Drogi Mareman - przeczytałam tekst z uwagą, przeczytałam komentarze i umarłam ze śmiechu przy nich, za co przepraszam...
Cholera - ależ my mamy temperamentnych użytkowników.
Ale do rzeczy i to prosto z mostu, bo przypuszczam, że zniesiesz to po męsku...
Od razu, żeby nie zawracać Ci głowy - tekst jest słaby.
Dlaczego?
Bo trzeba być naprawdę mistrzem, żeby napisać taki tekst miłosno - erotyczny i nie popaść w przesadę, w emocjonalizm, ckliwość, banał, śmieszność, patos i nie zanudzić czytelnika przy tym lub nie zgorszyć (o co dziś na szczęście trudno)...
Opisanie scen miłosnych to prawdziwa sztuka. I nie mówię tu o tych z
Harlequinów czy innych romansideł, a nawet z wielu innych dzisiejszych powieści obyczajowych, gdzie miłość pokazana jest przez pryzmat najczęściej fizjologiczno-anatomicznych zbliżeń, lecz o tych naprawdę pięknych scenach miłosnych, gdzie tak dużą rolę odgrywa wyobraźnia pobudzana wieloma niedopowiedzeniami.
Oczywiście, co innego, gdy mamy do czynienia ze scenami, które nic wspólnego z liryką i pięknem nie mają, ale i one potrafią być przejmujące właśnie poprzez grę słów i wyobraźni, choć czasem muszą być brutalne, zgodnie z zamysłem autora i kontekstem czy treścią utworu.
Chciałeś namalować obraz piękny i chciałeś zapewne, by był równie przejmujący...
Nie udało Ci się, bo nie masz jeszcze wyrobionego stylu i nad nim powinieneś głównie popracować. Wydaje mi się, że nieźle byłoby przeczytać wiele różnych opisów scen miłosnych i to w dobrym, uznanym wykonaniu - czyli u mistrzów literatury...
Porównać, jakich słów używają i kiedy, jak to się mówi, zawieszają głos.
Czyli jakimi farbami malują swoje obrazy. Jakie jest tło i co dzieje się wewnątrz kochanków, na ich twarzach i w oczach i w sercach - czyli psychika też jest ważna, jeżeli się chce oddać w pełni klimat miłości.
Wiesz co Ci powiem? Jedną z najpiękniejszych scen miłosnych jaką czytałam napisał... Stanisław Lem. Ciekawe, prawda?
A więc mamy styl i dobór odpowiednich środków - słów.
Teraz w grę wchodzi stworzenie odpowiedniego klimatu... W tym musi być magia, inaczej sceny miłosne stają się płaskie i trywialne.
A magię buduje się i poprzez odpowiednie słowa i poprzez niedopowiedzenia...
Unikaj słów banalnych, takich które mogą brzmieć trochę śmiesznie w kontekście tych scen, lecz i takich, które są zbytnio napuszone, ckliwe czy emanują zbyteczną emfazą.
Zwracaj uwagę na powtórzenia poza tym - nadmiar zaimków stwarza wrażenie czegoś pretensjonalnego. Mówię o nadużywaniu tego:
Jej ciężar - ich usta - jej olbrzymie piersi - w jego brudnym życiu - z jej obrazów - w jej pupie - z moim tyłeczkiem - pupy z jej obrazów były w istocie jej - boki jej pośladków - Na jej twarzy - Jego dłonie - jej ciele - jego twarz - jego usta - oczy, a jej, krynicznozielone oczy - na jej szyi - na swoją...
To własnie stwarza wrażenie zbytniego patosu. Dodatkowo używanie wielkich liter pogłębia go:
- Przenikała go zamglonym jedną, jedyną Miłością wzrokiem. - to zdanie tchnie w dodatku banałem.
- Uchwycił obiema dłońmi jej olbrzymie piersi Nadmatki. - jeżeli chcesz uzyskać to, o czym mówiłeś w swoim komentarzu, musisz inaczej zbudować to zdanie. Tak stwarzasz wrażenie rzeczywiście cycatej herod-baby. Owszem, wizerunki "Matek" w wielu kulturach przedstawiały kobietę o ogromnych piersiach, ale w kontekście Twojego opowiadania ten aspekt chyba nie jest tak ważny, by go podkreślać. Napisałeś w komentarzu:
"Mężczyżni, którzy cenią u kobiet duży biust z reguły bardzo szanują swoją matkę. Tak mówi psychologia. Owe piersi to jakby podświadomy odpowiednik ich relacji z matką."
A co to ma do rzeczy? Poza tym uogólniasz i starasz się dołożyć do kontekstu zupełnie zbędną, moim zdaniem, psychologię.
Prędzej bym się zgodziła, że chcesz w ten sposób podkreślić ich związek z naturą i pierwotnymi instynktami człowieka.
Te piersi "Nadmatki" mogły skojarzyć się Twojemu bohaterowi i to byłoby o wiele bardziej właściwe, bo w ustach narratora brzmią zabawnie, niestety...
- NAJUKOCHAŃSZA - wyszeptał
I znowu zbyteczna emfaza. Wielkie litery krzyczą, nie szepczą. A efekt jest taki, że bardziej wyrobieni czytelnicy natychmiast się krzywią.
W Twoim opowiadaniu brakuje więc też subtelności, a to ważna rzecz - subtelność i umiar, bo przecież chciałeś pokazać miłość, nie rżniętkę...
Ostatnie sprawa - dbaj o współbrzmienie słów:
- Z lekkim obsunięciem obwinęła się - to przykład.
Po prostu dobór słów musi być estetyczny w brzmieniu i zachęcać do czytania, a nie zgrzytać...
Maremanku - możesz zrobić coś z tego opowiadania dopracowując je stylistycznie i wymieniając sporo słów na inne. Spróbuj, a potem porównaj obydwie wersje. Staraj się, by nie brzmiało to pompatycznie - proste (co nie znaczy banalne) słowa są często nośnikiem emocji o wiele lepszym niż słowa "górne i chmurne"...
Pozdrawiam bez oceny i zachęcam do dalszych prób.
PS. Wiesz dlaczego nie piszę scen miłosnych?
Bo wiedząc to wszystko śmiertelnie się ich boję...