Rykowisko - tulipanowka
A A A
Nadleciał samolot bojowy i zrzucił bombę. Na ziemi rozległ się wielki huk. Po chwili spadła kolejna bomba. Zapalił się las.
(Co dwie bomby to nie jedna!!!)

***

Nie wiem, po prostu nie wiem, czy ja mam takiego pecha, czy może i innym też tak się zdarza. Niezależnie cokolwiek chcę osiągnąć, zawsze wychodzi coś odwrotnego. A wszystkie przedsięwzięcia z pozoru proste, okazują się skomplikowane. Pech, zwyczajny pech.

Tak też skończyła się znajomość z moim ostatnim narzeczonym Wernerem.

Werner był aktorem w Teatrze Kobiecym Wielkim oddział II na naszej planecie, czyli na Trzydziestopiątce w Układzie Centusiaka. Codziennie grał, a bardzo często w roli głównej. Na jego spektakle przychodziły same kobiety (jak sama nazwa teatru wskazuje). Wiadomo, że do teatru należy się ładnie ubrać, dlatego też Werner codziennie przebywał w otoczeniu pięknych kobiet.

Wyjaśniam. Z bajek i legend wiadomym jest, że w słowo „księżniczka”, „królewna” oznacza piękną koietę. Dlaczego? Teoretycznie mogłaby być brzydka. Właśnie!
Każda kobieta może być piękna, dlatego każda „królewna” była piękna. Odpowiednio dobrany, atrakcyjny, modny strój, olśniewająca biżuteria, zadbane włosy w odpowiadającej czasom fryzurze, stosowny makijaż, kapelusz, buty, gadżety przeróżne. Wyćwiczony styl bycia, zachowania i umiejętności. Odpowiednie gesty, wytrenowana mimika.
Życzeniowo mówi się, że liczy się wnętrze. Żeby uprościć rozważania przyjmijmy, że zgadzamy się z tą tezą. Ale do kogo podejdzie chłopak, by zaproponować kawę, czyli kogo zechce poznać? Czy szczupłą, atrakcyjną, modnie ubraną, pewną własnej wartości dziewczynę, czy przeciętną, nijaką, skromną, mało wyrazistą? Poznanie zajmuje dużo czasu i nie można poznać wszystkich, dodam. Mając taki wybór chłopak na zapoznanie wybierze tę pierwszą. Oczywiście gdyby poznał obie najprawdopodobniej przymioty ducha mogłyby przeważyć szalę. Chodzi mi jednak o statystykę.

Wracając do Wernera. Do teatru przychodziły ładnie ubrane, ładnie uczesane, ogólnie ładnie zrobione panie, czyli piękne kobiety. Z tego wynika, że Werner codziennie musiał walczyć z pokusami. Tym samym sądziłam, że zrozumie i zaakceptuje moją pracę.

Wszystko układało się wspaniale, aż pewnego dnia zepsuł się Wernerowi statek kosmiczny. Nie chciał tracić kasy na wynajęcie innego, albo na lot rejsowymi wahadłowcami, a może i z innych powodów. W każdym razie spytał się, czy może lecieć moim służbowym. Akurat miałam lot na biznesowe negocjacje na Ósemkę w Układzie Centusiaka. Werner miał mieć występ gościnny na jakieś gali z okazji wyborów najpiękniejszego hodowcy galaktycznych buraków i ziemniaków. Chałtury zawsze są najlepiej płatne. Oczywiście narzeczony twierdził, iż nie chce zawieść swoich fanów oraz producenta, który był jego kumplem ze szkoły i takie tam dyrdymały. Mniejsza z tym. Liczy się fakt, że Werner zobaczył mnie w pracy.

Weszliśmy na pokład. Pilot wystartował.
Następnie koledzy z pracy i ja zaczęliśmy się przebierać. Ściągnęliśmy ubranie, aż do samej bielizny. Potem ubraliśmy piżamy (specjalne, wygodne ubranie stworzone do odpoczynku na statkach kosmicznych).
- To ty się przy facetach rozbierasz – bardziej stwierdził niż spytał Werner.
To malutki prom kosmiczny. Nie ma miejsca – odpowiedziałam, nie przejmując się zbytnio.
A choćby w łazience - dodał.
- Już nie bądź taki purytański. Szkoda czasu na fałszywy wstyd. To są tylko koledzy - wyjaśniłam.
Werner również przebrał się w piżamę.
Weszliśmy do małej sypialni z przyjemną grawitacją. Całe pomieszczenie wypełniał materac do spania. Położyłam się na środku, a koledzy obok mnie.
- To my wszyscy razem mamy spać? - znowu zdziwił się Werner.
- Takie warunki – odpowiedział negocjator Jarosław.
Werner skrzywił się i spytał:
- Posuńcie się panowie. Chcę się położyć koło mojej narzeczonej.
- Kto pierwszy, ten lepszy – zaśmiał się pilot Stefan.
- My jesteśmy w pracy. U siebie w domu możesz rządzić – zakpił negocjator Jarosław.
- Wener, nie przesadzaj. Kładź się, gdzie jest wolne miejsce - powiedziałam. – Przestrzegłam, że nie będzie luksusów.
Po chwili zasnęłam. Zbudziłam się jak zbliżaliśmy się do Ósemki. Koledzy również się ocknęli i wszyscy razem poszliśmy się przebrać do pomieszczenia głównego. Aha, Werner znajdował się już w kokpicie właściwym. Najwidoczniej wstał wcześniej i się przebrał.
- Nie mogłeś zasnąć? – spytałam z troską.
Werner nie odpowiedział, tylko podszedł i poprawił mi stringi (najwidoczniej trochę się obsunęły, przy ściąganiu piżamy).

Pilot siadł przy monitorach. Ja z Jarkiem rozmawialiśmy o strategii negocjacji. Werner bawił się jakimś nowoczesnym, elektronicznym gadżetem (nawet nie wiem, do czego on służy).
- Wylądowaliśmy – powiedział Stefan.
- Werner, chodź z nami – zaproponował Jarek. – Zjemy coś i pójdziemy negocjować.
- Nie chcę wam przeszkadzać – odpowiedział narzeczony.
- A jakie tam przeszkadzać – machnął ręką Jarek. - Załatwimy sprawę i podrzucimy cię do teatru, czy gdzie tam potrzebujesz. Zobaczysz jak twoja narzeczona świetnie sprawdza się na rykowisku.
- Rykowisku? – spytał Werner.
- To taki żargon – wytłumaczyłam. - Chodzi o spotkanie negocjacyjne.

Zjedliśmy w restauracji potrawkę z miejscowych karaluchów. Bardzo dobra.

W szklanym pałacu (podoba mi się przeźroczysty design rodem z Układu Krzycząpióra) na dwudziestym ósmym piętrze (piętra od pierwszego do dziesiątego mieściły się pod poziomem ziemi – nieistotny, ale interesujący szczególik).

***

Razem z Jarkiem i Stefanem pracujemy w firmie negocjacyjnej. Stefan prowadzi służbowy wehikuł oraz zajmuje się sprawami technicznymi związanymi z przemieszczaniem i komunikacją szeroko rozumianą. Jarek jako negocjator ma za zadanie merytoryczną dyskusję. W zakresie moich obowiązków, czyli na stanowisku pomocniczo-psychologicznym, jest komfort psychiczny negocjatora oraz pobudzanie go do walki. Poza tym przy pomocy niewerbalnych środków mam wyprowadzać z równowagi przeciwnika.
Dodatkowo dysponuję nie za dużą, ale jednak pewną mocą – mogę siłą umysłu spowodować zepsucie się urządzeń (z naprawą już gorzej), albo przesunięcie przedmiotów na kilkucentymetrowe odległości (niby niewiele, ale czasem tyle wystarczy).

W poczekalni, przed wejściem na salę negocjacji, poinstruowałam narzeczonego:
- Werner, teraz do mnie się nie odzywaj. Muszę się skupić na pracy.
- Dobrze. Tyle razy opowiadałaś mi o negocjacjach. Sam jestem ciekawy. A co będziecie negocjować?
- Nasz mocodawca chce sprzedać planetę po możliwie najwyższej cenie. Mamy dwóch kontrahentów. Oni chcą kupić najtaniej, a jednocześnie są dla siebie przeciwnikami. Już nie pytaj więcej.

Podeszłam do Jarka i zaczęłam poprawiać mu marynarkę, układ płatków różowych róż w butonierce, kapelusz negocjatora z pawim piórkiem, wygładziłam nogawki spodni i tym podobne. Następnie zaczęłam całować go w ucho i mówić:
- Jesteś najdzielniejszy ze wszystkich na świecie. Jesteś moim bohaterem. Rycerzem. Zawsze wygrywasz i teraz też wygrasz. Twoja inteligencja powali przeciwnika. Zwycięstwo masz w kieszeni. Wierzę w ciebie. Uwielbiam.

Kontrahenci nie dość, że okazali się prawdziwymi mężczyznami, to jeszcze stawili się bez asysty pomocników. Nie musiałam się, aż tak bardzo wysilać, ale zawsze staram się wykonać swoją pracę najlepiej jak potrafię.
Przytuliłam się do negocjatora Jarka cały czas nie przestając mówić:
- Wygrasz. Jesteś najlepszy. Moc jest z tobą. Przeciwnicy do pięt ci nie sięgają. Walcz, a pokonasz ich bez problemów. Wierzę w ciebie.

Zaczęło się rykowisko.
Pomieszczenie do negocjacji przypominało cyrk – scena główna, a w koło niej siedziska dla widzów. Negocjacje są jawne, a szczególnie, gdy dotyczą sprzedaży planet. Werner ze Stefanem weszli na widownię. Na kole głównym usiadłam obok Jarka. Kontrahenci zajęli miejsca naprzeciwko nas, aczkolwiek nie koło siebie.

W czasie negocjacji kiedy przemawiał Jarek trzymałam go za rękę. Kiedy kończył szeptałam do niego „Byłeś świetny. Byle tak dalej”.

Gdy kontrahenci przedstawiali swoje argumenty puszczałam do nich oczka, uśmiechałam się zalotnie, albo kpiąco (w zależności od kontekstu), demonstracyjnie poprawiłam spódniczkę, aby zasłonić koronkowy fragment pończoch, rozpinałam bluzkę (wachlując się wachlarzem z czerwonych piór, że niby jest mi gorąco), poprawiałam ułożenie biustu w staniku i tym podobne.
W pewnym momencie tak machałam nogą, że bucik-szpilka poleciała na środek koła głównego. Widownia westchnęła.
Widząc złość w oczach kontrahentów grzecznie powiedziałam:
- Przepraszam bardzo szanownych kontrahentów.
Po czym wstałam i na prostych nogach schyliłam się, żeby podnieść buta. Oczywiście wypięłam się w kierunku naszych przeciwników.
Trzeba przyznać, że mowy kontrahentów były równie świetne, jak Jarka. W pewnym momencie poczułam, że celem wszystkich występujących panów stała się nie przedmiotowa planeta, ale wywarcie wrażenia na mnie. Lubię takie rykowiska.

Udało się nam wynegocjować najlepszą możliwą cenę.
- Super. Byłeś wielki. Genialny. Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz – powiedziałam do Stefana i pocałowałam go namiętnie w usta.
Stefan pysznił się zwycięstwem:
- Słyszeliście jakie oni głupoty wygadywali. Same bzdury. Mogli się bardziej wysilić.
- Po prostu, Stefan, ty jesteś tak dobry, że nikt z tobą nie ma żadnych szans – dodałam, ściskając negocjatora za ramię.
Całą drogę Stefan przeżywał swój występ. Opowiadał jeszcze raz, co się zdarzyło. Musiał wyładować emocje. Cieszył się z sukcesu, a ja cieszyłam się wraz z nim.
Za nami szli Werner ze Stefanem.

Wsiedliśmy do statku i polecieliśmy odwieźć Wernera.
Transmisję z wyborów najpiękniejszego hodowcy galaktycznych buraków i ziemniaków oglądałam na ekranie na statku kosmicznym. Chciałam zobaczyć na żywo występ mojego narzeczonego, ale pomijając już cholendarnie drogie ceny biletów, brak czasu, to ciężko mi by było znosić zachowanie jego wielbicielek.

***

Po dwóch dniach spotkałam się z Wernerem.
- Nie chcę już być twoim narzeczonym – stwierdził.
- Cieszę się, że miałeś odwagę powiedzieć mi to w twarz. Czy mogę spytać z ciekawości „dlaczego”? – spytałam.
- Nie podoba mi się twoja praca. Zachowujesz się nieprzyzwoicie.
Nie bądź śmieszny. Spójrz na siebie. Oczywiście, że pewnie poznałeś kogoś atrakcyjniejszego ode mnie. Ja to rozumiem. Ale ten idiotyczny zarzut o przyzwoitości. Jako aktor codziennie robisz to samo, a nawet więcej i jeszcze fanki same pchają ci się do łóżka. Jesteś zadufanym w sobie hipokrytą.
- Ja jestem aktorem, artystą. To zupełnie inna sprawa. Aktorstwo jest sztuką. Aktor musi podejmować wyzwania, a jego ciało jest narzędziem pracy. Wszyscy rozumieją tą formułę. Ty wykraczasz poza ramy moralności, a nie jesteś aktorką.
- Pomijając sentymenty. Spójrz, tylko. Tyle tysięcy lat, a ludzie ciągle tacy sami. Ciągle żyją w schematach, klatkach własnych słabości i ograniczonych przekonań. Ciągle się czegoś boją. Nie chcą spojrzeć szerzej. I ciągle pragną wolności. I ciągle muszą z niej rezygnować, żeby przeżyć. Każda praca wymaga zaprzedania, udawania, częściowej lub całkowitej rezygnacji z własnych poglądów i ideałów. Zawsze jedni ludzie manipulują drugimi. To jest straszne.
- Przeczysz sama sobie. Robisz to, co potępiasz.
- Ale jestem tego świadoma, a ty nie. W sprzyjających okolicznościach buntuję się i postępuję po swojemu. Kiedy widzę obszar, w którym mogę postąpić zgodnie z własnymi przekonaniami, to tak robię. Myślisz, że ci kontrahenci z rykowiska mieli jakiekolwiek skrupuły? Zgubiły ich prymitywne odruchy. Wierz mi, że gdyby mogli dla pieniędzy, albo władzy gotowi byliby na każdą zbrodnię. Popatrz na siebie. Żądasz, by inni postępowali moralnie, a w twój zawód wpisane jest kurestwo. Sprzedajesz swoje ciało, swoje emocje, swoje cierpienia, swoją dusze.
- To jałowa dyskusja. Nie zmienisz mojej postawy, ani światopoglądu – stwierdził zdecydowanie Werner.
- Być może, ale życie jest zbyt krótkie, dlatego warto poznać inne ideologie, inne punkty spojrzenia na świat.
- Po co?
- Żeby wyjść z klatki. Fakt faktem jedną klatkę zmienia się na inną. Moim zdaniem, jednak każde kolejne więzienie jest powierzchniowo większe – mówiłam jak natchniona.
- Czy ty należysz do sekty?
- Taaak, należę do sekty. Aaaa nawet więcej, jestem nowym mesjaszem – dodałam z kpiną w głosie.

Tak właśnie rozstałam się z Wernerem. Rozstania bolą łzami, tęsknotą, ale do tej historii doszedł aspekt dodatkowy.
Werner w wywiadach dla plotkarskim mediów roztrząsał nasze intymne szczegóły współżycia, wyzwał mnie od najgorszych i komentował anatomię mojego ciała. W świecie show biznesu to może i normalne. Dla mnie niestety nie. Tak mi było wstyd, że najchętniej zapadłabym się pod ziemię.
I tak też zrobiłam.
Przeprowadziłam się do innej galaktyki. Dobrze, że dane mi było urodzić się w takich czasach, gdy jest to możliwe.



Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 28.01.2010 08:16 · Czytań: 640 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty