Czekając na żywych - iska36
Proza » Historie z dreszczykiem » Czekając na żywych
A A A
Pokój wreszcie zaczął przypominać miejsce, w którym można zamieszkać. Okna przeglądały się w wyglądających nieśmiało zza chmur promieniach słońca. Czystością lśniące szyby, śnieżnobiałe firanki upięte fantazyjnymi kokardami w jaskrawoczerwonym kolorze nadały pomieszczeniu odmienny wygląd. W rogu pokoju, w sąsiedztwie starego pieca o rzeźbionych, czerwonych kaflach ustawiła bujany fotel. W skąpej wyprawce , jaką wyniosła z rodzinnego domu znalazła białą, włochatą narzutę. Wykorzystała ją do pokrycia wygodnego znaleziska. Efekt był zaskakujący, stary, zniszczony mebel nadał pokojowi romantycznego i mieszczańskiego klimatu.
Gdyby jeszcze udało się wydobyć antyczny sekretarzyk częściowo zasłonięty rozmaitymi, niepotrzebnymi klamotami. Zaczeka z tym na przyjście Dawida.
Po raz kolejny otworzyła kopertę, wygodnie usadowiona na nowym nabytku, analizowała słowo po słowie: „dotykasz poczujesz, zapragniesz zostać – odejdziesz”. Żadnej logiki nie potrafiła odnaleźć w tym zdaniu. Jeśli dotykasz, a dotyk sprawia ci przyjemność , zrozumiałe, że odczuwasz satysfakcję, doznajesz pozytywnego uczucia i chcesz aby trwało więc zostajesz. Musi chodzić o coś co z gruntu jest dobre stąd określenie „zapragniesz zostać”, a jak do tego pragnienia ma się dodane po pauzie „odejdziesz”. Niejasne i nie do rozgryzienia, zwyczajnie bezsensu, zupełnie jak teorie freudowskie.
„Powinnam odpocząć” - pomyślała. Kilka dni z dala od absorbującej całkowicie historii pozwoli nabrać dystansu i ochłonąć. Rozważała dokąd mogłaby się udać. Może odwiedzi ojca, niemożliwe nie zniesie widoku jego nowej żony, o czym niby miałaby z nią rozmawiać. Odebrała jej matce męża i doprowadziła do całkowitego rozpadu rodziny. Odchodząc zabrał mamie najważniejszą umiejętność jaką może posiadać człowiek, zdolność do okazywania uczuć.
Pogrążona w rozmyślaniach uświadomiła sobie, że zaledwie pięćdziesiąt kilometrów na wschód mieszka jej babcia. Ostatnio widziała się z nią na pogrzebie siostry, ale zawsze okazywała jej iście matczyne ciepło i zrozumienie. Tak, to dobry pomysł, bardzo chętnie odwiedzi babkę.

Rozdział IV

Miała rację, Dawid zaniemówił na widok zmian, jakie wprowadziła w mieszkaniu.
- Nie wierzę, jak tu miło i przytulnie. Natalka, to było arcytrudne zadanie, ale udało ci się. Rewelacja. - Podszedł do dziewczyny i jakby w nagrodę pocałował w policzek – Nie mogę wyjść z podziwu – dodał.
- Jeszcze tylko chciałabym tu...- wskazała dłonią wolną przestrzeń przy oknie - ...wstawić sekretarzyk, stoi tam taki – tym razem wykonała gest w stronę zamkniętych drzwi - ale sama nie dam rady go wyciągnąć.
Wydobycie staroświeckiego biurka przysporzyło trochę pracy, natrudzili się zanim udało się wygrzebać je zza całej masy bezużytecznych gratów. W efekcie opłacało się, mebel był tak unikatowy, że zapewne niejeden kolekcjoner chciałby mieć taki w swojej kolekcji.
Mocno stylizowane nogi utrzymywały matowy, ciemny blat przykrywany do połowy szerokości, półokrągłą nadstawką, która po rozłożeniu układała się w półki na książki, czy zeszyty. Sekretarzyk zabudowany od przodu, zamykanymi na niewielki kluczyk drzwiczkami o mosiężnych okuciach w każdym rogu i wykonaną z tego samego metalu, głową orła na środku każdego ze skrzydeł.
Ustawili znalezisko pod oknem, Natalia oczyściła mebel przy pomocy mleczka do pielęgnacji wyrobów z drewna i zaczęła ustawiać rodzinne fotografie. W bezbarwnej antyramie, na bodaj najważniejszym miejscu, ulokowała zdjęcie wykonane za życia jej siostry.
Byli na nim we czwórkę, ona siedząca ojcu na kolanach i matka trzymająca za rękę około ośmioletnią śliczną blondyneczkę.
- To moja siostra, Iwona - rzuciła od niechcenia i poprawiła fotografię
- Masz siostrę i nic nie mówisz – Dawid podniósł zdjęcie chcąc się przyjrzeć - podobne nawet byłyście wtedy, a teraz? – Odłożył fotografię na miejsce.
- Ona nie żyje - popatrzyła w okno – umarła dawno temu.
- Wybacz kochanie, nie wiedziałem – podszedł do dziewczyny i pochwycił w objęcia – przykro to słyszeć, przepraszam.
- Masz jakieś nowe wieści o Patryku – zagadnęła, zręcznie zmieniając temat - rozmawiałeś może z panią Ludmiłą?
- Żadnych zmian, ciągle śpi.
- Pomyślałam, że wyjadę na kilka dni, muszę ochłonąć i przemyśleć wszystko, sfiksuję jeżeli nie oderwę się od tego choćby na moment - przesunęła dłonią po policzku chłopaka i uśmiechnęła się lekko – mam nadzieję, że nie będziesz zły?
- Wolałbym, żebyś nie jechała sama nigdzie, ale skoro musisz, to niech tak będzie, tylko pamiętaj codziennie masz do mnie dzwonić.
Spodobało jej się podejście Dawida, myślała, to dobry znak, jego reakcja dowodziła, iż zależy mu na niej.
- Przed wyjazdem jednak, chciałabym odwiedzić chłopca.- Dodała .
- Dobrze, pójdziemy kiedy zechcesz.
- Najlepiej zaraz, chciałam wyjechać jutro z rana - obdarzyła go spojrzeniem, z którego można było wyczytać niezwykłą troskę .

Ponownie nacisnęła dzwonek u ciężkich, metalowych drzwi.:
- Chciałabym wejść do pacjenta o nazwisku Koziński, Patryk Koziński.
- Kim pani jest dla dziecka? – Usłyszała nieznajomy głos po drugiej stronie
- Jego opiekunką, przyszłam w odwiedziny.
Tym razem nie było żadnych pouczeń, typu odwiedziny tylko dla członków rodzin, czy coś w tym stylu, drzwi po prostu otworzyły się przed nią.
Powoli zbliżała się do łóżka chłopca, nieśmiało pochyliła się by odgarnąć z drobnego czoła grzywkę.
- To moja wina, że się tu znalazłeś, wiem, to przeze mnie. Jak mogę ci pomóc? - szeptała dziecku do ucha ciągle głaskając jasne włosy: - Co mam zrobić?
Żadnej reakcji, nie poruszył się, nie otworzył oczu, nic. Leżał zupełnie bez ruchu. Usiadła na stołku stojącym przy łóżku. Czekała sama nie wie na co, miała tak wielką nadzieję, że gdy wreszcie uda jej się wejść do Patryka nastąpi przełom.
Niestety, rozczarowanie kolejny raz przebiło serce, nie stało się zupełnie nic. Tylko odgłos dobiegający z monitora zmienił swój rytm, szybkie dotąd uderzenia zwalniały nieco, by ponownie przyśpieszyć i znów osłabnąć. Nierównomierne bicie serca zaniepokoiło dziewczynę, w drugim końcu sali zauważyła pielęgniarkę układającą medykamenty w szklanej szafce, natychmiast zawołała ją :
- Siostro, siostro coś się dzieje z Patrykiem.
W jednej chwili kobieta dobiegła do łóżka dziecka, spojrzała w monitor, elektrokardiogram wywołał błyskawiczną reakcję. Pielęgniarka chwyciła za telefon :
- Doktorze, proszę na OIOM, mamy tachykardię u dziecka – ponownie spojrzała w monitor i zaczęła odczytywać parametry – saturacja trzydzieści jeden, tętno pięćdziesiąt, ciśnienie sześćdziesiąt na czterdzieści.- Proszę opuścić salę! – krzyknęła do Natalii.
Dziewczyna nie była w stanie zrobić kroku, wcisnęła się w kąt pokoju i wtuliwszy w ścianę patrzyła na ludzi, wbiegających kolejno do dziecka. Całkowicie nagi leżał obczepiony rozmaitymi kabelkami, krzyki i widok podrywającego się pod wpływem wstrząsów elektrycznych ciała chłopca, przypominały jej ostatnie chwile spędzone przy siostrze.
- Czas zgonu.... - usłyszała z oddali. Stwierdzenie wywołało prawdziwy atak rozżalenia i wściekłości.
- Nie ! - krzyczała - Nie jeszcze ! Spróbujcie, proszę ! – wołanie już nie brzmiało jak prośba, to było rozpaczliwe błaganie o litość. Osunęła się na podłogę, zanosząc płaczem, przeraźliwym zawodzeniem i ledwie słyszalnym nawoływaniem „pomóżcie mu” obdarzała każdego z osobna opuszczających już pomieszczenie, w którym na jej oczach skonał Patryk. Jeden z mężczyzn podszedł do niej i wcisnął w rękę tabletkę, każąc połknąć ją, po czym podał szklankę do połowy wypełnioną wodą:
- Może się pani z nim pożegnać - pomógł Natalii podnieść się z podłogi i trzymając wciąż pod rękę podprowadził do łóżka. Patryk nadal wyglądał jakby spał, tylko lewa ręka bezwładnie zwisała z łóżka. Chwyciła dłoń i ułożyła wzdłuż ciała. Koniuszki palców zaczęły już sinieć, ale wciąż był dość ciepły. Pochyliła się, by złożyć ostatni pocałunek na czole dziecka, a gdy to uczyniła spojrzała w dół, pod łóżkiem leżał mały, zgnieciony kawałek gazety, podniosła go i rozprostowała. Jej oczom ukazało się znane już zdjęcie z lokalnego tygodnika, na którym po raz pierwszy zobaczyła chłopca.
Wrzask, usłyszała krzyki dobiegające zza drzwi, to była matka Patryka w towarzystwie pani Ludmiły i starszej zapłakanej kobiety,.

ROZDZIAŁ V

Turkot przemieszczającego się po szynach pociągu przywoływał na myśl ostatnie uderzenia serca chłopca. Pośpiesznie otarła łzy ociekające po policzkach i wbiła wzrok w szybę. Krajobraz zmieniał się jak w kalejdoskopie. Lasy ciągnące się wzdłuż całej trasy przejazdu, pomimo jesieni nadal ociekały zielenią, tylko przenikające gdzieś między nimi łąki pokrywała słomkowa barwa. Nizinny teren przerywały pochowane w gęstwinie pagórki obczepione drzewami. Widok mógłby stanowić niezły kąsek dla artysty chcącego uwiecznić go na płótnie.
Kilkanaście stacji miała już za sobą, jeszcze zaledwie dwie i będzie u celu podróży.
Stacja, a raczej mały przystanek przywitał dziewczynę ogromnym napisem : Maciejowice. Poczuła nagły przypływ sił i energii, niezwykle swobodnie poczuła się w tym miejscu. Dokładnie tak samo jak przed laty, kiedy razem z rodzicami i siostrą przyjeżdżała tu na wakacje. Cisza i nienaruszona przez człowieka natura, były sprzymierzeńcem dziewczyny. Pomimo upływu czasu, osada nie zmieniała się w jakiś istotny sposób. Na skrzyżowaniu wciąż ta sama przydrożna kapliczka z niegasnącymi nigdy zniczami i Panną Niepokalaną w błękitnej sukience, przepasanej białą szarfą. Przystanęła na chwilkę, tak jakza czasów kiedy jeszcze odwiedzała babcię. Tuż za figurką droga rozchodziła się na dwie strony, jedna prowadziła do serca wsi, druga - typowo leśna dróżka - wiodła do kolonii z zaledwie trzema domami. Podłoże przeorane koleinami pokaźnych rozmiarów, stanowiło dość trudny teren do przebycia, niejednokrotnie musiała wchodzić na obrzeża lasu, aby ominąć olbrzymie kałuże. Genialny widok dostojnych dębów i chylących się brzóz, dywan rozpostarty u korzeni z mieniących się różnymi kolorami liści działał jak eliksir leczący zranione uczucia i ten zapach świeżości, niedający się porównać z najdroższymi nawet perfumami. Niesamowity spokój, przerywany od czasu do czasu tak miłym dla ucha świergotem leśnego ptactwa. Zbliżała się do końca misternej alei, gdzie najzwyklejsza polana udzieliła swej gościnności dwóm gospodarstwom. Jedno z nich należało do babci Natalii.
Weszła na podwórze, stary drewniany dom przywrócił momentalnie wspomnienia z dzieciństwa. Białe okna jak wtedy obstawione podłużnymi donicami z kwiatami. Przed domem ta sama ławeczka, na której całe wieki temu przesiadywała seniorka. Po prawej stronie wciąż stała stodoła z częściowo już dziurawym zadaszeniem, pozbawiona wrót o ścianach podpartych wielkimi palami.
Na środku obejścia niezmiennie stała ta sama studnia. Nim do niej dotarła w drzwiach dostrzegła niską, przygarbioną kobiecinę z kwiecistą chustką na głowie i długim płaszczu. Kobieta przyglądała się uważnie, jednak dopiero, gdy Natalia znalazła się tuż przed nią rozpoznała ukochaną wnuczkę :
– O Boże ty mój, Boże dziecko moje, Natalunia, kochana - babcia rzuciła się dziewczynie na szyję, szlochając - moje dziecko - w spracowane dłonie ujęła twarz wnuczki i składała pocałunki pośpiesznie, jakby bojąc się, że ta za moment zniknie.
- Babciu, nie płacz kochana, jestem tu - pocieszała staruszkę tuląc się jak małe, przelęknione dziecko. - Tak się cieszę, że tu jestem - powiedziała całując w rękę krewną.
- Chodźmy do domu, zmarzniesz mi dziecinko - tak dawno nie słyszała tego wspaniałego, łagodnego głosu. Tak wiele lat minęło od czasu kiedy ostatni raz doświadczyła babcinego ciepła.
Standard wiejska izba z piecem w centralnym miejscu. Nieco z boku stół i trzy krzesła, obrus wydziergany na szydełku, na środku mały wazonik z bukietem plastikowych kwiatów. Dalej, przy ścianie przedwojenny kredens, a nim kryształowa misa z kolorowymi, sztucznymi owocami i poustawianymi równiutko filiżankami na białych spodkach. Nad drzwiami wyjściowymi wciąż wisiał duży drewniany krzyż z konającym Jezusem.
- Opowiadaj dziecko, opowiadaj babce jak ci się wiedzie? Jak mama, czy daje sobie radę jakoś? - Podstawiła dziewczynie szklankę z gorącą herbatą w wiklinowej podstawce i talerzyk wyłożony kilkoma kanapkami z pasztetem swojskiej roboty - A najpierw się posil i wtedy powolutku wszystko babci opowiesz, kochana moja - pogłaskała dziewczynę po głowie z czułością, po czym usadowiła się na jednym z krzeseł.
- Nie jestem głodna babciu - odpowiedziała.
-Jedz moje dziecko, musisz zjeść żeby zapomnieć o trudach podróży.
Starsza pani nie mogła oderwać oczu od wnuczki. Olbrzymią niespodziankę sprawiła jej swoim przyjazdem, lata mijały staruszce w samotności z dala od najbliższych. Często myślała dlaczego odsunęli się od niej, co spowodowało, że stała się zupełnie obca dla własnej córki i wnuczki. Nigdy przecież żadnej z nich nie skrzywdziła.
Starała się jak mogłaby jedyne jej dziecko miało porządne wychowanie i wykształcenie, to przecież w życiu było najważniejsze.
Matka Natalii odsunęła się od wszystkich wraz ze śmiercią najstarszej córki.
- Mama nie doszła do siebie, babciu. Odkąd tata się wyprowadził nie można było się już z nią dogadać. - Usiłowała w skrócie przekazać relację z ostatnich lat. - Wyprowadziłam się więc, teraz mieszkam sobie kilka ulic dalej i przynajmniej nie muszę znosić widoku kolejnego jej narzeczonego.
- Musisz zrozumieć matkę dziecko, straciła Iwonkę, serce rodzicielki nie jest w stanie pogodzić się z takim losem. - Babka podparła się o blat starego stołu i niezwykle łagodnym tonem tłumaczyła:
- Bozia tak urządziła świat, że dała ludziom cykl życia. Dziewczynki dorastają, stają się matkami, później babkami. Przychodzi czas kiedy dzieci żegnają rodziców i to jest naturalna kolej rzeczy, ale kiedy ten cykl zostaje naruszony i odchodzi najpierw dziecko, matczyne uczucia z bezgranicznej miłości przechodzą w nieustający ból, który każdego dnia z coraz większą siłą przewraca do góry nogami wszystkie wartości jakimi się kierujesz. Niszczy dobro i ogarnia cię pod postacią rozżalenia i wątpliwości, a co najgorsze nie umiesz przestać pytać dlaczego. - Słowa przepełnione były miłością i troską, mądrość przemawiała do Natalii ustami babci.
- Kocham cię babciu, tak bardzo za tobą tęskniłam – wtuliła się ponownie w staruszkę i wybuchnęła niepohamowanym płaczem.
- Już dobrze dziecinko, już dobrze - głaskała dziewczynę jak małe dziecko.
- Babciu - odezwała się nieśmiało - mam problem, straszny problem - spojrzała na staruszkę, jej oczy rozszerzyły się, a twarz nabrała rumieńców.
- Wiedziałam - odpowiedziała babka - tej nocy przyśniłaś mi się, miałaś brudne buty i umazane ręce, wiedziałam, że coś niedobrego się dzieje - pokiwała głową, jakby chciała przytaknąć sama sobie - mów Natalko, no opowiadaj.
Przeszły do pokoju, a usadowiwszy się na dużych, wygodnych fotelach Natalia rozpoczęła opowieść, zaczynając od pierwszego dnia w wynajętym mieszkaniu, babcia nie przerwała jej ani razu wsłuchując się uważnie w każde zdanie, na koniec dziewczyna wyjęła z torebki kopertę znalezioną w pudełku i kawałek zgniecionej gazety, który wypadł Patrykowi w chwili śmierci.
- A najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że kilka dni przed śmiercią Iwonka dała mi rysunek i powiedziała, że to moja rodzina - ponownie sięgnęła do torebki, na ławie położyła kartkę złożoną na cztery części.
Niezgrabnym ruchem drżącej ręki kobieta uniosła kartkę i rozłożyła, jej oczom ukazał się niezwykle zagadkowy widok. Na rysunku zobaczyła mężczyznę w kapturze bez twarzy, stojącego za plecami kilkuletniego dziecka, które klęcząc na kolanach zwrócone jest w stronę zamkniętych drzwi. Dalej tuż za drzwiami napis czerwoną kredką RATUNKU i zarys wołających ust. Na samej górze w prawym rogu wyraźna postać Natalii z książką w ręku i widoczny tytuł: „Czekając na żywych”. Na samym dole kartki tuż obok wielkich drzew cztery domy przypominające bloki mieszkalne, a pomiędzy nimi stara dwupiętrowa kamienica.
- Tak, czasem tak bywa - babka odłożyła rysunek na ławę, tym razem sięgając po kopertę - przeczytaj, dziecko co tu napisane, bez okularów jest mi ciężko.
- Dotkniesz, poczujesz, zapragniesz zostać – odejdziesz. – Recytowała z pamięci - Zamilkniesz, płacz nie zagłuszy wspomnienia. Powrócisz zimną nocą, samotna i zapomniana jak ja, by zasnąć. Poszukaj w sobie, znajdziesz odpowiedź. - Popatrzyła ponownie na babcię - jaką odpowiedź babciu, nie znam nawet pytania i nie wiem co zrobić, by je poznać.
- Dawniej - rozpoczęła opowieść staruszka - gdy byłam jeszcze bardzo młodą dziewczyną, tu w tej wsi, mieszkała kobieta, ludzie mówili, że oszalała. Kiedyś, gdy wracałam od koleżanki zaczepiła mnie i zapytała czy długo szli za mną. Odpowiedziałam jej, zgodnie z prawdą, iż nikt za mną nie szedł. Spojrzała zdziwiona i przecząco pokiwała głową po czym dodała: „ Nigdy nie ufaj temu co widzisz, swoją pewność opieraj tylko na tym czego nie potrafisz dostrzec”. Przestraszyłam się i uciekłam najszybciej jak umiałam. Po powrocie do domu poskarżyłam się rodzicom. Wtedy mój ojciec zawołał mnie do izby i zaczął tłumaczyć. Opowiedział mi historię tej kobiety, a w jego słowach wyczułam ogromny szacunek jakim ją darzył. Okazało się, że nie była wcale szalona, widziała rzeczy jakich inni nigdy nie zobaczą, słyszała dźwięki nieuchwytne dla ucha. Kilka dni później wracałam dokładnie tą samą drogą, jej już tam nie było, ale gdy skręciłam w stronę domu, usłyszałam kroki za sobą, obejrzałam się, w oddali spostrzegłam dwóch mężczyzn, przypomniały mi się słowa kobiety i pomimo iż nie bałam się obcych coś kazało mi biec ile sił w nogach. Biegli za mną i pewnie złapaliby mnie bez problemu tyle, że nie wiadomo z jakiej przyczyny na drodze nagle pojawił się mój ojciec. Tamci zawrócili, na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że zabito córkę gospodarza z pobliskiej wsi, to byli ci sami ludzie.- Spojrzała przekonująco na wnuczkę - Ona nie zwariowała, ona mnie ostrzegła. - Złapała małą, pomarszczoną dłonią za rękę Natalii - Masz dar, córeczko, masz wielkie szczęście, musisz tylko nauczyć się z niego właściwie korzystać i poprawnie odczytywać sygnały, dawane ci przez Niego - w tym miejscu wykonała gest wskazując w górę. - Ten dar stanie się twoim błogosławieństwem albo przekleństwem, wszystko w twoich rękach.
- Babciu, jak to ? A ja wcale nie chcę żadnych mocy, żadnych dziwnych umiejętności, chcę normalnie żyć. Mieć dom, rodzinę i nie mam najmniejszej ochoty aby to o mnie mówili, że jestem szalona.
- Nie masz na to wpływu, dziecko, nikt nie ma, nie nam decydować kiedy zapadnie noc, a kiedy wstanie słońce. - Ze współczuciem zbliżyła się do wnuczki - pora do spania, dziecinko – złożyła pocałunek na czole dziewczyny i oddaliła się.

Cisza. Zbawienny wpływ braku hałasu uspokoił ją. Poranek nastał niezauważenie i pewnie gdyby nie odgłos babcinej krzątaniny w kuchni, spałaby nadal. Tak tu było wygodnie i ciepło, pod puchową kołdrą mogła skryć się cała. Jeszcze chwilkę powyleguje się.
- Już czas wstać, kochanie - babcia przerwała beztroskie lenistwo wchodząc do pokoju - jak kiedyś, kakao czeka na stole i upiekłam twoje ulubione bułeczki.
- Babciu, przecież jest wcześnie, o której musiałaś wstać, żeby to wszystko przygotować? - Zapytała troskliwie.
- Starzy ludzie zawsze wstają gdy tylko zaświta – uśmiechnęła się dobrodusznie - taki los wszystkich babć i dziadków, moje dziecko. Wstawaj, wstawaj – dodała wracając do kuchni.
Zapach świeżych drożdżówek wyzwolił uczucie głodu, wspomnienia z dzieciństwa wróciły na widok zastawionego stołu. Znów, jak przed laty poczuła się niezwykle ważna, pobyt u babci na nowo uświadomił co znaczy mieć rodzinę. Zabierając się za jedzenie pomyślała o Dawidzie, obiecała zadzwonić jak tylko dojedzie do babci. Nie zadzwoniła dotąd, ale jak tylko odejdzie od stołu zatelefonuje.
- A ojciec? Masz jakieś wieści o ojcu - wyrwała Natalię z zamyślenia babka.
- Nie ma pojęcia co się z nim dzieje i chyba nawet nie chcę wiedzieć - odpowiedziała zaskoczona pytaniem. - Słyszałam tylko, że ożenił się wreszcie z tą kobietą.
- Tak też myślałam, mężczyźni - westchnęła ciężko – dziwne czasy, oj dziwne, kiedyś mąż był ostoją dla żony. Zdarzali się czasem tacy, co znudzeni ciągle tą samą kobietą odchodzili do innej, ale to odosobnione przypadki. Mężczyzna był szanowany wtedy, gdy zapewniał swej żonie i dzieciom bezpieczeństwo, spokojny dom i oparcie.
- Teraz też się tacy zdarzają babciu, na pewno są gdzieś prawdziwi mężczyźni, gotowi poświęcić się jednej kobiecie do końca życia. - Obdarzyła babkę wymownym spojrzeniem, w brązowych oczach tak wielka nadzieja się tliła.
- Mówisz jak zakochana dziewczyna, Natalko – odrzekła, obdarzając dziewczynę badawczym spojrzeniem - jesteś po słowie z jakimś chłopcem -zapytała
- Nie rozumiem babciu?
- Czy masz narzeczonego? - wyjaśniła staruszka
- Aha, nie narzeczonego jeszcze nie, mam chłopaka, teraz tak to się nazywa babuniu - zaśmiała się.
- Porządny chociaż z niego człowiek? - próbowała więcej informacji wycisnąć z wnuczki - gorzały nie pije ? Nie krzyczy na ciebie? A najważniejsze czy znasz jego rodziców - zasypywała Natalię lawiną pytań - wiesz mój ojciec zawsze mawiał, a nigdy się nie mylił, że trzeba najpierw poznać rodzinę kawalera, którego chce się mieć za męża. Po tym jak w jego rodzinnym domu odnoszą się do siebie rodzice wzajemnie, możesz dowiedzieć się jak w przyszłości twój mąż będzie się do ciebie odnosił.
- Hmm - dziewczyna zastanowiła się nad słowami babki. – Ciekawa teoria babciu, twój ojciec musiał być bardzo mądrym człowiekiem?
- Był, oj był moje dziecko, twój pradziadek to był święty człowiek.
Natalia wstała od stołu, podziękowała za śniadanie i udała się do pokoju, w którym spędziła noc. Z torby wyciągnęła telefon, na wyświetlaczu zauważyła informację o nieodebranych połączeniach i nieodczytanych wiadomościach. Wszystkie od Dawida, z pytaniami o powody nie odbierania telefonu. „ Zamartwia się biedak” - pomyślała. Wystukała numer na klawiaturze i przystawiła telefon do ucha :
- Witaj Dawid – odezwała się delikatnym głosem.
Po drugiej stronie słuchawki toczył się monolog poirytowanego chłopaka. Głos już nie brzmiał tak łagodnie jak wcześniej, wręcz przeciwnie, podniesionym tonem pouczał dziewczynę.
- Dlaczego krzyczysz ? - Równie nerwowo rzuciła pytanie - Mówiłam ci, nawet nie wyjęłam telefonu, dopiero teraz zauważyłam, że dzwoniłeś. Rozłączyła się i cisnęła telefonem na łóżko, po czym wyszła z pokoju.
Wróciła do kuchni, wypiła jeszcze łyk kakao i pochwyciła kurtkę :
- Idę na spacer babciu - poinformowała seniorkę lekko zdenerwowana.
- Czy coś się stało córeczko? - Babcia natychmiast wychwyciła zły humor wnuczki - Dokąd tak rano się wybierasz ?
- Nic się nie stało, potrzebuję trochę świeżego powietrza, tylko tyle. - Wymuszonym uśmiechem pożegnała się.
Zapatrywała się wysoko, w nieznacznie kołysane wiatrem korony drzew. Przepiękny i relaksujący widok. Przechylały się delikatnie raz w jedną, raz w drugą stronę muskając od czasu do czasu, liście znajdujące się na wierzchołkach sąsiednich drzew. Swoisty taniec miłości – pomyślała. Gdyby drzewa umiały przemówić, ile wartościowych rzeczy mogłyby przekazać ludziom. Niemi świadkowie przeszłych zdarzeń.
Powoli zbliżała się do kapliczki na rozdrożu, która od najmłodszych lat zatrzymywała ją na dłużej. Otoczona niskim, drewnianym płotkiem mieniła się różnobarwnymi kolorami jesiennych kwiatów, składanych u jej stóp przez mieszkańców wsi. Przyglądała się figurze Matki Boskiej, gdy nagle sama z siebie, jakby nie kontrolując się zupełnie, zaczęła przemawiać :
- Czemu tak mi się przyglądasz ? Spójrz, stoję tu sama – podrzuciła ramiona chcąc pokazać własną samotność - i co wam wszystkim z tego przyszło, że daliście mi kartkę, a do czego potrzebowaliście śmierci Patryka ? Słyszysz? Kim ja jestem, albo może powinnam zapytać kim wy jesteście i czego ode mnie chcecie? - krzyczała, a było to rozpaczliwe wołanie i poszukiwanie odpowiedzi jednocześnie. - Nie chcę żadnego daru, nie potrzebuję go. Zostawcie mnie w spokoju!
Zaczęła biec przed siebie, wyboista droga sprawiała, że co chwila potykała się mimo to, biegła wciąż krzycząc :
- Dajcie mi żyć w spokoju i przestańcie odbierać mi wszystko co ważne!
Zatrzymała się na kimś kto właśnie stanął na drodze jej szaleńczej ucieczki. Popatrzyła przed siebie, ujrzała dwudziestokilkuletniego mężczyznę, wysokiego o bardzo śniadej cerze i zadziwiająco czarnych oczach.
- Ależ krzyczałaś, coś się stało? Mogę jakoś pomóc ? - Spytał.
- Nie, nie trzeba, dzięki i przepraszam - odsunęła się na bezpieczną odległość.
- Zabłądziłaś ? Powiedz dokąd się udajesz to wskażę ci drogę.
- Wyszłam na spacer, nie zabłądziłam, mieszkam tam – wskazała koniec drogi za swoimi plecami - u babci.
- No to w porządku, myślałem, że ktoś cię goni albo inny czort, sam nie wiem, jestem Michał mieszkam po drugiej stronie, o tam – wskazał na widoczne z daleka dachy domostw - na samym końcu.
- Miło cię poznać, Natalia - podała rękę na powitanie nowemu znajomemu - ale teraz muszę wracać, babcia pewnie się zamartwia.
- W takim razie do zobaczenia.
Wróciła do domu, spacer zmęczył ją trochę. Opadła na krześle w kuchni, babcia rozpalała właśnie w westfalce.
- Jesteś już, to dobrze zaczynałam się martwić
- Nie potrzebnie babciu kochana, pięknie tu u was, te lasy, to dopiero jest widok, a i poznałam jakiegoś chłopaka, mówił, że mieszka na końcu wsi. - Popatrzyła na babkę, oczekując reakcji.
- Tak, a jak wyglądał ? A może mówił jak się nazywa ?
- Tylko imię podał, wysoki, czarne włosy i takie same oczy, i ciemna cera, a na imię miał Michał.
- A to ci przypadek – krzyknęła niemal kobieta - to wnuk Siwińskiej, tej szalonej kobiety, o której wczoraj ci opowiadałam. Dobre z niego dziecko, miły i uczynny młody człowiek, mieszka w domu swej babki razem z ojcem, znaczy synem Siwińskiej. Jego matka zmarła kilka dni po tym jak przyszedł na świat, a ojciec tak bardzo zatracił się w rozpaczy po śmierci żony, że nawet nie zauważył jak szybko życie mija. Nigdy więc się nie ożenił powtórnie, cały swój czas poświęcił synowi i jak widać opłaciło się. Od roku mniej więcej ojciec Michała nie wstaje z łóżka, a syn przykładnie się nim opiekuje.
- To bardzo ciekawe – stwierdziła Natalia - wyjątkowe poświęcenie najpierw ojca wobec syna, a później syna w stosunku do ojca. Pozazdrościć.
- A najciekawsze jest to, że ten chłopak odziedziczył po babce taki dar jaki tobie dano.
- Co konkretnie babcia ma na myśli ? - Zaciekawiona podeszła do staruszki - W czym ten dar się objawia ? Rozmawia z duchami ? - zaśmiała się.
- Kilka dni po tym jak się urodził, umarła jego mama. Nie mógł nic pamiętać z tego tragicznego dnia, był noworodkiem. Po raz pierwszy opowiedział o śmierci własnej matki, gdy miał może cztery latka. Wszyscy myśleli, że jak to dziecko coś tam usłyszał i powtarza. Jednak potrafił dokładnie przytoczyć słowa wypowiedziane przez nią w dniu śmierci. - Babcia poprawiła chustkę opadającą na czoło - Tak moje dziecko, tak było.
- Dziwne - pokiwała głową Natalia - Ciekawe.
Rozglądała się po pokoju, wczoraj nawet nie zauważyła, że stoi tu telewizor. Nie pierwszej nowości Neptun, dwudziestojednocalowy stał sobie tuż pod oknami na niewielkim stoliku. Prostopadła ściana do tej z oknami ozdobiona była prostokątnym ponad metrowej szerokości obrazem Świętej Rodziny. Mimo chodem podeszła do łóżka, by z torebki wydobyć telefon. Pomyślała o Dawidzie, zaczęła usprawiedliwiać sama przed sobą jego agresywne zachowanie. Musiał się martwić i z tego też powodu nawrzeszczał na nią. Pewnie ona będąc na miejscu chłopaka zachowałaby się tak samo.
Kolejna nieodebrana wiadomość.
„Przepraszam, ale tak strasznie się bałem. Dzwoniłem i dzwoniłem bez skutku, nie wiedziałem co się dzieje. Nie gniewaj się”
Ponownie wystukała numer na klawiaturze, tym razem chłopak znów przypominał tego człowieka, który stał jej się niezwykle bliski.
- Ja też tęsknię, niedługo wrócę i znów będziemy razem. – Powiedziała do słuchawki, kończąc rozmowę.
Wracała wspomnieniami do dnia, kiedy stali się parą. Brakuje jej tego ciepłego dotyku, jego barwy głosu, który dodawał otuchy i pewności siebie. Ten niedosyt sprawiał ból, pustka jaką rodził stawała się nie do zniesienia. Oczywiście, że wolałaby żeby był tu z nią, tyle tylko, iż rzecz nie możliwa do spełnienia.
Wróciła do kuchni, babcia jak zawsze krzątała się przy piecu:
- Może trzeba babci pomóc ? - Spytała
-Odpoczywaj kochanie, odpoczywaj, jeszcze się napracujesz w życiu. Chociaż jeśli masz ochotę, to możesz pójść razem ze mną do wsi, kupimy cukier i mleko, kończy się już – zaproponowała.
- Oczywiście babuniu - odpowiedziała - mam się szykować ?
- No tak, córuniu, już idziemy.
Zbliżały się do osady, sklep znajdował się obok średniowiecznego kościółka. Mieszkańcy spoglądali na dziewczynę podejrzliwie, a każdemu kto zagadnął staruszkę odpowiadała z dumą : „ To moja wnusia „ Sklepik dość dobrze zaopatrzony, stanowił pewnie dla
mieszkańców miejsce nie tylko do codziennych sprawunków, ale również spotkań towarzyskich. Sprzedawczyni oparta o ladę zawzięcie dyskutowała z trzema innymi kobietami w średnim wieku, z pojedynczych słów można było wywnioskować, że przekazują sobie najnowsze plotki o jednej z mieszkanek.
- O pani Winiczowa, gościa pani ma - odezwała się sklepowa
- Wnuczka mnie odwiedziła - pogłaskała Natalię po ramieniu.
- No mogliby częściej panią odwiedzać - rzuciła złośliwie jedna z kobiet obecnych w sklepie - o nas starych to oni zwykle przypominają sobie jak czegoś potrzebują.
- Święte słowa, Stasiu, święte słowa - przytaknęła druga.
- Gadanie - oburzyła się staruszka – chodźmy stąd już – szarpnęła nieznacznie dziewczynę – pleciuchy ! - dodała .
Po wyjściu ze sklepu kobieta odwróciła się do tyłu:
- To tam - wskazała dom z czerwonej cegły, otoczony średniej wysokości płotem .
- Co tam, babciu?
-Tam mieszka Michał z ojcem i tam mieszkała jego babka – ponownie wskazała tym razem na ławeczkę stojącą przed ogrodzeniem - a na tej ławce całymi dniami przesiadywała.
- Rozumiem.
Natalia popatrzyła z uwagą na domostwo, dziwne wrażenie odniosła, jakby już tam kiedyś była. Potrafiłaby nawet opisać chyba jak z bliska wygląda obejście.
- Dzień dobry - usłyszała znajomy głos
-Michał, dziecko, pokazywałam wnuczce gdzie mieszkacie – tłumaczyła zapatrzenie dziewczyny babka.
- Tak, poznaliśmy się dziś rankiem, prawda ? - pytanie skierował do Natalii.
- Prawda – rzekła obojętnie.
-Może nas odwiedzisz chłopcze – zaproponowała seniorka – Natalce pewnie nudno cały dzień ze mną starą.
- Ależ babciu - oburzyła się .
- Ty sobie mów, a ja swoje wiem.
- Mógłbym, czemu nie ?
Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną z pomysłu babci, nie miała ochoty na rozmowę z obcym mężczyzną. Sama nie wiedziała dlaczego tak złe mniemanie o nich miała. Brak wcześniejszych doświadczeń na płaszczyźnie damsko-męskiej powinno w zasadzie powodować większą ufność, a jednak było odwrotnie.
Michał wyglądał na sympatycznego człowieka tyle, że Natalii światopogląd żadnemu z mężczyzn nie pozwalał nadać miana godnego zaufania. Oczywiście wyjątek stanowił w jej odczuciu Dawid. Pokochała tego chłopaka być może za to, że tak bardzo różnił się od niej. Wesoły, roztrzepany nawet, nigdy niczego nie odkładał do jutra, bezpośredni i gotowy na poświęcenie. Całkowicie inny od niej, skrytej, małomównej i ostrożnej w kontaktach z ludźmi. Jego jedynego potrafiła zaakceptować i obdarzyć uczuciem, tylko on, a może raczej wyidealizowany obraz jaki sobie o nim stworzyła był
tak bliski dziewczynie.
Usiadła nadąsana, oparła się o blat stołu i zapytała :
- Czemu babcia go zaprosiła?
- Oj dziecko, nie rozumiesz dlaczego? Chcę żeby ktoś pomógł ci pogodzić się z darem jaki otrzymałaś w dniu narodzin. – Odpowiedziała łagodnie i zajęła się rozpakowaniem sprawunków.
Natalia wciąż siedziała na krześle, a jej głowę opanowały najdziwniejsze myśli dotyczące dotychczasowego życia. Od najmłodszych lat doświadczała różnych, niewytłumaczalnych zjawisk. Jako mały brzdąc umiała doskonale określić, gdzie znajduje się zagubiona zabawka kolegi, koleżanki albo siostry, jednak nigdy tego samego nie potrafiła uczynić w stosunku do własnych utraconych przedmiotów. Dopiero teraz zaczęła się zastanawiać dlaczego tak się działo.
Przypomniała sobie pewien epizod z dzieciństwa. Pewnej niedzieli Iwona krótko po przebudzeniu zaniosła się straszliwym płaczem, rodzice próbowali uspokoić córkę i dowiedzieć co się stało. Okazało się, iż dziewczynka poprzedniego wieczora schowała swoją ulubioną lalę, problem polegał na tym, że zapomniała gdzie. Przetrząsnęli niemal cały pokój, bez efektu. Wtedy mała Natalka stanęła tuż przy siostrze i uważnie przyglądała się każdemu zakamarkowi w pokoju. Bez jednego nawet słowa, bez jakiegokolwiek ruchu, stała jak zamurowana, w oczach dziewczynki pojawiał się obraz całego pomieszczenia pociętego na najmniejsze kawałki jak kadr filmowy, który przesuwał się klatka po klatce. Chwilę później zobaczyła schowaną w szafce z bielizną ulubioną laleczkę siostry, nie zdążyła poinformować o tym najbliższych., okazało się bowiem, że stojąca obok niej Iwona przechwyciła widok sprzed oczu Natalii i zobaczyła dokładnie to samo.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
iska36 · dnia 04.01.2010 09:14 · Czytań: 1150 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Komentarze
Jack the Nipper dnia 06.01.2010 21:31 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Czystością lśniące szyby,


Lśniące czystością

Cytat:
człowiek, zdolność


zamiast przecinka myslnik

Cytat:
olekcjoner chciałby mieć taki w swojej kolekcji


w swoich zbiorach - unikach powtórki "kolekcja"

Cytat:
Dawida, myślała, to dobry znak, jego reakcja dowodziła, iż zależy mu na niej.


Sugestia: Dawida. Pomyślała, że to dobry znak, wydać zależy mu na niej.

Cytat:
sama nie wie na co


nie wiedząc

Cytat:
Całkowicie nagi leżał obczepiony


Leżał całkowicie nagi, obczepiony

Cytat:
Nie ! - krzyczała - Nie jeszcze ! Spróbujcie, proszę !


bez spacji przed wykrzyknikami

Cytat:
Standard wiejska


standardowa

Cytat:
Zbawienny wpływ braku hałasu uspokoił ją.


Prościej: zbawienny brak hałasu

Cytat:
Nie potrzebnie babciu


Niepotrzebnie

Cytat:
że Natalii światopogląd żadnemu


światopogląd Natalii

Cytat:
się straszliwym płaczem, rodzice próbowali uspokoić córkę i dowiedzieć co się stało. Okazało się,


3 x się - za blisko

Niezłe, niezłe.
Ale nie świetne. Bo:
1. Skąd nagle kartka z rysunkiem od Iwony?
1a. Skąd nagle Iwona staje się niemalże pierwszoplanową postacią, ciagle sie przewija i ciagle cos fajnego robi, mimo ze dawno nie żyje - źle wprowadzasz bohatera.
2. Za dużo naraz osób z paranormalnymi zdolnościami. Jedna taka to dość, a tu sie okazuje że całe drzewa genealogiczne nowych Nostradamusów można porobić. A wiesz jak jest - jak wszyscy coś umieją, to nikt nie umie. Jak się facetowi wszystko u kobiety podoba, to tak naprawdę nic mu sie nie podoba...
3. Braki w przecinkach, które wypaczają sens zdań.
iska36 dnia 07.01.2010 08:00
dzięki, pewnie trochę przedobrzyłam . Wytnę zupełnie którąś z "nawiedzonych" . Zostanie tylko - myślę opowieść babki o babce chłopaka ze wsi.
Jeśli chodzi o obrazek Iwony to w prologu wspomniałam o nim Czemu tyle czasu poświecam Iwonie? Chciałam w ten sposób wspomnieć dzieciństwo Natalii i wskazać, że jej umiejętności nie pojawiły się z dnia na dzień. Serdeczne dzięki Jack potrafisz pomóc.Sam człowiek wobec swojego tworu nie potrafi być obiektywny.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty