Rozdział XI - gresud
Proza » Obyczajowe » Rozdział XI
A A A
Wydawałoby się, że teraz życie Walerii i Antka zacznie biec normalnym – żeby nie powiedzieć – „nudnym” torem bez tajemnic, bólu, strachu i nieprzespanych nocy. Że od kiedy „Brylantowy” siedzi w więzieniu, żadne nieszczęścia nie będą ich już dotykać.
No cóż, życie jednak rzadko kiedy bywa sprawiedliwe a niektórzy z tych co przyjmują swój los bez sprzeciwu mawiają, że: „Bóg najbardziej doświadcza tych których najmocniej kocha”, jeśli tak miałoby być w istocie to oboje: Kobieta i jej syn musieli być szczególnymi ulubieńcami Stwórcy.
Ledwo bowiem, zatrzasnęły się za ich „katem” bramy więzienia chłopiec zaczął mieć problemy zez snem. Z początku były to „tylko” jakieś niespokojne sny, które przerodziły się w koszmary, że owej pamiętnej nocy - Antek widząc scenę w piwnicy nie jest z początku w stanie nic zrobić a kiedy w końcu udaje mu się przełamać własną niemoc to w trakcie skoku przez poręcz – owa pęka a on zamiast unieszkodliwić bandytę sam nadziewa się na jego nóż. Później leżąc w kałuży krwi widzi ostatkiem świadomości jak z rozprutego brzucha matki wypływa kasza z białymi robakami, które pełzna w jego stronę oblepiając jego krwawiącą ranę.
Z początku budził się w tym momencie zlany zimnym potem i nie budząc matki leżał tak do białego rana bojąc się znowu zasnąć.
Po pewnym jednak czasie starając się w trakcie koszmaru nie zauważać robaków, zaczynał po chwili odczuwać ulgę i ogarniające Go ciepło. Wtedy zapadał ponownie w głęboki sen już bez koszmarów po czym budził się rano w całkowicie zmoczonym łóżku.
Na początku udawało mu się ukrywać to przed matką – trochę ze wstydu a po części żeby jej nie martwić swoimi przeżyciami nocnymi. Kiedy tylko Waleria wychodziła do pracy starał się szybko wyprać i wysuszyć pościel oraz materac i zanim wracała z pracy wszystko wyglądało jak gdyby nigdy nic.
Po kilku pierwszych razach udało mu się zdobyć gdzieś płachtę ceraty i zanim położył się spać podkładał ją pod prześcieradło. Oczywiście przed samym pójściem do łóżka chodził obowiązkowo do toalety a i zdobyty gdzieś potajemnie budzik nastawiał na budzenie co dwie godziny. I żeby nie budzić matki w nocy ciągłym chodzeniem do toalety wyciągnął gdzieś z piwnicy swój stary nocnik i z niego korzystał.
Starał się też pić jak najmniej czym tak osłabił swój organizm, że nie mógł już dłużej trenować boksu ani biegać.
Niestety na niewiele to się zdało. Owszem nie musiał już tak często prać pościeli i wietrzyć materaca ale przyczyna jego utrapienia nie znikała.
W końcu musiała się chyba Waleria zorientować, że coś się nie tak dzieje bo zaczęła dopytywać się chłopca co się dzieje? Czy nie jest chory – bo ostatnio coraz marniej wygląda, ma sińce pod oczami, schudł a i zarzucił swoje treningi.
Z początku udawało mu się matkę zbyć utwierdzając ją w przekonaniu iż jest w błędzie i, że absolutnie nic się nie dzieje.
Jednak w końcu musiało się wydać gdyż pewnego dnia kobieta zauważyła na rękach syna małe czerwone kropeczki. Z początku wydawało jej się, że to zwykła wysypka ale gdy ta nie mijała poprosiła Antka o pokazanie rąk.
Jeden rzut oka z bliska przeraził Ją i dał niemalże pewność co do źródła tych śladów. Wielokrotnie w dzieciństwie w sierocińcu widziała coś takiego, sama miała to nawet kilka razy.
Były to niewątpliwie ślady po ukąszeniach wszy. Aby jednak mieć całkowitą pewność kazała się synowi rozebrać do naga i obejrzawszy całego wiedziała już, że nie może się mylić.
Antek co prawda starał się jak mógł po każdym swoim nocnym „wypadku” dokładnie posprzątać, wyprać i wysuszyć wszystko co zmoczył a sam siebie dokładnie wykapać. Niestety wewnątrz materaca musiały być uśpione larwy. Gnidy musiały przetrwać w letargu do chwili kiedy „dzięki” moczowi który przedostawał się do wnętrza materaca i temperaturze mogły się przeistoczyć w dorosłego pasożyta.
Przerażona matka tak długo wypytywała syna aż ten z rumieńcem wstydu na twarzy wyznał jej wszystko.
Do tej chwili była przekonana, że koszmar w jaki ich wpędził Jan skończył się wraz z ogłoszeniem wyroku skazującego, nie przypuszczała iż to tak głęboko siedzi w jej synu. Nie mogła sobie darować, że nic wcześniej nie zauważyła, że nie była bardziej dociekliwa widząc odmienne od dotychczasowych zachowania chłopca.
Pierwsze co musiała zrobić to pozbyć się tego paskudztwa z domu i jednocześnie wyleczyć rany Antka.
Następnym krokiem było znalezienie specjalisty który pomoże wyleczyć Go i z jego koszmarów jak i ich skutków.
Natychmiast własnoręcznie porąbała łóżko syna i wraz z materacem i piżamami spaliła – mimo protestów sąsiadów – na podwórku.
Poszła również do apteki i kupiła szarą maść rtęciową którą doradziła jej farmaceutka. Mimo sprzeciwu syna wyszorowała całego szarym mydłem i szczotka, ostrzygła włosy na „zero” a na koniec wszystkie ślady po ukąszeniach wszy nasmarowała specyfikiem z apteki.
Pokój Antka tak długo szorowała szczotką ryżową i lizolem dopóki nie była pewna, że wszystko jest czyste a żadna wesz czy gnida nie miała prawa przeżyć.
Nie chcąc aby chłopiec spał w dotąd zamkniętym pokoju Brylantowego, wzięła go do swojego łóżka obiecując iż będzie nad nim i jego snem czuwać.
Leżąc na boku w pozycji embrionalnej wtuliła syna plecami w siebie i lekko głaszcząc po ogolonej głowie zaczęła mu śpiewać miękkim aksamitnym głosem kołysankę której nauczyła się od akuszerki przyjmującej na świat malutkiego Antosia.

W suterynach daleko za miastem,
W suterynach gdzie nędza i głód,
Nad niewielką kolebką niewiasta,
Tuląc dziecię, nuciła do snu:

Śpij syneczku, śpij laleczko,
Mama pobiegnie po mleczko,
Nakarmi i napoi cię,
A dobry Pan Bóg w niebie
Da, że wychowam ciebie,
Aj luli, luli synku mój.

Lat dwadzieścia minęło spokojnie,
Syn jej wyrósł — robotnik i zuch,
Po ulicach wieść krąży o wojnie,
A w warsztatach niepokój i ruch.

Syn powraca do domu zmęczony,
Mówi: mamo, ja idę na bój!
A gdy usnął tą myślą dręczony,
Matka jak niegdyś, nuciła do snu:

Śpij syneczku, śpij sokole,
Jutro wyruszysz na pole,
Na krwawą walkę, na bój.
A ja będę się modliła,
Żebym ciebie nie straciła,
Aj luli, luli synku mój.

W tym miejscu przerwała nagle, gdyż wiedziała jak się ta kołysanka kończy i za żadne skarby nie chciałaby aby jej syn podzielił losy syna tamtej matki a ona jej udręki.
Antek zasłuchany w śpiewane przez matkę słowa – spytał:
Czemu mamusiu tak nagle przerwałaś? Tak ładnie śpiewasz a ta matka to zupełnie tak kocha swojego syna jak ty mnie kochasz. Śpiewaj dalej proszę cię.
Syneczku – odparła – to bardzo smutna piosenka i nie chcę jej już dłużej śpiewać.
Śpiewaj proszę, tak bardzo lubię słuchać jak śpiewasz, pamiętam jak byłem całkiem malutki to śpiewałaś mi co wieczór przed snem.
Po raz kolejny przekonała się Waleria jak niezwykłego ma syna i że jest między nimi ta szczególna więź, która wiąże matki i synów jeszcze w łonie. I mimo, że ostatnio śpiewała mu kiedy miał niespełna dwa latka wierzyła, że on to pamięta.
Mimo wewnętrznych oporów podjęła przerwaną wcześniej kołysankę i ze łzami w oczach zaśpiewała:
Na cmentarzu wojskowym za miastem,
Gdzie rząd krzyży czernieje jak las,
Nad żołnierską mogiłą niewiasta,
Tak jak niegdyś modliła się znów:

Śpij syneczku, śpij żołnierzu,
Twoi koledzy tu leżą,
Będziesz spokojny już tu.
Na grób ci krzyżyk dali
Virtuti Militari,
Aj luli, luli synku mój.
Na grób ci krzyżyk dali,
A życie odebrali,
Aj luli, luli synku mój
Gdy skończyła obydwoje leżeli chwilę w milczeniu po czym mały niespełna dziewięcioletni chłopiec powiedział z przekonaniem w głosie i tak jakby znał ich przyszłe losy:
Pamiętaj mamo co ci teraz powiem; nigdy ale to nigdy nie dam się zabić i nawet gdyby ci to tysiące ludzi powtarzało nie wierz w to. Nawet kiedy będą nas dzielić tysiące kilometrów i dziesiątki lat nie będziemy się widzieć ja będę żyć i w końcu zabiorę cię tam gdzie będziemy mogli żyć razem bez trosk i zmartwień. Zapamiętaj to.
I tak wtuleni w siebie zasnęli a Antek przespał pierwszą od długiego czasu noc spokojnie, bez żadnych koszmarów i tylko Waleria nie zmrużyła oka do rana czuwając nad jego snem nucąc bez końca:

Śpij syneczku, śpij laleczko,
Mama pobiegnie po mleczko,
Nakarmi i napoi cię,
A dobry Pan Bóg w niebie
Da, że wychowam ciebie,
Aj luli, luli synku mój.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
gresud · dnia 30.01.2010 09:28 · Czytań: 1769 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Elwira dnia 30.01.2010 21:20
A gdzie jest XX wcześniejszych rozdziałów? Coś przegapiłam? :confused:
gresud dnia 31.01.2010 15:49
Nie, nic nie przegapiłaś. Wcześniejsze rodziały są jeszcze nie publikowane. Zastanawiam się, ćzy nie pokusić się o próbę wydania całej ksiązki, a ten fragment to jak próbka "towaru" - pierwsza darmowa, jak u każdego rasowego dilera. Jeżeli zaskoczy.... i tak dalej.
Całkiem serio - nawet nie wiem jak się zabrać do wydania książki (jeżeli oczywiście znajdzie się ktoś, kto zechce ją wydać).
Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty