, a dowiedziałem się o tym z tego samego telewizora, w wiadomościach trąbiono o nowoczesnym rozmawianiu ze zmarłymi. Bo jeżeli uda się uzbierać pełne spektrum – No! – emocji jakiegoś człowieka, to niby tak, jakbyś miał go całego przed sobą, więc szukano przedmiotów należących do zmarłych ludzi, ubrania, zegarki, fajki, ale nic z tego nie wychodziło, zawsze kończyło się na jakimś pojedynczym obrazku, na przykład z butów znajomego zmarłego księdza udało się uzyskać kilka niezłych erotycznych wizji, za to go właśnie lubiłem, zdrowy chłop był. Znalazło to też setki innych zastosowań, na podstawie noża, którym zadźgano Maryśkę z szóstego odtworzono cały przebieg tego dźgania i się okazało, że jej mąż niewinnie zginął w więzieniu, chociaż kiedy sprawdzono jego więzienne ciuchy, okazało się, że wcale nie tak niewinnie, a potem zrobili takie piękne biografie, których nie trzeba było czytać. W każdym razie, było to mało, więc wykopali trupa, a tu pełen sukces! Ciało okazało się zapiskiem całego życia, można było z niego złożyć w kupę całkiem zgrabnego człowieka, a jak się później okazało całkiem niezgrabnego równie łatwo, bo pomyślano sobie, że trzeba ożywić wszystkie najbardziej genialne umysły wszech czasów. No i każda partia polityczna ożywiła sobie zmarłych przywódców, za nasze podatki ożywiano wielkich artystów, filozofów i jak się później okazało rodzinę prezydenta. Było to wszystko bardzo praktycznie zapakowane i dość tanie, mogłeś mieć jednego Einsteina na lekcje fizyki za kilkaset złotych albo Haska do rozmów przy piwie, kiedy się nudzisz, tylko z tym akurat był niewypał, bo Hasek nie mógł pić, a jak tu gadać z kimś przy piwie, kiedy ten drugi nie ma piwa. Ale my i tak głównie oglądaliśmy obrady sejmu, bo wtedy każda partia miała swój własny autorytet, nie musiała się na niego powoływać, mogła go przyprowadzić na obrady i oddać mu głos, to było coś! Kiedyś przyprowadzono zmarłego pradziadka premiera, żeby go skompromitować, bo ten pradziadek to straszny był zabijaka, zdrajca narodu i w ogóle, i ten pradziadek zaczął z mównicy kurwić na zło tego świata, kurwił tak celnie, że zdjęto go z mównicy, a premier został w następnych wyborach prezydentem. Doprawdy wspaniały facet! Wielkich myślicieli i założycieli partii przestano przyprowadzać po kilku próbach, im bardziej który był inteligentny, tym bardziej wyklinał spadkobierców swoich idei za fuszerkę, którą odstawiali. To, czego dokonał Lincoln przed publiką całego demokratycznego świata, jest po prostu nie do powtórzenia, taki efekt bez żadnego przekleństwa! Ach, od nikogo barman się więcej nie nauczył, naprawdę było czuć, że to nie byle pijaki, a wybitne jednostki. Ciekawy był też cykl wywiadów ze wszystkimi czarnymi charakterami historii, w większości bardzo porządni ludzie… Na szczęście szybko tego wszystkiego zabroniono. Bo postęp postępem, ale dobro cywilizowanego świata najważniejsze, czasem tylko jeszcze wspominamy z barmanem te czasy, a on korzystając z tych swoich obwodów próbuje ułożyć prawdopodobne przemówienie Jezusa i takich tam, doprawdy wspaniały facet, ten barman, uwielbiam go!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ceceron · dnia 19.10.2009 08:10 · Czytań: 942 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 8
Komentarze
Usunięty dnia 19.10.2009 21:14
Twój tekst nie jest do końca pozbawiony rozsądku.
Usunięty dnia 20.10.2009 08:50 Ocena: Dobre
Ten tekst mógłby być naprawdę świetny, gdybyś jeszcze trochę nad nim popracował. Mógłbyś go jednak podzielić na akapity i to wcale nie zepsułoby efektu słowotoku.

Nie wiem, czy Ci już mówiłam, że masz naprawdę fajne pomysły. Zostawiam Ci dobry z dużym plusem, bo trochę na minus działa właśnie to, że zostawiłeś tekst w jednej zbitej kupie.
Ceceron dnia 20.10.2009 12:24
Hmm... Zbita kupa... Czytałaś kiedyś "Obsługiwałem angielskiego króla" mistrza Hrabala? Pewien sposób opowiadania, bardzo popularny wśród pijanych ludzi jest taki... "bezakapitowy". Taki był mój zamysł, co oczywiście może się nie podobać i nie poprawia w żaden sposób mojego tekstu. Nad podziałem akapitowym pomyślę.
Dziękuję :)
Usunięty dnia 20.10.2009 14:27 Ocena: Dobre
Hrabala nie czytałam, ale czytałam "Bramy raju" Andrzejewskiego, które składają się z dwóch zdań :) Może masz rację, ale w takim razie po co zrobiłeś dwa akapity? Mogło już być wszystko w jednym. No i jakoś nie pasuje mi ten tekst na początku, bo trochę dezorientuje i nie wiadomo, czy narracja jet pierwszo- czy trzeciooosbowa.
Ceceron dnia 21.10.2009 02:44
Ach, normalnie te zdanie powinno być bardziej wyszczególnione... Tu się trochę formatowanie zgubiło. Hmm... Coś z tym zrobię później. Uznałem, że dwa zupełnie różne tematy zasługują na rozróżnienie. Jest oczywiście kwestia sporna.

PS Capek Karel pisywał formy jednozdaniowe :)
Usunięty dnia 21.10.2009 07:52 Ocena: Dobre
Ale u Andrzejewskiego to drugie zdanie brzmiało "I szli całą noc" ;)

No widzisz, tu mówisz, że akapity są zbędne, a tu jednak wyróżniasz dwa odrębne tematy. Chyba jednak nie jesteś zdecydowany :)
Ceceron dnia 21.10.2009 12:41
Uznałem po prostu, że różnica między treściami obu fragmentów jest zbyt drastyczna. W każdym z nich trzymam się jednego obszaru, w pierwszym opisu barmana, w drugim historii "spirytystycznej science-ficton". Stopniowanie różnic jest niestety dość nieścisłym pojęciem.

Karel Capek:
Ostatni listek na gałązce
Niech żyje życie!
Jack the Nipper dnia 22.10.2009 16:17 Ocena: Dobre
Zasadniczo dobry tekst, który ma jednak pewien feler. Otóż znakomite pomysły czy skojarzenia gina w nim, ponieważ całość jest zbita, a natłok myśli zbyt gęsty. Przypuszczam, ze tak mialo być, no tyle że to nie był dobry zamysł. Te perełki nie są eksponowane, tylko gdzieś giną.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty