Poprawiłam
Miladoro, zadziwiłaś mnie głęboką i jakąż trafną analizą uczucia. Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej, ale mam wrażenie, że trafiłaś w sedno. Pogarda z pewnością jest pochodną litości, która, jako rzekłaś, mdła jest i bez wyrazu. Znacznie bardziej wolę uczucie żalu, niż litości. Żałowanie (kogoś, czegoś), a litowanie się (nad kimś, czymś) ukazuje diametralną różnicę w odbiorze podmiotu. Nie jestem pewna natomiast, jak to się ma do nienawiści, która jest bardzo mocna zarówno w samym brzmieniu słowa, jak i uczuciu. Z tym, że dla mnie jest nie tyle składową pogardy, co odbijającym się echem tych emocji. Pogardę wpasowałabym w hierarchii odczuć na miejsce odrębne, owszem, między litością, a nienawiścią, ale jakby w innym dziale. Pogarda jest specyficzna. I wydaje mi się, że nie bierze się "z niczego". Przeważnie sprowokowana jest (kimś, czymś) dopuszczających się czynów, zasługujących li tylko na pogardę.
Popuskowanie mi daruj, to mój wyraz. Popuszczanie kojarzy mi się, nie wiedzieć czemu, wyłącznie z moczem
a nawet gorzej
Dziękuję za pomoc i opinie dziewczyny!
Hah, przyszedł mi na myśl wyraz "żenada", jaką by można do niego dopasować definicję? Osobiście nie lubię tego wyrazu. W zależności od sytuacji może być "niesmaczny", jak i groteskowy. Niektóre osoby kompletnie nie potrafią go używać.