„Margaryna czy masło?” - podtytuł
Nie uważam, żeby wypowiedź w tym temacie szczególnie mi do szczęścia była potrzebna. Jednak sprowokowana zostałam do wypowiedzi przez pewną Izoldę. Ciągle nie wiem, czy ona jest z rasy Izold Złotowłosych czy Izold o Białych Dłoniach? W każdym razie obie rasy Izold nie miały szczęścia. A może w swym nieszczęściu jednak miały szczęście, ponieważ po pierwsze poznały Tristana, a po drugie stały się sławne po wsze czasy? Ważna jest perspektywa. Wszystko zależy od dupy siedzenia – jak głosi współczesna maksyma (dodaję, aby uwypuklić w czym rzecz). Inna sprawa, że muszę powrzucać parę wulgaryzmów. Cicho, sza – to taka podpucha. Cenzorzy myślą, że moja prowokacja kryje się w „dupie” - czyli w brzydkim wyrazie. Dzięki mojej przebiegłej strategii nie zwracają uwagi na właściwą prowokacje i przepuszczają większość tekstów. Informatyczny system od wulgaryzmów wyłapie cztery litery, czyli cztery dupy i ... cenzor ma z głowy. Już pewien jest istoty prowokacji i do dziesięciu dup na stronie przepuszcza artykuł.
Czyli formalności prowokacyjne załatwione. Można przystąpić do meritum.
„Margaryna czy masło?” zadałam pytanie stare, może nie jak świat, ale znane. Odpowiedź jest banalna. Zależy kto płaci. Zarówno za badania naukowe, ich interpretację jak i za reklamę. Nie ma, co roztrząsać dalej i rozdzierać szat. Fakt faktem. Ludzie ludziom zgotowali taki los. Jedni drugimi manipulują. Żadne przepisy prawa tego nie zmienią. Jedyny ratunek to moralność i etyka wypływająca z wnętrza jednostki – tylko ona mogłaby cokolwiek zmienić – wiem, wiem jestem naiwna jak dziecko.
Przechodzimy niezbyt płynnie do problemu ojca. Czy ojciec jest niezbędny do prawidłowego rozwoju dziecka? Cóż za trywialne pytanie, oburzyłaby się Izolda o Białych Dłoniach i prawdopodobnie współczesna Izold Jasnowłosa również. Rzekłyby, że „tak”. Tristan usłyszawszy, iż panie zwą się Izoldy, uśmiechnąłby się spojrzawszy łagodnie i zgodziłby się z nimi.
Cudownie jest dziecku przebywać w towarzystwie mężczyzny dobrego, mądrego, kochającego, szlachetnego, pomocnego, czułego, odpowiedzialnego, chętnego do zabawy i rozmowy. Taki duży prawdziwy przyjaciel. W tym miejscu się zgadzam. Każdy życzyłby sobie takiego idealnego przyjaciela. Aby mieć takie życzenie nie potrzeba być od razu dzieckiem.
Tyle, że tacy mężczyźni stanowią promile w całej masie mężczyzn złych, głupich, wulgarnych, podłych, tchórzliwych, leniwych, nieczułych, milczących, preferujących własne rozrywki oraz stosujących przemoc fizyczną i psychiczną. Występowanie jednej z wymienionych negatywnych cech powoduje często, że obecność ojca w życiu dziecka i matki nie czyni ich życia szczęśliwszym. A wręcz przeciwnie.
Zwróćcie uwagę teraźniejsze Izoldy Złotowłose i Izoldy o Białych Dłoniach, czy aby ktoś wami nie manipuluje. Czy ktoś nie próbuje wam wmówić, że za wszelką cenę musicie starać się o ojca dla waszych dzieci? Kolejna demagogia i propaganda. Powiadam - nie musicie być już tragicznymi bohaterkami na miarę średniowiecznej legendy.
W dawnych czasach mężczyźni zajmowali się wojnami (nie było ich przez kilka lat), pracą w polu, rzemiosłem, polityką i ogólnie wieloma sprawami. W każdym razie nie zmieniali pieluch dzidziusiom, nie śpiewali kołysanek i tak dalej. W pewnym wieku dziecko posyłane było na nauki, stosowne do planowanej roli w społeczeństwie. Dla mężczyzny z epok poprzednich ważny był zasadniczo tylko fakt, czy ma dziedzica. Nie zajmował się niańczeniem dzieci i wysłuchiwaniem pacholich rozterek egzystencjalno- emocjonalnych. Nie chcę już wyciągać armat, ale w dawnych czasach pełnego człowieczeństwa odmawiano nie tylko ludziom o czarnej skórze, kobietom, a także właśnie dzieciom.
Dziś dzieci posyłane są do szkół oraz na zajęcia dodatkowe. Poza tym mają do dyspozycji wiedzę z czasopism, telewizji, internetu. Mogą zaspokoić głód informacyjny i poznać różne postawy, role życiowe. A że mają czasem problemy, każdy je ma. Są potrzebne, by czuć że się żyje. Tyle, że jedne martwi fakt, że w ciągu dnia usłyszały tylko cztery komplementy, a inne że cztery razy zostały popchnięte na ścianę.
Drogie Izoldy. Znam wiele dzieci samotnych matek. Ich dzieci płaczą tylko przez to, że nie mogą codziennie chodzić do McDonald'sa.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
tulipanowka · dnia 18.11.2009 23:51 · Czytań: 744 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: