Podróżowanie zbiorowymi środkami komunikacji posiada oczywiście sporo wad, ale zalet równie sporo. Atutem jest możliwość kontemplacji, zastanowienia się nad własnym życiem, gdyż w innych okolicznościach, gonitwie dnia codziennego, brakuje na to czasu. Drugą ważną zaletą jest obserwacja zachowań innych ludzi, a trzecią podstawową - relaksująca obserwacja przez okno. Wad nie wymieniam, ponieważ jako przedstawicielka narodu narzekaczy musiałabym zapisać kilka stronic (a nikomu nie chciałoby się tego czytać – banalnego narzekania).
***
Pewnego dnia w pewnym mieście do pewnego tramwaju na pewnym przystanku wsiadła pewna para. Wsiedli tylnymi drzwiami i stanęli w końcowej części wagonu. Nie była to pora tak zwanego szczytu, dlatego wszyscy pasażerowie zajęli miejsca siedzące (innymi słowami nikt nie stał i nikt nie siedział tyłem do kierunku jazdy). Ten element jest szczególnie ważny z tego względu, że pasażerowie czuli się z jednej strony zażenowani, a z drugiej zaciekawieni, dlatego też nikt nie obejrzał się do tyłu, żeby zaspokoić ciekawość wyglądem tej pewnej pary.
Co by nie mówić wścibstwo, podsłuchiwanie, czy też górnolotnie - zainteresowanie drugim człowiekiem, jest cechą wspólną większości ludzi.
On mówił pełnym głosem, żeby przekrzyczeć jej zawodzenie. Ona przez cały czas podróży głośno płakała, szlochała, jęczała.
Z pomiędzy odgłosów rozpaczy pasażerowie pewnego tramwaju wysłuchali następującego dialogu:
- Co jest, Ola? - zaczął mężczyzna.
- Nic do mnie nie mów – z płaczem odpowiedziała.
- Ale o co ci chodzi? - dopytywał się.
- Wyzwałeś mnie - łkała. - Człowiek, którego myślałam, że kocham, tak mnie potraktował.
- Ja też musiałem znosić twoje humory.
- Ale ja ciebie nigdy nie wyzywałam.
- Odprowadzę cię na autobus.
- Idź sobie do innej. Daj mi tylko na bilet do Trzebnicy i nic więcej od ciebie nie chcę.
- Nie dam ci pieniędzy.
- Wiesz, że nie mam, ale ... jak nie to nie. Poradzę sobie.
- Pojedziemy razem do Trzebnicy.
Ja nie chcę. Mam swój honor. Idź sobie do innej.
- Ola przestań. To ja już nic nie mogę powiedzieć, nie mogę marudzić, ... wszystko musi mi się podobać?
- Możesz marudzić, ale nie musisz mnie wyzywać. Ja ciebie nigdy nie wyzywałam.
- Ale ty popsułaś...
- I dlatego musiałeś mnie wyzywać? A byłeś jedyną osobą, którą kochałam. Idź sobie do innej.
- Musiałem zapłacić za naprawę. Co ty myślisz, że wszystko jest za darmo?
- To już koniec. Wyzwałeś mnie. Ja ciebie nigdy nie wyzywałam. Chcę wrócić sama do Trzebnicy. A ty nawet nie chcesz mi dać na bilet.
- Pojedziemy razem do Trzebnicy. Zachowuj się.
- Ja się dobrze zachowuję.
- Niekoniecznie.
- Taak? Idź sobie do innej, tam będzie ci lepiej.
- Ola przestań. Uspokój się. Robisz tragedię z niczego.
- Ale ty mnie wyzwałeś. Ja ciebie nigdy nie wyzywałam.
- Mamy szansę zdążyć na autobus do Trzebicy. Żeby tylko ten tramwaj nie jechał jak starożytna lokomotywa.
Melodramat skończył się wraz z przystankiem docelowym dla tej pewnej pary.
Nareszcie wszyscy pasażerowie mogli zaspokoić ciekawość wyglądem temperamentnej i hałaśliwej pary. On był wielkim i straszliwie tęgim mężczyzną w wieku około dwudziestu kilku lat. Twarz miał szpetną z kilkoma większymi krostkami. Ona była niską dziewczyną z tłustymi, zmierzwionymi włosami koloru nijakiego. Lekko powłóczyła jedną nogą. Ubrana była marnie, w ortalionową kurtkę, których nie nosi się od lat.
Pewien pasażer pomyślał – ile w tej niepozornej dziewczynie temperamentu, ile emocji ... ciekawe jak się pieprzy?
Pewna pasażerka pomyślała – chodzę systematycznie do kosmetyczki, fryzjera, pedikiurzystki, odkładam na operację plastyczną, modnie się ubieram, dbam o wygląd, a krępuję się wypomnieć mężowi jego zdrady. A ta nijaka dziewczyna odstawiła tragedię za jedno wyzwisko.
Pewien inny pasażer pomyślał – w ludzkim tłumie tłumi się własne uczucia, emocje. Pierwszy raz widzę, żeby ktoś urządził taką scenę w tramwaju, w miejscu publicznym. Nawet w filmach bohaterowie bardziej się hamują.
Pewien jeszcze inny pasażer pomyślał – po co ten facet tyle dyskutował i nadskakiwał temu koczkodanowi?
Inna pasażerka pomyślała – głupia dziewczyna, powinna rzucić tego wrednego tłuściocha, który ją wyzywa – a wiadomo, że ludzie o ile się zmieniają, to zawsze na gorsze. Potem będzie ją pewnie bił.
Jeszcze inna pasażerka pomyślała - dziewczyna rycząc przy facecie poniża się, pokazuje, że jej zależy. Daje facetowi za dużo satysfakcji.
A kolejny pasażer pomyślał – nigdy nie sądziłem, że słowa mogą mieć dla kobiety tak wielkie znaczenie. Może gdybym na to wcześniej wpadł nie musiałbym rozstać się ze swoją narzeczoną?
Drobna staruszka pomyślała – pomodlę się za tą parę, gdyż musi łączyć ich wielka miłość. Mimo szpetoty zewnętrznej oni są najpiękniejszymi ludźmi jakich ostatnio widziałam.
Mocno dojrzały mężczyzna pomyślał – ale oni się darli. Odstawili istny cyrk. Niektórym się wydaje, że tylko oni są na świecie i wszystko im wolno. Hołota!
Pasażer bez szalika nic nie pomyślał, ale z uwagą przysłuchiwał się i nawet w czasie jazdy nie wysłał ani jednego smsa. W jego sercu pojawiła się drobna rysa.
Tylko jeden młody pasażer nic nie poczuł – przez cały czas miał słuchawki na uszach.