Opowieść o pocałunku - Miladora
Proza » Humoreska » Opowieść o pocałunku
A A A

To kiss or not to kiss
- that is the question.

Opowieść o pocałunku

   Miałam  jakieś  szesnaście  lat i szczenięcy wdzięk dorastającego chłopca,  być  może z racji krótko obciętych włosów, a także mnóstwo nie do końca uświadomionych marzeń o miłości. Byłam szczupła i dość nieśmiała, więc jeżeli nawet chłopcy szukali mojego towarzystwa, to ze względów bardziej koleżeńskich niż rozrywkowych, choć nieźle tańczyłam.

   Nie wyposażono mnie w specjalnie wysokie mniemanie o sobie, dlatego tamta pierwsza propozycja wspólnego sylwestra wprawiła mnie w pełne zachwytu zdumienie. Zaproszona zostałam przez starszą o rok koleżankę mieszkającą w tym samym domu. To miała być prawdziwa prywatka, z nieznanym wcześniej towarzystwem, i perspektywa znalezienia się  w kręgu osób nic niewiedzących o mnie, podniosła znacznie rangę zabawy. Poczułam pierwsze upajające tchnienie dorosłości. Na tę jedną noc miałam stać się kimś innym, nie tylko dobrze znaną koleżanką z klasy czy podwórka. W dodatku sylwestra urządzano aż na drugim końcu miasta, w małym domku, a nie w zwyczajnej kamienicy, co także potęgowało wrażenia.

   Było już dość ciemno, gdy wyruszyłyśmy w drogę. Śnieg skrzypiał pod nogami, gwiazdy świeciły, a ja smakowałam każdą chwilę w oczekiwaniu na owo nieznane. Nie marzyłam o niczym więcej. Nie roiłam sobie niczego. Spędzenie poza domem całej nocy sylwestrowej było dla mnie wystarczającym powodem do radości. Nie miałam żadnych myśli o szalonym powodzeniu czy błyskotliwych podbojach. Szłam po prostu się bawić. Zresztą jakie mogłam mieć szanse przy starszych od siebie koleżankach, bardziej pewnych siebie i bardziej doświadczonych, z których każda w dodatku mogła się już pochwalić sporą zawartością stanika, co wobec mojej chłopięcej figury zdawało się być przeszkodą nie do sforsowania.

   Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy od samego początku najprzystojniejszy z chłopców, wysoki szatyn o jasnych oczach, zainteresował się właśnie mną i nie odstępował do rana. A potem w śnieżnej bieli noworocznego świtu, trzymając za rękę, odprowadził do domu… Byłam tak zafascynowana tym, co mnie spotkało, że nie miałam nawet czasu uświadomić sobie wyraźnej zazdrości innych dziewcząt. Czułam się jak Śpiąca Królewna, którą odnalazł jej książę, i jak Kopciuszek w jednej osobie, z tym, że o północy powóz nie zamienił się w dynię.

   Ta bajka trwała trzy miesiące. Odwiedzał mnie, zapraszał na zabawy, odprowadzał do domu. I pewnie wpadłabym po same uszy, gdyby nie fakt, że mój książę miał na imię Karol, a ja jeszcze zbyt mocno, przynajmniej jedną nogą, tkwiłam w dzieciństwie, by to imię nie kojarzyło mi się, tylko i wyłącznie, z postacią Karola Sloane’a z Avonlea. Dlaczego byłam zbyt mało uświadomiona, by powiązać je z rzeczywistym księciem, nie wiem. Może wszystko potoczyłoby się inaczej. Chociaż, Bogiem a prawdą, o księciu Karolu jeszcze wtedy niewiele mówiono. Faktem jest jednak, że w ten właśnie sposób po raz pierwszy literatura wywarła wpływ na moje życie.

   A więc byłam prawie zakochana i prawie całkowicie zdecydowałam się już na pocałunek, co wobec stale, acz dość nieśmiało ponawianych prób mojego księcia, wyglądało jedynie na kwestię czasu i nic specjalnie trudnego. No, ale cóż. Zgubiła mnie w końcu bardziej nieśmiałość niż typowa panieńska ambiwalencja. A książę powoli tracił cierpliwość. Swoją drogą, chyba naprawdę był zakochany, skoro przez trzy miesiące walczył o pocałunek… Tak nadszedł ów decydujący wieczór.

   O ile pamiętam, książę zdecydował się w ostatecznej rozpaczy na postawienie ultimatum – albo dam się pocałować… albo koniec. Nie muszę chyba mówić, że wybrałam pierwsze rozwiązanie. Tylko że on o tym kompletnie nie wiedział. I to mnie zgubiło. Gdybym powiedziała mu wcześniej… ale cóż, dziewczynce naprawdę nie wypadało dawać do zrozumienia, że chce być całowana. Tego się nie robiło. A zresztą jak mogłam wyznać, że chcę, skoro nie miałam pojęcia, na czym to wszystko polega.

   Filmy nie dawały wtedy prawie żadnego wyobrażenia o istocie pocałunku, a że istnieje jeszcze coś takiego jak technika, to już w ogóle przekraczało nastoletnie zrozumienie. Nie mówiąc oczywiście o tym, jak ściśle przestrzegano wówczas prawa wstępu do kina. Książki też nie były w stanie czegokolwiek zmienić. Bohaterowie, owszem, całowali się, ale jak to robili, pozostawiano domysłom czytelnika. Na ekranie przynajmniej coś tam było widać, chociaż zawsze w decydującym momencie, po złączeniu ust, amant tak odwracał swoją partnerkę, że napaleni widzowie mogli oglądać jedynie tył jego głowy lub rondo kapelusza. I tyle.

   Ale wracając do tamtej decydującej chwili, byliśmy wtedy sami w moim pokoju przylegającym do gabinetu Wujka, gdzie oprócz włączonego telewizora nie paliło się żadne światło, i kiedy mój książę podszedł z niezłomnym postanowieniem wyegzekwowania praw do pocałunku, ja po prostu minęłam go bez słowa, kierując się w stronę zbawczego półmroku. Byłam zbyt nieśmiała, by całować się w pełnym świetle, a w dodatku wydało mi się to nieromantyczne. Niestety, książę nie połapał się w moich dobrych intencjach i przyjął ten fakt jako ostateczną odprawę. A wołać go oczywiście nie mogłam.

   I tak zostałam z pustymi rękoma, bo chłopak, acz anielsko cierpliwy, tym razem zdenerwował się już całkiem na serio, porwał kurtkę i wybiegł. Po czym porzucił mnie na korzyść jednej z wcześniej wzgardzonych koleżanek. Nawet nie przeżyłam tego jakoś specjalnie boleśnie, może rzeczywiście z racji jego imienia, w każdym razie na następny pierwszy pocałunek musiałam się jeszcze zdrowo naczekać.

   Rzecz jasna, za drugim razem byłam już znacznie mądrzejsza i nie szukałam ciemnego pokoju. Po prostu zamknęłam oczy, na co wówczas nie wpadłam, a i chłopak nosił inne imię, bardziej kojarzące mi się z bajkami o księciu. Nie uchroniło mnie to wprawdzie od kolejnych pomyłek i rozczarowań, ale jakoś przeżyłam, jak zresztą wszystko do tej pory.

   No i w ten sposób książę Karol otworzył długą listę facetów, którzy nie wytrzymali ze mną, choć jego wynik – trzy miesiące – to była całkiem przyzwoita średnia, jeżeli wziąć pod uwagę liczbę kochanków i amplitudę czasu wahającą się pomiędzy jedną nocą a iluś tam latami… Przy czym ten ostatni okres to także wynik zgubnego wpływu literatury.

   Byłby dłuższy, ale cóż, ciągle za dużo czytam, jak stwierdził mój mąż, odchodząc.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 22.03.2010 08:49 · Czytań: 4060 · Średnia ocena: 4,4 · Komentarzy: 48
Komentarze
Sceptymucha dnia 22.03.2010 09:29 Ocena: Świetne!
Świetne- samo się czyta.
Izolda dnia 22.03.2010 10:23
Niby lekutko, świeżutko, ale wyjątkowo przysypiałam. To przez porównanie do całokształtu, niestety.
Usunięty dnia 22.03.2010 11:47 Ocena: Bardzo dobre
Śliczne opowiadanie dla dobrze zapowiadających się, romantycznych dziewczynek B)
Esy Floresy dnia 22.03.2010 11:57 Ocena: Świetne!
Eee ja to myślałam, że będzie porno i duszno.:p

A poważnie to przeczytało mi się lekko i przyjemnie chociaż boków nie zrywałam. Niemniej wartością moim zdaniem jest oddanie czasów i tego jak to kiedyś było. I w sumie nasunęła mi się taka refleksja: niby trąbi się o uświadamianiu, dostępie do informacji, ale z drugiej strony czy przeinformowanie nie niszczy niewinności i w pewnych sferach życia, nie okrada z tajemniczości? Czy w sumie na tym czegoś się nie traci? Cóż i całkowity brak informacji, świadomości zły i przeinformowanie moim zdaniem też. Ooo i za to, że skłonił mnie Twój tekst do takiej właśnie refleksji, dam świetne. Pozdrawiam.
milla dnia 22.03.2010 12:48 Ocena: Bardzo dobre
bardzo dobrze napisane, jak zwykle zresztą. a, ze może bez jakiejś specjalnej wymowy? fakt, nie zapadnie w pamięć, jak Twoje inne teksty, ale i tak przeczytanie nie było stratą czasu:)
bd z pozdrowieniami
Miladora dnia 22.03.2010 13:28
Dziękuję, Kochani, za przyjęcie tej słownej zabawy z przeszłością. :D
Nie wszystko musi mieć jakiś szczególny przekaz, zwłaszcza wspomnienia.
Można na nie popatrzeć z uśmiechem i przymrużeniem oka. ;)

I opowiadać chociażby dla samej wprawy w opowiadaniu. ;)

Eska, masz rację. Też myślę, że łatwość dostępu może osłabiać wrażenia i pozbawić oczekiwanie całej gamy różnych uczuć. ;)
JaneE dnia 22.03.2010 13:29 Ocena: Bardzo dobre
Lekkie i przyjemnie.
Ciekawe jak oceniłyby treść tego opowiadanka dzisiejsze 16-latki.;)
Miladora dnia 22.03.2010 13:40
Dzięki, Jane... :D

Jak oceniłyby?
Jak relikt z zamierzchłej przeszłości, prawdopodobnie. :lol:

Ale jednocześnie sądzę, że nadal są dziewczyny, które czekają na swój pierwszy pocałunek jak na wydarzenie, a nie mało istotny i bez znaczenia fakt, równie prosty i nieskomplikowany jak użycie chusteczki do nosa. ;)
Zresztą wiem, że są. ;)
Szach-Mat dnia 22.03.2010 13:52 Ocena: Świetne!
twój tekst to przykład na to, że utwór LITERACKI nie musi być długi.

Czyta się go lekko i przyjemnie, a to podstawa sukcesu.

Miladora,


nie sądziłem, że możesz być taka wyluzowana! Puszczasz oko do czytelnika i zupełnie się nie rumienisz!


PS. 3 miesiące i nic? Ty serca, Dziewucho, nie masz!

świetne. Pozdrawiam.
Miladora dnia 22.03.2010 16:36
Rozbawiłeś mnie, Szachu... :D

Puszczam oko do czytelnika? Jasne. Lubię żartować. Na szczęście także z siebie samej. ;)

Oczywiście, że jestem wyluzowana. Nawet bardzo. Życie bywa niesłychanie zabawne przecież. Stąd moje humoreski. :D (i tango na avatarze) ;)

Serca nie mam? Nie martw się, nadrobiłam to później... ;)

Pozdrawiam, dziękując. Buziakiem... ;)
SzalonaJulka dnia 22.03.2010 16:48
Cytat:
Spędzenie całej nocy sylwestrowej było dla mnie wystarczającym powodem do radości.

noo... każdą noc Sylwestrową jakoś tam się spędza... no chyba, że ktoś nie dożyje ranka... może dorzuć choć przymiotnik?

Narratorka tak narzeka na te filmy, a tak naprawdę, co daje teoretyczna wiedza? heh i tak w razie czego jedynie instynkt nie zawodzi ;)

Miluś, jak na Ciebie to zaledwie poprawny tekst. Jednak przypomniał mi się mój pierwszy pocałunek (równie przyjemny jak surrealistyczno idiotyczny) i szeroki uśmiech wypełzł mi na usta.
Chyba nie dam ocenki. Dam buziaka B)
Miladora dnia 22.03.2010 17:33
Szalonka - pierwszy całonocny Sylwester w życiu, to naprawdę powód do radości. :D

Teoretyczna wiedza daje przynajmniej pojęcie o tym, co można robić podczas pocałunku. :lol:
Jak się nie ma żadnej wiedzy, to się nic nie wie. ;)

W sumie ta historyjka jest zaledwie podkładem to zabawy skojarzeniami - Karol Sloane, książę Karol i mój Karol. Niezły wachlarz, moim zdaniem.
I jest także opowieścią o wpływie literatury na życie.
O wyobrażeniach, które z braku doświadczeń kształtują bądź zmieniają rzeczywistość. ;)
Tak, że nie zgodzę się z Tobą, że ta historyjka jest zaledwie poprawna. :D
Napisz o swoim pierwszy pocałunku, bo mnie zaciekawiłaś. ;)
SzalonaJulka dnia 22.03.2010 17:49
Chodzi mi konkretnie o przytoczone zdanie - jest jakieś takie niepełne, moim zdaniem. Sam czasownik "spędzać" niesie podobna informację, jak "być". Nie wiem, czy dobrze tłumaczę, co mi zgrzyta... :(

Co do wiedzy... będę polemizować B)
Co do pocałunku... kiedyś na pewno opiszę, teraz to Ci mogę najwyżej przy wódce powiedzieć :rol:
Usunięty dnia 22.03.2010 18:09 Ocena: Bardzo dobre
Witam pozwolę sobie dorzucić swoje 3 grosze :)
najpierw coś na nie
nie podoba mi się wyrażenie:
Cytat:
wrażenie niezwykłości
całkowicie nieuzasadniona jest moja awersja, ale jest :)

podoba mi się za to cała reszta i świetna puenta, a ten fragment n.t. braku wyobrażenia o istocie pocałunku rozwinęłabym o więcej malowniczych opisów książkowych pocałunków z których nic nie wynika ;)

teks bardzo mi się podoba
Miladora dnia 22.03.2010 18:59
Rozumiem, Szalonka - uzupełniłam to zdanie. Masz rację. :D

Co do wiedzy... Nie wiem, czy kiedykolwiek wpadła Ci do ręki książka "Lato z Moniką" szwedzkiego pisarza Fogelstroma Per Andersa.
Tę książkę, chowając ją przed rodzicami, czytała ukradkiem cała moja klasa. :D Dlaczego? Bo jest w niej dokładny opis pocałunku, a ja, wychowywana przez nieco staroświecką matkę, nie miałam pojęcia (woląc w dodatku uganiać się z chłopakami za piłką), że można komuś wpychać język do buzi. :D To zresztą było nieco później... ;)
Z przyjemnością wymienię z Tobą wrażenia przy wódce. :D
Dzięki za wizytkę i poprawkę... ;)

Dunia - co ja na to poradzę, że jesteś uczulona na wrażenie niezwykłości. Takie było niezwykłe to przeżycie w moim wówczas zwyczajnym życiu i trudno... ;)
Wiesz, jak zawzięcie szukaliśmy wtedy po różnych książkach opisów erotycznych przeżyć? :lol:
Natomiast z czystym sumieniem mogłam przeczytać Quo vadis, bo zalecił nam tę książkę sam ksiądz katecheta, odsądzając jednocześnie od czci i wiary jeden z tomów Ani z Zielonego Wzgórza za to, że jest tam pocałunek zaręczynowy. :lol: Księdzu zapewne umknęła scena uczty u Nerona, na której Winicjusz rozgniata ustami pobladłe wargi Ligii (mniej więcej tak to było). ;) I, ach, te nagie ciała dziewic... ;)

Dziękuję za docenienie puenty. :D
Marco Petrus dnia 22.03.2010 19:26 Ocena: Świetne!
Milu - gdyby nie fakt, że jesteś z Krakowa, a ja spod Poznania, pomyślałbym, że znamy tę samą noc sylwestrową, razem z tym małym domkiem jednorodzinnym itd, itp... :D
Pięknie opisane, bardzo nastrojowo, klimatycznie, a co ważne - w zgodzie z duchem czasów niegdysiejszych... Tak naprawdę wyglądały pierwsze prywatki, pierwsze noce sylwestrowe, a pierwsze pocałunki? Chyba i dzisiaj niejedna dziewczyna czy chłopak przeżywa podobne rozterki.
(ś)
Uściski! :D
Miladora dnia 22.03.2010 19:43
Dziękuję, Marco - ach, te niegdysiejsze śniegi... ;)

Dziękuję też za potwierdzenie wiarygodności tego tekstu. :D
Duża buźka. ;)
Jack the Nipper dnia 22.03.2010 19:47 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
zaproszenie na Sylwestra


Hm. Pamiętam jak przez mgłę, że Sylwestra jako imię to oczywiście wielką literą, ale sylwestra jako 31.12 to jednak małą, podobnie jak mikołajki i andrzejki.

Cytat:
siebie koleżanek, bardziej pewnych siebie


2 x siebie za blisko

Bardzo dobrze.
Tak to kiedyś było, że się na pocałunek czekało 3 miesiące a nie 3 godziny na seks full-wypas. Kobiety były nieśmiałe, a teraz dzięki feministkom są co najwyżej niecierpliwe :)

Uczyli mnie jednak na studiach ekonomicznych, że kiedy stopa zwrotu z inwestycji nie ejst na zadowalającym poziomie, to lepiej porzucić inwestycję, niz brnąć w nia wierząc, ze kiedys zysk przyniesie.
Dystrykt111 dnia 22.03.2010 20:16 Ocena: Świetne!
O jaki hardcore xD
Mnie osobiście bardzo rozbawiły rozmyślania bohaterki "jak to będzie" bo dokładnie w ten sam sposób myślałam ja i pewnie wszystkie inne młode dziewczyny:) <bo kobitki sa wiecznie młode, piękne i powabne i trzeba nam o tym przypominac (!) drodzy panowie, choć doskonale o tym wiemy;p>
Jest to bardzo obrazowe opowiadanie napisane w sposób lekki i płynny, właśnie taki jak ja najbardziej wielbię i polecam:) Momentami miałam wrażenie, że czytam niezwykle płynną <jedną z wielu> powieść K.Grocholi:) Całkowicie nie potrafię uzasadnić dlaczego ,tak jakoś zwyczajnie;p
Jestem na "tak" xD Tzn, na świetnie:)

Pozdrawiam Dystrykt111
Elwira dnia 22.03.2010 20:19 Ocena: Bardzo dobre
Przepraszam, miałam się nie czepiać, ale strasznie mi się nie podoba ten fragment:
Cytat:
znałam i to, ta perspektywa znalezienia się nagle w kręgu osób nic niewiedzących o mnie,

to i ta obok siebie... ja bym wywaliła oba, ale chyba zdanie straci rytm, do tego szyk coś zaszwankował, pobawmy się: znałam i ta perspektywa znalezienia się nagle w kręgu osób nic o mnie niewiedzących o mnie,
znałam i perspektywa znalezienia się nagle w kręgu osób nic o mnie niewiedzących,
a może jeszcze inaczej... a i nagle bym wyrzuciła albo zrobiła nagłego znalezienia się...

Cytat:
miałam stać się kimś innym

miałam się stać jakoś lepiej mi gra

Cytat:
kierując się w stronę zbawczego półmroku. Byłam zbyt nieśmiała, by całować się w pełnym świetle, a poza tym wydawało mi się to za mało romantyczne. Niestety, książę nie połapał się w moich dobrych intencjach i przyjął to jako

chyba troszkę tych dobroci za dużo...

A na koniec dałabym wielokropek, bo historia jeszcze się przecież nie skończyła :)

Urokliwy, pełen wdzięku tekst. Ma znamiona autentyczności, bo chociaż narratorka jasno daje do zrozumienia, że ma więcej niż te 16 lat, to duchem została trochę taką nastolatką. Bogatszą w doświadczenia, więc potrafiącą patrzeć na siebie z ironią, ale wciąż młodą, przynajmniej mentalnie.;)

Obudziłaś moje wspomnienia z tych chwil... To przemilczę, bo wyjdzie mi opowiadanie, ale uśmiałam się setnie i z tekstu i z tego, co przypomniał :D za co bardzo dziękuję.
Pozdrawiam ciepło.
julanda dnia 22.03.2010 20:32 Ocena: Bardzo dobre
:)Ech, Miladoruś - ja też mogę napisać? :D Jak zaczynałam czytać już myślałam, że to mój pierwszy Sylwester, tylko my pojechaliśmy taksówką za miasto;) Ale domek był jak z bajki, zima piękna, tylko mój Książę jednak mnie pocałował - trzeba było złożyć sobie życzenia o północy... (pamięta do tej pory i tęskni, ech, co za życie;) A może mały portalowy konkurs na temat "Mój pierwszy Sylwester"? Poruszyłaś wspomnienia, jak czytam nie tylko w mojej pamięci.:D Przeczytałam z przyjemnością i jak rozumiem, jest to fragment ciekawej powieści - nie zaprzeczaj, proszę:smilewinkgrin: Bardzo dobre! Pozdrawiam!
Miladora dnia 22.03.2010 21:06
No i znowu ukłoniła mi się stara prawda, że u siebie najtrudniej zauważyć błędy. :D Zresztą może być i tak, że te cholerne sięjączki latają z jednych akapitów do drugich, bo wydawało mi się, że wszystkie przy korekcie wytłukłam. ;) Rozmnożyły się, dranie, jednak...

Dzięki, de Nipper - poprawiłam, a co do zwrotu inwestycji, to zgadzam się z Tobą. Ileż w końcu można czekać? :D Buziak dla Ciebie.
U nas mówi się Mikołaj, Andrzejki i Sylwester z dużej litery - zapewne regionalizm... Walentynki też... Aha - Zajączek na Wielkanoc... ;)

Dzięki, Dysia, za wizytę i asystę przy pierwszej próbie przekroczenia progu dorosłości. :D A więc jednak nie tylko ja tak myślałam... Uff, co za ulga. Buziak serdeczny. ;)

Dziękuję, Elwirko - miło, że mnie odwiedziłaś i rozebrałaś. Ślepa chyba jestem ostatnio. Sięjączki et consortes wytłukę niezwłocznie, nad tamtymi zdaniami zastanowię się na spokojnie. :D
I faktycznie zakończę wielokropkiem, bo się przecież nie skończyło... ;)

Dziękuję także Tobie, Kocia Julando - czytam komentarze i wierzyć mi się nie chce, że tak podobne mogą być wspomnienia tylu osób... podobny domek, nastrój, śnieg, oczekiwanie, radość z przygody... ;)
To ciekawe i faktycznie, gdyby zrobić konkurs "Pierwszy Sylwester" mogłyby wyjść zabawne powtórzenia sytuacji.
Zapamiętaj ten pomysł - wrócimy do niego pod koniec roku. :D

Dziękuję zresztą ponownie wszystkim komentującym, bo daliście mi sporo uciechy Waszymi napomknięciami o podobnych przeżyciach. :D
zajacanka dnia 22.03.2010 22:59 Ocena: Bardzo dobre
Powiem tak: przeczytalam ten tekst, bo zobaczylam, ze to humoreska. Nie przeczytalam tytulu ani nazwiska autora. Mea culpa. Ale.... przylaczam sie do pomyslu konkursu Moj pierwszy Sylwester, moze byc ciekawie:):):)
Miladora dnia 22.03.2010 23:08
Dziękuję, Zajacanka... :D
Pomysł Julandy wykorzystamy w grudniu. ;) Na pewno.
sirmicho dnia 23.03.2010 07:54 Ocena: Bardzo dobre
Fajny, lekki tekścik, z pozoru błahy ale jednak niosący jakieś przesłanie. Podobał mi się, bo przypomniał mi dawne czasy i zabawne, patrząc na to dziś, "randki" w podstawówce. Za ten sentymentalizm i wywołanie miłych wspomnieć plusik dla Ciebie.

Co do kategorii, którą wybrałaś, myślę, że nietrafnie. Uśmiechałem się czytając, ale to z racji wspomnień, a nie z powodu dowcipu i humoru zawartego w opowiadaniu (nawet żadnego nie zauważyłem).

Stylowo oczywiście jest na bardzo wysokim poziomie. Błędy wytknęli poprzednicy, ja natomiast dodam tylko to:

Cytat:
Byłam szczupła i dosyć nieśmiała,

Cytat:
ta perspektywa znalezienia się nagle w kręgu osób nic niewiedzących o mnie, także podniosła w moich oczach rangę zabawy

Nie pasuje mi tu zderzenie nieśmiałości z zapatrywaniem się z nadzieją na zabawę wśród obcych.

Cytat:
Chociaż, Bogiem a prawdą, o księciu Karolu jeszcze wtedy niewiele słyszano.

Już miałem się tego czepić i napisać, że mówi się "między Bogiem a prawdą". ale mam w zwyczaju sprawdzać coś czego pewny nie jestem. Sprawdziłem i jestem zaskoczony. Kolejne wyrażenie, które używałem błędnie przez pół mojego życia. Jakby co to tutaj ładnie to wyjaśniono: http://obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=292

Dzięki za tę lekcję.
Pozdrawiam.
Jack the Nipper dnia 23.03.2010 09:06 Ocena: Bardzo dobre
Słownik PWN do którego zajrzałem by rozwiać mgły niepamięci mówi to samo - sylwester, andrzejki, mikołajki.
Miladora dnia 23.03.2010 12:33
Dziękuję, Sirmiś, za odwiedziny... :D
Humoreska ze względu na to, że jest to opowieść z przymrużeniem oka. Mogłam ewentualnie dać to do miniatur, ale mi się nie skojarzyło.

Nieśmiałość może dotyczyć stosunków damsko - męskich i zabawa w gronie osób, których się nie zna, to szansa na przezwyciężenie jej - łatwiej odgrywać jakąś rolę wobec obcych, niż wobec koleżanek i kolegów klasowych, przyzwyczajonych już do takiej właśnie osobowości.
Osobiście, jako dziewczynka, walczyłam z nieśmiałością i ze strachem na wiele różnych, czasem kretyńskich sposobów. :D Nie będę ich wymieniać, żeby nie szokować nikogo. ;)
No i faktycznie, ładnie to ten link wyjaśnia. Buziak pozdrowieniowy. :D

Dzięki, de Nipper - ja nie kwestionowałam zasady. Po prostu u mnie się tak przyjęło i weszło w nawyk. Poprawiam sylwestra, ale na "mikołajki" nawet sam dobry Bóg mnie nie namówi, bo to zawsze będzie "Mikołaj" - w domyśle "Święty". ;)
Elwira dnia 23.03.2010 13:05 Ocena: Bardzo dobre
Co do sporu o małą i wielką literę. Oczywiście poprawnie jest małą, ale... Wiadomo, że jeśli coś jest dla nas ważne, w pewien sposób szanujemy jakąś uroczystość, dzień, to pokazujemy to sposobem zapisu. Na przykład napiszemy "Noc Bożonarodzeniowa", "Dzień Wielkanocny", "Zmartwychwstanie", "Noc Świętojańska" przez szacunek, chęć pokazania niezwykłości, wyjątkowości, dla nas osobiście.
Tu jest narracja pierwszoosobowa, zatem wszelkie asocjacje osobiste mogą mieć miejsce. Pod warunkiem, że są użyte celowo i ta wielka litera coś znaczy, nie wynika li tylko z nieznajomości zasad.
Miladora dnia 23.03.2010 22:30
Dzięki, Elwirko... :D
Masz rację, jeżeli coś jest dla nas ważne, to honorujemy to zapisem z wielkiej litery, a potem trudno się pozbyć owych przyzwyczajeń, zwłaszcza przy narracji pierwszoosobowej.
Tym niemniej dobrze jest umieć zachować jakąś rezerwę w stosunku do własnych nawyków. ;)
sisey dnia 24.03.2010 13:55 Ocena: Dobre
Witaj Miladoryjko :D

Przeczytałem, a jakże, pierwszego dnia gdy się ukazało. Dziś zajrzałem z ciekawości, co też w komentarzach się pojawiło i zaskoczony nie jestem.
Czy mi, jako, tfu poecie, wypada oceniać prozę? Co tam prozę, pamiętniczek kogoś, kto zatrzasnął drzwi przed współczesnością, bo tak to odebrałem i proszę do mnie nie strzelać (widzę ilu kobietom się narażam) bo to jest imperatyw kategoryczny i już, więc sądzę że jednak wypada. :)
Sentymentalizm i refleksyjność w sosie à la "Ania z...", a jeszcze jakby muśnięcie koronek. Oczywiście, że są gusta i guściki, więc milcz sisey i już, ale jak tu milczeć kiedy wstęp przypomina wypracowanie. Niech za dowód starczy : "Byłam szczupła i dosyć nieśmiała, więc jeżeli nawet chłopcy szukali mojego towarzystwa, to dosyć rzadko i ze względów bardziej koleżeńskich niż rozrywkowych, choć nieźle tańczyłam. Nie posiadałam specjalnie wysokiego mniemania o sobie, dlatego tamto pierwsze zaproszenie na sylwestra naprawdę wprawiło mnie w pełne zachwytu niedowierzanie..."
Wiem, że przyjęty styl narracji, narzuca pewne sformułowania, jednak natłok przeróżnych "byłam, stałam, chciałam, miałam", zwyczajnie męczy. Próżno tu też, doszukiwać się jakiegoś dowcipu, ale już doczytałem, jak to sobie (nie bardzo to kupuję) tłumaczysz. Natomiast na plus - finał. Coś jakby drgnęło, że tak to ujmę.

z ukłonami, sisey
Miladora dnia 24.03.2010 15:27
Dziękuję, Sisey - tłumaczyłam, dlaczego dodałam tekst do humoresek.
Miał być po prostu lekki, trochę retro i z przymrużeniem oka. ;)

Nie musi trafiać we wszystkie gusta, wiadomo. ;)
magdam dnia 24.03.2010 21:44 Ocena: Świetne!
Mi już nic nie pozostało omawiać, poprzednicy wszystko 'wykukali', powiem tylko tyle:
1. tekst na dobrym poziomie, poprawny styl, poprawnie użyta interpunkcja, temat dozwolony od lat 6 podany na kolorowej tacy ze odrobiną słodkości niepowodującej cukrzycy i nie usypiającej nawet wybrednych dziesto-latków.
2.Pozdrawiam.
Miladora dnia 25.03.2010 01:21
Witaj, Magdamsiu... :D

Dziękuję za wizytę u mnie i dobre słowo komentarza.
Powodzenia życzę na portalu.
Buźki :D
Usunięty dnia 25.03.2010 01:35 Ocena: Świetne!
jak zawsze, tak i razą tekst przerażająco fajny*

pozdrowienia dla Ferdynanda, a dla Ciebie buziaczki

*galanty
Miladora dnia 25.03.2010 01:43
Twoja galanteria*, drogi Zagryzku, jest jak zwykle zniewalająca. :D

Ferdynand przysyła buziaki, a ja buziaczki do kompletu. ;)

*szarmanckość

:D
Usunięty dnia 26.03.2010 18:54 Ocena: Świetne!
Kurde, cud. Nie znalazłem błędu.

Ale ty to miałaś życie, sądząc po tekście... :D
Miladora dnia 26.03.2010 21:42
Drogi Rey - jeszcze wszystko przed Tobą... ;)
Dziękuję. :D
Usunięty dnia 26.03.2010 21:58 Ocena: Świetne!
Przede mną? Praca> Dom> Praca> Dom> Praca> Dom> Praca> Dom> Praca> Wypłata> Praca> Dom> Praca> Dom> Emerytura

x)
sirmicho dnia 26.03.2010 22:02 Ocena: Bardzo dobre
O ile znajdziesz pracę;-)
Usunięty dnia 26.03.2010 22:03 Ocena: Świetne!
O to się nie martw ;)
Szuirad dnia 27.03.2010 17:34 Ocena: Bardzo dobre
Witaj.
Też zwróciłem uwagę na zdanie, które i Elwira wysupłała. Coś w dalszym ciągu mi w nim nie gra. Może trochę wybija z rytmu? A zresztą jedna muldka na gładkim stoku ...
Ot i trochę wspomnień ruszonych, choć w innej scenerii, bo to, jakże by inaczej, wiosna była. Muszę sobie teraz jakiegoś smętnego bluesa puścić, pogłębić atmosferę i siąść do pisania :)
kamyczek dnia 27.03.2010 18:57 Ocena: Świetne!
Humoreska jak się patrzy! Lekko, przyjemnie i z przymrużeniem oka. A tak przy okazji - bardzo wytrzymały na stres ten Twój Karol, żeby trzy miesiące czekać i obyć się smakiem... Przy okazji czytania uśmiechnęłam się też do moich wspomnień...

świetne i buziak:)
Miladora dnia 28.03.2010 04:28
Dziękuję Kochani - Szu i Kamyczku. :D

Postaram się to nieszczęsne zdanie jakoś wygładzić jeszcze. ;)

I miło mi, że poruszyłam tyle różnych wspomnień. ;)
Kazjuno dnia 16.05.2020 14:41
Fajna ta opowiastka, Milu, no i jak zwykle przy swoich tekstach, które nie wymagają wysiłku, by snuć własne interpretacje, dzisiejszą tabletkę zjadłam ze smakiem: chrup, chrup, mlas, mlas i jeszcze się oblizałem. Natychmiast przeleciały przez pamięć młodzieńcze sylwestry. Jednak skupiłem się na pocałunku. Miałem już za sobą celowo podrzuconą przez ojca, połkniętą w napięciu lekturę Biologii Miłości. Niemało wiedzy, która podana chaotycznie przez opisanego w Grze Pieteskę narobiła mi tylko sieczki w mózgu, pozyskałem też trochę teorii od niego. Więc uzbrojony w teorię, rozmyślałem, kiedy wreszcie sprawdzę się w boju. Pieteska wyraźnie, choć w zagmatwany sposób, tłumaczył, które nadają się do rzeczy, a jako nic nie warty odpad, pokazał chudą okularnicę, tłumacząc, że taką to trzeba by w łóżku szukać grabiami. Wytężałem umysł, jak znaleźć odpowiednią do zajęć praktycznych i rozumiałem tyle co z wypowiedzi współczesnego klasyka posłanki Beger. Czyli nie za wiele. Coś w rodzaju: taka musi mieć w oczach kurwiki. Tylko jak taką rozpoznać? Pewien byłem, że chodziło o dziewczynę "doświadczoną". Zacząłem więc jako szesnastolatek romansować z dudziestodwuletnią bywalczynią młodzieżowych zabaw. Podobała się kolegom, którzy nie kryli zazdrości. Tak przeszedłem solidną edukację pocałunkową, której prawie nie uwieńczyło pełne wykształcenie w zakresie ars amandi. Kiedyś wracałem z pocałunkowej schadzki i zaczepił mnie ekspert.
- Ty to chodzisz z nią jak frajer, ale powiedz, czy przynajmniej zamoczyłeś rogala? Bo wiesz? - dodał - widziałem jak ją przewiesił Fredek (wymienił starszego chłopaka, którego nie znosiłem) przez oparcie ławki i pierdolił od tyłu jak reks.
Poczułem się fatalnie i wzbogacony o wiedzę pocałunkową, na jakiś czas odpuściłem dalszą edukację. Ta się ziściła 2 lata później z młodszą girlfriend, zadziwiająco biegłą w zagadnieniu.
Ech, to moje gadulstwo. Chyba byłbym chory. gdybym się nie wyszczekał.

Dzięki za smaczną, znowu pośniadaniową tabletkę.

Serdeczne pozdrówka, Kaz :)
pociengiel dnia 16.05.2020 14:57
No cóż, mam wątpliwości co do zdrowego czekania już na sam pocałunek.
Nie odniosę się do końcowych zdań.
Być może najlepiej to odda jedno z twoich zdjęć jak skaczesz do wody wyprężona na strzałkę.
I ten znamienny przyczynowo - skutkowy podpis:

Ja nad morzem.
I tyle w temacie odmawiania sobie od ust.
Miladora dnia 16.05.2020 15:10
Kazjuno napisał:
Chyba byłbym chory. gdybym się nie wyszczekał.

Hahaha... a żebyś wiedział, Kaz. :)))
Tak się tylko zastanawiam, dlaczego marnujesz na komentarze potencjał tych różnych przeżyć, zamiast pisać miniatury. Pomyśl o tym.

Dziękuję serdecznie i miłego. :)
Kazjuno dnia 16.05.2020 15:19
Mam poważniejsze pryncypia, wystarczą mi mini-miniatury pisane do Ciebie i w komentarzach. Na razie Nr 1 Gra. Potem muszę wrócić do poprawiania jeszcze poważniejszej(?) powieści, pracę nad którą przerwałem z powodu Nr 1. Do tego czeka mnie posłowie, które po twojej akceptacji całości stanie się Nr 2. Powrót do powieści, nad którą pracowałem będzie Nr 3.

Chyba mnie rozumiesz.

Dzięki za miłe słowa@.
Miladora dnia 16.05.2020 15:30
pociengiel napisała:
Nie odniosę się do końcowych zdań.

Doceniam Twój takt, panie F. ;)))
Odnośnie skakania również.
Ale podpis był inny. ;)

Bardzo mi miło, że Tobie też zapewniłam jakąś tam rozrywkę.
Miłego dnia i dziękuję za udział w zabawie. :)

Kazjuno napisał:
Chyba mnie rozumiesz.

Chyba Cię rozumiem, Kaz. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:65
Najnowszy:wrodinam