Chłodny wieczór, za oknem tysiące świateł walczą z ogarniającym miasto mrokiem. Siedzę w pokoju, stukając w klawiaturę, bawiąc się windowsowskim odtwarzaczem, próbując znaleźć coś odpowiedniego do nastroju zimnego, późnojesiennego zmierzchu. Wiele jest takich piosenek, które mogłyby właściwie oddać powyższe okoliczności, właściwie je opisać; opowiedzieć o tym, co one oznaczają dla kogoś, kto w takich chwilach tęskni za najbliższymi, których zostawił dwa tysiące kilometrów za sobą. Wielu autorów owych utworów wiedziało o tym uczuciu, wielu próbowało je zgłębić. Niektórym udało się to lepiej, innym gorzej. Poza świadomością, że nie jestem pierwszym ani ostatnim człowiekiem, który przeżywa coś takiego, niewiele mi to daje. Kolejny człowiek, któremu jest dobrze i źle jednocześnie, który stworzył sobie świat taki, jakiego chciał... Co z tego? Skoro z nikim tym światem nie może się podzielić. Właściwie, to nie mógł. Bo stało się coś najmniej spodziewanego, coś, co na pewno będzie trudne do przeżycia, ale warto się dla owej rzeczy poświęcić. Zupełnie niespodziewanie, poznałem Ją. Mimo, że wiem, czym może się to skończyć, postanowiłem iść za dziwnym głosem znikąd, który powtarza mi, że jest warto. Kim jest owa tajemnicza kobieta? Nie jestem jeszcze tego pewien, ale... Cóż mógłbym o Niej napisać?
Mógłbym napisać, że jest zbawieniem. Jest w tym wiele prawdy, wiem o tym, chociaż nie liczę, że znając mnie krótką chwilę, pójdzie mi na ratunek bez żadnego zastanowienia. Może wpuści mnie do swojego domu, gdy zapukam do drzwi późno w nocy i poproszę o schronienie. Wiem, popełniam błąd, pisząc takie słowa. Już wpuściła mnie nieświadomie do swojego domu, dając mi schronienie. Tylko, że to nie ja byłem tym, który zapukał. Byłem raczej tym, który potrzebował pomocy i którego Ona odnalazła. A teraz znajduję się blisko - mimo że Jej przy mnie nie ma. Mimo tego, że mogę z Nią tylko porozmawiać, nie czując dotyku Jej rąk, Jej zapachu, nie patrząc Jej prosto w oczy. Jednej rzeczy jestem jednak pewien - dopuści mnie do głosu i wysłucha, jeżeli tylko słowa, które powiem, będą właściwe. Ale chyba inne być nie mogą po tak długiej pustce w moim życiu. Wiem, że jeżeli tylko zapłacę właściwą cenę, dopuści mnie do najgłębiej skrywanych zakamarków Jej duszy. Chociaż wiem, że i tak zawsze pozostawi sobie swój tajemniczy ogród, w którym będzie mogła znaleźć swój azyl, gdybym tylko powiedział za dużo niewłaściwych słów.
Wpuści mnie do swojego samochodu, pozwoli mi objechać razem z Nią cały świat. Pozwoli okrążyć na pełnym gazie to wszystko, czego nie mogłem objąć myślami sam, nie mając pomocy znikąd. Wiem, że pomoże mi ogarnąć najważniejsze rzeczy, które do tej pory mi umykały. Pokaże mi swoje ja, odsłoni przede mną swoją twarz; pokaże to, jaką jest naprawdę. Mimo, że mam świadomość tego, iż może sprowadzić mnie to chwilowo na ziemię wiem, że z Jej pomocą będę mógł wrócić z powrotem na wysoki pułap; ogarnąć wzrokiem wszystko to, co będzie pod nami. Bo już nie będę szybował sam. A jeżeli będę miał na tyle cierpliwości, by dobić się do bram jej serca, nie oglądając się za siebie, nie rozpamiętując rzeczy minionych - wpuści mnie do niego. Jedynym miejscem, do którego nigdy nie będę miał dostępu, będzie Jej własny, ukryty, tajemniczy ogród. Miejsce, do którego musiałbym iść miliony kilometrów. Miejsce, którego nigdy dobrze nie widziałem i nie pamiętam. O którego istnieniu nie mogę zapomnieć.
Podążę za Nią jej własną ścieżką, a idąc, będę czuć w powietrzu oddanie i wrażliwość, które będą otaczać mnie z każdej strony. Wiem, że doprowadzi mnie tą ścieżką do miejsca, w którym będzie pewna, że jestem już tylko Jej. Do miejsca, w którym ja będę pewny, że Ona przy mnie jest. Będzie. Tak długo, jak tylko oboje będziemy tego chcieli. A wtedy, kiedy będziemy stali razem w tym miejscu, gdzie prócz uczuć, nie będzie niczego innego - popatrzy na mnie i uśmiechnie się tak, jak nigdy się nie uśmiechała. A jej oczy powiedzą mi, że jest jednocześnie ze mną i w swoim ukrytym, tajemniczym miejscu. Tajemniczym ogrodzie. Miejscu, w którym jest wszystko to, czego chcę. Czego potrzebuję. Które oddalone jest ode mnie miliony kilometrów. A mimo tego, będę tam szedł dalej.
Kazio Piwosz (T.F.) 2007
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Kazio Piwosz · dnia 17.12.2007 09:21 · Czytań: 2122 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: