A płatki śniegu cicho skrzypiały... - jagoda
Proza » Obyczajowe » A płatki śniegu cicho skrzypiały...
A A A
Amelia zamknęła swój pamiętnik. Nie była już nastolatką i zaprzestała prowadzenia dziennika, ale chętnie wracała do wspomnień. Do beztroskich chwil, które ogrzewały jej drobne ciało jak słońce w letni dzień. Otuliła się rękoma, jakby chcąc zatrzymać to ciepło. Za późno.

Spojrzała na biały świat malujący się za oknem. Płatki śniegu wirowały w tańcu nie wiedząc, że to ich ostatni taniec. Ich piękne kształty już za chwilę miały zostać połączone w jedną masę. Obdarowywały się mieniącymi iskrami, tak jak kochankowie wymieniają namiętne spojrzenia. A potem bezwzględny wiatr rozwiewał je na inne krańce chodnika, do innych obcych płatków. Pod ciężarem butów śnieżynki skrzypiały cichutko, nawołując ukochanych. Ich rozłąka nie była jednak długa. Po zimie bowiem zawsze nadchodziła wiosna i stęsknione masy płatków tonąc w swoich łzach zamieniały się w kałużę. Z kałuż duszyczki śnieżnych płatków wędrowały do nieba, gdzie w chmurach mogły odnaleźć kochanków. Niestety, do momentu, kiedy śnieżynki na dobre miały się roztopić i ponownie spotkać, było jeszcze kilkanaście tygodni, które dłużyć im się będą w nieskończone lata.

Płatki… Tańcem składające sobie przysięgę wiecznej miłości. Czy to możliwe, żeby miłość jej życia stopniała jak śnieg? Wyparowała jak kałuża? Z trzech lat, z tysiąca dziewięćdziesięciu pięciu dni zostały tylko wspomnienia? Dwójka związanych wielkim uczuciem ludzi nie powinna stać się dla siebie po jakimś czasie obca. Była jego światem i nagle on zaczął dostrzegać inny świat. Tak jak astronauta, który kocha księżyc zaczyna dostrzegać inne gwiazdy. A biedny księżyc, cóż może zrobić? Musi dalej istnieć, choć chciałby rozprysnąć się na kawałki lub chociaż urwać i odlecieć w dal.

Zasłoniła twarz rękoma. Westchnęła. Nie, on nie odszedł, tak jak myślisz. Nie rozstali się, nie zdradził jej ani nie wyjechał. A mimo to czuła jego nieobecność. Szli wspólną ścieżką, ale on nie szedł ramię w ramię z nią. Nie szedł też za nią, asekurując każdy krok. Szedł z przodu, ale nie po to by, ona miała lżejszą drogę. Między nimi był ogromny dystans i choć wiele razy starała się go dogonić, nigdy nie potrafiła tego osiągnąć. Zawsze widziała tylko jego plecy. Łączyła ich jedynie wspólna ścieżka.

Nagle z kominka, naprzeciw dziewczyny, dobiegł jakiś rumor. Amelia wstała. Delikatnie, podkradając się, podeszła do czarnej dziury. Rumor przybrał na sile i wtem z kominka jak z armaty wystrzeliła czerwona kula rozpryskując wszędzie sadzę. Z kuli wyrósł tęgi siwobrody mężczyzna.
- Siema, jestem Mikołaj - podał Amelii rękę upstrzoną tatuażem - ale możesz mi mówić Miko.
- Amelia - powiedziała niepewnie, obrzucając rękę zdegustowanym wzrokiem. Miko powędrował za jej spojrzeniem i widząc, że jego ręka jest cała z sadzy, wytarł ją o czerwone spodnie.
- Co tu robisz? - spytała dziewczyna, gdy już się przywitali.
- Od Centrali dostaliśmy cynk, że w tym domu znajduje się zrozpaczona młoda dama potrzebująca ukojenia.
- Aha.
- Chyba to ty. Mam tu dla ciebie - sięgnął do czerwonego worka z napisem adidas - ZAPOMINACZE – wyciągnął butelki alkoholu.
- Nie piję - skłamała Amelia. Piła ile się dało. Spijała z jego ust każde słowo. Upajała się nimi jak najlepszymi drinkami.
- Mam tu jeszcze coś do wąchania - wyciągnął jakieś zawiniątko.
- Nie wącham - skłamała po raz drugi. Zaciągała się jego zapachem aż dzwoniło jej w uszach.
- Mam jeszcze coś mocniejszego - pokazał jej strzykawkę i jakiś proszek.
- Nie ćpam - skłamała po raz trzeci. Ćpała, ile mogła. On był jej narkotykiem, krążąc w żyłach sprawiał, że świat nabierał różowych kolorów. Niestety, stężenie owego specyfiku w naczyniach krwionośnych Amelii zdecydowanie w ubiegłym czasie zmalało. Ale nadal powoli krążył i z każdym obiegiem wywoływał w niej falę tęsknoty. Pech chciał, że ta fala właśnie teraz nadpłynęła. Skuliła się w ogromnym bólu. Leżała tak, z otwartymi oczami, cierpiąc bezgłośnie. Nie była nawet w stanie wziąć oddechu.

Mikołaj gdzieś zniknął, a zamiast niego obok dziewczyny pojawili się mężczyźni w białych fartuchach. Przełożyli ją na nosze i biegiem zanieśli do karetki. Karetka na sygnale mknęła do szpitala, przeszkadzając tańczącym płatkom śniegu. Dotarli na miejsce. Amelia, dalej tkwiąc w bezruchu, przełożona została na łóżko.
- To coś z sercem - krzyknął kierownik karetki do podbiegającej ekipy ratunkowej.
- Od razu na stół operacyjny - zawyrokował dyżurny lekarz.
Dziewczynę przygotowano do operacji i przewieziono na salę, gdzie już czekało na nią grono wybitnych specjalistów. Fachowcy pochylili się nad Amelią, która w dalszym ciągu miała otwarte oczy.
- Skalpel. - Lekarz przeprowadzający operacje wyciągnął rękę w stronę pielęgniarki. Pielęgniarka posłusznie podała przyrząd. Inny lekarz zdezynfekował miejsce, które miało być nacinane. Lekarz prowadzący sprawnym ruchem zrobił nacięcie.
-Waciki. - Wydał polecenie, a wokół rany pojawiły się ligninowe waciki zbierające krew.
- Szczypce. - Zażądał i pielęgniarka podała mu metalowe narzędzie. Lekarz nachylił się nad raną i rozszerzył ją w celu dotarcia do serca. Nastąpiła chwila napiętej ciszy. Specjalista odwrócił głowę w stronę pielęgniarki i powiedział:
- Brak serca.
- Brak serca? - rozniosło się po całej sali, a niedowierzający lekarze nachylili się nad raną. Kręcili głowami. „Brak serca” - mówili jeden przez drugiego. Rozkładali bezradnie ręce. Jak mają leczyć serce pacjentki, jeżeli go nie ma? Czy ona w ogóle będzie żyć?
- Będzie żyć. - Na stole, w białym fartuchu z plakietką „Doktor medycyny”, stanął siwobrody mężczyzna. Z kieszeni fartucha wyjął czarną nitkę i igłę. Odrzucił opatrunki okalające ranę, nawinął nitkę na igłę i zaszył ranę, na końcu której zrobił mały węzełek.
- Amelio, idziemy. - Podał jej wytatuowaną dłoń. Dziewczyna usiadła. Zamrugała raz po raz oczami i złapała lekarza za rękę.
- Musisz się ubrać. - Wręczył jej ciuchy i zaprowadził do łazienki. Ubrała się, obmyła zimną wodą twarz, jakby spłukując pozostałości tęsknoty. Wyszła, ale siwobrodego mężczyzny już nie było.

Opuściła szpital. Śnieg przestał padać, a przez pochmurne niebo przebijało słońce. Spojrzała na zegarek i zdała sobie sprawę, że jest to pora, na którą umówiła się z nim. W podskokach pobiegła na umówione spotkanie. Jeszcze go nie było, lecz za chwilę pojawił się tak, jak i na nieboskłonie na dobre pojawiło się słońce.
-Cześć - cmoknął ją w policzek, a komórki jej skóry próbowały wchłonąć życiodajny narkotyk. Jednak cmoknięcie było zbyt szybkie i machinalne tak, że nawet to miejsce nie zostało zbyt dobrze nasiąknięte.
- Hej - odpowiedziała z zamkniętymi oczami, próbując się przytulić i wchłonąć jego zapach. Owiał ją jedynie chłód pustej przestrzeni. Otworzyła oczy, stał dwa kroki od dalej.
- Idziesz? – spytał i nie czekając na odpowiedź ruszył do przodu. Próbowała dotrzymać mu kroku, ale zostawała w tyle.
- Sorry, że wczoraj nie zadzwoniłem, ale przyszli kumple… I sama rozumiesz. Mam ochotę na hamburgera, wpadniemy do Turka. A, i w piątek nie pójdziemy do kina ponieważ jest mecz. No i zaraz się muszę zwijać bo nie mam czasu.
Próbowała spijać słowa z jego monologu, ale nie zawierały „czułych” procentów. Złapała go za rękę. Była ciepła, jednakże było to jego własne ciepło, nieprzeznaczone dla niej.
- O, mój autobus jedzie - puścił jej rękę.
- A Turek? - spytała w nadziei, licząc, że pobędą jeszcze choć chwilę razem.
- Nie mam teraz czasu. Innym razem - cmoknął ją znów w policzek i pobiegł do autobusu.
Skóra jej policzka znów próbowała wchłonąć choć jego odrobinkę, lecz tylko narobiła sobie smaku. Słońce zaszło za chmurami, a lekko nadtopniały śnieg zaczął zamarzać.

Amelia wróciła do domu. Gdy przygotowywała sobie na rozgrzanie herbatę - zadzwonił dzwonek. Odłożyła kubek i skierowała się do przedpokoju. Otworzyła drzwi. Na ganku stał siwobrody mężczyzna w niebieskim uniformie, trzymając małe kartonowe pudełko.
- Przesyłka dla ciebie - wręczył Amelii karton.
- Co to? - dziewczyna zajrzała do kartonu i zobaczyła owalną plecionkę z uschniętych gałązek.
- Twoje serce - odpowiedział „listonosz”.
- Moje serce? - zdziwiła się, patrząc na plecionkę.
- Nie podlewał, nie dbał, to uschło - rzekł mądrze mężczyzna.
Dziewczyna delikatnie wyjęła z kartonika uschnięte serce, wbijając w dłoń kilka dużych czerwonych drzazg.
- Uschło… -powtórzyła głucho. Od dłoni, w której trzymała serce, milimetr po milimetrze, centymetr po centymetrze, zaczęła usychać jej ręka. W jedną minutę, jeszcze żywe przed chwilą ciało Amelii zamieniło się w martwą plecionkę, a w drugą minutę rozpadło na miliardy drzazg. Siwobrody przekroczył rozsypane drzazgi i poszedł do kuchni. Wziął miotełkę i zamiótł uschnięte szczątki. Wrócił do kuchni i napił się herbaty. Nie zdążył wypić pół kubka a już zadzwonił dzwonek. Poszedł otworzyć. W drzwiach stał on.
- Dzień dobry. Jest Amelia? - ściągnął czapkę.
- Nie… Coś jej przekazać?
- Tak, proszę jej powiedzieć… Albo nie… Nieważne. Proszę jej nic nie mówić. – Siwobrody zatrzasnął drzwi.
Chłopak odwrócił się i chcąc założyć czapkę, upuścił ją na ziemię. Podniósł nakrycie głowy. Do czapki przyczepiona była duża, czerwona drzazga. Wyciągnął ją palcami, obejrzał i wyrzucił do kosza. Założył czapkę i poszedł w swoją stronę, a płatki śniegu cicho skrzypiały pod jego butami.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
jagoda · dnia 23.03.2010 09:01 · Czytań: 854 · Średnia ocena: 3,67 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
JaneE dnia 23.03.2010 09:54 Ocena: Dobre
Niby zwyczajna historia o nieodwzajemnionej miłości, a jednak napisana w niebanalny sposób. Pierwszy fragment, ten o płatkach śniegu, już miał mnie znudzić, już miałam wrzucić twoje opowiadania do worka ckliwych historyjek, gdy nagle ni stąd ni zowąd wyskakuje dziwny mikołaj. Zaskoczyłaś mnie, a tym samym zachęciłaś do przeczytania tekstu do końca.
Nie żałuję. Pomysł naprawdę fajny.
Niestety język kuleje. Niektóre zdania bardzo niezgrabne, nadużywasz przymiotników. Pierwszy akapit to właściwe w kółko jedno i to sami, pisane na różne sposoby. Skróć go co najmniej o połowę.
Generalnie, całkiem udany debiut. Masz wyobraźnię, a to jest najważniejsze. :)
Pozdrawiam
Sceptymucha dnia 23.03.2010 10:29 Ocena: Bardzo dobre
Ja dam bdb, bo człowiek zmieniający się w drzewo przywołał mi na myśl "Katedrę". Do katedry Ci daleko i JaneE ma rację, że miejscami język chrobocze, ale i tak było miło przeczytać.
Miladora dnia 23.03.2010 18:00 Ocena: Dobre
To całkiem ładna opowieść, Jagódko... ;)

Potrzebuje jednak dopracowania i stąd od razu na wstępie moje pytanie - masz zamiar poprawić błędy? ;)
Można to zrobić, korzystając z funkcji "edytuj" pod tekstem. W ten sposób Ty się nauczysz szlifować swoją prozę, a czytelnicy dostaną opowiadanie w lepszej postaci.
Robisz sporo błędów. Dam Ci przykłady.

Powtórzenia:
- Amelia zamknęła swój pamiętnik. Nie była już nastolatką i nie prowadziła już pamiętnika,

Interpunkcja:
- brak wielu przecinków (Otuliła się rękoma(,) jakby chcąc zatrzymać te ciepło. - brak przecinka w miejscu zaznaczonym nawiasami, błąd także, bo nie "te ciepło" tylko "to ciepło";)
- błędny zapis dialogów (To coś z sercem.- krzyknął kierownik - w kwestiach tego rodzaju nie daje się kropki po wypowiedzi, brakuje także spacji przed myślnikiem)
- brak spacji w wielu miejscach (Nie…coś jej przekazać? - brak spacji po wielokropku)

Gramatyczne:
- że świat przybierał różowych kolorów. - świat nabierał różowych kolorów albo przybierał różowe kolory.

Inne:
- Przesyłka dla Ciebie- wręczył Amelii karton. - nieuzasadnione użycie wielkiej litery "Ciebie". To powtarza się w całym tekście. Jeżeli nie jest to list, pisanie "Ty, Twoja, Ciebie, On, Jego" jest błędem.

Masz przykłady, możesz coś już zacząć poprawiać (jeśli chcesz, oczywiście). Gdybyś czegoś nie wiedziała, daj znać w komentarzu pod spodem, to wypunktuję Ci resztę błędów. ;)
Pomysł podobał mi się i uważam, że warto nad tym opowiadaniem popracować - może być magiczne wtedy...
Ode mnie db, z minusem za formę, ale ocena może pójść w górę po poprawkach. ;)
Pozdrawiam serdecznie.
jagoda dnia 23.03.2010 23:03
Hej:)
Dziękuję za komentarze i uwagi.

Miladoro, dziękuję za wskazówki. Chętnie poprawię swoje błędy, które czasem mi umykają.

Pozdrawiam:)
Miladora dnia 24.03.2010 15:11 Ocena: Dobre
:D

- że to ich ostatni taniec. Ich piękne kształty - powt.

- Ich piękne kształty już za chwilę miały się połączyć w jedną masę. Obdarowywały się mieniącymi iskrami(,) jak kochankowie obdarowują się - kontroluj ilość "się" w zdaniach. Ich nadmiar psuje styl.

- chodnika(,) do innych obcych płatków. Pod ciężarem butów śnieżynki skrzypiały cichutko(,) nawołując ukochanych.

- masy płatków(,) tonąc w swoich łzach(,) zamieniały się

- Niestety, do momentu(,) kiedy śnieżynki na dobre miały się roztopić i ponownie spotkać(,) było jeszcze kilkanaście tygodni, które miały im się dłużyć - powt.

- z 1095 dni zostały - słownie

- Dwójka darzących się wielkim uczuciem ludzi nie powinna stać się sobie po jakimś czasie obca. - sugeruję "stać się dla siebie", powt. "się" (związanych wielkim uczuciem i już unikasz "się";)

- rozprysnąć się na kawałki lub chociaż urwać się

- Nie, on nie odszedł tak(,) jak myślisz.

- Szli wspólną ścieżką(,) ale on nie szedł ramie w ramię z nią. Nie szedł też za nią(,) asekurując każdy krok. Szedł z przodu(,) ale nie po to(,)by ona miała lżejszą drogę. Między nimi był ogromny dystans i choć wiele razy starała się go dogonić(,)nigdy nie potrafiła tego osiągnąć. Zawsze widziała tylko Jego plecy. - ramię, jego

- Nagle z kominka, naprzeciw którego siedziała, dobiegł jakiś rumor. Amelia wstała. Delikatnie ,podkradając się, podeszła do czarnej dziury. Rumor się nasilił i nagle z kominka jak z armaty wystrzeliła czerwona kula rozpryskując wszędzie sadzę. - "siedziała/wstała" tworzy rym - unikaj ich. Przecinek przysuń do "Delikatnie", pogrubione, to powt.

- Siema, jestem Mikołaj - podał Amelii rękę upstrzoną tatuażem- (a)le [/u]możesz - spację dodaj po "tatuażem", "ale" z małej litery, bo jest to dalszy ciąg wypowiedzi

- zdegustowanym wzrokiem. Miko powędrował za jej wzrokiem i widząc, że jego ręka jest cała z sadzy(,) wytarł ją o czerwone - powt.

- spytała dziewczyna(,) gdy się już przywitali. - "już się przywitali" brzmi lepiej

- spytała dziewczyna/zrozpaczona dziewczyna - powt.

- Acha. - Aha

- Chyba to Ty. - ty

- napisem adidas- spację dodaj po "adidas"

- Piła(,)ile się dało.

- Zaciągała się jego zapachem(,) aż dzwoniło jej - kontroluj ilość zaimków "jego, jej itp"

- Ćpała(,) ile mogła.

- On był jej narkotykiem, krążył w jej żyłach powodując, że świat przybierał różowych kolorów. Niestety(,) jego stężenie w jej - nadmiar zaimków, popraw też na "nabierał różowych kolorów"

- Ale nadal dalej powoli - usuń "dalej", "nadal" wystarczy

- Leżała tak(,) z otwartymi oczami(,) cierpiąc

- fartuchach(,) trzymając nosze. Przełożyli na nosze i biegiem zanieśli ja do karetki. - powt. (ją - literówka)

- Karetka na sygnale mknęła do szpitala(,) przeszkadzając tańczącym płatkom śniegu. Dotarli do szpitala. Amelia(,) dalej tkwiąc w bezruchu(,) przełożona została na łóżko. - powt.

- operacji i przewieziono na salę operacyjną(,) gdzie już - usuń "operacyjną", bo to wiadome

- Skalpel(.) - (L)ekarz przeprowadzający operacje wyciągnął rękę w stronę pielęgniarki. Pielęgniarka posłusznie podała skalpel. - powt. daj "instrument" za drugi "skalpel". W sytuacji, gdy po wypowiedzi następuje czynność niezwiązana z nią, daje się kropkę i zaczyna drugą część po myślniku od wielkiej litery

- Waciki(.) - (W)ydał polecenie(,) a wokół rany pojawiły się ligninowe waciki zbierające wylewającą się krew.

- Szczypce(.) - (Z)ażądał a pielęgniarka - zamień "a" na "i"

- Brak serca… - daj kropkę, a nie wielokropek

- rozniosło się po całej sali(,) a niedowierzający lekarze

- mówili jedno przez drugie. - jeden przez drugiego (lekarze)

- serce pacjentki jak go nie ma - serce pacjentki, jeżeli go nie ma

- Będzie żyć(.) - (N)a stole(,)w białym fartuchu z plakietką „Doktor medycyny”(,) stanął

- Odrzucił rzeczy okalające ranę, nawinął nitkę na igłę i zaszył ranę(,) na końcu której z robił mały węzełek. - opatrunki

- Amelio(,) idziemy(.) - (P)odał jej wytatuowaną dłoń.

- Musisz się ubrać(.) - (wręczył) jej jakieś ciuchy i zaprowadził do łazienki. Ubrała się(,) obmyła zimną wodą twarz(,) jakby spłukując pozostałości tęsknoty.

- Śnieg przestał padać(,) a przez pochmurne niebo przebijało się słońce. - usuń "się"

- to pora , na którą umówiła - przysuń przecinek do "pora"

- to zbyt szybkie i machinalne cmoknięcie tak, że nawet to - miejsce - powt.

- próbując się do niego przytulić i wchłonąć jego zapach. Owiał jedynie chłód pustej przestrzeni. Otworzyła oczy, stał dwa kroki od niej. - kontroluj zaimki

- mu kroku(,) ale zostawała w tyle.

- Sorry, że wczoraj nie zadzwoniłem(,) ale przyszli kumple… I sama rozumiesz. Mam ochotę na hamburgera, pójdziemy do Turka. A(,) i w piątek nie pójdziemy do kina(,) bo jest mecz. No i zaraz się muszę zwijać(,) bo nie mam czasu. - powt.

- monologu(,) ale nie zawierały „czułych”

- było to jego własne ciepło(,) nie przeznaczone dla niej. - nieprzeznaczone

- O(,) mój autobus jedzie

- pobiegł na autobus. - do autobusu

- za chmurami(,) a lekko nadtopniały śnieg

- Gdy robiła sobie na rozgrzanie herbatę - zadzwonił dzwonek. Odłożyła herbatę i - powt., trochę też to "robiła" zgrzyta

- odpowiedział „listonosz”(.)

- Moje serce? - zdziwiła się(,) patrząc na plecionkę.

- wyjęła z kartonika swoje uschnięte serce - usuń, wiadomo

- wbijając do dłoni kilka - w dłoń

- Uschło…-powtórzyła głucho. - popraw:
- Uschło… - powtórzyła głucho.

- Od dłoni, w której trzymała serce(,) milimetr po

- W jedną minutę(,) jeszcze żywe przed chwilą ciało Amelii zamieniło się w martwą plecionkę, a w drugą minutę rozpadło się na miliardy drzazg. Siwobrody przekroczył rozsypane drzazgi i poszedł do kuchni. Wziął miotełkę i zamiótł uschnięte szczątki. Wrócił do kuchni i napił się herbaty. Nie zdążył wypić pół kubka a już rozległ się dzwonek. - powt.

- Dzień dobry(.) (J)est Amelia? - ściągnął czapkę.

- Proszę jej nic nie mówić(.) – Siwobrody

- Chłopak odwrócił się i chcąc założyć czapkę, upuścił ją na ziemię. Schylił się i podniósł nakrycie głowy. Do czapki przyczepiła się duża, czerwona drzazga.

Odnośnie interpunkcji w dialogach - gdy kwestia wypowiadana stanowi ciągłość z drugą częścią dialogu, nie daje się kropki i nie zaczyna z wielkiej litery. Jest to też kwestią interpretacji, więc czasem sprawia trudność w wyborze, co pisać z dużej, a co z małej litery. Np:
- Co to? - dziewczyna zajrzała do kartonu (moim zdaniem może być tak).

Powodzenia przy poprawkach... :D
Anaris dnia 25.03.2010 19:18 Ocena: Bardzo dobre
Widzę, że Miladora już zdążyłą Cię dokładnie i doszczętnie rozebrać z błędów. :D A więc ja powiem o wrażeniach.
Powiem szczerze, że podobało mi się i to bardzo. Zaczęłaś, Jagódko, trochę dziwnie i chciałam zrobić podobnie jak Jane, ale cieszę się, że przeczytałam do końca. Niebanalnie - z tym się na pewno zgadzam, chociaż na początku takie się wydawało. Podobały mi się te takie nieprawdopodobności i te metafory - uwielbiam takie "Nie ćpam - skłamała po raz trzeci. Ćpała ile mogła. On był jej narkotykiem, krążył w jej żyłach powodując, że świat przybierał różowych kolorów." :yes:

Czekam na kolejne Twoje teksty, zostawiam dzisiaj Bdb z gorącymi pozdrowieniami :)
Darksio dnia 02.04.2010 10:15 Ocena: Bardzo dobre
W zasadzie wszystko zostało już napisane, przynajmniej jeżeli chodzi o błędy. Mnie, jednakże zastanowiła jedna sprawa. ale najpierw kilka słów do Miladory. Tak, masz rację, że jeśli to nie jest list, pisanie z dużej litery "ciebie", "ty", "jego" itp. jest błędem. Lecz w tym kontekście, gdzie autorka celowo nie wymienia jego imienia, (jej chłopaka), wszystkie zaimki osobowe dotyczące jego powinny być pisane dużą literą. Tylko i wyłącznie te. Autorka zastępuje jego imię zaimkami i powinna pisać z dużej litery. W moim opowiadaniu, które (mam nadzieję) ukaże się za chwilkę jest podobnie, można się będzie przekonać. Poza tym bdb, za pomysł, jeśli poprawisz błędy, wówczas Twoje opowiadanie będzie się "samo" czytało.
julanda dnia 05.04.2010 15:42 Ocena: Bardzo dobre
:)Trafiłam tu do Ciebie Jagódko przez Twoje domki z kart;).Że też brakuje czasu na czytanie wszystkiego, to byłoby straszne, jakbym tu nigdy nie trafiła (chyba byłam, ale czytałam trochę od końca, teraz już zaś od początku i dwukrotnie!). Dla mnie jest cudnie! Wstęp z płatkami śniegu jest magicznie poetyczny! Umiesz opowiedzieć, masz wyobraźnię:) Piszesz swój świat. Jedno mnie tylko zastanawia, ale to Jagódko też mnie dotyczy, ten temat, z serduszka, prawda? Co dalej, kiedy co i raz wiatr zburzy domki z kart? Będziesz pisać znów i znów, a wyobraźnia i serce trafi do takich czytelniczek, jak ja? Niejeden ominie Twój tekst wybierając coś zupełnie innego, bo zapotrzebowanie jest różne, jak różne emocje i odczuwanie świata, jak inne smakują smaki, różne poruszają dźwięki. Tak sama nad tym myślę, a Ty mnie tą opowieścią do takiej dygresji leciutko popchnęłaś. Pozwolisz, że postawię Ci teraz piątkę? (Zdaje się, że popraweczki już naniesione:D Pozdrawiam!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty