Duchy przeszłości- rozdział II - independent04 - independent04
Proza » Długie Opowiadania » Duchy przeszłości- rozdział II - independent04
A A A
Złapała szary płaszcz i czarną teczkę, do której wcześniej wrzuciła notatnik i dwa długopisy. Wyszła z biura nie fatygując się nawet do gabinetu szefa, by zapytać o pozwolenie na wyjście. Szła szybkim, zdecydowanym krokiem zupełnie tak, jakby brała udział w jakichś zawodach. Bardzo dobrze wiedziała, gdzie znajdował się zakład karny, w którym osadzony był jej podejrzany, a mimo to niejednokrotnie pytała przechodniów o drogę. Myśli kłębiły się w jej głowie w nieładzie, a ona cały czas zastanawiała się czy aby przypadkiem nie poskradała zmysłów. Mimo wszystko dalej szła do przodu nie zwalniając tempa.
Po piętnastu minutach wędrówki dotarła do celu. Znalazła się przed wysokim, masywnym budynkiem z czerwonej cegły. Ogrodzony wysokimi kolumnami, pomiędzy którymi znajdowała się siatka. Prawdopodobnie pod napięciem, jednak ona nie miała najmniejszej ochoty przekonywać się o tym na własnej skórze. Na bramie znajdował się duży znak, na którym znajdowała się informacja dotycząca godzin odwiedzin. Po jej obu bokach wysokie wieże, na szczycie których stali uzbrojeni strażnicy, uważnie obserwujący każdy jej ruch. Przed jedną z nich stał czerwony znak stopu, nakazujący kierowcom zatrzymanie się przy małej budce strażnika, ustawionej pod drugą wieżą.
Do dziesiątej pozostało jeszcze kilkanaście minut i nie była pewna czy zostanie wpuszczona na teren więzienia, ale mimo to postanowiła spróbować. Podeszła do budki przywołując na twarz najpiękniejszy uśmiech, na jaki mogła się zdobyć. Strażnik znajdujący się po drugiej stronie był jej dobrze znany. Jak zresztą większość pracowników budynku, będącego po drugiej stronie siatki.
- Dzień dobry Garry. – Nieudolnie zatrzepotała rzęsami, a niebieskooki brunet przyglądał się jej, jakby miała problemy z głową.
- Elizabeth?
Wiedziała, że dalsze udawanie kokietki, aby przekonać strażnika do nagięcia przepisów nie ma sensu. Nie miała pojęcia jak to robić, a próba, którą wykonała była totalną porażką.
- Wiem, że do dziesiątej jest jeszcze chwila, ale naprawdę muszę się dostać do środka.
Spojrzała na niego błagalnie, ale on tylko pokręcił głową.
- Przykro mi, ale musisz poczekać. Przepisy obowiązują wszystkich.
Wiedziała, że jeżeli nie wejdzie tam teraz, to w przeciągu kilku najbliższych minut może doznać znakomitego olśnienia, któro odciągnie ją od podjęcia się tej sprawy i zniknie spod budynku szybciej, niż się tam znalazła.
- Ale ja jestem adwokatem na litość boską! Muszę się spotkać z klientem. – Mówiąc to zaczęła nerwowo wymachiwać rękami.
- Nie wiedziałem, że podjęłaś się nowej sprawy… kim jest ten szczęściarz? Poczekaj jeszcze dziesięć minut i wejdziesz do środka… - Otwierał usta, żeby dodać coś jeszcze, ale kobieta weszła mu w słowo.
- Słuchaj, postawmy sprawę inaczej. Jesteś strażnikiem, który pilnuje bramy. Twoim zadaniem jest nacisnąć jeden, malutki zielony guziczek, a wtedy ta siatka odskoczy na bok, a ja szybko ją minę. To jest dosłownie sprawa życia i śmierci!
Patrzył na nią z politowaniem, ale nic nie wskazywało na to, że ma zamiar jej pomóc. Nie czekając na jego odpowiedź, jak również nie marnując siły na dalsze negocjacje oparła się plecami o drewnianą ścianę budki i zsunęła się po niej na ziemie.
Podwinęła lekko rękawy by spojrzeć na tarczę srebrnego zegarka, umiejscowionego na prawym nadgarstku. Zostało osiem, nędznych minut oczekiwania. Sentymentalnie przejechała po delikatnym pasku zapięcia i cicho westchnęła. Przypomniała sobie matkę. W białej, kwiecistej sukience, noszącej owy zegarek na dłoni. Po jej śmierci postanowiła, że go sobie zachowa. Większość rzeczy zabrała ciotka i zatrzymała je dla siebie lub rozdała, ale to jedno udało jej się ukryć. Spojrzała do góry na zachmurzające się niebo. Lada moment miał zacząć padać deszcz, a ona musiała czekać.
Gdy w końcu nadszedł jej czas szybko poderwała się do góry i unosząc brwi w geście oczekiwania spojrzała na strażnika, który bez słowa otworzył bramę. Mijając ją posłała mu tryumfalne spojrzenie, a on z uśmiechem na ustach pokręcił głową. Przeszła konieczną kontrolę i weszła do małego pomieszczenia. Ściany pomalowane były na przygnębiający, szary kolor, po środku stał stoliczek, a po jego obu stronach znajdowały się dwa drewniane krzesła. Na każdej ścianie znajdowała się szyba, a za jedną z nich stało dwóch funkcjonariuszy, którzy w razie takiej konieczności mieli obowiązek interweniować.
Wzięła głęboki oddech, czekając na oskarżonego. Nie była do końca pewna co chciała osiągnąć podczas tego spotkania. Nawet nie zapoznała się z aktami. Wiedziała jednak, a raczej czuła gdzieś we wnętrzu, że musi spotkać się z tym chłopakiem. Zamierzała improwizować, tylko czy na pewno była w stanie to robić?
Kilka minut musiała spędzić w samotności by nagle stanąć twarzą w twarz z wysokim, dobrze zbudowanym młodym człowiekiem, ubranym w pomarańczowy uniform więzienny, którego ręce i nogi skute były kajdankami. Nie wyglądał tak, jak go sobie wyobrażała. Szczerze mówiąc nawet nie do końca wiedziała w jaki sposób chciałaby, żeby wyglądał, ale gdy już go zobaczyła poczuła dziwne uczucie w środku, sugerujące jej, że dobrze zrobiła zjawiając się w tym miejscu. Samuel- bo tak miał na imię- miał duże, ciemne oczy, które teraz przepełnione były niewyobrażalnym żalem.
Zanim wypowiedziała jakiekolwiek słowa schyliła się, by wyjąć z teczki wcześniej przygotowany notatnik i długopis.
-Nazywasz się? – Zapytała w końcu drżącym głosem, żeby jakoś zacząć rozmowę.
- Samuel. Samuel Duncan.
Skinęła głową i zapisała sobie jego nazwisko, nawet nie wiedząc, w jakim celu.
- Mój szef powiedział, że chciałeś abym to właśnie ja została twoim adwokatem.. dlaczego? – To pytanie było dla niej jednym z najistotniejszych.
Patrzył na nią w zamyśleniu, jakby szukał odpowiednich słów. Po chwili odpowiedział, a jego głęboki głos sprawił, że po plecach przebiegł ją niespodziewany dreszcz.
- Słyszałem, że jesteś dobra. Wiem, że grozi mi śmierć…
Po raz kolejny poruszyła porozumiewawczo głową i kontynuowała swoje małe przesłuchanie w celu ustalenia faktów.
- Nie mam z czego zapłacić za twoje honorarium. – Wtrącił, zanim zdołała nawet otworzyć usta.
Nie bardzo wiedziała jak się zachować w takiej sytuacji, mimo tego, że spodziewała się takiego przebiegu wydarzeń. Domyślała się, że ojciec dziewczynki, który był jej opiekunem, za nic nie wyłoży pieniędzy na obronę mordercy swojego dziecka. To było dla niej oczywiste.
- Najpierw postaram się pomóc, a cenę przedyskutujemy później. – Zasugerowała po chwili namysłu.
Cisza.
- Zostałeś osadzony w więzieniu, za… - Na chwilę zamilkła. Takie słowa ciężko przechodziły jej przez gardło. – Gwałt i morderstwo na swojej przyrodniej siostrze. – Dokończyła z każdym słowem ściszając głos.
- Nie zrobiłem tego. – Zaoponował stanowczo, co sprawiło, że spojrzała na niego zdezorientowana.
- Słucham? – Chciała się upewnić.
- Nie zabiłem jej. Nigdy nie zrobiłbym jej krzywdy.
Kilkakrotnie zamrugała oczami i prawie niezauważalnie pokręciła głową. Głośno wypuściła powietrze.
- Planuję zostać twoim adwokatem. Przede mną nie możesz mieć tajemnic i możesz, a nawet powinieneś się przyznać. W twojej sytuacji nie sądzę, by udało mi się wmówić przysięgłym, że jesteś niewinny, ale jeśli okażesz skruchę to może wtedy….
- Posłuchaj! Nie zrobiłem tego rozumiesz? Codziennie, gdy zamykam oczy przypominam sobie jej małe, zakrwawione ciało. Jej oczy, które już nigdy się nie otworzą. To, jak nieruchomo leży na podłodze w salonie. Cały czas dręczą mnie te same koszmary. Kochałem ją, nie potrafiłbym jej skrzywdzić! – Przerwał jej. Patrzył na nią przeszklonymi od łez oczyma, a następnie ukrył twarz w dłoniach.
Nie wiedzieć czemu miała dziwne przeczucie, że chłopak nie kłamie. Mordercy, psychopaci, kryminaliści byli jej dobrze znani. Widywała ich przecież tak często. Potrafiła ich poznać z daleka, ale on pod żadnym względem nie pasował, do znanego jej schematu, który tak dobrze przecież wyrył jej się w pamięci. W tej chwili nie wiedziała co powiedzieć.
- Jeśli nie ty, to kto?
Patrzyła na niego wyczekująco, ale nie otrzymywała odpowiedzi. Chłopak odwrócił wzrok i wpatrywał się teraz w jedną z szyb. Kilkakrotnie ponowiła pytanie, ale bezskutecznie. Wyglądało to tak, jakby na samo wspomnienie odebrało mu mowę. Wiedziała, że jeżeli ma mu pomóc to musi wydobyć z niego informację o rzekomym drugim zamieszanym, nie miała tylko pojęcia jak tego dokonać.
Nie otrzymała nie tylko odpowiedzi na to pytanie. Chłopak milczał już do końca spotkania, które nie trwało długo. Wiedziała, że nie ma sensu przedłużać bezsensownej ciszy. Zamiast tego musiała wziąć się do pracy. Pożegnała się z Samuelem i wróciła do biura by zapoznać się bliżej z aktami.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
independent04 · dnia 24.02.2010 09:31 · Czytań: 703 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 1
Komentarze
przyroda dnia 24.02.2010 15:33 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
poskradała zmysłów


postradała

Cytat:
Na bramie znajdował się duży znak, na którym znajdowała się


2x znajdować

Czytałam część I...i mnie zainteresował ciąg dalszy...jedyna "pretensja" do autora: To czemu tak krótko!!! i czekam na więcej

Pozdro!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty