Być może nawet nie przeczytasz tej wiadomości, ale zrozum, że muszę spróbować. Wybacz mi, błagam, te wszystkie przekleństwa i awantury, 'kurwy' i inne słowa wypowiedziane w gniewie, te nieliczne chwile, gdy pięść była szybsza od myśli. Po prostu czasem bywam rozdrażniony morderczym tempem życia, pracą, zmęczenie odbiera mi rozum, zniewala członki i te niewielkie (przynajmniej u mnie) fragmenty mózgu odpowiedzialne za empatię i współczucie. Wszystkie Twoje próby nawiązania kontaktu jawią mi się wtedy jako czerwona płachta prowokująca do samobójczej szarży. Trajkoczesz nad moim uchem, wyrywasz z nieudanej pseudomedytacji. Nie mam siły Cię słuchać i tkwię gdzieś pomiędzy dźwiękiem Twego głosu a upragnionym spokojem. Zazwyczaj próbowałem zakończyć to jak najszybciej, wybierałem najłatwiejszą drogę. Teraz wiem, że to był błąd. Przecież okazywanie uczuć nie jest złe, nie mogę przed każdym problemem uciekać w odosobnioną krainę snów. Pamiętasz? Rozmawialiśmy kiedyś o tym... Kazałem Ci się nie poddawać w swych staraniach, bo sam nigdy nie zdołam zrealizować własnych marzeń. Próbowałem zastąpić Tobą moje sumienie, moje poczucie obowiązku... To musiało się źle skończyć. Wymagałem cierpliwości mechanizmu zegara zawieszonego wysoko pod niebem. W praktyce z każdym dniem nastawiałem Cię coraz bardziej przeciwko mnie, nikt nie zniósłby takiego traktowania. Nawet Ty... Teraz, kiedy jestem sam, już wszystko rozumiem! Bez Ciebie nie potrafię żyć, niedługo stracę pracę, przestałem już jeść śniadania. Nie mogę normalnie funkcjonować. Wróć! Błagam! Tym razem będę inny, lepszy! Daj mi jeszcze jedną, ostatnią, szansę. Budziku! Wróć!
PS
Ale najwcześniej za 2 godzinki...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Ceceron · dnia 29.10.2009 09:00 · Czytań: 1768 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 11
Inne artykuły tego autora: