koriat dnia 21.01.2010 22:49 Ocena: Przeciętne
Jezu, żeś mnie trafił w czuły punkt.
Mam alergię na poezję z okoliczności aktualnych tragedii, a w amatorskiej twórczości to jest temat nader częsty. Zatrzęsła się ziemia, zawalił blok, przyszło tsunami, telewizor pokazał skłębione trupy sterczące z gruzu, zapłakane dzieci, ręce wyciągnięte po paczki z jedzeniem - ach, ach, my, poeci, tacy delikatni, tak europejsko wrażliwi, ach, przecież nie możemy przejść obok tego obojętnie, przecież to takie straszne, takie inspirujące. Dalejże, do pisania. A potem ktoś czyta, napisze komentarz, jak wspaniale, jak głęboko i poruszająco, bo przecież my jesteśmy poeci, my mamy empatię, przejmujemy się i czujemy, widzieliśmy tę dziewczynkę na zdjęciu, albo w migawkowym newsie, ale przecież wiemy dobrze jak to jest, my poeci. Tylu ludzi zginęło, jaki to piękny wiersz.
Naprawdę nikt więcej nie czuje się zniesmaczony?
pomijając powyższe: wiersz przyzwoity, ale bez szaleństw. na pierwszy rzut oka suchy i stonowany (te wszystkie kosy, trupie czaszki, kości
tylko naiwni mogą wierzyć;umierali raczej przeciętnie, nie najgorsza pointa), ale chwilami autor szarżuje radośnie w tandetę (że pod gruzem jest miejsce na misterium zgonu; ostatnia myśl: to już? ) Ogółem tak sobie.
A jak się cytuje jakieś źródło, wypada napisać, co to za źródło.