Od razu, żeby nie stwarzać mylnego wrażenia, stwierdzam, że dla mnie recenzja jest słaba.
A teraz wyjaśnię, dlaczego.
1. Tytuł Twojej recenzji brzmi - Chroniąc "Sto lat samotności".
W porządku - tytuł podchwytliwy, ale okazuje się, że nie masz na myśli książki, lecz chronienie czytelników przed jej przeczytaniem.
Nie masz do tego upoważnienia - najwyżej możesz napisać - "moim zdaniem należy chronić czytelników przed tą książką".
2. Nigdzie w Twojej recenzji nie spotkałam tego określenia "moim zdaniem". Wypowiadasz się, jakby Twoja racja była bezsporna, a czytelnik miał obowiązek uwierzenia Ci.
3. Wychodzisz z założenia, że każdy wie, kim był autor. Może i nie jest to warunek sine qua non recenzji, ale według mnie warto nadmienić kim jest i z jakiej kultury wywodzi się pisarz, który daną książkę napisał.
Tutaj tego nie ma. A nie każdy czytelnik ma świadomość, że ten kolumbijski pisarz współczesny, to laureat literackiej nagrody Nobla z 1982 roku. W porządku, to nie przesądza jeszcze o wartości jego dzieła w oczach pojedynczych czytelników - można uznać książkę za dobrą, można uznać za słabą. Jest to kwestia indywidualnego odbioru i wrażliwości czytelniczej. Ale piszesz, że czytelnik, który po nią sięgnie, wiele straci i to jest niedopuszczalne, moim zdaniem, w recenzji, ponieważ nie jesteś autorytetem w dziedzinie kultury iberoamerykańskiej i zapewne w dziedzinie literatury realizmu magicznego także nie.
4. Podajesz mylnie treść książki. Nie dajesz żadnej wzmianki o tym, o czym w rzeczywistości książka ta traktuje i dlaczego nosi taki, a nie inny tytuł. Piszesz, że jest to opowieść Głupca i że niewiele trzeba, by zamieniła się ona w opowieść Idioty, a więc tym samym dajesz do zrozumienia, że taką się staje, bo trzeba dużej dozy dobrej woli czytelnika, by cokolwiek zrozumieć. Jeżeli dla Ciebie ta książka jest tak niezrozumiała, to nie narzucaj swojego zdania innym - czytelnicy sami mają prawo do sformułowania własnej opinii. Ja osobiście jestem ciekawa, jaką byś napisał recenzję Ulissesa Jamesa Joyce'a...
5. Cytuję - "Nawet jeśli po moim ostrzeżeniu chcesz sięgnąć po „Sto lat samotności”, dać uwiecznionym wydarzeniom dość ciepła, by rozkwitły, możesz zwyczajnie
polec. Koniecznym jest, by sama forma powieści, pomijając treść, była dla Ciebie
zjadliwa."
Wybacz, ale "polec" i "zjadliwa", to nie jest język recenzji.
Poza tym dajesz do zrozumienia, że styl zgrzyta i odbija się czkawką i ostrzegasz przed tym czytelnika. Nie jesteś, ponownie zwracam uwagę, autorytetem w dziedzinie literatury i jeżeli coś zgrzyta dla Ciebie, to mów wyraźnie, że to Ty tak odbierasz.
6. Piszesz - "Podobno autor czerpał z ludowego folkloru swoich stron."
A więc nie znasz historii powstania tej książki i niewiele chyba wiesz o samym jej autorze. Pisząc jakąkolwiek recenzję, należy się zapoznać z materiałem dotyczącym autora, jego życia, dzieł, które napisał, natchnienia, z jakiego czerpał. Nie wystarcza tylko przeczytanie książki i wyrażenie zdania na jej temat, zwłaszcza, gdy nie informujesz czytelników recenzji, że jest to tylko Twoje osobiste zdanie.
Uważam, że trzeba dokładnie wiedzieć, o czym się pisze i jak to robić.
7. Piszesz - "I tak oto tragedia bohaterów stanie udziałem czytelnika, Twoim. Dlatego ostrzegam."
Nie masz uprawnień do ostrzegania czytelników przed jakąkolwiek książką. Możesz napisać jedynie, że
Twoim zdaniem nie jest warta
czytania i że jej nie polecasz.
Podsumowując - recenzja słaba. Oczywiście - moim zdaniem.