Okno - Miladora
Proza » Obyczajowe » Okno
A A A

Tylko konsekwencje rozstrzygają
o doniosłości naszych postępków.
Guy de Maupassant

 Okno

   Gdy zakończono wreszcie remont i ostatnia furgonetka zniknęła z podjazdu, dom wydawał się nie do poznania. Wprawdzie była to ta sama stara, otoczona dużym ogrodem willa, ale wszystko, co można było uratować, odnowiono starannie, tak że  budynek nic nie stracił ze swojego staroświeckiego, pierwotnego wdzięku, a nawet, teraz, w szacie nowego wystroju, prezentował się może i lepiej niż wtedy, gdy go zbudowano, te ponad sto lat temu.
   Ogród także został urządzony na nowo, zachowując jednak dawny plan i chociaż usunięto parę starych drzew, na ich miejscu posadzono podobne, a układ ścieżek wijących się wśród trawników pozostał niezmieniony. Wnętrza, z dopasowanymi starannie do ich charakteru meblami, były piękne i stylowe.
   Nie wiedziała wprawdzie, czy tak wyglądały w przeszłości, bo dom, zanim go kupiła, stał przez szereg lat opuszczony, a wszyscy ci, którzy znali go niegdyś, dawno pomarli bądź wyjechali w nieznane, ale sądząc z reakcji znajomych, którzy zaproszeni zostali na otwarcie, wystrój istotnie zdawał się być bliski ideału.
   Nie zmieniła rozkładu. Ten sam, co niegdyś, obszerny hall wprowadzał w głąb pomieszczeń licznymi, starannie odnowionymi drzwiami, których tafle lekko zmatowiałego szkła, zachowane jakimś niezbadanym wyrokiem losu, przepuszczały wystarczająco dużo kremowego światła, gdzieniegdzie tylko rozbijanego na okruchy tęczy w pryzmatach ozdobnego szlifu. Położone wokół hallu pokoje wychodziły na ozdobną werandę otaczającą willę ze wszystkich stron, tak że o każdej porze dnia miało się zarówno cień, jak i słońce.

   W zasadzie zadowoliłaby się o wiele mniejszą posesją, teraz, gdy została sama, chociaż tak naprawdę dom wcale nie był duży. To tylko w jej odczuciu przestrzeń była tak ogromna, lecz wystarczał przyjazd kilku osób, by wszystko zaczynało jakby kurczyć się i maleć. Najwidoczniej samotność miała zdolności powiększania powierzchni, tym samym oddalając ją od życia, ludzi i spraw, którymi zajmowała się przedtem. Samotność, a może potrzeba izolacji, chęć ukrycia, bo wiedziała, że łatwiej zniknąć na dużym obszarze, jak łatwiej zgubić się w tłumie, niż w jednym małym zakątku, na który, prędzej czy później, ktoś musi natrafić. Tak więc codziennie gubiła się i odnajdywała wśród  ścian, ścieżek, trawników i drzew, a nawet w głębi swojego bardzo obszernego łóżka.
   Początkowo znajomi telefonowali niemal codziennie, zapraszali lub anonsowali swoje wizyty, później jednak, ponieważ nie oddzwaniała, telefony stały się rzadsze, aż wreszcie umilkły.

   Nie przyjęła nikogo do pomocy. Teraz, kiedy miała tyle czasu dla siebie, przyjemność sprawiało jej zatracanie się w korowodzie zwyczajnych, codziennych spraw, i nawet zakupy, po które jeździła małym, wysłużonym nieco autkiem, stały się częścią pewnego rytuału, prozaicznie swojskiego i przynoszącego ulgę. Wyruszała niezmiennie o tej samej porze – szczupła, drobna kobieta o spokojnych dłoniach, nie najmłodsza już, a przecież jeszcze nie stara, z uśmiechem, który mógłby rozświetlić jej twarz, gdyby tylko postanowiła wydobyć go z ukrycia; bez pośpiechu gromadziła potrzebne produkty, czasem przystając na chwilę przy jakiejś wystawie, i wracała, płynnie i pewnie lawirując pośród samochodów tłoczących się na parkingu. Posiadłość tonęła w ciszy, przedpołudniowe słońce odbite od szyb w hallu układało szachownicę światłocienia pod stopami, gdy krocząc w stronę małej jadalni, zrzucała jednocześnie obuwie i kapelusz, a papierowe torby w jej rękach szeleściły cicho. A potem zapach kawy wypełniał wnętrze lub też, delikatniejszy od kawy, subtelny aromat herbaty. Piła ją na werandzie zapatrzona w ogród, dopóki wydłużające się na trawniku cienie nie przypomniały jej o innych obowiązkach.

   Ale tego dnia, zajęta przez cały ranek w ogrodzie, wyjechała znacznie później niż zwykle, dłużej też zamarudziła w sklepach i po powrocie dom nie przywitał jej, jak zazwyczaj, ciszą drzemiącą w południowym słońcu. Wiał wiatr, nisko zwieszone, choć niezakrywające całego nieba chmury, przesuwały się nad wierzchołkami drzew, kładąc nagłe i ostre cienie na dachu i chodnikach. Przelotne błyski tańczyły w oknach, by za chwilę zniknąć i powlec ponownie tafle szyb matową szarością.
Jak zazwyczaj weszła do hallu, zsuwając półbuty przy wejściu, gdy nagle słońce przedarło się niespodziewanie przez chmury i rzuciło snop światła, rysując sylwetkę czyjejś postaci na szybie drzwi prowadzących do gabinetu. Stanęła jak wryta, wstrzymując oddech i kurczowo przyciskając torby do siebie.
   Wszystko było zamknięte... alarm włączony... nikt nie mógł wejść... to tylko cień drzewa... czegokolwiek... to tylko cień... to złudzenie... – myślała gorączkowo.
Niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu, patrzyła na bezgłośną pantomimę cienia, który zdawał się gestykulować, jakby przekonując ją, że istnieje. A potem, rozmyty, zbladł i zniknął, szyba zmatowiała i kilka ostatnich promieni słonecznych umknęło ponownie za chmury. Torby już dawno wypadły jej z rąk, znieruchomiały toczące się pomarańcze, w kuchni zadzwonił zegar i dopiero ten, tak kojący i znajomy dźwięk, wyrwał ją z transu. Podeszła i niewiele myśląc, rozsunęła tafle.
Pokój był pusty. Nienaruszony. Drzwi i okna zamknięte. Wszystko było jak przedtem – spokojne, dobrze znane. Książki na stoliczku... Kwiaty w wazonie... Kotary o miękkich fałdach spływających na dywan... 
   – Teatr cieni – powiedziała do siebie. Przekręciła klucz i wyszła na werandę. Zachodzące słońce połyskiwało ciepło na liściach i trawie. Wiatr ucichł. Oparta o balustradę odetchnęła z ulgą i spoglądając na rosnące wokół drzewa i krzewy, zastanawiała się przez chwilę, teraz już z lekkim rozbawieniem, które z nich mogły być przyczyną oglądanego spektaklu.
Wkrótce też przestała o tym myśleć.
   Życie płynęło spokojnie, jego powierzchni nie mąciły żadne dramaty czy problemy, czasem tylko drobne zawirowania, w rodzaju nieoczekiwanych chwastów w ogrodzie lub przypalonej grzanki, zakłócały codzienny rytm, ale z tym już od dawna potrafiła sobie poradzić. A jednak, od owego zdarzenia, bezwiednie zaczęła sprawdzać zamki i okna, jakby intuicyjnie asekurując się na przyszłość.

   Tego późnego, jesiennego już popołudnia, gdy siedziała w ogrodzie, przyszła jej na myśl książka, którą zamierzała przeczytać i którą, po wstępnym przeglądnięciu, odłożyła na stolik. Przeszła przez werandę, ale uzmysłowiwszy sobie, że prowadzące z niej drzwi do gabinetu zamknęła parę godzin wcześniej, zawróciła, kierując kroki w stronę hallu. Miała za sobą już prawie połowę długości, gdy mózg zarejestrował, że dzieje się coś niezwykłego. Za szybą majaczyły sylwetki dwojga ludzi. I choć kontury ich były zamazane, nieostre, sposób poruszania i gestykulacji zdawał się wyraźnie wskazywać, że scena, którą widzi, nieuchronnie prowadzi do tragedii.
   – Muszę z tym skończyć – szepnęła i podeszła bliżej. Kładąc dłonie na uchwytach,  spróbowała rozsunąć drzwi, lecz mimo iż nie było w nich zamka, nie drgnęły nawet o milimetr. Sylwetki za nimi stopiły się nagle, jakby mocując ze sobą, potem jedna z nich, wyraźnie odepchnięta, zachwiała się, podnosząc ramię...
Zaczęła uderzać pięściami w szklaną taflę, patrząc z rosnącym przerażeniem na wydłużony cień ręki, a potem, nie zastanawiając się, odstąpiła parę kroków w tył i chwyciwszy z pobliskiej półki pierwszy lepszy przedmiot, rzuciła nim z całej siły w szybę. Szkło rozprysło się z krystalicznym brzękiem, eksplodując na wszystkie strony. Podbiegła, drzwi ustąpiły pod jej dotykiem i zobaczyła wnętrze biblioteki.
Pokój był pusty.

 

Przyszło ich dwóch. Przedstawili się przyciszonymi głosami.
   – Musimy niestety przekazać pani przykrą wiadomość – powiedział starszy z nich. – Pani mąż miał wypadek...
   – Nie mam męża – odparła z nieruchomą twarzą. – On... odszedł.
   – Wiemy – powiedział łagodnie młodszy. – Ale nadal jest pani mężem. Gdy odzyskał przytomność prosił, by zawiadomiono panią...
   – Co się stało? – przerwała.
  – Postrzelono go – wyjaśnił cicho starszy. – Kobieta... Zeznał, że chciał z nią zerwać, a ona... W każdym razie strzeliła do niego. Uratowało go tylko to, jak powiedział, że w tym samym momencie stłukła się szyba za jego plecami. Jakby ktoś rzucił czymś ciężkim. Odłamek skaleczył ją w czoło, tuż nad okiem... i chybiła. Kula przeszła obok, przez ramię. Nie wiemy, kto rzucił ani dlaczego, chociaż, bez dwóch zdań, uratował mu życie.
Popatrzyła przez hall na pozbawione szyby drzwi do gabinetu i spytała bezwiednie: – Czym rzucono?
   – Śmieszne... – powiedział młodszy. – To była taka żaba z onyksu. Dosyć ciężka, przyznaję. Wie pani, takie coś, co stawia się dla ozdoby na półce lub gzymsie kominka... Aha, oto adres szpitala, gdyby chciała pani otrzymać informacje o mężu. Stan jest, na szczęście, stabilny…
Spojrzał na zegarek.
   – Proszę nam wybaczyć – przeprosił. – Ruszymy już. To jednak kawałek drogi, mimo wszystko...
Wyszli na podjazd.
Starszy ogarnął wzrokiem dom i ogród, i pokiwał głową w zamyśleniu.
   – Wie pani, zawsze chciałem zobaczyć jak wygląda – powiedział. – Moja babcia pracowała tu kiedyś. Opowiadała mi o nim, kiedy byłem dzieckiem. Podobno ten dom miał jakąś tajemnicę...
Otworzył drzwiczki samochodu.
   – Pięknie go pani odnowiła – dorzucił, wsiadając.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 12.03.2010 09:04 · Czytań: 2031 · Średnia ocena: 4,54 · Komentarzy: 62
Komentarze
gresud dnia 12.03.2010 09:37 Ocena: Świetne!
Dobre, naprawdę dobre. Klasyczny spokój na początku i z czasem powolny wzrost napięcia - to lubię. Ale żeby nie było, że się podlizuję "albo coś", to mam malutki kamyczek: Pierwsze zdanie w trzecim akapicie ciut za długie, ale tylko jak na mój gust. Musiałem je trzykrotnie przeczytać żeby ogarnąć. Ale to nie rzutuje i tak jest ŚWIETNE. Niby takie nic, historia jak wiele innych i niby wszystko jasne i przewidywalne, ale ja z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Będzie ciąg dalszy, co???
sirmicho dnia 12.03.2010 09:46 Ocena: Świetne!
Jak zwykle Mila - wysoka klasa.
Napięcie rośnie, czuć tę tajemniczość, może nawet strach zmieszany z chęcią poznania. Na początku bałem się, że będzie sztampowo. Ot domek, po remoncie, pewnie nawiedzony itp. itd. Ale potem pomyślałem, że tekst wyszedł spod ręki Miladory i o schematach nie ma mowy. Nie rozczarowałem się.

Ech, co tu dużo mówić. Jesteś klasą sama w sobie.

Do jednego mam tylko zastrzeżenia, a właściwie wątpliwości.
Cytat:
Zachodzące słońce połyskiwało ciepło na liściach i trawie.

Czy to słowo tu pasuje? Połyskiwać ciepło?
Nova dnia 12.03.2010 10:01 Ocena: Bardzo dobre
Witam Cię Miladoro,
i od razu przechodzę do konkretów.

"... odnowiono starannie, tak że dom nic nie stracił..." chyba lepsze byłoby rozbicie: ... starannie. Dom...

że dom/bo dom/rozkład domu/otaczającą dom/dużego domu/duży dom/prowadzenie domu :smilewinkgrin:

"buciki" kojarzą się z obuwiem dziecięcym, może sandały, sandałki?

stanęła jak wryta wiem, że chodzi o wzmocnienie efektu, ale... czy to konieczne w tak poetyckim przekazie?

patrzyła na drzwi/rozsunęła drzwi/otworzyła drzwi

"...potrafiła sobie poradzić." lepiej: radzić

sobie poradzić/przypominała sobie/uzmysłowiwszy sobie/za sobą/za sobą

do drzwi/ lecz drzwi

tu do pani/tu kiedyś

Tym razem, trochę się tego nazbierało... więc mam nadzieję, że przyda się moja ...dliwość:D
SzalonaJulka dnia 12.03.2010 11:21 Ocena: Świetne!
Rany, Miluś, wykarczuj połowę tych "domów" - co prawda mocna sylaba wali jak młotkiem, siejąc grozę, ale co za dużo, to nie zdrowo.
po doczytaniu: nie powinna walić młotkiem, kiedy cała historia płynie...

"A potem zapach kawy wypełniał dom lub też, delikatniejszy od kawy, subtelny aromat herbaty." - zapach kawy wypełniał aromat herbaty? szyk

Thriller - "Okno" - to zestawienie od razu skojarzyło mi się z filmem Hitchcocka, a tu przyjemne rozczarowanie - niby thriller... ale magiczny i miladorowaty ;)
Podoba mi się ten dom - pozwoliłaś do niego wejść i dokładnie go obejrzeć - scenografia nietypowa dla gatunku, bo (przynajmniej w moim odczuciu) przepojona światłem.

Proszę dopracować tekst (powtórzenia!), cobym mogła dać świetny! :uhoh:
Miladora dnia 12.03.2010 14:23
Gresudku - do licha, zabiłeś mi klina w głowie i zmusiłeś do myślenia, jaki też mógłby być ciąg dalszy tej historii. :D
Dziękuję za wizytę i kopa w imaginację.
A to długie zdanie...? Cóż, niekiedy lubię długie zdania, zwalniające rytm. ;)

Sirmisiu - dzięki. Urosłam o parę centymetrów. :D
Połyskiwało ciepło... Ja to tak widziałam, pisząc. Wyobraź sobie zachodzące słońce, jego czerwonawe promienie padające na liście i trawę - zieleń, zwłaszcza pokryta lekką wieczorną wilgocią daje refleksy - ciepłe w kolorycie moim zdaniem.

Noviutka - dzięki za ścinkę. :D
Nie wszystko poprawiam, bo nie wszystko się nadaje, moim zdaniem, do zmiany, ale większość powtórzeń już usunęłam.
Jeżeli przedzielę to zdanie, o którym mówisz, straci płynność, więc zostawiam. "Buciki" to także damskie buty - takie wygodne, bardziej sportowe półbuty. Pomyśl o tej kobiecie jako o ubranej w typowo angielskim stylu lady - tweedowa spódnica, żakiet, chustka, buciki na niskiej podeszwie. Ja ją tak widzę. ;)
"Radzić" zamiast "poradzić" zmienia rytm zdania, jego melodię, więc zostawiam. "Jak wryta" jest dosadne i obrazowe - myślę, że taki mocny akcent jest jednak potrzebny w tym miejscu.
Dziękuję za wyławianie kijanek w moim bajorku - przez to nie mają szans stania się ropuchami. :D

Szalonka - dzięki Wam wyburzyłam parę domków i mam nadzieję, że udało mi się jakoś uprzątnąć to rumowisko. :D
Tamto zdanie z aromatem zostawiam, tylko dom zamieniam na "wnętrza" - mnie właśnie ten szyk pasuje do klimatu.
Niech ten tekst się przez chwilę uleży, a potem go sprawdzę ponownie.
Dziękuję obu Paniom. :D
I w ogóle Wszystkim.
SzalonaJulka dnia 12.03.2010 14:37 Ocena: Świetne!
Ocenka gwałtownie idzie w górę, ale przy okazji przemyśl jeszcze to zdanie z aromatem.
Miladora dnia 12.03.2010 14:45
Jak tylko odsapnę trochę i zmyję z siebie pył po tym burzeniu domów. :D
JaneE dnia 12.03.2010 15:11 Ocena: Świetne!
Znów, już po kilku pierwszych zdaniach przeniosłam się w opisywany przez Ciebie świat. Zawsze kiedy czytam twoje teksty, mam wrażenie że Ty ich nie piszesz, Ty malujesz słowami .

Może to Thriller, ale na mnie podziałam bardzo uspokajająca :)
Esy Floresy dnia 12.03.2010 17:23 Ocena: Świetne!
Zajrzałam sobie przez okno i w sumie coś mi tu zamazuje widoki.;)

Cytat:
Samotność, a może potrzeba izolacji, chęć ukrycia, bo wiadomo, że łatwiej schować się na dużym obszarze, jak łatwiej zgubić się w tłumie, niż w jednym, małym zakątku, do którego i tak, prędzej czy później, ktoś trafi. Tak więc codziennie gubiła się i odnajdywała wśród tych ścian, ścieżek, trawników i drzew, a nawet w głębi swojego bardzo obszernego łóżka.


Poza tymi "sięjączkami" i powtórzeniami to w ogóle mi coś nie gra w tym zdaniu. To "jak łatwiej zgubić się" mi nie pasuje może zastąpić to "czy w tłumie" i tym samym za jednym zamachem pozbędziesz się powtórzeń i "się".

Cytat:
jeszcze nie stara, z uśmiechem, który mógłby rozświetlić jej twarz, gdyby tylko zdecydowała się go wydobyć z ukrycia - bez pośpiechu wybierała z półek potrzebne produkty, czasem zatrzymywała się na chwilę przy jakiejś wystawie i wracała, płynnie i pewnie lawirując pośród samochodów tłoczących się na parkingu. Posiadłość witała ją ciszą, przedpołudniowe słońce odbite od szyb w hallu układało się w szachownicę światłocienia pod jej stopami,


Tu mam propozycję ubicia, co najmniej dwóch łobuzów. ;)
może zamiast czasem zatrzymywała się czasem przystawała?
i w sumie myślę, że końcówka może brzmieć "w hallu układało szachownicę światłocienia".

A poza tym z ciekawością zaglądałam przez okno do tego przepięknego domu, który tak starannie odmalowałaś. Uwielbiam tę niespieszność z jaką prowadzisz mnie przez ścieżki Twoich zdań wijących się bez końca gdzieś w nieznane. Z niezwykłą subtelnością wkradasz się do mojej wyobraźni i sprawiasz, że przed oczami widzę obrazy jak żywe.
A teraz będę wredna i postawię bdb z możliwością negocjacji... ;) hihihi
Szach-Mat dnia 12.03.2010 17:24 Ocena: Świetne!
Ciekaw jestem, jak historia potoczy się dalej. Czy będzie to opowieść dla "panien z dobrych domów", czy rasowy thriller. Wolałbym to drugie, nie musisz przecież rezygnować ze "starej Anglii". A pan King wcale nie jest the best.
Gdyby tak trochę więcej "ognia" w fabule, przy zachowaniu twojego wypieszczonego języka? Połącz klasę pisarską z dobrą historią.
Na razie świetnie (choć to nie moja bajka).


Pozdrawiam.
Nova dnia 12.03.2010 17:48 Ocena: Bardzo dobre
Wracam, bo pora na herbatę i przy okazji dorzucę to, co i tak nie ma większego znaczenia, czyli bdb plus

Ps. Popatrz, ile się tego już u mnie nazbierało:
"za głową, niebieskawe popękania na bucikach katza..."
Powoli się przyzwyczajam, nawet "polubiam",
a wielokropek postawiłam, bo czekam na ciąg dalszy.:smilewinkgrin:
julanda dnia 12.03.2010 18:33 Ocena: Świetne!
:) Poczytałam sobie na początek weekendu. Jestem rozczarowana:smilewinkgrin: Jak mogłaś przerwać akcję w takim ciekawym momencie?:D A tak mi się cudnie czytało! Tylko nie wiem dlaczego nie pasują mi ostatnio zdrobnienia, widać coś mi się zrobiło - a więc jedynie "buciki", bym tu zamieniła na buty i tyle!:D Pisz, Miladorko dalszy ciąg, chyba, że chcesz czytelników pozostawić w napięciu? Ale chyba nie będziesz taka okrutna? Pozdrawiam. Piąteczka, czyli portalowe "świetnie" :)
Miladora dnia 12.03.2010 23:01
JaneE - dziękuję kochana - miałam męża malarza, może to się udzieliło, to malowanie? ;)

Szach Mat - doceniam intuicję - to miało być opowiadanie w stylu angielskim. Na zasadzie, że wszystkiego trzeba w życiu spróbować. ;)
Rozlewna, spokojna proza z tym "czymś" w tle. No i widzę, że jesteś następny, który "zmusza" mnie do dalszego snucia tej opowieści.
Dziękuję, zobaczymy... w każdym razie mam o czym myśleć. :D

Noviuśka - pewnie z biegiem czasu dostarczę Ci jeszcze czegoś po tym Twoim wielokropku... ;) Dziękuję.

Julandko - buciki wyjaśniam wyżej, ale zmienię na półbuty, skoro wszystkim raczej kojarzy się to ze zdrobnieniem, a nie drobną, kobiecą stopą. No i do licha, będę musiała naprawdę przemyśleć, czy da się tę historię pociągnąć dalej... I jak, żeby znowu niczego nie dopowiedzieć... Dziękuję... ;)

Floreska - tłukłam sięjączki w jednym miejscu, a one uciekały w inne. Należy mi się solidny pstryczek za ślepotę. :D
Kupuję z miejsca "przystając" i "szachownicę światłocienia". Tamte powyższe, to powtórzenia celowe, ale także zlikwidowałam jednego sięjoznego drania. Czasem używam ich naprawdę świadomie, zresztą nie ja jedna. Dziękuję za podpowiedzi, chętnie korzystam, bo naprawdę u siebie samej nie widzi się wielu rzeczy. :D

Dziękuję wszystkim za wizytę w tym domu. :D
Izolda dnia 12.03.2010 23:06 Ocena: Świetne!
Ech, Milo Magicznego Muśnięcia. Można z Tobą wytchnąć, wsiąknąć i zadumać się. Bo nigdy nie wiadomo czy swoją myślą dotknie się kogoś tak, by go zranić czy ocalić.
Pozdrowienia z niebieskiego okna:)
Marco Petrus dnia 12.03.2010 23:26 Ocena: Świetne!
Milu - bardzo piękne to Twoje malowanie. Słowo po słowie, zdanie po zdaniu - jakbyśmy tam byli i wszystko widzieli.
Sam zabieg, że nam te obrazy malujesz - już buduje napięcie, kieruje myśli w poszukiwaniu podtekstów i ukrytych znaczeń...

Oczywiście, że przyłączam się do grona oczekujących na ciąg dalszy!
(ś)
Serdeczności! :D
Esy Floresy dnia 13.03.2010 01:32 Ocena: Świetne!
Miluś - kupuję te Twoje powtórzenia i to całe zdanie w zamian za ubite sięjączki, krakowskim targiem masz świetne. Pozdrawiam. :D

ps. co do tych sięjączków to cóż powiedzmy, że uczęszczam do niezłej szkoły i kto wie czy nie sprawdzi się tu powiedzenie: "ukręcić bicz na siebie". B)
Miladora dnia 13.03.2010 02:39
Dzięki Izoldko za zjawienie się i otwarcie okna z takim widokiem. ;)

Marco - et tu, Brute, contra me? :D Dziękuję. Pomyślę. Może nawet ze skóry wylezę, żeby to zapotrzebowanie społeczne zadowolić. :D

Florescencjo - wytłuczemy sobie nawzajem - krakowskim targiem. :D
Esy Floresy dnia 13.03.2010 02:48 Ocena: Świetne!
Hmm w sumie to ta tajemnica domu zostaje taka otwarta, bo wcale nie musi być tym czym powyższe opowiadanie zapowiada..., bo przecież takie stare domy mają w sobie ich całe mnóstwo - tak sobie tylko gdybam. ;)
andro dnia 13.03.2010 08:56 Ocena: Świetne!
Fajny pomysł, Mila. Coś chyba jak połączenie szklanej kuli i urządzenia do teleportacji, a może na dokładkę wehikułu czasu... (?)
A jeśli dobry koncept i do tego porządne wykonanie, to cóż mi pozostaje innego, niż ocenić na "świetne" ;)
Pozdrawiam serdecznie.
vimba dnia 13.03.2010 11:03 Ocena: Świetne!
Przeczytałam z zainteresowaniem, językowo sprawne do czego przyzwyczaiłaś, fabuła przyjemnie niedopowiedziana:) Pozdrawiam
V.
Arkady dnia 13.03.2010 13:18 Ocena: Świetne!
Gdybym zaczął piać z zachwytu, pewnie ktoś wyśmiałby mnie, ale ledwo się powstrzymuję... Przeczytałem jednym tchem, mało się nie udusiłem... Choć tragiczne, ale piekne... Dziewczyno skąd te pomysły bierzesz?... Niesamowite... Chyba kliknę w te Świetne ze dwa razy...:D
Arkady dnia 13.03.2010 13:20 Ocena: Świetne!
No, ale się nie da...:( Więc napiszę : świetny... ŚWIETNY!:D
Miladora dnia 13.03.2010 13:52
Oj, dziękuję, Kochani... :D

Andro - za ocenę pomysłu... ;)
Vimbuś - za to, że pojawiłaś się, choć tak rzadko ostatnio widuję Cię na portalu... ;)
Kreciku - Ciebie też przynosi w niepodziewanych momentach. Wyłaź spod tej ziemi - już wiosna się zbliża... ;)

Buziaki dla Wszystkich :D
Arkady dnia 13.03.2010 13:58 Ocena: Świetne!
No wyłazi, wyłazi... A tu śniegiem znowu posypało :( ale przynajmniej buziaki słodkie:D
Usunięty dnia 13.03.2010 23:57 Ocena: Bardzo dobre
Ciekawe, ale takie wrażenie odniosłem jakbym czytał fragment niedokończonej całości.
Jakoś horrorem jeszcze mi nie zaleciało.
Miladora dnia 14.03.2010 01:03
Saduś - bo to nie horror, tylko delikatny thriller w stylu angielskim. :D

A o ciąg dalszy już mnie molestują, więc chociaż lubię niedopowiedzenia, to pewnie będę musiała głową ruszyć, żeby wyleźć z tego impasu.
Dzięki za odwiedziny... ;)
Usunięty dnia 14.03.2010 02:21 Ocena: Świetne!
niczego odkrywczego nie napiszę, więc dam świetnie i spylam
Miladora dnia 14.03.2010 12:30
Kochany Owsianko... :D
Jack the Nipper dnia 15.03.2010 20:01 Ocena: Dobre
Cytat:
dom, zanim go kupiła, stał przez szereg lat opuszczony, a wszyscy, którzy znali go niegdyś, dawno pomarli, bądź wyjechali w nieznane, ale sądząc z reakcji znajomych, których zaprosiła na otwarcie, wnętrza istotnie zdawały się być bliskie ideału.

Nie zmieniła rozkładu domu.


2 x go
2 x dom
2 x których

Cytat:
Podeszła i niewiele myśląc, rozsunęła je.


Je czyli chyba drzwi? ale strasznie dalekie skojarzenie...

Cytat:
tamtego zdarzenia, bezwiednie zaczęła sprawdzać zamki i okna, jakby intuicyjnie asekurując się na przyszłość.

Tego


tamtego - tego

Hmmm...
Nie. Jednak nie.
Za dużo poezji opisowej, za mało thrillera. Zakończenie jak dla mnie naciągane. A dokładniej - dlaczego mąż który odszedł byl taki ważny, by chroniły go zjawiska paranormalne? Nie wiem, wygląda to na totalny przypadek, z niczego nie wynika. Może tak miało być, ale mnie nie przekonało.
Miladora dnia 15.03.2010 21:29
Dzięki, de Nipper... :D

Sporo domów już wyburzyłam, drzwi też niektóre usunęłam, ale jak się trochę uleży, to będę jeszcze sprawdzać.

To nie jest typowy thriller, dlatego taka forma. Jak napisałam Sadusiowi, to "delikatny thriller w stylu angielskim".
A więc bardziej zabawa w dreszczowca.
Nie wiem, czy mąż był ważny czy nie. W tej opowieści bohaterami są: dom i kobieta. Możliwe, że skoro mąż tej kobiety był związany z nią, to może także z domem?
W tym przypadku każdy sam musi sobie jakoś dopowiedzieć... ;)
Jack the Nipper dnia 16.03.2010 08:08 Ocena: Dobre
Jak tak tłumaczysz, to oczywiście pasuje, ale zmyłą jest tak długi akapit o mężu. Widocznie był ważny, skoro tyle o nim napisałaś. Może jakby to było krótsze, wspomnienie tylko, to wprowadzałoby więcej tajemnicy.
Na razie jest podane na tacy coś, czego nie zamawiałem :)

Pozdr!
Szuirad dnia 16.03.2010 15:56 Ocena: Świetne!
"W zasadzie nie potrzebowała takich dużych pomieszczeń teraz, kiedy została sama, chociaż, tak naprawdę, to wcale nie był duży budynek." 2xduży - i napomknę tylko, co jest już mniej ważne,że w tym samym akapicie jest jeszcze trzeci raz.

Gdzieś jeszcze jest "światło wyświetlilo"

Znasz moje ułomności z przecinkami, więc powiem trylko, że z zapartym tchem oglądalem umieszczone na początku długie, wielokrotnie złożone i przełozone zdania:bigeek: - dobry materiał, by się podszkolić.
z oceną przyłaczam sie do większości.
Wrażnie sokoju pozostało ze mna, a przyda się za dwie minuty ruszam do pracy:)
Miladora dnia 16.03.2010 17:19
Dzięki, Szu - te cegłówki zostały po wyburzaniu domów. :D
Uprzątam sukcesywnie. ;)
Przedtem był duży dom i powtórzenie "duży" było celowym zabiegiem.
Po poprawkach faktycznie nie spełnia zadania. Zmienię... ;)
Co do światła, to było tak:
"słońce przedarło się niespodziewanie przez chmury i rzuciło snop światła, wyświetlając sylwetkę..."
No i klops, bo to był snop światła, a nie promienie. I wyświetlił.
Konia z rzędem temu, kto mi podda pomysł na poprawkę. :D
Arkady dnia 17.03.2010 01:30 Ocena: Świetne!
Miluniu, ja to mogę najwyżej podać poprawkę do jadłospisu :smilewinkgrin:... i wypłakać się do mankietu, bo w Empiku jeszcze żadnych opowiadań nie ma... A propo gratuluję i jak zdobędę egzemplarz, to się pofatyguję po autograff... Wielkie buziaki.:D
Esy Floresy dnia 17.03.2010 01:36 Ocena: Świetne!
Yyy ja tak nieśmiało po tego konia z rzędem... "i rzuciło wiązkę promieni" lub "i rzuciło snop iluminacji". :D
Miladora dnia 19.03.2010 02:50
Wielkie buziaki, Kreciku, też - jak się ukaże, to się dowiesz. ;)

Floreska - przepraszam, nie wiedziałam, że zgłosiłaś się po konia. :D
Krakowskim targiem - snop światła wolałabym zostawić, ale "wyświetlić" mogę zmienić na coś innego - tylko jeszcze nie wiem, na co. ;)
Rysując, wydobywając... pomyślę...
Esy Floresy dnia 19.03.2010 03:26 Ocena: Świetne!
No to się targujmy.;)

Ukazując... pomyśl.;)
Esy Floresy dnia 19.03.2010 03:26 Ocena: Świetne!
No to się targujmy.;)

Ukazując... pomyśl.;)
kamyczek dnia 19.03.2010 18:50 Ocena: Świetne!
Tekst przeczytałam wczoraj, ale dość późno i dopiero teraz zasiadam do komentowania. Zaciekawiłaś mnie na maksa i pozostawiłaś niedosyt. Myślę, że dopowiesz w następnych odsłonach jakim cudem przemieściłaś się w czasie... Czekam. Za dzisiejszą ucztę dziękuję świetnie!:D Przy okazji gratuluję wydania książki.
pozdrawiam;)
Miladora dnia 19.03.2010 19:51
Dziękuję, Kamysiu... :D
Wszyscy mnie piłują o dalszą część i w głowę zachodzę, jak tu sprostać społecznemu zapotrzebowaniu. Czyli, jaką następną zmyłę zrobić i wyłgać się niedopowiedzeniem. ;)
Ale myślę intensywnie, bo to podobno nie szkodzi... ;)

Dzięki, buziak. :D
kamyczek dnia 19.03.2010 21:07 Ocena: Świetne!
z pewnością nie szkodzi, ćwiczy szare komóry...:D:D życzę weny
Usunięty dnia 28.03.2010 09:26 Ocena: Słabe
Technicznie tekst jest sprawny, ale zbyt monotonny. Połowę treści zajmuje opis domu, powodując usypianie czytalnika. Rys psychologiczny bohaterki nie wskazuje jej dramatu, jest zamazany i niewykształcony. Zapewne przez mnogość poetyckich opisów, które mają wprowadzać w nastrój pewnej nostaligii, odosobnienia, ale niestety odwracają uwagę odbiorcy od akcji, która jest więcej niż mizerna.
Kompletnie źle dobrany moment kulminacyjny - brak mi tego niepokoju, zdenerowania bohaterki: czy oby jestem przy zdrowych zmysłach?
Kompletnie niedopasowane dialogi policjantów, są tak grzeczni i ułożeni, jakby służyli do mszy, a nie pełnili mało płatną i niewdzięczną, publiczną służbę. Brak mi zazdrości w ich oczach, że ich nigdy nie będzie stać na taki dom. Po prostu są niewiarygodni jako postacie drugoplanowe.
Ogólne wrażenie: dobry warsztat, ale...


edit: napisałem remake do twojego opka :)))
Miladora dnia 28.03.2010 14:53
Dzięki, Moffis, za komentarz. ;)

To nie miał być sztampowy tekst z wartką akcją i dziarskimi policjantami.
Miał być bardziej psychologiczny i nawet, jeżeli dla Ciebie postać bohaterki była nieco zamazana, to dlatego, że chciałam oddać jej wyciszenie i oddalenie się myślowe od wszystkiego, co było w przeszłości.
Kobieta tkwi zawieszona w pewnego rodzaju emocjonalnej próżni.
I sądząc po Twoim komentarzu - udało mi się to przekazać.

A policjanci? Dlaczego mieliby być inni? Przybyli z zawiadomieniem - są uprzejmi i wyciszeni. Zazdrość? To nie takie realia.

Operujesz stereotypami niestety, Moffisku. ;)
Usunięty dnia 28.03.2010 15:29 Ocena: Słabe
Miladorko, czy uważasz, że jakkolwiek kobieta może żyć w emocjonalnej próżni? Szczególnie po rozstaniu z mężczyzną swojego życia? Niemożliwe. Chyba że jedzie na prochach, które wspomagają nienaturalny stan obojętności. Ale wtedy jest otepiała, nieskora do interacji z otoczeniem. Nakreślony obraz kobiety jest niewiarygodny, wcale nie oddaje wyciszenia ani "myslowego oddalenia"

Policjanci moga byc uprzejmi, ale nie gadają jak literaci na akademii dla dzieci, opowiadając ze szczegółami, co się wydarzyło i używając takiego wyszukanego języka. Bez sensu. Czy byli jej przyjaciółmi? Dobrymi znajomymi? Nic nie zapowiada takich zażyłych realcji.

Generalnie, zaserwowana opowieść jest niewiarygodna. Nielogiczna i męcząca, ze względu na strasznie rozbudowaną opisowość.

Nie masz się co dąsąc, uważam, że dla cibie ważniejsze są uwagi dotyczące konstrukcji tekstu niż wytykanie przecinków, powórzeń czy mniej lub bardziej udanych metafor.
Miladora dnia 28.03.2010 15:51
Moffisku - a dlaczego uważasz, że ja się dąsam? ;)
I dlaczego uważasz, że to Ty akurat masz we wszystkim rację?

Każdy ma prawo do własnego odbioru tekstu, ale jednocześnie nie powinien narzucać swojej wizji autorowi, skoro nie rozumie jego. ;)

Dobrze, jeżeli tekst jest kontrowersyjny, bo dyskusja to cenna rzecz, jednak gdyby wszyscy autorzy ulegali wszystkim sugestiom przyjmując a priori, że każdy czytelnik jest mądrzejszy od nich, to literatura zmieniłaby się w papkę bez cienia indywidualizmu.

Tak więc pozwól, że zostanę przy swojej wersji, bo nasze poglądy i widzenie świata, a także psychologiczny odbiór różnych postaci mają prawo różnić się od siebie.
A pierwsza zasada dobrego komentatora brzmi - Nie wciskaj nikomu niczego na siłę. ;)
Usunięty dnia 28.03.2010 15:56 Ocena: Słabe
ano własnie, nie wciskaj mi, ze operuję stereotypami.
Zapewniam też - nie jestem kobietą, ale na pewno niezłym obserwatorem.
Miladora dnia 28.03.2010 17:31
I tym się różnimy, Moffis, bo ja nie zapewniam nikogo, że jestem w czymkolwiek lepsza. ;)

Nie piszę też według jakiejkolwiek recepty, więc pozwól, że zostanę przy swoim widzeniu świata.
Zwłaszcza, że nie narzucam Ci co i jak Ty masz pisać. ;)
Daniel Radziejewski dnia 28.03.2010 19:29 Ocena: Świetne!
Miladora, przeczytałem właśnie remake Twojego tekstu, dlatego postanowiłem zajrzeć do oryginału. Nie będę komentować struktury tekstu, ani stylistyki bo przebrnąłem przez niego bez problemu i o nic większego się nie potknąłem.
Co do samej treści to rewelacja! Podoba mi się Twój pomysł, podoba mi się jak opisujesz świat i postaci, starannie dobierasz słowa, które igrają z moją wyobraźnią. Dobrze budujesz napięcie i wszystko układa się w spójną całość! Gratuluje i dziękuję za przyjemność płynącą z czytania "Okna."
Usunięty dnia 28.03.2010 20:05 Ocena: Słabe
Ten mały eksperyment nic nie zmienił. Szkoda. Panujesz nad słowem, ale nie nad tekstem.
Elwira dnia 28.03.2010 20:48
moffiss, tak sobie myślę, że i tak się nie dogadacie, bo chyba nadajecie z Milą na innych falach. Odpuść i niech każde robi to co umie najlepiej - piesze po swojemu.

Przepraszam za dygresję. A tekstu nie przeczytałam w całości, więc wypowiem się jak doczytam. Ciągły brak czasu, przepraszam.
Miladora dnia 28.03.2010 22:13
Dziękuję, Danielu
Zdanie kogoś, kto jest nowy na portalu, ma dla mnie wartość niezależnie od oceny. Cieszę się jednak, że uznałeś tekst za wart przeczytania, tym bardziej, że na pewno nie zrobiłeś tego z sympatii, bo jeszcze nie zdążyliśmy się poznać. :D

Elwirko, ja też cierpię na stały brak czasu i stąd tyle nieskomentowanych przeze mnie tekstów. Niestety, tak bywa. ;)

Moffis - kiedy zmieniasz ocenę z "dobrego" na "słabe", bo osoba której próbowałeś wtłoczyć do głowy swoje mądrości okazała się na nie odporna, to miej przynajmniej na tyle odwagi cywilnej, żeby o tym wprost napisać.
Na tym kończę jakąkolwiek dyskusję z Tobą. Teraz i w przyszłości.
Usunięty dnia 29.03.2010 08:26 Ocena: Bardzo dobre
O matko, jaki Moffiss jest marudny...

Jest trochę opisów, ale one w niczym nie przeszkadzają. Każdy z nas ma już chyba odruch przy czytaniu, że zastanawia się, czy on by czegoś nie napisał inaczej. Ja też bym tu zmieniła parę rzeczy, ale to wtedy nie byłoby już Twoje opowiadanie. Masz swój charakterystyczny i bardzo dobry styl i jeśli komuś się nie podoba, to przecież może nie czytać.

Mi właściwie zabrakło jeszcze jednej sceny, takiej pomiędzy pierwszym a drugim cieniem, żeby jeszcze podkręcić niepokój. Ale i tak przechodziły mnie dreszcze.
Miladora dnia 29.03.2010 14:35
Dziękuję, Oczko, za odwiedziny. :D

Zgadzam się, mogłaby być jeszcze jedna scena stopniująca napięcie, nie pomyślałam o tym przy pisaniu.
Ale może pierwsza, delikatna, wprowadzająca...? Tak, chyba pierwsza i nawet wiem już jaka. Dzięki za kopa. ;)
Pobawię się jeszcze z tym opowiadaniem, bo mam już kawałek następnej części...
Buziaki ;)
magdam dnia 29.03.2010 22:41 Ocena: Bardzo dobre
w moich oczach tylko kilka przecinków na samym wstępie 'pałętało się'
niepotrzebnie, treść wciągnęła jak zassawka odkurzacza i przytrzymała solidnie, dziękuję za porcję napięcia.
Miladora dnia 29.03.2010 23:47
Dziękuję, Magdamsiu... ;)

Mam tendencję niestety do stawiania przecinków, więc sprawdziłam i faktycznie dwa wyleciały w kosmos. :D
Miło mi, że wpadłaś z wizytą...
Lancan dnia 02.05.2010 14:15 Ocena: Bardzo dobre
No, wreszcie przeczytałem :) U mnie wszystko musi swoje odleżeć...

Sprawnie i ładnie napisane, ale tego należało się po Tobie spodziewać ;) Lubujesz się w opisach i... przecinkach. Trochę nie moja bajka, wolałbym więcej akcji, ale doceniam dopracowaną formę i pomysł. Podobał mi się ten stary, zagubiony dom z grą świateł i cieni. Magicznie i lirycznie.

Pozdrawiam wilczo :)
Miladora dnia 02.05.2010 16:56
Dziękuję, Wilczku - miło, że mnie odwiedziłeś, bo dość dawno już Cię nie widziałam na portalu. ;)

No cóż, przecinki... nie da się pisać bez nich długich zdań. ;)
A co do opowiadania - próbuję wszystkich w zasadzie gatunków i do pomysłu staram się dopasować środki przekazu.
W zasadzie jeszcze nie odkryłam, w czym czuję się najlepiej - chyba tylko, że w krótkich formach. Nudzę się, pisząc coś dłuższego, a może po prostu nie umiem. ;)

Pozdrawiam z uśmiechem
Krystyna Habrat dnia 16.05.2010 13:03 Ocena: Świetne!
Lubię takie teksty. Bo: (wiem od "bo" zaczyna się tylko zdanie: Boli mnie brzuch, ale ja niesforna łamię dobre zasady... językowe)
1) jest tu o kobiecie;
2) ale o kobiecie nie stereotypowej, jak się ostatnio pokazuje;
3) tekst pozornie zwyczajny, ale coś się pod spodem kryje, jakiś niepokój, tajemnica;
4) trzeba go przeczytać jeszcze raz;
5) autorka nie boi się opisów, które pieszczą wyobraźnię czytającego, np opis willi i ogrodu, gdzie chciałoby się przebywać, jak i opisy codziennych rytuałów z kawą, grą świateł i cieni, które wzbudzają u odbiorcy pozytywny nastrój i łagodzą ostrą wymowę całości;
6) puenta pyszna! 6!
Miladora dnia 19.05.2010 22:13
O, witaj, Sokolko... :D
Dopiero teraz zauważyłam, że mnie odwiedziłaś - dziękuję serdecznie.
Ładną wyliczankę mi zaserwowałaś. ;)
No i ja też lubię teksty trudniejsze i bardziej opisowe.
Buziak serdeczny.
Kazjuno dnia 10.06.2020 07:21
Droga Milu
Przyjemnie się czytało. choć jak wiesz - lubię akcję, w której coś się dzieje - jednak w "Oknie" mimo pozornej stagnacji działo się wiele. Pięknie opisałaś dom i życie samotnej niemłodej kobiety. Zresztą dla mnie nie dziwota, widziałem dzieła sztuki w jakie zamieniłaś szkło kieliszków, pięknie odnowiony antyczny kredens, a ta zaiste królewska suknia, w którą ubrałaś córkę... Też dzieło sztuki, w którym mogłaby brylować na raucie po spektaklu w Operze Wiedeńskiej koronowana główka z tytułem księżnej. Więc dom/domek odpicowany na mini pałacyk. Dałaś więc upust artystycznym upodobaniom, których nie powstydziłby się architekt wnętrz tworzący wystrój wiejskiego domu zamożnego arystokraty.
Ale zaczęła się też akcja, wprawdzie tworząca napięcie, ale pozostawiła we mnie krztynę niedosytu. Niejasne było, czy postrzelonego męża łączył z kobietą związek uczuciowy. (Przedtem jakby dla niej nie istniał).
Wiadomo jednak, że przygoda z duchami miała miejsce.
Ech, te duchy... Zaraziłaś mnie, Milu, rozmyślaniem o postaciach z tamtego świata. Do tego stopnia, że w epilogu Gry nie mogłem się powstrzymać od opowiedzenia o jedynym w życiu spotkaniu z istotą pozaziemską, Wzorując się na Tobie opowiedziałem o spotkaniu z duchem Ewy - jednej z bohaterek powieści.
To przez te poranne tabletki, których chyba jeszcze spory zasób słoiczka, odłożyłem na pewien czas na półkę.
Są jednak smaczne i jak widzisz wracam do ich zażywania. Może już się powstrzymam przed wpadaniem w nałóg. Ale chyba działają dobrze na mózg, bo jak zobaczyłaś, po ich odstawieniu w ciągu tygodnia udało mi się przebudować powieść, nad którą ślęczałem niemało miesięcy.
Przez powstrzymywanie się przed nałogiem mam na myśli niecodzienne ich zażywanie, bo zamierzam dopisać zakończenie innej powieści, której chyba ok. 70% zamieściłem tu w PP.
Jest pod tytułem Gnębiciele i Krzywdzeni i zachęcam Cię do zerknięcia. Może Ci się spodoba?
Ale nie nalegam, dość się napracowałaś przy Grze, a jeszcze nie mam pewności, czy na pewno będę w stanie z jej (na razie patykiem na wodzie pisanych) profitów, nagrodzić Cię honorarium.

Pozdrawiam serdecznie, życząc sympatycznego dzionka, Kaz
Miladora dnia 10.06.2020 12:13
Kazjuno napisał:
czy postrzelonego męża łączył z kobietą związek uczuciowy. (Przedtem jakby dla niej nie istniał).

Nie istniał, bo odszedł i próbowała o nim zapomnieć, Kaz. :)

Kazjuno napisał:
że w epilogu Gry nie mogłem się powstrzymać od opowiedzenia

Wiem. I nawet chciałam Ci powiedzieć, że to zakończenie jest o wiele lepsze od poprzedniego.
Powiązałeś ze sobą postacie z powieści i teraz już nic nie wisi w próżni.
A co do honorarium - daj sobie spokój, dobrze? :)
Ucieszy mnie, kiedy wydasz książkę.

Miłego dnia. :)
Kazjuno dnia 10.06.2020 14:01
A mnie ucieszy, jak książka się będzie się sprzedawała i będę mógł dotrzymać danego słowa.
Choć jestem gadułą, nie lubię rzucać słów na wiatr.

Do zobaczenia wkrótce :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty