mogłem czuć się ponad
stałem obiema nogami depcząc jego twarz
tors, ręce, nogi
leżał, nie mówiąc nic prawie, lekko sycząc
czułem smutek i żal do siebie,
że tak stojąc wgniatałem go w podłoże
podświadomość szeptała jednak mi,
że to on triumfuje nade mną
mimo swej bezradności
bezwględnie z uporem wykonywał swój plan,
nadarmnie mogłbym deptać, tupać, skakać
odseparowanie niedostępne.
postanowiliśmy się napić,
ot tak, by przełamać lody
rozgrzewało me ciało, a on też
pozornie stawał się cieplejszy
alkohol rozwiązuje języki
podobno
milczał wciąż - zimny bez serca,
cham nawet nie potrafił wybuchnąć śmiechem
gdy upadałem jak bezpardonowo podłożył mi nogę,
nie jestem z tych obrażalskich,
chwiejnym krokiem ruszyłem po kolejne
butelki
a leń jak leżał tak leży
piliśmy
piliśmy
wypiliśmy.
obudziły mnie wrzaski
szamotał sie z jakąś wytapetowaną blondyną
słaby był
uciekał darmozjad z kopem w dupę na drogę
a ta siksa z kwiatkami w dłoniach
i z bananem na twarzy
podeszła, szturchnęła
- wstawaj moczymordo - ryknęła
gdybym nie śmierdział to by ze mną została.
"Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty..."
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
krzone · dnia 02.01.2010 12:18 · Czytań: 1365 · Średnia ocena: 3,25 · Komentarzy: 12
Inne artykuły tego autora: