Katapulta - tulipanowka
A A A
Nagle i niespodziewanie na statku kosmicznym zmierzającym w kierunku układu Altair (w gwiazdozbiorze Orła) wybuchły pojemniki z paliwem. Pojazd wypełnił się duszącym dymem i płomieniami. Ludzie, którzy byli w stanie (część osób nim gdziekolwiek dotarła udusiła się gazem), starali się dotrzeć do katapult ratunkowych.
Kunegunda z Hermenegildą wcisnęły się do jednoosobowej katapulty.
- Byłam pierwsza! – krzyknęła Hermenegilda.
- Nieprawda, bo ja! – wrzasnęła Kunegunda.
- Musisz ustąpić! Idź do innej katapulty!
- Nie wyjdę. Na zewnątrz jest trujący dym. Uduszę się!
- To jest jednoosobowa katapulta. Wolisz, żebyśmy obie zginęły? Wynoś się stąd!
- Sama się wynoś!
Kobiety zaczęły się szamotać. Jedna drugą próbowała wypchnąć z ciasnego pomieszczenia. W pewnym momencie popchnięta Kunegunda zderzyła się z pulpitem sterowniczym i przypadkowo uruchomiła wyrzutnię. Kobiety nie przypięte pasami bezpieczeństwa w skutek uderzeń, wstrząsów i przeciążenia straciły przytomność.

***

Pierwsza ocknęła się Kunegunda. Wstała i zaczęła przeszukiwać pomieszczenie, żeby sprawdzić co w ogóle jest. W apteczce znalazła lekarstwo. Po jednym łyku wszystkie zadrapania, obtłuczenia natychmiast się wygoiły. Potem Kunegunda zajęła się przywoływaniem do życia, swojej koleżanki.
Po ocuceniu Hermenegilda z Kunegundą zaczęły rozmawiać, jeść, kłócić się, czytać instrukcje, pić i głośno zastanawiać się, co robić.
Z katapulty pierwsza wyszła Hermenegilda, a za nią Kunegunda. Obydwie poczuły dziwne uderzenie zapachu powietrza. Momentalnie ich ciała zaczęły się zmieniać.
Przy pomocy analizatorów dokonały wstępnych ustaleń. Różnych, różniastych, ale co istotne: Na tej planecie jeżeli dwa osobniki (o budowie ponad miliardkomórkowej) znajdą się blisko siebie – jeżeli nie są, stają się różnopłciowe. W przypadku dwóch osobników jednej płci – jedno z nich musi zmienić płeć na przeciwną.
Hermenegilda zaczęła zmieniać się w mężczyznę.
- Ale jazda! Zamieniam się faceta! Super – nerwowo ucieszyła się Hermenegilda. - Życie bez stanika. Zawsze albo cisnął, albo źle trzymał i zawsze za dużo kosztował!
Kolejne prawo tej planety wymagało, żeby osobnik żeński był postacią stacjonarną (bez skrzydeł, odnóży, łap, nóg, płetw), całkowicie zależną od osobnika męskiego. Docelowo osobnik żeński powinien trwale przylgnąć do osobnika męskiego.
Kunegunda zaczęła się kurczyć, a jej członki począwszy od palców, zanikać.
- Hermi, ze mną dzieje się coś najstraszniejszego we wszechświecie. Ja, ja, ja zanikam.

Przez następne dni Kunegunda czuła się fatalnie. Płakała, wyła, szlochała i wyklinała okrutny los. Straciła swoje ciało. Została jej tylko dusza uwięziona w nieruchomym pancerzu.
Do lepszych rzeczy człowiek natychmiast się przyzwyczaja. Natomiast przeskok do gorszego poziomu życia jest traumatycznym wydarzeniem.
Ziemianie obserwowali lokalne zwierzęta. Każde miało narośl – większą, albo mniejszą, kolorową, albo włochatą. Kunegunda doszła do wniosku, że aby przeżyć musi zrosnąć się z ciałem mężczyzny. Niestety dla niej, Hermenegildowi nie spodobał się ten pomysł, zarówno ze strachu przed uszkodzeniem ciała, jak i z pobudek estetycznych, jak również z obawy przed nadmierną bliskością.

- Hermi, zrób to. Błagam – prosiła zdesperowana Kunegunda.
- Nie mogę! Nie dam rady! - tłumaczył się Hermenegild.
- Wiem, że jest ci ciężko, ale zrozum ja umrę bez twojej pomocy.
- Nie wolno ci o to prosić.
- Błagam, na wszystko co dla ciebie święte. Na wszystko i wszystkich których kiedykolwiek kochałaś, kochałeś. Zrób to.
- Nie mogę!
- Możesz! Możesz wszystko, co zechcesz.
Hermenegil zasłonił uszy i zaczął się oddalać. Wtedy Kunegunda zaczęła krzyczeć z całych sił.
- Hermi! Hermi! Nie zostawiaj mnie! Hermi! Proszę! Zostań ze mną do śmierci. Nie wolno ci zostawiać przyjaciela z drużyny! Hermi! Wróć!
Hermenegil zatrzymał się. Myśli kotłowały mu się po czaszce. „Co robić? Zostanę sam na tej planecie. Kundzia to moja przyjaciółka. Nie potrafię się zabić. Nie potrafię się poświęcić. Nie potrafię zaryzykować własnego życia. A jak ten cały eksperyment marnie się skończy?”. Podszedł do Kunegundy. Usiadł na ziemi, schował twarz w dłoniach i zaczął płakać.

Kunegunda zamilkła. W jej oczach nie było łez - już wszystkie wylała. Zostało w niej już tylko samo pragnienie, żeby żyć, przetrwać w jakiejkolwiek formie. Lekko odchylała głowę i patrzyła na swoje odmienione ciało. Zanikły jej ręce i nogi. Tułów skurczył się do dwudziestukilu centymetrów. Skóra na brzuchu i piersiach stwardniała. Czuła jak twardnieje coraz bardziej.
Po godzinie Hermenegil uspokoił się, wtedy Kunegunda cicho szepnęła:
- Czuję, że moja skóra przekształca się w pancerz. Dotknij.
Hermenegil pogłaskał ciało towarzyszki. Potem zaczął nerwowo stukać palcami w pancerz. Spróbował wbić paznokieć, ale nie udało mu się.
- Co teraz zrobimy? – westchnął.
- Hermi! Spokojnie. Posłuchaj. Powstrzymaj emocje. Spróbuj pomyśleć logicznie.
- Cały czas myślę! Cały czas. Chcesz żebym przeciął swój tors, żebyś mogła wrosnąć w moje ciało.
- Dokładnie. Na tej planecie panują takie zasady. Skoro mnie tutejsza atmosfera zdegradowała do tej skarlałej formy...
- A jeżeli rozetnę swoje ciało i wykrwawię się na śmierć. Nikt z ludzi jeszcze... – zawahał się. – Może po mnie przylecą ratownicy z Ziemi?
- Masz rację, nie powinnam cię o to prosić.
- Będę cię nosił ze sobą. Będę karmił. Nie opuszczę cię. Obiecuję.
- Dobrze, dobrze, Hermi...
Kunegunda zgodziła się, bowiem nie miała innego wyjścia. Wiedziała, że jako kupka białka sama nie przetrwa nawet kilku dni.

Hermenegild wziął w ręce Kungundę i ruszył w drogę. Znalazł prześliczną jaskinię z mnóstwem turkusowo-łososiowych stalaktytów, stalagmitów i kolumn. Przez kolejne dni ładnie ją urządził (sprzęty, posłanie, półki, fotele). Polował na lokalne stwory, które potem piekł nad ogniem o płomieniach barwy niebieskiej. Przynosił grzybowarzywa – smaczne twory wyrastające z podłoża, jak również porastające odgałęzienia lokalnych tworów drzewopodobnych.
Hermenegild troskliwie karmił i poił Kunegundę.
- Widzisz, jak nam dobrze – uśmiechał się Hermenegild. – Na Ziemi nie stać by nas było na takie luksusy. Ta jaskinia jest prześliczna, nie sądzisz?
- Masz rację. Tutaj jest jak w raju – Kunegunda odpowiadała z każdym dniem coraz smutniejszym tonem.
- Nie martw się. Najważniejsze, że żyjemy. Jak znajdą nas ratownicy, to wrócimy na Ziemię. Ja znowu stanę się kobietą, a ty... człowiekiem. Jeszcze będziemy z rozrzewnieniem wspominać pobyt na tej dzikiej planecie. Zobaczysz. Sprzedamy w mediach naszą historię i zarobimy kupę szmalu. Będziesz sławna. „Kobieta, która stała się krabem”. Już widzę te nagłówki.
- Przestań, Hermi. Nie bądź naiwny.
- Kundziu, tracisz wiarę?
- Staram się myśleć racjonalnie. Jesteśmy na tej planecie ze trzy, cztery miesiące...
- Dokładnie sto dziewiętnaście lokalnych dni – Hermenegild sprawdził na zegarkowym informatorze, który nosił na nadgarstku.
- Moim zdaniem, albo by nas uratowali od razu, albo wcale. Nasz statek rozwalił się w przestrzeni kosmicznej. Tylko katapulta z nami wylądowała na tej planecie. Najprawdopodobniej wszyscy pozostali zginęli. W chwili katastrofy naszego statku byliśmy zbyt daleko od jakiegokolwiek obiektu. To w ogóle cud, że my gdziekolwiek wylądowaliśmy. Przypadek. Żadne z nas świadomie nie wybrało żadnego kierunku. Nie pamiętasz? Biłyśmy się i nagle katapulta wystrzeliła.
Hermenegild skrzywił się i wstał z fotela.
- Kurcze pieczone, nie odchodź! Przecież wiesz, że nie mogę się ruszyć.
- Akurat w tym momencie to plus – złośliwie warknął Hermenegild.
Kunegunda rozpłakała się.
- Może tobie jest tutaj fajnie. Pobiegasz sobie po świeżym powietrzu! Czujesz się jak na wczasach. A ja tylko leżę i leżę, i leżę w tej jaskini. I tak będę leżeć, aż do śmierci.
- Mogłaś powiedzieć. Jak chcesz to cię trochę ponoszę po okolicy. Możemy spacerować razem – zaproponował mężczyzna.

***

Dwa wielkie stwory wtargnęły do jaskini. Z wyglądu przypominały ogromne chrząszcze o czerwonych kolczasto włochatych pokrywach skrzydeł. Na głowie miały fioletową bąblowatą narośl z czterema oczyma (przyrośnięta postać żeńska). Poruszały się sprawnie i zwinnie na mocnych sześciu nogach. Jeden podbiegł do Kunegundy i chwycił ją w zęby.
Hermenegild natychmiast rzucił w stwora płonącym drewienkiem. Stwór zawył z bólu i wypluł Kunegundę. Mężczyzna przystąpił do walki – strzelał i rzucał w bestie czym popadnie. Walczył dzielnie. Chciał je wypłoszyć. Stwory jednak nie chciały opuścić jaskini. Dlatego też, aby się ich pozbyć, Hermenegild musiał je zabić.
Po zwycięskiej bitwie Hermenegild zawołał:
- Zwycięstwo! Kudziu, ale była jazda.
- Hermi, endorfiny rzuciły ci się na mózg. Nie czujesz bólu? Przecież jesteś ranny – stwierdziła Kunegunda.
Hermenegild obejrzał swoje ciało i krzyknął:
- Mam przeciętną pierś! Ja krwawię! Umrę!
- Nie panikuj. Uspokój się. Połóż mnie na swojej ranie. To przyniesie ci ulgę.
Hermenegild bezmyślnie wykonał polecenie. Kunegunda tylko czekała na taką okazję. Natychmiastowo wrosła w ciało przyjaciela, przy okazji zasklepiając ranę. Szybko wypuściła pęd, który wbił się w serce mężczyzny.
Aaaał – krzyknął.
Rękoma chwycił za pancerz i próbował oderwać go od swojego ciała.
- Coś zrobiła, głupia?! – wrzasnął z irytacją.
- Zrobiłam to, na co ty byś się nigdy świadomie nie zgodził. Spójrz tylko, rana zniknęła.
- Ale ty we mnie wrosłaś – poskarżył się. - Wykorzystałaś moją chwilową słabość. Jesteś podła.
- Nie przejmuj się. Przypomnij sobie swoje bajki, że jak wrócimy na Ziemię to będziemy wyglądać jak dawniej.
- Nie musisz mówić na głos – Hermenegild niespodziewanie zmienił temat. - Czuję twoje myśli. Niesamowite!
- Nawet nie wiesz, jaka ja jestem szczęśliwa. Będę chodzić tam, gdzie ty chodzisz. Już nie będę czekać godzinami i martwić się, czy coś ci się nie stało. Będę mieć pewność, że mnie nakarmisz , napoisz, bowiem stałam się częścią twojego ciała.
- Jednak przyznasz, że to jest trochę... przerażające?
- Mój pancerz jest twardy. Jestem tarczą, która będzie osłaniać twoje serce.
Hermenegild uderzył pięścią w dawne miejsce lewej piersi.
- Faktycznie.

***

Na tę planetę nigdy nie przylecieli ratownicy z Ziemi, ani żadni inni ludzie. Mimo tego Hermenegild z Kunegundą przeżyli swoje życie szczęśliwie, w przyjaźni się z lokalnymi stworzeniami.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 30.03.2010 08:54 · Czytań: 553 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 5
Komentarze
Lancan dnia 30.03.2010 23:24 Ocena: Bardzo dobre
Calineczko (tak mi się z tulipankiem skojarzyło...), Twoje opowiadania są jak promyk słońca w ponury dzień. Gdy tylko zaczynam czytać, uśmiech sam wypływa mi na usta :) Za tę chwilę oderwania się od szarugi i zmęczenia Ci dziękuję!

"Kobiety nie przypięte (się) pasami bezpieczeństwa w skutek uderzeń, wstrząsów i przeciążenia straciły przytomność"

"Lekko odchylała głowę i patrzyła NA swoje odmienione ciało."

Hm, jaki morał płynie z tej historii? Że kobieta podstępną jest? :smilewinkgrin: Czy że związek to poświęcenie? A może, że my faceci nigdy nie wiemy, co dla nas dobre i trzeba nas trochę popychać w właściwym kierunku? Niezależnie od tego to zgrabna opowiastka :D

Pozdrawiam wilczo!
tulipanowka dnia 31.03.2010 18:53
morał? a może taki:
kobiety są podstępne, gdy nie mają innego wyjścia;
a podstępność kobiet w gruncie rzeczy wychodzi mężczyznom na dobre ;)

Cytat:
Twoje opowiadania są jak promyk słońca w ponury dzień
Twoje komentarze są jak słoneczny dzień w czasie długiej słotnej jesieni
Usunięty dnia 31.03.2010 19:52
piszesz jak karabin maszynowy, jeszcze troche i przegonisz Pilipiuka. A tak na poważnie...dawno nie zaglądałem na PP i z przyjemnością stwierdzam, ze robisz postępy. Im więcej ciebie, ty, lepiej. Tzn. im mniej dystansu do samej siebie, tym lepiej ci wychodzi.
tulipanowka dnia 31.03.2010 20:32
Cytat:
im mniej dystansu do samej siebie, tym lepiej ci wychodzi
trzeba mi będzie trochę nad tym pomyśleć ;) :bigeek::bigeek:

tak na świeżo powiem: że trening czyni mistrza (teoretycznie, a teorie często sprawdzają się w praktyce)

akurat ten tekst jest bardziej szowinistyczny niż feministyczny; być może tylko dlatego Ci się spodobał ;)
Lancan dnia 31.03.2010 22:56 Ocena: Bardzo dobre
To wznoszę toast za zdrowie podstępnych kobiet. Dzięki nim życie jest ciekawsze, a skutki ponoć mają nam jeszcze wyjść na dobre :D

"Katapulta"... Czy coś więcej kryje się za tym tytułem?
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty