Ładne. No masz, naprawdę niczego sobie.
Aczkolwiek tytułowego utworu nie znam (w ogóle mam trudnosci z przekonaniem się, że przed XVII wiekiem tez była muzyka
a i kolegiaty nie kojarzę,choć pewnie powinienem.
Druga strofa trochę mi zgrzyta:
Obok dryfuje szamotulska kolegiata konkretnie ta szamotulska, to słowo nie brzmi zbyt dobrze, wybija z rytmu; sama kolegiata imo byłaby lepsza, żeby było wiadomo, o jaką postać chodzi, Szamotuły może można by wyekspediować do tytułu?
I ta wieża i przymierze, też jakoś niezręcznie. Dlaczego wieża
spisuje przymierze? Rozumiem skojarzenie, ale tak co, występuje owa wieża w roli notariusza?
I w ogóle powinno być chyba
między ziemią a niebem? niebo na końcu, bo w następnym wersie wyskakuje rodzaj nijaki, i z kontekstu wynika, ze właśnie o niebo idzie.
Poza tym - nazwałbym to poezją świetlistą, albo rozświetloną. Lekko, słonecznie i wspomnieniowo, aż się chce po sierpniowej łące pobiegać