Po drugiej stronie - agatka 19xxx - agatka19xxx
Proza » Długie Opowiadania » Po drugiej stronie - agatka 19xxx
A A A

„PO DRUGIEJ STRONIE…”

Był piękny, słoneczny dzień. Sierpniowe słońce obudziło Karolinę, wpadając przez zasłonięte okno. Z ogromną radością i lekkością wstała ona z łóżka i tanecznym krokiem pomknęła do łazienki. Stanęła przed lustrem, uśmiechnęła się i pomyślała: „To już dziś. To dziś jest najpiękniejszy dzień w moim życiu, na który czekałam 32 lata.”
Zeszła na śniadanie, ale nie była w stanie nic przełknąć. Stres i strach przed tym, czy wszystko pójdzie dobrze, odebrały jej apetyt. Wypiła tylko kubek gorącego kakao i poszła do kaplicy, aby się pomodlić. Była tak skupiona, że nie usłyszała cichutkiego głosu księdza, który właśnie się do niej przysiadł.
- To już dziś? – zapytał ponownie.
Ocknęła się, podniosła wzrok do góry i dostrzegła swego przyjaciela, księdza Maurycego.
- O! To ksiądz. Przepraszam, ale…
- Tak, wiem. Modliłaś się o pomyślność w dzisiejszym dniu – przerwał jej ksiądz.
- Dokładnie tak. – odpowiedziała – Z jednej strony nie mogę się doczekać, z drugiej jednak boję się.
- Nie martw się – powiedział kładąc rękę na jej ramieniu.- Wszystko pójdzie dobrze. A teraz muszę już iść, zadbać o to, aby z mojej strony nic się nie zepsuło tego wielkiego dnia.
Chciała mu podziękować, jednak nie była w stanie ubrać w słowa swojej wdzięczności. Uśmiechnęła się tylko serdecznie, wstała i sama też poszła się przygotowywać.
Godziny mijały bardzo szybko. O 1100, gdy Karolina wróciła do swojego pokoju, zadzwonił telefon.
- Witam Cię Karolino. Jak twoje samopoczucie? – usłyszała przystawiając słuchawkę do ucha.
- Bardzo dobrze, dziękuję siostro Klaro.
- Dzwonię z zapytaniem czy nie potrzebujesz pomocy w przygotowaniach?
- To bardzo miło, że siostra pyta. Chętnie porozmawiam z kimś doświadczonym,
a więc czekam z herbatką.
- Dziękuję, zaraz będę.
Odłożywszy słuchawkę poszła do kuchni, aby nastawić wodę na herbatę. Karolina mieszkała bardzo blisko klasztoru więc wiedziała, że siostra Klara zjawi się u niej za kilka minut. Gdy nakładała ciasteczka na porcelanowy talerzyk, rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi jej mieszkania.
-Otwarte! – krzyknęła z kuchni – Proszę usiądź, zaraz będzie herbata.
- Nie rób sobie kłopotu. Nie mamy zbyt dużo czasu, musisz się przebrać.
- Zdążymy – powiedziała pewnie Karolina, donosząc siostrze Klarze herbatę. - Chciałabym abyś mi opowiedziała coś o swoich święceniach.
- Nie potrafię tego opowiedzieć, to zbyt trudne, aby ubrać w słowa co wtedy czułam. Za kilka chwil sama poczujesz co to znaczy.
- Tak, ale chciałabym wiedzieć czego mam się spodziewać i być do tego przygotowaną.
- A propos przygotowania, wstawaj! Pomogę ci się ubrać.- zarządziła siostra Klara.
Karolina posłusznie odłożyła filiżankę i zaprowadziła gościa do drugiego pokoju, gdzie już czekał na nią świeżo wyprasowany strój.
Po kilku chwilach, była już gotowa. Razem z siostrą pośpiesznym krokiem wyruszyły do Kościoła. Do klasztoru zaczęły się schodzić rzesze wiernych, w tym jej rodzina
i przyjaciele. Karolinę nie opuszczało zdenerwowanie. Była tak podekscytowana, że
w pewnej chwili poczuła, jak jej nogi robią się miękkie, jakby były z waty. Usiadła na moment. Poczuła, że traci kontakt z rzeczywistością. Przestała słyszeć dźwięki muzyki dobiegające z chóru. Świat wirował jej przed oczami, wyczuwała zapach świec i kadzidła, po czym osunęła się z krzesła na zimną posadzkę zakrystii. Długotrwała reanimacja sióstr otrzeźwiła ją, dzięki czemu można było rozpocząć ceremonię święceń zakonnych. Karolina jednak nie przyznała się, że nadal źle się czuje. Wciąż kręciło jej się w głowie i była nie
w pełni świadoma. Nie chciała jednak niczego przerywać i zdecydowała, że wyjdzie przed ołtarz właśnie tego dnia – piętnastego sierpnia.
Jak się później okazało nie był to do końca dobry wybór, gdyż Karolina nie czuła się
w pełni obecna na mszy św. Nie tak to sobie wyobrażała. Zawsze pragnęła, aby w tym dniu rozważyć każde słowo przysięgi, całym sercem poczuć te emocje towarzyszące całej uroczystości i zamianie w prawdziwą zakonnicę. Podczas tej transformacji chciała poczuć duchowy kontakt z Bogiem. Tak się niestety nie stało. Pytana, po zakończeniu obrzędów, jak się czuje, czy jest szczęśliwa, nie potrafiła odpowiedzieć. Była jakby zahipnotyzowana. Chciało jej się płakać, gdy tak patrzyła na siebie stojącą w czarnym habicie w gronie niczym nie odróżniających się od niej sióstr. Dotąd promieniująca radością, zarażająca uśmiechem kobieta, teraz obojętna i zamyślona stała pod murami Kościoła. Jej oczy pełne blasku
i nadziei stały się pustymi, zaszklonymi łzami narządami. Kłamała, że to wzruszenie i łzy szczęścia, a nie ból spowodowany tym, że nie mogła całą sobą uczestniczyć w swej przemianie. Długo nie mogła dojść do siebie.
Po kilku dniach została przeniesiona do podwarszawskiego zakonu. Tam rozpoczęła nauczać w szkole religii. To codzienne przebywanie z dziećmi od nowa wypełniło jej życie radością i uśmiechem.
Pewnej wrześniowej nocy sen całego miasta przerwał niesamowity hałas silników
i karabinów. Podeszła do okna i zobaczyła łańcuchy niemieckich samolotów zrzucających bomby i pociski na pogrążone snem miasto. To wojna – pomyślała. Bez namysłu wzięła do ręki różaniec i zaczęła się modlić.
Od tego dnia życie siostry Karoliny pełne było strachu. Ponieważ nie mogła uczyć religii w szkole, prowadziła tajne spotkania z dziećmi w sali przyklasztornej. Wiedziała, że to co robi, jest bardzo niebezpieczne i rozumiała jakie niesie konsekwencje, ale nie mogła pozwolić, aby hitlerowcy odebrali Polakom wiarę. Wiedziała, że nadejdzie taka chwila, kiedy ci ludzie będą pragnęli zniszczyć ufne serca jej rodaków.
Czwartkowe popołudnie, było właśnie tym dniem, którego siostra obawiała się najbardziej. Podczas, gdy ona w ukryciu prowadziła swoje wykłady, na zewnątrz rozległ się straszny huk i łomot. Tylko czekała kiedy rozgniewana i pełna nienawiści banda oprawców wpadnie, aby ją pojmać. Przestraszona wybiegła z sali, zamykając w niej bezpiecznie dzieci, gdy nagle wyrósł przed jej oczyma wysoki esesman. Odepchnął ją na bok, tak że upadła na kolana, uderzając głową w ścianę. Sam wywarzył drzwi, za którymi znajdowali się cicho skuleni, wystraszeni uczniowie. Wykrzyczał głośno jakieś niezrozumiałe niemieckie słowa, złapał za włosy leżącą zakonnicę i zaciągnął ją do swojej furgonetki.
Długo szamotała się z nim, jednak była bezsilna wobec jego mocy. Spodziewała się najgorszego i jej przeczucia się sprawdziły. Niemiec wyrzucił ją z samochodu i postawił przed bramą z napisem „Arbeit macht frei”. Nie rozumiała jeszcze co znaczą te słowa. Nie wiedziała też po co ją przywiózł właśnie tu. Szybko jednak zrozumiała całą tą sytuację, gdy to została obdarta z habitu, ubrana w szary, brudny kostium i umieszczona w ciemnej celi.
Życie w obozie niczym nie przypominało zakonnej beztroski. Karolina, pochodząca
z dobrego domu, nie zaznała nigdy ciężkiej pracy. Z dnia na dzień jej delikatne ręce i twarz pokrywały się ranami, odciskami i brudem. Ponownie utraciła radość życia, a na jej ustach nie gościł już uśmiech. Jak się okazało, nie była jedyną pojmaną zakonnicą. W tym pomieszczenie, do którego ją wrzucono, zamieszkały również dwie inne siostry: Barbara
i Maria. Wieczorami, gdy już umęczone po całodziennej pracy wracały na swoje drewniane prycza, długie chwile poświęcały na wspólną modlitwę i rozmowy. Któregoś dnia wpadły na pomysł rozpoczęcia walki z wrogiem. Wierząc w boską pomoc szerzyły religię w całym obozie. Sprzeciwiały się wykonywaniu obowiązków dla wysłanników szatana. Odporne na ból i cierpienie wszczęły akcję protestu wobec wyzyskowi i nieludzkiej pracy, co oczywiście nie spodobało się faszystom.
Protest sióstr nie trwał jednak długo. Odporne na obelgi i poniżanie nie sądziły, że może być jeszcze gorzej. Pewnego dnia, gdy Karolina i Maria leżały wycieńczone na swoich łóżkach, do celi weszła ich współwięźniarka. Była cała poobijana, miała porozdzierane ubranie, z oczu płynęły gorzkie łzy, obmywające skrzepniętą krew z jej twarzy. Drżącym krokiem przekroczyła próg celi i upadła na ziemię.
- Barbaro! Co się stało? – pytały przerażone, starając się podnieść ranną.
Przez kilka chwil nie była w stanie nic odpowiedzieć.
- To Niemcy! – wydusiła z siebie, po czym straciła przytomność.
Szybko została przetransportowana do obozowego szpitala. Karolina i Maria czuły, że niedługo one też znajdą się w takiej sytuacji jak Barbara. W obozowych murach śmierć goni śmierć, a zło i nienawiść spotkać można na każdym kroku. Właśnie dlatego pewnej nocy Maria i Karolina uzgodniły, że muszą się stąd wydostać. W tym celu uciekły z celi i w świetle księżyca ruszyły, aby zbadać solidność ogrodzenia. To Maria pierwsza podjęła się tej próby
i chciała wspiąć się na jedną z beczek, gdy rozległy się głośne strzały karabinu. Z każdym kolejnym, opadała powoli na kałuże własnej krwi. Nie było tam już Karoliny, która postanowiła ratować swoje życie i ukryła się w krzakach. Po chwili, gdy było już cicho, podbiegła do siostry, sprawdziła jej tętno, lecz Maria już nie żyła. Z płaczem odmówiła tylko kilka modlitw i z samego rana udała się do szpitala, aby oznajmić Barbarze tą smutną nowinę. Wchodząc, zastała tylko puste miejsce, wolne łóżko. Wybiegła na korytarz i zapytała pielęgniarki:
- Gdzie jest pacjentka z tej sali?
- Przykro mi, zmarła wczorajszej nocy. – oznajmiła jej kobieta.
Karolina czuła jak ziemia ustępuje jej spod stóp. W ciągu jednej nocy straciła dwie bliskie jej sercu osoby, którym mogła się zwierzyć, wypłakać, powiedzieć jak jest jej źle. Została teraz sama, bezsilna, bez nadziei na lepsze jutro. Przydzielono ją do najostrzejszych prac, które nawet dla mężczyzn były za ciężkie. Przestała jednak protestować, gdyż wiedziała jaki los ją czeka. Chciała jeszcze żyć, dlatego pracowała w lesie, nie sprzeciwiała się. Zajmowała się przenoszeniem grubych konarów drzew, które były tak ciężkie, że niejednokrotnie upadała pod ich ciężarem. Odmrożone ręce i nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Z dnia na dzień czuła się bardziej wycieńczona.
Zawsze o zmroku zwartą grupą wracali z lasu do obozu. Tego wieczoru Karolinie udało oddzielić się od reszty. Zboczyła w ciemną ścieżkę, której nikt inny wcześniej nie widział. Czuła, że może jej się udać uwolnić. Nie słyszała strzałów w jej kierunku, nie dochodziły do jej uszu żadne wulgarne słowa, nikt jej nie gonił. Poczuła się coraz bardziej szczęśliwa. Nie była pewna czy za krzakiem, za zakrętem lub za nią nie czai się jakiś Niemiec zaprogramowany do tego, żeby zabijać, gwałcić i mordować, ale szła przed siebie. To wiara prowadziła ją jak najdalej od tego okropnego miejsca. Im więcej kroków stawiała, tym czuła się coraz bardziej silniejsza. Wiedziała, że jeśli tylko da radę, jeśli starczy jej sił, to wróci do swojego klasztoru. Taka myśl dodawała jej skrzydeł. Zaczęła biec głębią lasu, aż nagle coś pociągnęło jej nogę i upadła. Na szczęście była to tylko pułapka na dziką zwierzynę. Karolina starała się uwolnić z ucisku tych sideł, gdyż jej noga coraz bardziej krwawiła. Wierzyła jednak, że poradzi sobie z tym żelazem. Modląc się, czuła coś jakby deja vu. To było takie samo uczucie jakiego doznała podczas święceń w Kościele. Straciła czucie w nodze, powoli opuszczała ją świadomość szamocząc się z pułapką. Zatopiona w kałuży krwi czuła jak uchodzi z niej życie. Zrozumiała, że nie jest w stanie dalej uciekać. Przed oczami widziała siebie w habicie, stojącą przed ołtarzem, czy uczącą dzieci i młodzież. Jednak najważniejszym było dla niej to, że dostrzegała w sobie szczęśliwą i oddaną zakonnicę, która choć tak krótko, ale wiernie służyła Bogu.
Wymęczona całym tym zdarzeniem Karolina, wiedziała, że nadszedł kres jej dni. Czuła, że niemożliwa byłaby udana ucieczka z obozu zagłady. Mogła tylko cieszyć się z tego, że umiera sama, nie rozstrzelali ją, nie skonała z głodu, ale odchodzi pełna wiary, że trafi wreszcie do miejsca, którego potrzebuje. Opadając na ziemię, zdołała uczynić jeszcze tylko znak krzyża i oddała duszę Bogu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
agatka19xxx · dnia 15.11.2009 11:08 · Czytań: 500 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Izolda dnia 15.11.2009 22:08
Rozleciał Ci się tekst w kilku miejscach. Wyedytuj i sklej rozsypane zdania.
Niby jest poprawnie i właśnie tylko tyle. Choć wybrałaś trudną tematykę nie zostałam porwana, poruszona i nic takiego się nie stało, żebym mogła coś zganić lub pochwalić.
Nie mam zastrzeżeń do stylu, rażących błędów nie zauważyłam.
Nie mogę się zdecydowaać co do oceny, więc pozwól że pozostawię bez.
waikhru dnia 16.11.2009 21:38 Ocena: Przeciętne
Pewnie nie będę obiektywna, bo nie lubię tego rodzaju tematyki.

Za dużo się tutaj dzieje. Zbyt szybko przychodzą zwroty akcji. Zakonnica jest w szkole, słyszy bomby i stwierdza "To wojna" - tak jakby mówiła: "Będzie padać". Wg mnie ta reakcja jest nieprawdziwa, wręcz komiczna. Nagle bach! i jest w obozie. Tutaj znowu migawki: inne zakonnice, dwa zgony, ucieczka, śmierć we wnykach.

Takie teksty powinny porywać, burzyć spokój, wyciskać łzy i tym podobne rzeczy. Ten tutaj nie robi niczego. Ot tak, po prostu jest.

Ode mnie - przeciętne plus.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
gitesik
10/04/2024 18:38
przeczytać tego wiersza i pozostawić bez komentarza. Bardzo… »
gitesik
10/04/2024 18:32
Trochę ironiczny wydźwięk ma ten tekst, jak na mój gust to… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty