Obca cz. 13 [Zielona Wyspa] - lina_91
Proza » Obyczajowe » Obca cz. 13 [Zielona Wyspa]
A A A
Nie wiem, jaki powinien być ciąg dalszy tej historii. Albo raczej: nie wiem, jakie zdanie chcielibyście przeczytać. Część z was zapewne rozczaruje fakt, że nie będzie teraz długiego opisu mojego pogrzebu, nekrologu, krótkiej notki o tym, jak to patrząc na moje ciało w trumnie James zdał sobie sprawę z tego, że różnica wieku to najmniejszy z problemów i że zawsze skrycie mnie kochał. Życie pisze wiele kiczowatych scenariuszy, wiem o tym.

Cóż, nie tym razem.

Przebudzenie nie było tak przykre, jak świadomość, która przyszła chwilę później. Zabandażowane ciało nie bolało tak bardzo jak wspomnienie tego, co się stało zanim staranował mnie srebrny opel.

Pomalowane na biało ściany raziły moje oczy, ale to nie dlatego zacisnęłam powieki. Zakuty w równie biały fartuch lekarz, siedział przy moim łóżku z podkładką do pisania na kolanach. Nagle ogarnął mnie strach. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie chciałam dowiedzieć się, jakie obrażenia spowodowała w moim ciele kolizja z pojazdem. I nade wszystko nie chciałam usłyszeć pytania, czy przypadkiem nie pragnęłam się zabić.

Głośniejszy pisk maszyny, do której byłam podłączona, ostrzegł lekarza, że się ocknęłam. Poczułam ciepłą rękę na swojej dłoni.

-Słyszysz mnie? – głos był miękki, przyjemny, z odcieniem wschodniego akcentu. Pokiwałam głową, nie otwierając oczu. –Coś cię boli?

Dałam sobie spokój z tą maskaradą. Bolało mnie prawie wszystko, od prawej kostki, poprzez sztywne lewe udo, obandażowane żebra, aż po łomoczące skronie. Otworzyłam oczy i zaprzeczyłam.

-Chcesz poznać stan swojego zdrowia?

W cholerę, nie chciałam. Ale racjonalna reakcja chyba powinna być inna. Skinęłam.

-Zgodnie z relacją świadków na chwilę przed kolicją odbiłaś się od ziemi. Dzięki temu uniknęłaś urazów w granicach dolnych kończyn. Uderzyłaś w drzewo, co złamało ci dwa żebra. Masz kilka większych ran ciętych i wstrząśnienie mózgu, ale ogólnie twój stan jest dobry. Nie będzie żadnej trwałej szkody.

-Jak długo tu zostanę? – mój głos był chrapliwy, drżący, galaretowaty.

-Tego nie wiem. Przypuszczam, że nie dłużej niż dwa tygodnie. Masz zbyt wysokie ciśnienie – zauważył. –Nie zgrywaj bohaterki. Po randce z rozpędzonym samochodem należy ci się trochę lekarstw przeciwbólowych.

-Nie chcę prochów – zaprotestowałam. Ból fizyczny koił nieco ten inny, wypływający z głębi serca.

-Powinnaś się przespać, nadal jesteś bardzo słaba – pokręciłam głową, więc wstał i skierował się do drzwi. W progu jeszcze przystanął. –Zawiadomiliśmy twoją mamę, zjawi się tutaj niedługo.

Przeklęłam bezgłośnie. Jeszcze tego mi brakowało. Lekarz wyszedł, a ja rzuciłam się bezradnie na łóżku niczym ryba, usiłująca się wydostać z sieci. Natychmiast tego pożałowałam, bo przejmujący ból odezwał się nawet w gałkach ocznych. Potem zapadła ciemność.
***
-Uważam, że powinnaś zrezygnować z klubu karate.

Patrzyłam na mamę bez wyrazu. Pojawiła się w „mojej” sali pięć minut temu, blada jak ściana, przerażona, wręcz rozhisteryzowana, choć wcześniej pół godziny lekarz zapewniał ją, że nic mi nie grozi.

-Słucham? – i tak nie miałam zamiaru tam wracać, ale jej kategoryczne żądanie mnie zaskoczyło. Ostatecznie to ona wypchnęła mnie na pierwszy trening i choć nigdy nie rozumiała, jak bardzo było to dla mnie ważne, raczej popierała moje hobby.

-Wiem, że pokłóciłaś się z tą Gemmą. I patrz, do czego to doprowadziło. Chyba ci ludzie mają na ciebie zły wpływ.

-Co? – parsknęłam, rozdarta pomiędzy niedowierzaniem a strachem, że Gem powiedziała mojej mamie, o co tak naprawdę się pokłóciłyśmy. O kogo.

-Za każdym razem, gdy z nimi wychodzisz, wracasz do domu pijana.

-Hola! – zaprotestowałam. Owszem, zawsze wracałam do domu co najmniej po piwie, ale nigdy pijana. Tylko raz, ten jedyny, gdy dowiedziałam się, że Gem była w ciąży.

-Od tamtego wyjazdu jesteś zupełnie inna, odmieniona. Wracasz z treningów z bliznami. I teraz jeszcze ten wypadek.

-To nie ma nic wspólnego z klubem.

-O co się pokłóciłaś z tą dziewczyną?

-To nie ona mnie potrąciła – przypomniałam mamie, ignorując jej pytanie.

-Linka…

-Nie chcę o tym rozmawiać.

Mama pokiwała głową i zacisnęła usta. Zły znak. Nie miała zamiaru odpuścić.

-Porozmawiamy jak wydobrzejesz.

Naśladując postacie z banalnych filmów, zamknęłam oczy, sygnalizując mamie, że to koniec rozmowy, a ja mam zamiar się zdrzemnąć. Chyba zrozumiała, choć ja, wciąż „czysta” od prochów, wiedziałam, że nie zasnę. Pogłaskała mnie po ręce.

-Przyjdę jutro – wyszeptała, najwyraźniej myśląc, że ja już śpię.

Pierwsza łza spłynęła po moim policzku w sekundzie, kiedy zamknęły się za nią drzwi. Po chwili już szlochałam na całego, zanosząc się płaczem, krztusząc własną śliną. Spazmy, które mną wstrząsnęły, przyniosły ze sobą kolejną falę obezwładniającego bólu od złamanych żeber.

-Kochanie, tak nie można – nie zauważyłam, kiedy pielęgniarka weszła do pokoju. Z jej obecności zdałam sobie sprawę dopiero gdy wzięła mnie za rękę, a drugą odkręciła kroplówkę. –Nie ma nic bohaterskiego w wystawianiu się na ból.

-Jasne – czułam, że ból żeber maleje, rozmywa się, zostawiając tylko cień dyskomfortu, zbyt mglisty, bym mogła go umiejscowić.

-Spróbuj teraz zasnąć.

Obudziło mnie niejasne uczucie, że ktoś jest przy mnie, że jego wzrok wwierca się w moją twarz. Z trudem otworzyłam oczy, mając wrażenie, jakbym rozwierała zardzewiałe wrota. Szare oczy Damiena wpatrywały się we mnie z dziwnym wyrazem: coś jakby wściekłość i współczucie, starannie razem wymieszane.

-Ty skończona idiotko – wycedził cicho, każde słowo osobno.

-O co ci chodzi? – język mi się plątał, jakbym wypiła zbyt dużo. Moje myśli spowijała gęsta mgła. Zmarszczyłam brwi, próbując się skupić.

-Coś ty zrobiła? I co ci to dało?

-To był wypadek – powiedziałam cicho, wiedząc, że i tak mi nie uwierzy. Jako jedyny powiązał blizny na moich rękach z samookaleczeniem. Jako pierwszy zorientował się, że zakochałam się w moim mistrzu. I tylko on wiedział, że miałam powód, żeby wskoczyć pod koła.

-Tak, a ja jestem chińskim cesarzem.

-Damien, nie wskoczyłam pod ten samochód!

Damien wolno rozplótł swoje palce, dotąd zaciśnięte na jego kolanach.

-Lina…

-Nie musisz mi wierzyć. Ale nie udowodnisz, że chciałam się zabić, więc równie dobrze możesz odpuścić.

-Do diabła z tobą… - nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo do sali wpadł Chris. Cholera, kogo tu jeszcze brakowało? Nie mogli mnie po prostu zostawić w spokoju?!

-Co z nią? Lina? – zobaczył, że jestem przytomna i przypadł do mnie na kolanach.

-W porządku – odpowiedziałam zdławionym głosem. W jego oczach był czysty, niczym nie zamaskowany strach.

-Idę stąd. Trzymaj się – rzucił Damien, ostatnie słowa chyba tylko ze względu na Chrisa.

Musicie coś zrozumieć. Miłości nie można zmierzyć, ustalić jej wartości w gramach czy kilogramach. Ale w relacjach dwojga ludzi zawsze ktoś kocha bardziej. Zawsze ktoś poświęca się dla tej drugiej osoby, walczy o jej uwagę, o zbudowanie trwałego związku. Ja wiedziałam jeszcze coś. Ani małżeństwo, ani narzeczeństwo, ani żadne inne relacje nie mogą być szczęśliwe, jeśli to kobieta kocha bardziej. Jeśli to ona dba i głaska po głowie, usuwając wszystkie źdźbła trawy spod nóg faceta, on w końcu się znudzi. Mężczyzn bawi zdobywanie, proces prokreacyjny, walka. Codzienne zdobywanie kochanej kobiety, zabieganie o jej względy.

Właśnie dlatego, kiedy Chris pochylił się, żeby mnie przytulić, przylgnęłam ustami do jego warg. Nie kochałam go, nie. Ale w tym momencie, bardziej niż kiedykolwiek indziej, chciałam wymazać z pamięci twarz Jamesa, zmyć z twarzy wspomnienie jego ust. Musiałam poczuć inny dotyk, usłyszeć inny głos.

W pierwszej chwili, odruchowo, odwzajemnił pocałunek. W następnej znieruchomiał, jakby się przestraszył, jakby nagle dotarło do niego, co robimy. Potem się cofnął, z tak osłupiałym wyrazem w oczach, że ogarnął mnie pusty, głupkowaty śmiech. Z trudem się powstrzymałam.

-Lina, jesteś cała obandażowana. To nie czas.

-Tylko to cię martwi?

Chris odwrócił wzrok i nagle do mnie dotarło: on wiedział.

-Skąd ty…

-Usłyszałem. James rozmawiał z Simonem. No i…

-Świetnie. Więc teraz już cały klub wie?! – prawie krzyknęłam i nagle dotarło do mnie, że to bez znaczenia. Nie mogłam przecież tam wrócić.

-Lina, nie chcę… Zrozum, lubię cię. Serio. Chciałbym z tobą być. Ale nie dlatego, żebyś mogła się odegrać na Jamesie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lina_91 · dnia 14.03.2010 10:31 · Czytań: 648 · Średnia ocena: 4,25 · Komentarzy: 6
Komentarze
Usunięty dnia 14.03.2010 11:43 Ocena: Bardzo dobre
no świetnie, sam jej nie chce, a jeszcze odbiera szansę na wymazanie części uczuć, będąc z kimś innym. faceci...

chociaż z tym zdobywaniem, to też bym się zastanowiła. chyba zbyt wielkie uogólnienie się tu pojawia. przecież wiele kobiet też odczuwa potrzebę zdobywania, co wcale nie musi się łączyć z głaskaniem ;)
anek_ch dnia 14.03.2010 13:02 Ocena: Świetne!
Już od pierwszej części zaczęłam z niecierpliwością oczekiwać następnych, ale nie wtrącałam żadnych komentarzy, bo moglibyście je uznać za spam. Ja tutaj akurat nie mam nic do zarzucenia, oprócz tego, że dla mnie to za krótki kawałek.
Ładnie rozegrałaś tą akcję. Muszę przyznać, że się chyba uzależniłam od czytania "Obcej" bo codziennie po kilka razy wchodzę tutaj z nadzieją, ze tam w górnym, lewym rogu będzie kolejna część!!
Zwiążesz swoją główna bohaterkę z Chrisem? Pewnie mi nie powiesz, ale cóż, nic nie stracę jak zapytam (ja bym tam wolała Damiena;) )
Elwira dnia 14.03.2010 17:15 Ocena: Bardzo dobre
Ten wstęp trochę nie pasuje do reszty tekstu, jest jak z innej bajki. Nigdy wcześniej tak bezpośrednio nie zwracałaś się do czytelnika. Tu jest jak wyjęte z kontekstu.
Fragment za krótki, nie posuwa akcji, właściwie niewiele się dzieje. Wciąż ciekawie, ale tym razem za mało.
Pozdrawiam.
lina_91 dnia 14.03.2010 18:31
Elwirko, zwracałam, zwracałam, w pierwszych trzech czy czterech częściach.

Dzięki za komentarze ;). Na pytania chwilowo nie odpowiem :p
Elwira dnia 14.03.2010 19:57 Ocena: Bardzo dobre
Przejrzałam sobie jeszcze raz. Wiesz, tam mi nie przeszkadzało, bo nie było tak nachalne, tak trochę na siłę. Tu jest. Jakbyś nie miała pomysłu jak potoczyć dalej opowieść.
Ale to może być tylko moje zdanie i komuś innemu taka wstawka może przypaść do gustu. :)
Yoras dnia 14.03.2010 20:11 Ocena: Bardzo dobre
Zdecydowanie za krótkie, no ale cóż... w sumie i tak można się wiele dowiedzieć. Bardzo dobrze:D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:65
Najnowszy:wrodinam