Oczami Kocicy - agatab
Proza » Obyczajowe » Oczami Kocicy
A A A
Tak, czasem bywała na tym dachu, choć nie czuła się na nim zbyt bezpiecznie. Wokół krążyło sporo obcych, agresywnych kotów.
Cóż, życie dachowej kotki, od urodzenia aż do śmierci nie jest usłane różami, a ona była już na tyle wiekowa, że zdążyła się o tym przekonać wielokrotnie.
Wielokrotnie i boleśnie. Była nieufna, spoglądała podejrzliwie, ale nigdy nie zapominała uśmiechać się pod wąsem... Niektórzy twierdzili, że szyderczo.
I nagle, pewnego dnia zjawił się na jej dachu jakiś nowy, obcy Czarny Kocur. Swoim zachowaniem wyraźnie dawał do zrozumienia, że czuje się na tym dachu, jak u siebie. Być może po prostu tak czuł się wszędzie.
Ich pierwsze zetknięcie zakończyło się atakiem. Może źle na niego spojrzała, może wyglądała na przestraszoną, nie wiedziała. Zdumiona, choć niespecjalnie zaskoczona jego zachowaniem, mruknęła z półuśmieszkiem :
- Nie lubisz mnie, czy to nic personalnego?
Poznali się zupełnym przypadkiem, choć są ludzie, którzy twierdzą, że przypadki nie istnieją. Była piękna pogoda, sierpień. Lato wciąż jeszcze królowało na dachach i ulicach miasta. Ona - trochę zaniedbana, bardziej już bura, niż ruda, dachowa kotka i On - piękny czarny kocur o szarych oczach i lśniącym futrze. Ona mając już sporo wiosen, wciąż nie godziła się z upływającym czasem, pełna życia, energii, zawsze skora do śmiechu. Jej życie było trudne, tak trudne, jak tylko może być życie samotnej dachowej kotki. Problemy wryły się już jej kocie spojrzenie, z każdego włoska futerka wyzierała beznadzieja, a ona wciąż walczyła. Walczyła o własne szczęście, nie bacząc na wiatr w oczy.
Tak zaczęła się ich znajomość...
Z nim czuła się szczęśliwa, ważna, potrzebna. Tak przynajmniej twierdził, mrucząc radośnie na jej widok i witając ją w kocich lansadach.. Wiedziała, że ktoś na nią czeka, że tęskni. Wiedziała, czy jej się wydawało?... Był miły, mówił rzeczy, które były jak plaster miodu na jej zmarzniętą, samotną, obolałą duszyczkę.To było dla niej absolutnie nowe i wstrząsające uczucie, nigdy dotąd nikt tak się do niej nie zwracał, nie mruczał tak słodko i romantycznie. Dotąd wydawało jej się, że jest przyzwyczajona i pogodzona ze swą samotnością. Była inna i poczucie odrębności tkwiło w niej, odkąd przejrzała na ślepka, od urodzenia. I nagle - tuż obok istota, która wydaje się myśleć, czuć i reagować tak samo, taka pokrewna dusza. Nawet nie wiedziała, jak bardzo się myliła. Może chciała się mylić i tkwić uparcie w tym błędzie. On otulał ją swoim mruczeniem, jak ciepłym futerkiem, czuła harmonię... Taki koci błogostan.
Kiedy po całym dniu łowów, ulicznych walk i zmagania się z kocim losem, wracała na ich dach udawała, że się nie rozgląda bacznie, że nie szuka go wzrokiem. Później udawała zaskoczoną, kiedy nagle podchodził do niej od tyłu i mruczał coś miłego do uszka lub delikatnie łapał zębami za koniuszek ogonka...
Coraz częściej spotykali się na tym samym dachu, który stał się milczącym świadkiem ich rodzącej się... przyjaźni... ? Była szczęśliwa. Jej maleńkie kocie serduszko znów zabiło szybciej. I znów niepotrzebnie.
To trwało jakiś czas, nie obchodziły jej w tym czasie inne kocury, za bardzo wierzyła. Co ciekawe - mówiła sobie, że to tylko kocur - jak wiele, że pobawią się razem jakiś czas, ale przywiązywać się nie należy. On był przemiły, mówił komplementy, twierdząc uparcie, że to czysta prawda..., czekał, tęsknił. Czy tylko przepięknie udawał?
Stara płochliwa kotka zaczęła nabierać coraz większego zaufania, coraz częściej łapała się na tym, że lubi go słuchać, że lubi to jego ciepłe mruczenie, że uwielbia zasypiać z noskiem wtulonym w jego czarne futerko. Stawał się jej coraz bliższy, zdawało się, że tej idylli nic nie jest w stanie przerwać lub jej zaszkodzić.
Tylko że... ona nie wierzy w idylle. Stare bure kotki dachowe nie spotykają się z sielanką. Wiedziała, podświadomie czuła cały czas, że to nie jest prawda, że ta bliskość to jakieś złudzenie, ale wierzyła, bo chciała wierzyć.I nagle jak grom z jasnego nieba spadła na nią ta myśl. Powiedziały jej to kocie spojrzenia z innych dachów, jego ukradkowe zerkanie na sąsiednie dachy. Nie była jedyna. Wbrew jego własnym słowom, że jest jedyną kocicą. To zabolało. Zabolało tym bardziej, że dla niej on był właśnie tym jedynym. I już nie potrafiła uwierzyć w zapewnienia, że tylko ona sypiała z noskiem w jego czarnym futrze, że tylko z nią bywał w tym ciemnym zakątku za kominem. Niby dlaczego miałaby w to wierzyć? Skoro z nią tam bywał, co stało na przeszkodzie, żeby tak samo postępował z innymi? Przecież każdy - nawet dachowy kot - sądzi rzeczywistość według własnych doświadczeń, a jej doświadczenia z tym kocurem były właśnie takie, nie inne.
Czuła się oszukana i zdradzona. Tym bardziej, że cały czas bezgranicznie wierzyła, że po raz pierwszy w życiu była tak szczęśliwa. I z tej bezgranicznej ufności powstała nagle nieufność - bez granic. Coś w niej pękło. Teraz już nie potrafiła wierzyć w żadne jego słowa. Stała się kąśliwa, zgryźliwa, złośliwa. To była taka jej samoobrona przed uczuciem. Uczuciem, które mimo wszelkich przesłanek - powinno zgasnąć - a nie chciało. Coraz częściej wysuwała pazury w jego kierunku. Była przykra i podejrzliwa, i pomimo jego zapewnień, że tylko z nią... Nie, nie wierzyła.Skoro z taką łatwością przyszło mu ją uwieść, dlaczego nie miałby tego próbować z innymi? I niby dlaczego miałoby mu się nie powieść? Boleśnie uświadomiła sobie, że z jego strony to była tylko zabawa, że słowo "jedyna" przychodzi mu z niezrównaną łatwością. Tak, wrodzony obiektywizm kazał jej przyznać, że on cały czas uprzedzał, że to tylko na "tu i teraz", ale to nie goiło zranionego serduszka. Pomyślała, że ona była tylko jedyną "kocicą", a to nie dość, że jej uwłaczało, to jeszcze nie o to przecież jej chodziło. Ona tylko służyła rozładowaniu kocich chuci.
Ta świadomość bolała tak strasznie, że poczuła się sponiewierana i porzucona, jak zużyta ścierka. Tak, wtedy już porzucona, bo czarnemu kocurkowi nagle znudziła się bura kotka i zabawy za kominem.
Wciąż nie mogła zrozumieć, cóż jest tylko małą, burą dachową kotką...

I może to się komuś wydawać śmieszne lub żałosne, ale odtąd okoliczni mieszkańcy i użytkownicy sąsiednich dachów widują małą, burą kotkę, która smutna i zaniedbana przesiaduje na dachu... Czeka? Na co? Zmarznięta i zabiedzona wygląda tak, że wszystkim na jej widok kraje się serce... Nie chce pomocy, nie oczekuje opieki... Czeka... Chciałaby jeszcze raz wtulić nosek w czarne miękkie futerko i zamruczeć ze szczęścia...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
agatab · dnia 26.03.2010 09:28 · Czytań: 719 · Średnia ocena: 2,5 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Elwira dnia 26.03.2010 16:25 Ocena: Przeciętne
Cytat:
Wyraźnie swoim zachowaniem dawał do zrozumienia, że czuje się na tym dachu, jak u siebie. Być może po prostu tak czuł się wszędzie.


pogrubiłam powtórki i szyk bym zmieniła: Swoim zachowaniem dawał wyraźnie do zrozumienia...

Cytat:
witając ją w kocich lansadach..

to na końcu, to co to jest? albo jednak kropka za mało albo za dużo...

Cytat:
czy jej się wydawało?...

takie połączenie znaków interpunkcyjnych w polskiej interpunkcji nie występuje

Cytat:
przyjaźni... ?

takie również

Cytat:
czas, nie obchodziły jej w tym czasie

czas, czasie - powtórka

Cytat:
że to czysta prawda...,

znowu interpunkcja wyssana z palca

Cytat:
Stawał się jej coraz bliższy, zdawało się,

2 razy się

Zdecydowanie za dużo zaimków, połowę wyrzuć bez litości, resztą się pobaw i z niej też połowę wyrzuć - zmieniając zdania.
Nudne konstrukcje składniowe. Za wcześnie piszesz o niepokoju i nieufności, nie czuć szczęścia kotki. Niepotrzebnie, większe zaskoczenie i lepszy efekt by był, gdybyś milczała, a później bum - zdrada.
Takie to trochę przegadane, mało dynamiczne, banałem cuchnie na kilometr. Właściwie nie wiem nawet, dlaczego opowiedziałaś historię tej kotki, a nie innej, co było w niej wyjątkowego?
Pozdrawiam.
Daniel Radziejewski dnia 27.03.2010 12:14 Ocena: Dobre
Powiedziałbym, że to całkiem dobre. Piszesz o życiu, które często takie jest, nieważne czy jesteś kotem, czy człowiekiem. Fakt, całość jest raczej przewidywalna i nie ma żadnego zaskoczenia ale ogólnie jest ok.
Gandzia dnia 31.03.2010 18:23
Szczerze mówiąc nie wciągnęło mnie twoje opowiadanie. Do zgorzkniałej głównej bohaterki nie zdołałam się przywiązać i zadręczyła mnie tym ciągłym narzekaniem. Jeżeli opisujesz jej szczęście to powinno to być czyste szczęście, czyli takie jakie w danej chwili odczuwała, zapewne wręcz euforyczne. A ty jej miłosny zachwyt opisałaś w kontekście rozczarowania, które dopiero miało nadejść. Zero efektu zaskoczenia od początku było wiadomo, że coś pójdzie nie tak.

"Zmarznięta i zabiedzona wygląda tak, że wszystkim na jej widok kraje się serce"

Czyli w zasadzie jak wygląda? Moim zdaniem powinnaś to bardziej uplastycznić, napisać jak konkretnie to zabiedzenie odbija się na jej wyglądzie.

No i jeszcze jedno: najpierw piszesz, że nie czuła się na dachu bezpiecznie bo krążyło tam dużo obcych kotów, aż w końcu piszesz "I nagle, pewnego dnia zjawił się na jej dachu jakiś nowy, obcy Czarny Kocur" skoro i tak kręciło się tam mnóstwo innych obcych kocurów to co w tym takiego niezwykłego i nagłego?
Pozdrawiam:)
agatab dnia 01.04.2010 20:28
Dzięki, kochani. Z interpunkcją zawsze miałam nie po drodze :)
Co mogę - postaram się poprawić, ale zgorzkniała główna bohaterka to zgorzkniała główna bohaterka :D Z tym nic nie zrobię :D
Pisząc nie chciałam efektu zaskoczenia, chciałam uwydatnić zgorzkniałość :)
Gandzia dnia 01.04.2010 23:02
No to w takim wypadku muszę przyznać, że udało Ci się osiągnąć efekt;)
A z interpunkcją to Cię rozumie bo moja też nie najlepsza:(
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty