W taką ciszę... - valdens
Proza » Obyczajowe » W taką ciszę...
A A A
- Zostaw! - krzyknęła Kasia, ale pilot był już w mojej ręce.
- Co zostaw? - odburknąłem przełączając na dwójkę.
- Dawaj go!
I w tym momencie nasze dłonie zetknęły się na pilocie.
Jakże obrzydliwy był to dotyk, i jak nie na miejscu - jak zetknięcie szczura z ropuchą.
Pomyśleć, że trzy lata wcześniej marzyłem o tym, by podała mi dłoń.

Odpuściłem. Natychmiast wyrwała mi pilota z ręki i z powrotem przełączyła na Polsat. Akurat kończyły się reklamy.
- Jak chcesz oglądać mecze, to sobie kup telewizor... - A potem zaczęła wypominać, że ten jest jej i tak dalej.
Telewizor rzeczywiście był jej, bo wzięła go z domu, ale ani pralki, ani kuchenki, ani lodówki nie wzięła z domu. Ja to wszystko kupiłem, a ona korzystała!
- Kurwa, no i ten serial dla idiotek! - Właśnie się zaczynał.
- Sam jesteś idiotą, pijaku! Umyj sobie zęby, jak do mnie mówisz.
- Spierdalaj! - I wyszedłem do przedpokoju.
- No. I idź sobie pograć w te swoje gierki, dzieciaku. - Doścignęło mnie szyderstwo na progu drugiego pokoju.


Na ten akurat mecz kupiłem sobie trzy piwa - Warka Strong. Teraz w siatce były już tylko dwa. Wydawać by się mogło, że już i tak nie potrzebne, ale nic bardziej mylnego. Na takie nerwy przydałyby się jeszcze ze dwa albo trzy więcej - co najmniej. I tak właśnie, powolutku, wpadałem w alkoholizm.

Włączyłem komputer. Nic innego mi nie pozostało. Butelka i komputer - jedynymi przyjaciółmi - od kiedy żona stała się wrogiem. A kiedy się stała? Nie dziś, nie wczoraj. To działo się stopniowo.

Myślę, że zaraz po ślubie, kiedy w naszym M2 zaczęła kręcić się pralka, kiedy lodówka zaczęła świecić pustkami, a kosz pod zlewem śmierdzieć śmieciami - proza życia.
Nie to jednak było najgorsze. Najgorszy był brak dziecka, które miało się przecież pojawić najdalej rok po ślubie. Tymczasem mijał już drugi rok i nic. Zaczynały się docinki o moją męskość, a w odpowiedzi na to, równoprawne przecież, wątpliwości co do jej kobiecości.
Tak oto spirala nakręcała się i oddalała nas od siebie. Nie było już najmniejszych szans na dziecko. No chyba, że z kimś obcym.

Mało tego - nie było nawet widoków na psa. Nawet najmniejszego kundla. Mam alergię, więc znów moja wina.


Otworzyłem piwo, włączyłem komputer i kliknąłem w ikonę gadu-gadu.

Ja> czesc kika
Kika> hej dziubku
Ja> masz jakieś plany na dziś?
Kika> hmm raczej nie. a co?
Ja> może byśmy się spotkali?
Kika> na żywo!!??
Kika> a co ci się stało!?
Ja> nic się nie stało. jest piątek
Kika> no ale hmm... ale dziś? musiałabym no wiesz...
Kika> ale mnie zaskoczyłeś!
Kika> :)
Ja> to jak?

Sięgnąłem po piwo i zanim wziąłem łyka...
zgasło światło!
W jednej chwili zrobiło się cicho i zupełnie ciemno.

- Ocho - usłyszałem głos Kasi z "dużego" pokoju. - Światło wyszło.
Odstawiłem piwo po omacku na biurku i wstałem.
- I to chyba na całym osiedlu - kontynuowała żona, wyglądając przez balkonowe okno.
- Darek, w kuchni są chyba świece. Ale ty i tak ich nie znajdziesz.
A ja byłem już w kuchni, już ich szukałem, i rzeczywiście miałem dość mroczne pojęcie, gdzie one mogą być. Podejrzewałem, że w którejś z szuflad przy kuchence, bo tam je kiedyś widziałem i tam właśnie próbowałem je wymacać.
Kasia już stała koło mnie i także szperała w szufladach. I wtedy nasze dłonie spotkały się, znów się spotkały i byłoby tego już za wiele, gdyby nie to, że TEN dotyk był jakiś... inny.
Trzymałem rękę na jej dłoni, a ona trzymała w niej świecę.
- Pierwsza! - wykrzyknęła radośnie, przysiągłbym, że głosem sprzed trzech lat.
Dotyk trwał za długo, podejrzanie, więc odsunąłem rękę.
Strzelił zapalnik, rozpalił gaz w kuchence. Od niego Kasia odpaliła świecę. Że też wcześniej nie pomyślałem, żeby włączyć palnik! Wtedy nasze ręce nie spotkałby się... Człowiek traci rozum, kiedy znika elektryczność!

Staliśmy naprzeciwko siebie, długo - za długo jak na zwykłe okoliczności. Myślałem, czy świeca, która płonęła teraz między nami, przywodziła jej na myśl to samo, co mnie.
Ja myślałem o ognisku, na którym się spotkaliśmy pierwszy raz. Wtedy ogień, który dzielił nasze spojrzenia, był dużo większy, ale ten blask w oczach jakże podobny!

- I co teraz? - szepnęła.
- Co teraz?
- Nie mamy drugiej świecy. Będziesz siedzieć po ciemku?
- A może ty...
- O nie mój drogi...
- Wiem, wiem, ty kupiłaś świecę - zażartowałem ironicznie.
Kasia wybuchnęła śmiechem.
- Chodź do pokoju. - zaprosiła po chwili.
I podążyłem jak ćma za światłem, przedziwnie wesoły i niezwykle pijany, jak na jedno piwo - nawet jeśli reklamuje się je, jako "mocne".


Usiedliśmy razem, przy szklanym stoliku. Kasia ułożyła ręce na kolanach i westchnęła. Pewnie i jej w głowie kłębiły się teraz pytajniki i niewiadome: "O czym tu teraz rozmawiać? Czy siedzieć i nie rozmawiać? Czy głupia świeca to powód, by rozmawiać?"

- Mam pomysł - rzuciłem.
- Pomysł?
- Tak. Tylko się nie śmiej - ostrzegłem niby groźnie.
Już zaczęła się śmiać.
- Nie śmiej się. Obiecaj.
- Ok, ok. Nie będę - zapewniła.

Wyszedłem do przedpokoju. Po omacku otworzyłem dużą szafę i zagłębiłem się w jej wnętrzu.
Po chwili stanąłem na progu pokoju z gitarą w rękach.

Kasia parsknęła, ale natychmiast zakryła usta ręką i przestała. Pamiętała, co obiecała.
Spoglądała teraz to na mnie, to na gitarę.

- Poczekaj. Ja też mam pomysł - odezwała się w końcu.
Chwyciła świecę wraz z talerzykiem, na którym była przylepiona, wstała, weszła na środek pokoju i ustawiła talerz na dywanie.
- Siadaj. - Uśmiechnęła się i ukucnęła na ziemi. - I zaśpiewaj mi.
Znów zakryła usta dłonią, ale raczej nie śmiała się.

Chwilę później pudło rozbrzmiało dźwiękami strojenia, a kiedy wszystko już było w porządku, poszedłem po piwo - dla żony i dla mnie - i zaczęło się.
Lady Pank, Led Zeppelin, Perfect...

- A teraz... - zaczęła kombinować, kiedy skończyłem grać "Nie płacz Ewka". - Hmm... nie wiem... O! Wiem... Teraz: "W taką ciszę." - Podskakiwała na dywanie niczym mała dziewczynka. - No weź...

Nie widziałem problemu.

- Nie o uśmiech mi chodzi
Bo się śmiałaś nie raz
Ale o to, co kiedyś otworzyło się w nas

Coś co przyszło tak szybko
I przeszło jak wiatr
Czego właśnie najbaaardziej mi brak...

Przerwałem na łyk piwa.

- Ej! Daleeeej! Ejjjj! - krzyczała. - W taką... ciszę... - śpiewała.
- Śpiewaj, co dla mnie zrobisz!

Odstawiłem piwo i znów chwyciłem gitarę.
- W taką... ciszę... wszystkie gwiazdy na nieeebie wyliczę
Ciebie... wołam... ale cisza i pustka dookoła.

- Ojej - wymówiła, gdy skończyłem. - Wiesz co Darek?
- Co?
- Jeszcze raz. Od nowa. Proszę.

I poszło od nowa. Tym razem śpiewaliśmy już razem:
- W taką... ciszę
Wszystkie gwiazdy na nieeebie wyl

I wtedy zapaliło się światło, włączył się telewizor, a w drugim pokoju zaskrzeczała drukarka.
Gitara brzmiała głupio. Przerwałem.

Kasia wstała, wyprostowała się i przetarła oczy. Podeszła do stolika, wzięła pilota...
wyłączyła telewizor i zgasiła światło.


Trzydzieści trzy tygodnie później przyszedł na świat Damian - nasz syn.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
valdens · dnia 12.11.2007 13:01 · Czytań: 1559 · Średnia ocena: 4,6 · Komentarzy: 19
Komentarze
lina_91 dnia 12.11.2007 14:18 Ocena: Bardzo dobre
Niezle :). Pare przecinkow chyba sie minelo z celem i poczatek nie za bardzo, ale calosc - nawet, nawet ;). zeby tak bylo w zyciu... Ciekawe tylko, jakie zycie bedzie mial syn zrodzony z takiej chwili zapomnienia, namietnosci... Czy jego rodzice beda potrafili sie dogadac?
Kabuki dnia 12.11.2007 14:50 Ocena: Bardzo dobre
Opowiadanie absolutnie realistyczne...Oprócz tego dziecka linko, jest pokazane w nim coś o wiele ważniejszego...
Mianowicie, jak bardzo postęp może podzielać...jak bardzo przez niego, najbliższe osoby mogą stać się dla siebie"obce".

Dawniej ludzie nie mieli tylu udogodnień i może dzięki temu ludzie doceniali siebie, swoje związki...przysięga" aż śmierć nas nie rozłaczy" była częsciej dotrzymywana.
Dzisiaj zazwyczaj wygląda to niestety tak jak w powyższym opowiadaniu...
To co ma nam ułatwiać życie... tak naprawdę wiele utrudnia i psuje... Coś co miało dodać nam wolnego czasu, który moglibyśmy podzielić z bliskimi, tak naprawdę nam go odbiera...

Czlowiek chyba sie gdzieś zagubił...:uhoh:

Valdens dobra robota, praca która wywołuje refleksje...i o to chodzi...

Pozdrawiam :)
valdens dnia 12.11.2007 15:33 Ocena: Świetne!
Hmm muszę się do czegoś przyznać. Napisałem to dziś w nocy na chybcika zasugerowany tą specyficzną atmosferą, kiedy znika światło. W sumie nie zastanawiałem się nad głębszymi przesłaniami. Często tak mam, że najpierw piszę, a potem patrzę, co z tego wyszło. Heh lubię tak samego siebie zaskakiwać, bo rzeczywiście teraz widzę, że można to różnie interpretować :)
Właśnie wymyśliłem jeszcze inną interpretację niż Kabuki (ale nie mówię, że o to mi chodziło):
Czy można to zrozumieć tak, że zdarzają się w życiu takie dziwne, magiczne chwile, kiedy wszystko można naprawić?
I myślę linka, że to mniej ważne, czy im się później ułożyło, czy nie, bo to już inny temat. Chodzi przede wszystkim o to, że dostali taka szansę. Zrozumieli coś, czy nie - pozostanie tajemnicą, choć wierzę, że tak. To dlatego zrobiłem tak wielce optymistyczne zakończenie :)

P.S.
Opowiadanie chciałbym zadedykować Mirkowi Breguła - wokaliście, twórcy tekstów, kompozytorowi i założycielowi grupy Universe.

Byłeś zbyt wrażliwy na nowoczesność. Niech to będzie moja świeczka na Twoim grobie.
MarcinD dnia 12.11.2007 22:06 Ocena: Świetne!
Powiem brzydko, kuwa. A bo podchodziłem do pisania komenta do tego tekstu tak chyba z n-razy. I jakoś tak za żadnym razem nie mogłem napisać nic konkretnego. Może i są tam jakieś błędy czy coś, nie wiem, nie znalazłem bo i nie szukałem. Nie o to chodzi tutaj w tym tekście, przynajmniej jak dla mnie. Naprawdę piękną świeczkę zapaliłeś, Valdens. Chylę czoła.
fantasja dnia 12.11.2007 23:29
fabuła z "mody na sukces" to jeszcze można tolerować ale to że całe opowiadanie opakowane jest pospiesznie w starą gazetę miast kolorowych okładek...
pozdrawiam aha- jedno miejsce zasługuje na uśmiech- "warka strong"
amavel dnia 12.11.2007 23:34 Ocena: Świetne!
Piękne:) Z życia wzięte... - na nowo odkrywają smak dawnych dni, kiedy tak bardzo dbali.. :) Klimat cudny, czytając o ognisku od razu zrobiło mi się ciepło.. no i jeszcze świeca, gitarka...:) "Podskakiwała na dywanie niczym mała dziewczynka"... Bardzo romantycznie się zrobiło..
milla dnia 14.11.2007 13:08
valdens ja nie wiem, ile TY masz lat, ale doprawdy trzeba byłoby przeżyć poważny zwizek lub małżeństwo, żeby umieć oddać właśnie tą obcość, tą wręcz nienawiść, wrogość dwojga wczesniej bliskich sobie ludzi. Niechęc do dotyku, do rozmowy, warczenie na siebie. BArdzo, bardzo realistyczne. Dobrze się czytało, mimo, że napisane na łapu- capu.
lina_91 dnia 15.11.2007 11:56 Ocena: Bardzo dobre
I zeby napisac taka bajeczke? Valdens, nic do Ciebie nie mam, ale jak na prawdziwe zycie to za duzo tu optymizmu
Wiktor Orzel dnia 15.11.2007 14:20 Ocena: Bardzo dobre
Zacznijmy od tego..otworzyłem notatnik i... błędów nie znalazłem :p

Przechodząc do treści;

Opowiadanie bardzo ciekawie skonstruowane. Można je w sumie podzielić na 3 logiczne etapy: nienawiść, nadzieja, spełnienie ;)

Oczywiście można się przyczepić do tego, że obraz jest nieco wyidealizowany, ale nikt nie może zaprzeczyć, że taki sytuacje mają miejsce..Nikt nie może powiedzieć, że czasami nie odczuwał czegoś podobnego, tylko za sprawą kilku gwiazd na niebie, ciszy i sentymentalnego spokoju.

Podoba mi się i to bardzo :)

P.S mam w domu 2 płyty zespołu Universe..pamiętam jak jeszcze u mnie była rozgłośnia radiowa, to właśnie piosenki tego zespołu leciały dosyć często :)
valdens dnia 15.11.2007 17:59 Ocena: Świetne!
linka, ja zdaję sobie sprawę, że modne są dziś różne thillery, tragedie i mroczki...
Wiem, że dla większości czytelników byłoby bardziej "cool", gdyby Kasia świecą wydźgała Darkowi oczy, a potem zawyła do księżyca. Nie podoba mi się jednak taka moda. A jeśli ktoś ma taki problem, że zawsze i koniecznie potrzebuje silnych bodźców, to tylko mu współczuć.
lina_91 dnia 16.11.2007 14:15 Ocena: Bardzo dobre
Kochany Valdensie, ja nie holubuje thrillerow i tragedii, ale Twoja historia, aczkolwiek napisana poprawnie i z 'pieprzykiem', nie razi szarym zyciem albo raczej inaczej: dostrzegli swoje bledy, dostali druga szanse i ok - ale brak zakonczenia wprowadza mnie tutaj w sfere pytan: co dalej? udalo im sie? czy ten ich dzieciak, zrodzony w chwili namietnosci, musi codziennie wysluchiwac klotni i wyzwisk?
widzisz, o czym mowie?
valdens dnia 16.11.2007 14:29 Ocena: Świetne!
nie znam odpowiedzi kochana Linko :)
lina_91 dnia 17.11.2007 19:22 Ocena: Bardzo dobre
A ja, wiesz co, chyba Cię przeproszę :). Jak zwykle, potraktowałam wszystko zbyt osobiście i, niestety, poniosło mnie. Też chciałabym wierzyć, że zrozumieli. Pozdrawiam cieplutko
Caroline dnia 18.11.2007 13:45
Kurcze jestem w szoku. Powaznie mówie, tym bardziej ze jak doszła do tego momentu jak siedzieli razem na podłodze rzy swiecy, która była "imitacja: ogniska przypomniało mi sie cos z mojego życia. Bardzo podobna sytuacja. Tak sie zruszyłam (+ te moje wspomnienia) ze az mi łzy staneły w oczach.
Prawda koniec był troszke zaskakujacy aczkolwiek nie mowie ze zły :] I podzielam również zdanie Kabuki.
Refleksje na pewno we mnie wzbudził ten tekst.
Ps. takie prace na chybcika czasem sa najelpsze ;]
Świetne Valdens naprawde swietne, jestem pod wrazeniem :D
Pozdrawiam Cię tu własnie teraz przy wszytkich heheh ;)
kasia123258 dnia 25.11.2007 21:48 Ocena: Świetne!
Dawno nie czytałam czegoś podobnego ... To jest wspaniałe nie dość że wciąga , to jeszcze daje nam do zrozumienia parę kwestii . Pozdrawiam ..
DamianMorfeusz dnia 11.02.2008 22:00 Ocena: Bardzo dobre
Siedzę sobie przy kompie (jak prawie każdego popołudnia i wieczora po pracy..., no chyba że piję :)), czytam to i czuję, jak mnie w okolicach serca ściska. Nie, żeby romantyzm jakiś, czy tkliwość, to pewnie po kawie, mam tak drugi raz, muszę iść do lekarza w końcu :bigrazz: Powaga.
Wracając do tekstu - trzy sprawy, trzy skojarzenia.
Jakiś rok-dwa temu miałem trudny okres ze swoją dziewczyną, obecnie narzeczoną, i miałem straszną potrzebę umówić się z kimś innym, tak dla odmiany, dla zemsty, na czacie, czy z którąś z koleżanek z gg, już prawie, prawie dogadałem się ze swoją byłą przez smsy na spotkanie... Później się poprawiło ;)
A w sierpniu 2007 przyjechałem na dłuższy weekend do Polski - i powiem Wam, że to był magiczny weekend, strasznie romantycznie żywy, układało nam się cudownie, wspólny czas, rozmowy, żadnych kłótni czy marnowania dni. Są takie chwile, że piękny jest świat :D I przekonałem się, że to zależy tylko i jedynie od nas, nam po prostu szkoda było tracić wspólne chwile, bo nie wiadomo było, kiedy znów przyjadę.
I trzecia sprawa - wyrzuciłem z pokoju telewizor dawno temu, za bardzo wciągały mnie seriale i wieczorne filmy, strata czasu. Ale z kolei internet mnie połknął :) Tzw. "nie mam czasu" się u mnie pojawiło - tyle spraw czeka na mnie, łącznie z pisaniem, że aż strach. Gdzie sport? moja nauka angielskiego? czytanie? wyprawy i robienie zdjęć?
I za to pobudzenie wspomnień - kolejny bardzo dobry ;)
ginger dnia 02.05.2008 22:45 Ocena: Świetne!
Uwielbiam się wzruszać, uwielbiam szczęśliwe zakończenia (bo wierzę, że dziecko jest szczęśliwym zakończeniem), podoba mi się romantyzm, refleksje przyjdą później, kiedy już będę leżeć w łóżku i nic mnie nie będzie rozpraszać.
A po tym, co wcześniej przeczytałam, nie spodziewałam się tego po Tobie;) Szukam dalej czegoś, co mnie zaskoczy...
lina_91 dnia 07.06.2009 15:06 Ocena: Bardzo dobre
Po raz kolejny czytam ten tekst... Jeszcze niżej chylę czoło ;)
JaneE dnia 17.04.2010 11:18 Ocena: Świetne!
Jak niewiele trzeba, aby ludzie stali się sobie obcy, i jak niewiele aby znów poczuli to co kiedyś ich łączyło.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę jak bardzo prawdziwe jest to co napisałeś.
Laptop męża w jednym pokoju, telewizor/komputer żony w drugim. W ilu domach właśnie tak jest. Wydaje się, że wszystko jest super, że nadal jesteśmy związkiem, a jednak z każdą chwilą, z każdym kolejnym kliknięciem w klawiaturę, przełączeniem programu oddalamy się od siebie. Nie ma czasu na rozmowy, na wymianę emocji.
Wciąż otacza nas hałas, a miłość aby mogła przetrwać potrzebuje właśnie ciszy. Trzeba zgasić światło, gdy nie jest na to jeszcze za późno.
Tym tekstem zmusiłeś mnie do przemyślenia kilku spraw. Dzięki Valdens.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty