Satyra o brzydkim kaczątku z XXI wieku
Płynie rzeczka, szumią drzewa,
w górze jakiś ptaszek śpiewa,
a na dole za krzaczkami
młoda mama z jajeczkami.
Mąż jej kwacze by siedziała,
gdyż on mknie na polowanie.
Z kolegami na jeziorze
mają w planach ryb ściganie.
Kaczka wzdycha, lecz cóż robić,
siedzieć trza na pięciu jajkach.
Kiedyś w wolnej chwili sprawdzi
czy te ryby to nie bajka.
Nagle wyraz dzioba zmienia:
w brzuchu wszystko się kotłuje
W dziobie leży kawał rybki,
którą kaczę przeżuwało.
Oj niedobrze - myśli sobie -
trzeba było się powstrzymać
i rybeczki śniętej wczoraj,
na kolację dziś nie wcinać.
Jęczy kaczka, brzuch jej pęka,
po sam dziób już jest zielona.
Zerka w prawo, potem w lewo
zaraz z tego bólu skona.
Drogie dzieci siedźcie grzecznie,
zakwakała do jaj szybko
i pobiegła się pożegnać
z pływającą w brzuszku rybką.
Gdy wracała po godzinie,
całkiem rześka, odświeżona,
zobaczyła cud łabędzia,
przystanęła urzeczona.
Rozpoczęta tam rozmowa
z czasem tory swe zmieniła
i do domu, do jajeczek
kaczka późno powróciła.
Siadła w gniazdku, lecz po chwili
z głośnym krzykiem podskoczyła.
Coś chrupnęło kuper trzasnął,
kaczka oczy w dół spuściła.
Popatrzyła i nie wierzy,
bowiem leży jajek sześć,
z czego szóste takie wielkie,
jak samego strusia pięść.
Co tu robić – pomyślała -
powiem, że się tak zdarzyło.
Jajko dłużej było w brzuchu,
stąd tez rozmiar powiększyło.
Lecz małżonek widząc jajo
dziób otworzył, zmarszczył czoło.
Oj! Staremu rosną rogi,
tak szeptało się w około.
Po tygodniach poszła fama,
że się dzieci urodziły.
Gdzieś na spacer razem z mamą
wczesnym rankiem wyruszyły.
Pędzi zatem mąż do żony,
dosyć plotek ma, udręki.
Zaraz wszystko się wyjaśni.
Sprawę zamknąć trza od ręki.
Lecz sensacja: nie ma kaczki!
Plotka rosnąc las obiegła,
że na pewno się wstydziła,
wzięła dzieci i uciekła.
Siadł kaczyna załamany,
choć się szlajał żonę kochał.
Dziób opuścił, pióra wydarł,
po czym głośno się rozszlochał.
Nagle patrzy, kartka leży,
a na kartce wyjaśnienie.
Czyta kaczor i nie wierzy.
Z piór wymsknęło się westchnienie.
I już plotka huczy nowa,
że przez zdradę kaczej żony,
mąż zaginął i na pewno
w lesie dynda powieszony.
Później, nagle dnia siódmego,
pośród miękkich traw polany
echo wniosło znów sensację:
rozwiązaną sprawę mamy.
Pędzą wszyscy i nie wierzą:
mama kaczka, kaczy tata,
dziatek szóstka całkiem kaczych,
słodko się we błocie tapla.
Wszystkie śliczne i do ojca
tak podobne jak kropelki,
szósty zaś jak stary również,
tylko jest ciupinkę wielki.
Więc plotkarze oniemieli.
Zapytują ją gdzie była.
Siadła zatem bohaterka
i historię wyjaśniła.
Że się kiedyś wczesną porą
jajka wszystkie przeziębiły.
Kiedy dzieci na świat przyszły
do kliniki pospieszyli.
Ot i cała historyjka,
nasi drodzy przyjaciele
idźcie żyjcie i świętujcie
nie gadając przy tym wiele
Wszyscy dzioby pospuszczali,
rumieńcami się okryli.
Słowa więcej nie wyrzekli,
kaczy domek opuścili.
Kaczor żonę swą przeprosił,
kaczka męża przeprosiła.
W zgodzie szczęściu i w radości
nam rodzina ptasia żyła.
Koniec już kaczego story,
stoi domek ich od lat.
Ma ukryte tajemnice,
których nie zna cały świat.
W dwóch kopertach, dwa sekrety
przez gołębia przyniesione.
Jeden schował kaczy mąż,
drugi zaś ukryła żona.
W jego liście napisano:
w lesie, w którymś bywał plaga!
Każda gęś i kurka wodna
nagle kacze jaja składa.
W kaczki liście był rachunek
przez klinikę wystawiony.
Na papierze, punkt po punkcie
każdy zabieg wytłuszczony:
kark skrócono, dziób wygięto,
pióra szare farbowano,
operację pomniejszania
w jednej czwartej wykonano.
Tymi słowy skończę bajkę
więcej nic już nie tłumacząc
i zostawię do przemyśleń
tę historię średnio kaczą.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Izak New Ton · dnia 02.02.2010 14:19 · Czytań: 2015 · Średnia ocena: 3,25 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: