Koło młyńskie - tulipanowka
Proza » Miniatura » Koło młyńskie
A A A
Aldona, Kinga, Anna oraz Dominik pracowali we młynie.

Dominik zajmował stanowisko brygadzisty. Nadzorował pracę kilkorga ludzi, ale czuł się bardzo ważną personą. Zasadniczo w obecnych czasach zaawansowanie technologiczne jest tak duże, że większość procesów sterowanych jest automatycznie i do obsługi nie potrzeba zbyt wielu pracowników.
Rozwiódł się ostatnio. Opiekę nad dwojgiem dzieci wspaniałomyślnie zostawił byłej żonie. Bez garbu w postaci toksycznej (jego zdaniem) rodziny, poczuł się prawdziwie wolny. Pierwsze co zrobił, to zestawienie godnych jego zainteresowania, kobiet, w najbliższym otoczeniu.
Na listę wciągnął między innymi Aldonę i Kingę, koleżanki ze młyna.
Kinga pracowała w księgowości i od kiedy Dominik pamięta zawsze była sama.
Aldona była laborantką, a prywatnie „samodzielną” mamą.

Jako, że w pracy występuje bardzo wiele okazji i pretekstów, do nawiązywania i poznawania ludzi, Dominik postanowił zacząć swoje podrywy od koleżanek ze młyna. W pierwszej kolejności wystartował do Kingi. – „Nie ma bachora, to duży plus na początek” – myślał. Zagadywał Kingę o tamto i owamto, stawał się coraz bardziej upierdliwy, aż pewnego dnia Kinga powiedziała:
- Przepraszam cię, Dominiku, ale mam naprawdę sporo pracy. Kwestię ubezpieczenia wyjaśniałam ci już wielokrotnie. Może powinieneś sam poczytać...
- Wpadnę do ciebie wieczorem. – Mężczyzna zdecydował się odkryć swoje prawdziwe zamiary. - W spokojnej, przytulnej domowej atmosferze pewnie szybciej...
- Niestety, nie mogę.
- Może jutro?
- Przepraszam, ale również nie mogę.
- A co ty takiego masz do roboty? – zapytał niegrzecznie prowokacyjnym tonem.
- Jestem zajęta.
– Nie ściemniaj. Przecież wiem, że siedzisz sama w domu, dzień w dzień. Moglibyśmy się bliżej poznać..., polubić... – zachęcał z uśmiechem.
- Nie mogę ci robić złudnych nadziei. Jestem zakonnicą.
- Ha, ha, ha. Dobre! Ha, ha, ha – zaśmiał się. - Zakonnicy jeszcze nie miałem. Może być ciekawie.
- Ja nie żartuję – stwierdziła poważnie Kinga.
- Jak to? Zakonnice chodzą w habitach, modlą się i mieszkają w klasztorze. A ty jesteś księgową we młynie! Kpisz sobie ze mnie, czy to jakaś forma gry wstępnej?
- Należę do zgromadzenia skrytek. Skrytki nie afiszują się swoim stanem. Składają śluby zakonne: posłuszeństwa, ubóstwa i czystości, ale pracują i żyją wśród zwyczajnych ludzi. Nie noszą habitów.
- Bzdura. Nigdy o czymś takim nie słyszałem. Nie wierzę. – Dominik wyszedł z pokoju demonstracyjnie trzaskając drzwiami.
- Durna baba. Wszystkim starym pannom wali na mózg – mruknął sam do siebie. – „Tylko zmarnowałem trochę czasu” - pomyślał.

Jeszcze tego samego dnia Dominik kilkakrotnie zajrzał do laboratorium: osobiście przynosił próbki mąki do analizy, dopytywał o jakość ziarna, o ilość pstrociń, zawartość glutenu, szczegółowo opowiedział Aldonie o ostatniej awarii jednego z tryjerów i o ustawieniach parametrów pracy wialni.
Następnego dnia Dominik również był częstym gościem młyńskiego laboratorium.
„Aldona ma dzieciara, więc nie muszę się zbytnio wysilać. Mało kto się takimi interesuje”. – myślał Dominik. – „Wystarczy, że kiwnę palcem, a zacznie mi nadskakiwać”.
O ile Kingę zaczepiał dwa tygodnie, to na Aldonę uznał za wystarczające dwa dni. Dlatego też tuż po opowieści o wadach i zaletach nowych pułapek feromonowych na szkodniki latające, Dominik zaproponował:
- Może spotkamy się dziś wieczorem? Napijemy się piwa, porozmawiamy.
- Nie mogę. Muszę z dzieckiem nauczyć się wiersza – odpowiedziała Aldona.
- Dziecko powinno się uczyć samodzielnie. Ja moim dzieciom nigdy nie wtrącałem się do nauki. I proszę. Zawsze miały same piątki – pochwalił się. – Wychowanie...
Nie ma nic bardziej irytującego jak „wychowawcze rady, porady, o które rodzic się nie prosił”, ale Aldona starała się zachować profesjonalny spokój (przynajmniej w kontaktach z współpracownikami).
- Domi, przepraszam, ale muszę się skupić na pracy – powiedziała Aldona.
- No dobra. Odwiedzę cię w domu. Wszyscy razem pouczymy się wiersza. Przyniosę coś do picia i później urządzimy sobie miłą prywatkę.
- Oj, Domi, Domi – westchnęła Aldona. – Znajdź sobie inny obiekt podrywów.
- Durna baba. Wszystkim babom co są dłużej bez chłopa, wali na mózg – Dominik mruknął sam do siebie wychodząc z laboratorium. – „Tylko zmarnowałem trochę czasu” - pomyślał.

Dominikowi jakość szczególnie wyjątkowo nie podobała się ani Aldona, ani Kinga. Chodziło wyłącznie o urażoną męską ambicję. Żona Dominika nie chciała rozwodu i prosiła, żeby jej nie zostawiał. Stąd mężczyzna wywodził, że jest cudownym i wspaniałym skarbem, i że każda kobieta powinna być wdzięczna losowi za możliwość spotkania z nim.

Oliwy do ognia dodała informacja o przyszłych zmianach kadrowych. Kierowniczka laboratorium wybierała się na emeryturę, a najprawdopodobniej Aldona miała zająć jej stanowisko. Kierownik młyna (przełożony Dominika) awansował wyżej, tym samym istniała szansa, że któryś z brygadzistów zajmie jego miejsce.
Dominik marzył o władzy, prestiżu i wyższych zarobkach. Z drugiej strony bardzo go irytowała wieść, że Aldona może znaleźć się szczebel wyżej w hierarchii zakładowej.
Spontanicznie zaczął śledzić Aldonę i zbierać o niej plotki. Zauważył, że Kingę z Aldoną łączą bliskie relacje. We młynie nazywali je „papużki nierozłączki”, bowiem przyjaźniły się i zwykle razem wychodziły z pracy.
Dominik odkrył, że również w wolnym czasie kobiety często się spotykają. Chodzą razem na zakupy, na siłownię, na basen, do kina. Wydało mu się to wielce podejrzane.

We młynie nadszedł sądny dzień. Aldona awansowała na stanowisko kierowniczki laboratorium. Kierownikiem produkcji został człowiek z zewnątrz, syn znajomego dyrektora.
Dominik był wściekły na cały świat, że to nie on zyskał stanowisko i podwyżkę. Na protegowanego szefa nie mógł powiedzieć nic, dlatego podszedł do Aldony i Kingi.
- Znam waszą tajemnicę. Jesteś lesbijkami – uśmiechnął się szyderczo. - To obrzydliwe, tfuu, tfuu. Brzydzę się wami. Musicie się leczyć.
- Dominiku? Coś się stało? Chorujesz? Może mogę ci pomóc? – spytała troskliwie Kinga. – To dlatego tak dopytywałeś się o ubezpieczenie?
- Nie wkurwiaj mnie, lesbo- warknął.
- Domi, zapomniałeś chyba, że jesteś w pracy? Tak mogłeś zwracać się, co najwyżej do swojej żony. Kinga jest zakonnicą, a ty jako katolik, chyba powinieneś poczuwać się do jakiśkolwiek hamulców, coo? – Aldona zdecydowanie upomniała brygadzistę.
- I może, ty również jesteś zakonnicą – powiedział złośliwie. - Niedługo się okaże, że młyn jest klasztorem, a ja mam paranoję.
- To ostatnie słowo wiele by tłumaczyło – zadumała się Aldona. - Jeżeli już cię to tak niezdrowo frapuje, to doradzam pilnowanie własnego... hmmm... nosa.
- Aldona ma powołanie do życia w celibacie – Kinga starała się zawsze zrozumieć drugiego człowieka i pomóc mu w duchowej potrzebie. Dlatego wykazywała wiele cierpliwości w stosunku do Dominika. - Ludzie świeccy również mają powołania. Pewnie czujesz się sfrustrowany, że nie dostałeś awansu. Nie przejmuj się. Pieniądze i prestiż nie są celem życia. Może pójdź na wieczorną mszę. Pomodlisz się. To ci dobrze zrobi.
- Właśnie – Aldona przyznała rację przyjaciółce. - Może w końcu zrozumiesz, że nie dla wszystkich główną wartością jest bogate życie erotyczne. Szczęście nie polega na robieniu zawsze i wszędzie tego, co się chce.
- Pięknie mówisz, Aldono, twoja duchowość ciągle wzrasta – pochwaliła Kinga.
- Dziękuję Kingo. Dzięki tobie zrozumiałam, czym jest prawdziwe szczęście i odzyskałam spokój duszy.
Dominik machnął ręką i odszedł. Na wieczór umówił się ze sprzątaczką Anną (która z racji wykonywanego zawodu, znajdowała się w katalogu kobiet godnych zainteresowania, na pozycji rezerwowej).

- Urocza, ciepła, miła dziewczyna – chwalił się potem przed kolegami - i ładna.
- Gratulacje stary! – koledzy cieszyli się radością swojego kumpla. - Masz farta, bo większość dziewczyn to przemądrzałe, zimne sztywniary. Feministki. Przy takich nie staje.
- Wiem coś o tym. Dlatego się rozwiodłem.
- A jaka ona jest?
- Ma piękne paznokcie. Krwisto czerwone. Na dłoniach i stopach... Co wam będę więcej mówić...
- He, he, he, he, he – Koledzy poklepali Dominika po ramieniu, czym okazali swoje pełne zrozumienie oraz uznanie.

Anna również była zadowolona z nowego partnera, którym pochwaliła się swoim koleżankom z zawodówki.
– Dominik jest takim dojrzałym, doświadczonym mężczyzną. Wszystko wie i jest taki oczytany. Tylko dzięki niemu młyn działa. Przy nim czuję się taka mala.
- Naprawdę, czujesz się taka mala? – dopytywały ciekawskie koleżanki.
- Naprawdę, strasznie mala, przysięgam – Ania uderzyła się w pierś. – Jest bry-ga-dzi--stą!
- Łooooo – zachwycały się koleżanki.
- A taaak. Jest brygadzistą we młynie! – W oczach kobiety pojawiły się iskry (życiowego sukcesu zapewnie).
- Łooooo – ponownie koleżanki wpadły w zachwyt.
- Straaaasznie go podziwiam.
- Musisz pilnować to cudo, żeby ci go któraś nie ukradła. Szczególnie te po studiach, te dziwki. One wstydu nie mają! – dodały życzliwe koleżanki z zawodówki.
- Wiem! – stwierdziła Anna. - Dlatego kupiłam czerwony lakier do paznokci!

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Happy end.
I oto właśnie chodzi. Żeby każdy znalazł swoje miejsce na ziemi i powołanie życia (a nie wściubiał nos w prywatne życie bliźnich!).
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 23.03.2010 09:00 · Czytań: 2539 · Średnia ocena: 4,4 · Komentarzy: 7
Komentarze
Sceptymucha dnia 23.03.2010 10:18 Ocena: Bardzo dobre
Rozgryzłem schemat: piszesz bajki dla dzieci, tylko dla takich starszych osób- w wieku powyżej 20 z grubsza [z doświadczeniem życiowym tak zwanym]. Ha. Aha i jeszcze są o relacjach damsko-męskich tylko w odpowiednio dostosowanym do czytelnika wydaniu.

Ha. Jestem genialny, zawsze to wiedziałem.
Bdb
Usunięty dnia 25.03.2010 20:25 Ocena: Świetne!
Fiu, jestem pod dużym wrażeniem tego sprawnie skleconego przekazu. Tym bardziej, że pisałam coś ociupinę podobnego tematycznie ostatnio, ale wyszło niestety wstrętnie i schematycznie.
Tutaj bomba.

1. Realia zachowane (takie "samo życie", ale z pieprzykiem) ;)
2. Końcowa scena z Anią śmieszna jak cholera :D
3. A pointa powala.

Dam Ci "cela", bo twa twórczość mnie rozwesela :smilewinkgrin:
Jack the Nipper dnia 25.03.2010 20:41 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
ciągle się wzrasta – pochwaliła Kinga.


bez "się"
lub cos w stylu "ciągle sie udoskonala"

Cytat:
czuję się taka mala.


mała (chociaż ta literówkę powtarzasz trzykrotnie, więc może ma jakiś ukryty sens)

Bardzo dobrze się czyta i jest to niewątpliwie bardzo życiowe. Podobało mi się, jedna z Twoich najlepszych prac.
tulipanowka dnia 26.03.2010 20:29
Cytat:
mala
- nie ma ukrytego sensu; po prostu "mala" jest słowem zabawniejszym i durniejszym niż "mała"

dziękuję wszystkim za pochwały
Tihomil dnia 12.04.2010 11:02
Furda przecinki, furda "się" !! Rzecz jest doskonała :) To żywa, prawdziwa, najprawdziwsza prawda. Tak - niestety - często wyglądają kontakty damsko-męskie. Dziękuję Ci, Tulipanówka, świetnie się bawiłam :)
Tirieel dnia 24.04.2010 21:46 Ocena: Bardzo dobre
Tekst zgrabny, trochę zbytnio opierał się na dialogach, ale w tym tkwi jego urok - nadrabiasz humorem i realizmem. Bdb i życzę dalej takich i jeszcze lepszych prac.
Banioslaw dnia 02.05.2010 15:44 Ocena: Świetne!
Z jednej strony bawi (zwłaszcza rozmowa koleżanek), z drugiej powala, jak płytkie mogą być ludzkie postawy. Muszę tu częściej zaglądać. Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty